Dodany: 14.09.2007 21:47|Autor: pearljamgirl

Kultura i sztuka> Muzyka

jazz?


Tak jest, jazz. Zdziwiło mnie, że jeszcze nie ma tu takiego tematu. Czy kryją się tu jacyś miłośnicy tego zacnego gatunku?
Wyświetleń: 17758
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 76
Użytkownik: biedrzyk 15.09.2007 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jest, jazz. Zdziwiło ... | pearljamgirl
Kryją się.. Tyle, że jazz jest bardzo różny (jak cała muzyka zresztą).. A jaki lubisz Ty?
Użytkownik: madzia z 15.09.2007 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Kryją się.. Tyle, że jazz... | biedrzyk
Widzę, że autorka tematu lubi Pearl Jam, sam nick mówi za siebie :). Ja też lubię, wychowałam się na takiej muzyce, jak Pearl Jam, Nirvana, Soundgarden, Faith no More... A Eddie Vedder jest zabójczy :P A co do jazzu, to też mogę posłuchać :)
Użytkownik: biedrzyk 15.09.2007 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że autorka tematu ... | madzia z
Pewnie, że tak, widać.. Tyle że pytanie dotyczyło jazzu..
Użytkownik: pearljamgirl 15.09.2007 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Kryją się.. Tyle, że jazz... | biedrzyk
Tak, wiem, że to bluźnierstwo, ale nie lubię pana Możdżera.. Jaki jazz lubię? Przeróżny: zabytki w rodzaju Sidneya Becheta czy Duke'a Ellingtona (czy ktoś dzisiaj potrafi odtworzyć brzmienie z lat trzydziestych..?), jazz latynoski, jazz funkujący, jazz w każdej niemalże postaci (oprócz nowoczesnych alternatywno-elektronicznych wynalazków ze stajni Ninja Tune).
Mam małe zboczenie na punkcie basu, toteż szczególnym kultem otaczam Christiana McBride, Rona Cartera, Avishai Cohena. A jesienią zawsze bierze mnie na Coltrane'a, którego uważam za największego muzyka wszech czasów (ex aequo z J. S. Bachem).
Użytkownik: Korniszon13 15.09.2007 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, wiem, że to bluźnier... | pearljamgirl
Żadne bluźnierstwo. Ja właściwie się na jazzie zbytnio nie znam. Słucham, jazzu współczesnego, czasami trochę awangardowego. Zresztą ciężko mi go określić. Miłość, Pink Freud, Muzykoterapia, Stańko, Możdżer. :]
No i jeszcze Gabriela Kulka. Tę artystkę właściwie niemożliwą rzeczą jest sklasyfikować, bo się wszystkim ramom wymyka. Gra na fortepianie i śpiewa. Wokal niesamowity, bardzo oryginalny głos. Piszę o niej, bo wiem, ze niektórzy nazywają ją artystką jazzową. Jakby co, to polecam. To moja ulubiona artystka na scenie muzycznej polskiej. ;)
Użytkownik: dziata 16.09.2007 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Żadne bluźnierstwo. Ja wł... | Korniszon13
Muzykoterapia jest świetna, Kulka zresztą też. najbardziej ze stylów jezzowych wsłuchuje się w bebop, dużo improwizacji...
Taaa...jezz...czerwone winko...i dobra książka...to lubię...
Użytkownik: Korniszon13 16.09.2007 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Muzykoterapia jest świetn... | dziata
Kulkę znasz, znasz Kulkę? :D Zazwyczaj wszyscy się mnie pytali: "kto? kto?", jak o niej mówiłem. Dooobrze, że znasz. I że lubisz. Niewielu jest tak ciekawych artystów w Polsce, takie wrażenie odnoszę. :)
Też lubię jakiś jazz w tle, nu-jazz jest całkiem ciekawy. Do książki. I do herbaty. Wina jeszcze legalnie pić nie mogę. :P
Użytkownik: pearljamgirl 16.09.2007 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Kulkę znasz, znasz Kulkę?... | Korniszon13
Ja też znam Kulkę :)
Dla mnie jazz nie nadaje się w żaden sposób jako tło do czytania, ba! - do czegokolwiek. Nie jestem w stanie skupić się nawet na prasowaniu, kiedy na przykład Arturo Sandoval trąbi mi do ucha. Ewentualnie, może mi do takich celów posłużyć coś w stylu Jamiego Culluma, z którym można raz wraz pośpiewać.
Użytkownik: verdiana 16.09.2007 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też znam Kulkę :) Dla... | pearljamgirl
Bo jako tło puszcza się instrumentalny smooth jazz. :-)
Użytkownik: dziata 16.09.2007 18:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Kulkę znasz, znasz Kulkę?... | Korniszon13
Legalnie to do możliwości picia wina brakuje mi 3 miesięcy :)...ale barek moich rodzców na mnie nie krzyczy :P (oczywiście jak ich nie ma w domu). Ale herbatę też lubię i dobrą kawę. Kulka bardzo jest ciekawa, szczególnie jej wykonanie London calling jest genialne, artystka bardzo niekonwencjonalna a to lubię :)
Użytkownik: Korniszon13 16.09.2007 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Legalnie to do możliwości... | dziata
Ja tez London calling uwielbiam. Chyba nawet wolę od oryginału. :) Moja mama twierdzi, że to skrzeczące jest. xD Jeszcze lubię Jealousy, Rolemodels i ostatnio Bodybags. :D W ogóle wszystko prawie ma świetne.
Ha, a mnie brakuje czterech lat. ;f
Użytkownik: dziata 16.09.2007 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tez London calling uwi... | Korniszon13
Te skrzecace niektóre tez sa niezłe...jest jeszcze taka po polsku...nie pamiętam tytułu..cos tam z pilotem i wiatrakiem...też świetna
Użytkownik: Korniszon13 16.09.2007 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Te skrzecace niektóre tez... | dziata
"Pilot". :D Mama twierdzi, że skrzeczy, ale ja oczywiście mam na ten temat inne zdanie. ;)
Użytkownik: dziata 16.09.2007 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pilot". :D Mam... | Korniszon13
no właśnie pilot...tak jest niezły, kiedyś go słuchałam non stop cały tydzień...bo czasami mam taka faze na jedną piosenkę
Użytkownik: Korniszon13 16.09.2007 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: no właśnie pilot...tak je... | dziata
Też czasem mnei weźmie na jedną piosenkę. Wcześniej na okrągło słuchałem King of Rats i In the Lens, obecnie Rolemodels i Bodybags. :D
Użytkownik: dziata 16.09.2007 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Też czasem mnei weźmie na... | Korniszon13
najgorsza faze kiedys miałam nie dość że na pilota to jeszcze na kazika...aż w końcu tak mi się przejadł pewnego dnia ze od jakiegoś roku już go nie słuchałam
Użytkownik: Korniszon13 16.09.2007 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: najgorsza faze kiedys mia... | dziata
Znasz Akurat? Pewnie znasz. Ja mam od kilku dni fazę takową, że ciągle słucham "Do prostego człowieka". :D (Notabene - piosenka napisana do wiersza Tuwima ;))
Użytkownik: dziata 17.09.2007 15:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Znasz Akurat? Pewnie znas... | Korniszon13
Ba czy znam :) ja ostatnio Fight no more i Mr. Bungle, przegenialne zespoliki
Użytkownik: nola 30.09.2007 16:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Znasz Akurat? Pewnie znas... | Korniszon13
Kocham 'do prostego człowieka' :) to moja ulubiona piosenka Akuratów. A sam zespół jest z Bielska, prawie jak ja, więc sentyment do niego jest spory.
Użytkownik: Korniszon13 01.10.2007 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Kocham 'do prostego człow... | nola
Sentyment zawsze pomaga. :D
Akurat ma w ogóle ciekawe utwory. Bardzo wyraźnie zaznacza się w nich rytm, wystukany jest nieco, wypukany. Słychać go w każdym razie. :) Teksty nie takie głupie, niekiedy całkiem ciekawe. W ogóle ostatnio Akurat mi się spodobał.
Użytkownik: joanna.syrenka 16.09.2007 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Żadne bluźnierstwo. Ja wł... | Korniszon13
Jestem zauroczona Gabrielą Kulką, chociaż na ogół mam dystans do baaaaardzo młodych twórców ;)
Miałam okazję słuchać jej koncertu ostatnio w radiu. Fascynujący głos! I wielki talent.
Użytkownik: verdiana 16.09.2007 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem zauroczona Gabriel... | joanna.syrenka
A wiesz, do mnie średnio Kulka przemawia. Doceniam timbr jej głosu i talent. Uwielbiam partie fortepianu, szczególnie jeśli dołącza do nich perkusja. Natomiast sam sposób śpiewania mnie drażni - za dużo chaosu i krzykliwości.


PS. Tu można posłuchać:
http://gabakulka.com/out/pl/index.htm#mp3
Użytkownik: krasnal 16.09.2007 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A wiesz, do mnie średnio ... | verdiana
O to, to! Ciekawe, oryginalne, ale... jakoś nieprzyjemnie się słucha całokształtu. Coś drażniącego jest w tej muzyce. I chyba masz rację, Verdiano, że to przede wszystkim sposób śpiewania. Jak jest chwila milczenia i słychać same instrumenty, to się można zasłuchać.
Za to moim odkryciem świeżutkim jazzowym jest Aga Zaryan, która w poniedziałek dostała nagrodę Trójki:) Przypomina mi moją ukochaną Diankę Krall. I troszkę Hanię Banaszak:)
A ogólnie z jazzu to robię sobie różne wycieczki, do Elli Fitzgerald, do Raya Charlesa, do różnych smoothowych składanek - ale zawsze z największą przejmnością wracam do Dianki jak do domu:)
Użytkownik: pilar_te 16.09.2007 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: O to, to! Ciekawe, orygin... | krasnal
O też ostatnio odkryłam Agę :-) Trochę mi przypomina Stacy Kent, którą lubię od lat.
Użytkownik: verdiana 16.09.2007 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: O to, to! Ciekawe, orygin... | krasnal
Kulka mi sposobem śpiewania przypomina Tori Amos, której nie mogę słuchać z tych samych powodów, co Kulki. ;-)

Agę Zaryan uwielbiam! I bardzo mnie cieszy, że płyta dla Muzeum PW jest tak znakomita, że zupełnie nie cukierkowo sentymentalna, napuszona i nudna. Mogłam się tego w zasadzie spodziewać, bo i samo Muzeum jest niesamowite i znakomite.

I ja robię wycieczki. :-)
Chociaż ostatnio nie jazzu słucham, a klezmer bandów (po koncertach na Festiwalu Kultury Żydowskiej) i Helene Grimaud (po jej koncercie w filharmonii). ;-)
Użytkownik: joanna.syrenka 16.09.2007 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Kulka mi sposobem śpiewan... | verdiana
Kulka przypomina mi bardziej Kate Bush, którą lubię tak samo, a nawet bardziej niż Tori Amos ;)
Użytkownik: verdiana 16.09.2007 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Kulka przypomina mi bardz... | joanna.syrenka
Kate Bush też nie lubię, poza jedna jazzową płytą (chyba). :-)
Użytkownik: krasnal 16.09.2007 16:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Kate Bush też nie lubię, ... | verdiana
A co to za płyta? Jakoś nie przepadam za Kate Bush, ale mnie to zaciekawiło.
Użytkownik: verdiana 16.09.2007 16:41 napisał(a):
Odpowiedź na: A co to za płyta? Jakoś n... | krasnal
No właśnie nie pamiętam, dlatego napisałam "chyba". :-)
Nie jestem pewna, czy jej nie mylę z Randy Crawford, której też nie lubię, a która nagrała jedną dobrą płytę "Feeling Good" (towarzyszył jej Joe Sample).
Użytkownik: krasnal 17.09.2007 01:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Kulka mi sposobem śpiewan... | verdiana
Dobra, koniec na dzisiaj (w sensie - na tę noc) Agi Zaryan - chcę w końcu coś poczytać;) To się akurat przypalętał jak znalazł - Jan Ptaszyn Wróblewski:)
A jeszcze a propos wycieczek pozajazzowych - ja ostatnio siedzę w klimacie bollywood;)
Użytkownik: pearljamgirl 17.09.2007 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobra, koniec na dzisiaj ... | krasnal
A tak a propos wspomnianego wyżej Bollywood - przez jakieś pół roku byłam święcie przekonana, że na tym właśnie polega osławiony "indie rock" ;)
Użytkownik: Korniszon13 17.09.2007 16:23 napisał(a):
Odpowiedź na: A wiesz, do mnie średnio ... | verdiana
Ten chaos mnie właśnie się podoba. Jej piosenki są nieco kabaretowe, trochę groteskowe. Ja lubię takie klimaty. Kate Bush też lubię, Tori Amos mniej. ;)
Użytkownik: juka 15.09.2007 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, wiem, że to bluźnier... | pearljamgirl
Na jazzie się nie znam kompletnie. Choć swego czasu podobał mi się jazz tradycyjny, taki a la "Złota Tarka" (były kiedyś koncerty w tv z tego festiwalu, ktoś to jeszcze pamięta?) Natomiast uwielbiam Louisa Armstronga i klimaty dixielandowe (nie wiem czy to jazz, czy bardziej swing, w każdym razie lubię takie zespoły). No i lubię jazzującą muzykę filmową z lat 60 (np. Komedy), zwłaszcza w zestawieniu z obrazem. Żadna nowoczesność do mnie nie trafia.
Użytkownik: Korniszon13 15.09.2007 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jest, jazz. Zdziwiło ... | pearljamgirl
A są, są. :D Ja bardzo polubiłem Leszka Możdżera ostatnio, za ciekawe aranżacje, za oryginalny styl. ;)
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 16.09.2007 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jest, jazz. Zdziwiło ... | pearljamgirl
Oj, widzę, że są tu wielbiciele jazzu. Osobiście nie słucham, a jak słucham to rzadko i zawsze myślałam, że jest mało popularny. :)
Użytkownik: ta-miza 16.09.2007 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jest, jazz. Zdziwiło ... | pearljamgirl
Witajcie fani jazzu! Bardzo się cieszę, że stworzyłaś ten temat, Pearljamgirl! Byłam zdziwiona jego nieobecnością, sama chciałam założyć, ale nie miałam czasu (poza tym sądziłam, że się żaden miłośnik jazzu nie znajdzie i znów kolejne rozczarowanie!)... Słucham jazzu całe życie (niedługie, ale jednak :P) i wiem, ze rzadko się spotyka współsłuchaczy... Pzdrawiam!!!
Użytkownik: ta-miza 16.09.2007 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jest, jazz. Zdziwiło ... | pearljamgirl
Przesłuchałam przy okazji Gabrieli Kulki (dzięki za link!). Bardzo oryginalna muzyka. Wiem, co niektórych może drażnić: ona łączy technikę jazzową z rozrywkowym oraz klasycznym sposobem śpiewania, szczególnie w wysokich rejestrach. A a propos tego, czy jest to muzyka jazzowa czy nie... cóż, ja bym tego osobiście nie zaliczyła do jazzu, jest to bardzo eklektyczna muzyka (dla mnie raczej rozrywkowa, z elementami jazzu, ale muszę więcej posłuchać, żeby stwierdzić to bardziej stanowczo). Jednak, jak powiedział Pat Metheny, jazz powinien być czasownikiem wyrażającym poszukiwania, a nie kolejną szufladką, więc staram się nie zamykać na nowości. Ostatnio słucham nowej płyty grupy KARIMSKI CLUB. Serdecznie polecam, szczególnie miłośnikom kreatywnego łączenia jazzu, funky, soulu, muzyki klubowej, nawet elementów hip-hopu, słowem: miłośnikom inteligentnych i niebanalnych muzycznych poszukiwań :)
Użytkownik: pearljamgirl 16.09.2007 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Przesłuchałam przy okazji... | ta-miza
Szczerze powiedziawszy, mnie też Gabriela Kulka nie zachwyca, niegdyś przyjaciółka usiłowała mnie do niej przekonać, ale chyba nie byłabym w stanie słuchać takiej muzyki w większych ilościach.
Ostatnio z okazji jesieni bardzo dużo u mnie Eliane Elias, pani wokalistki/pianistki z Brazylii, która rozgrzewa lepiej, niż zupka z kubka. Polecam wszystkim, zwłaszcza album "Kissed By Nature". Pani Elias nie praktykuje szaleńczych solówek na dziewięćdziesiąt sześć taktów, jest taka bardziej "smooth latino", słucha się bardzo przyjemnie.
Użytkownik: verdiana 16.09.2007 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze powiedziawszy, m... | pearljamgirl
Ja najbardziej lubię "Around the City". :-) Takie skrzyżowanie jazzu z folkiem, dużo smyczkowych basów, trochę bossa novy. W ogóle lubię jazz w rozumieniu Pata Metheny'ego - najlepszy jest ten nieklasyfikowalny. :-)
Użytkownik: madzia z 17.09.2007 17:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze powiedziawszy, m... | pearljamgirl
Tak rzeczywiście, pani Elias jest cudna :)
Użytkownik: madzia z 19.09.2007 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak rzeczywiście, pani El... | madzia z
Jeszcze z tego co tu widziałam nie wymieniono Billie Holiday i Patricii Barber. Warto posłuchać.
Użytkownik: madzia z 19.09.2007 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze z tego co tu widz... | madzia z
...i Sarah Vaughan
Użytkownik: Irish Dream 26.09.2007 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: ...i Sarah Vaughan | madzia z
Chyba skorzystam z waszych podpowiedzi i sobie trochę posłucham :-)
Użytkownik: biedrzyk 29.09.2007 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jest, jazz. Zdziwiło ... | pearljamgirl
W sumie wychodzi, że i tak jestem wyobcowany.. Czy ktoś jeszcze słucha tego co jest klasyką jazzu? Z całym szacunkiem, ale co najmniej połowa tej dyskusji jest nie na temat.. Nie wspominam już o tym, że najbardziej zapominam się przy awangardzie jazzowej i free jazzie, ale czy ktoś jeszcze tego słucha? Ech...
Użytkownik: verdiana 29.09.2007 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: W sumie wychodzi, że i ta... | biedrzyk
Przesadzasz. Z niejazzowych wykonawców to pojawił się jedynie bodajże Pearl Jam.
Podasz przykłady wykonawców, których słuchasz? Ja słucham każdego jazzu, który nie jest chaotyczny.
Użytkownik: pearljamgirl 30.09.2007 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Przesadzasz. Z niejazzowy... | verdiana
Nie ma nic bardziej irytującego niż "ultra true jazzmani", czyli taka jazzowa wersja "ultra true metali", ludzie, którym wydaje się, że jazz zaczyna się na Milesie i kończy na Milesie, ewentualnie jeszcze Ornette Coleman, bo jest taki awangardowy i przecież dostał tyyyle nagród, a reszta to jazz dla ubogich duchem. Czekam niecierpliwie na przykłady owego "prawdziwego" jazzu i obgryzam zaniepokojona paznockcie.
Użytkownik: biedrzyk 30.09.2007 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma nic bardziej irytu... | pearljamgirl
Och, dziękuję za złośliwość już na starcie.. Gdy pisałem swojego posta chodziło mi przede wszystkim o to, że nie pojawiają się tutaj w ogóle we wpisach typowe nazwiska jazzowe. To tak jak gadać o hard corze bez kapel takich jak Black Flag, Dead Kennedy's, NoMeansNo czy Fugazi... A ponadto co to jest 'ultra true jazz'? W swojej kolekcji mam około 600 płyt jazzowych z albumami od końca lat 40-tych po najnowsze. Te 60 lat historii tej muzyki, które mam na płytach, jest tak róznorodne, że ciekaw jestem co określasz mianem 'ultra true jazzu'. Wreszcie sam gram i śpiewam w zespołach, które specjalizują sie w dwóch różnych rodzajach muzyki. Jak wobec tego według Ciebie mogę być zamknięty w jakimkolwiek getcie? A nagrody akurat mam wyjątkowo w dupie.. Liczą się one tylko dla tych, którzy lubia sporządzać rankingi (co na polu sztuki jest raczej chybionym zajęciem), lub dla samych artystów, gdy je dostają.. Lubię Ornette'a Colemana, ale nie mam zielonego pojęcia jakie nagrody dostał i wcale mnie to nie interesuje. Zajmuje mnie tylko muzyka, która jest ciekawa i inspirująca także dla mnie jako kogoś kto muzyką się para..
Choć akurat teraz mam wielkiego fioła na punkcie Steve'a Lacy i Rosswela Rudda.
Ciekawi mnie za to bardziej (ale tylko z psychologicznego punktu widzenia) skąd taka zjadliwa reakcja i po co sama sobie wymyślasz inwektywy, którymi rzekomo ja mam Cię obrzucać. Bo ja nic takiego nie napisałem...
Ps. Akurat Milesa wyjatkowo nie lubię i prawie w ogóle nie słucham (choć trochę cenię..)
Użytkownik: verdiana 30.09.2007 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, dziękuję za złośliwo... | biedrzyk
Co to są "typowe nazwiska jazzowe"? Bo dla mnie to np. niektóre z tych, które już w tym wątku padły. Na pewno nie Coleman (nie lubię).
Sam nie przytaczasz żadnych nazwisk wykonawców, a mógłbyś spojrzeć na swoją kolekcję płyt i jakieś wymienić. Podejrzewam, że okaże się, że wielu z nich słucham, tak jak inni tutaj, ale nikogo nie wymieniłam, bo nie umiem tak ad hoc wymienić ulubionych wykonawców, a bogatej kolekcji płyt wykonawców niestety nie posiadam, więc nie mam na co zerknąć. ;)
Użytkownik: biedrzyk 30.09.2007 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Co to są "typowe nazwiska... | verdiana
Nie przytaczam nawisk, bo za długo by wymieniać. Ja mam akurat całe mnóstwo ulubionych instrumentalistów. Przy czym niektórzy z nich nigdy nie firmowali żadnych płyt własnym nazwiskiem (pierwsze nazwisko jakie przychodzi mi do głowy, to choćby Jimmy Garrison), więc jeszcze trzeba by rozpisywać całe historie: np. solówka w takim a takim utworze..
Użytkownik: verdiana 30.09.2007 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie przytaczam nawisk, bo... | biedrzyk
Ale to jest najfajniejsze! Jeśli to wszystko pamiętasz, to byłoby super, gdybyś wymienił. Wyłapałabym sobie jakieś tropy. :>
Ja nie pamiętam - nazwisk, tytułów... nigdy. Ani w muzyce, ani w książkach, ani w filmie. Tak mam. :( Musiałabym wszystko sprawdzać, a chwilowo nie mam jak. :(
Użytkownik: biedrzyk 30.09.2007 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to jest najfajniejsze... | verdiana
Ojoj, tak się nie bardzo da... Musiałbym pisać całe tomy o tej muzyce. Ale mogę napisać o tym co akurat właśnie sobie pogrywa. To wyjatkowo młoda płyta jak na mnie, bo James Carter nagrał ją ledwie 11 lat temu. Jako młody zdolny, zrobił to co często się robi w takich wypadkach: pospraszał uznane sławy i nagrał album gdzie gra z kilkoma różnymi innymi sławnymi jazzmanami. A ponieważ jest multiinstrumentalistą, to popisuje się w różnych kawałkach grą na różnych 'dęciakach' Rozpoczyna się 'toto' duetem z Lesterem Bowie, kawałek zwie się 'FreeReggaeHiBop' i jest rzeczywiście bardzo 'regałowy'. Moja narzeczona, która bynajmniej nie jest taka maniaczką jazzową jak ja, bardzo lubi ten utwór i mówi, że James Carter tu tak 'fajnie pierdzi na swoim saksofonie tenorowym'. Kawałek świetnie się sprawdza na wszystkich imprzezach, które organizujemy w naszym domu, choć wbrew pozorom nie jest to takie proste 'sobie bujanie'.. Po chwili James przesiada się na saksofon altowy i razem z Larrym Smithem grają utwór Parkera - niby ma być mainstremowo, ale coś nadspodziewanie dużo tu pisków. Ale zostajemy w duchu Parkera, bo dużo tu ciekawych solówek (a raczej duetów, bo obaj wiodą ciekawy dialog). Atmosfera jak wieczorem w Filadelfi (nie wiem dlaczego tak mi się kojarzy - w życiu nie widziałem Filadelfi). W zasadzie wszystkie duety na tej płycie płycie brzmią ciekawie: a pojawiają się jeszcze Harry 'Sweet' Edison, Hamiet Bluiett i Buddy Tate. Ja najbardziej lubię duet klarnetowy z Buddy Tatem (James Carter gra na klarnecie basowym). Rozpoczyna się bardzo nostalgicznie - jak w klubie jazzowym o czwartej nad ranem, gdy zostały już niedobitki słuchaczy, a muzycy są zbyt zmęczeni na popisy, ale mimo wolnego tempa, rozkręca sie coraz bardziej i obaj wygrywają coraz ciekawsze frazy, choć tempo cały czas jest wolne (ciężko jest o czwartej nad ranem, oj ciężko..). I jeszcze piękny duet z Hamietem Bluiettem w kawałku Anthonego Braxtona - obaj grają na saksofonach barytonowych - jest trochę marszowo - ale to tylko wstęp do coraz ciekawszej dezintegracji melodii i przejścia do prawie free jazzowej faktury (lubię bardzo patrzeć na miny znajomych, gdy - o rany - 'te saksofony zaczynają jakoś tak fałszować' i na końcu jest całkiem spory jazzgocik, hihi:)).
Wiecej już nie napiszę, bo musze iść na dworzec po ukochaną...
Aha, ta płyta Jamesa Cartera nosi tytuł 'Conversin' with the elders' i w sumie, to lubię, gdy on popisuje się 'popatrzcie jak to sprawnie gram na różnych instrumentach dętych'..
Użytkownik: verdiana 04.10.2007 23:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojoj, tak się nie bardzo ... | biedrzyk
Przymierzam się do tego posta i ciągle mi się nie składa odpisywanie. I tym razem też nie będzie o tym, czego z jazzu słucham, ale o tym, czego słucham W TEJ CHWILI. :-)

Na playliście mam Pamelę Williams "The Look of Love", Chrisa Bottiego z "Italią", Lucianę Souzę z "The New Bossa Nova", Zinę Peggy i "Ena". No i oczywiście Katie Melua i "Pictures".

A jak patrzę na to, czego słuchałam ostatnio z jazzu, to wszystko tam jest. Nina Simone, Alex Bugnon, Andrzej Jagodziński ("Chopin" boski - kocham krzyżówki jazzu z klasyką), Anita Baker, Bireli Lagrene, David Benoit, Dee Dee Bridgewater, Dianne Reeves, Donald Fagen, Esbjörn Svensson Trio, Garbarek, Jamie Cullum, John Pizzarelli, Keiko Matsui (miałam na nią fazę :-)), Michel Petrucciani (dla mnie największy pianista jazzowy wszech czasów), Koop, Laura Fygi, Śmietana, Victor Wooten itd.

A w tej chwili, kiedy to piszę, słucham zapętlonej wersji "Over the Rainbow" duetu Katie Melua & Eva Cassidy.

Za saksofonem nie przepadam, za dęciakami generalnie nie. Botti to wyjątek. Jeden z nielicznych. Lubię perkusję i fortepian. :-)

To chwilowo tyle. Z Twojego posta łowię sobie tropy - trzeba poszerzać muzyczne horyzonty. :-)
Użytkownik: biedrzyk 07.10.2007 13:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przymierzam się do tego p... | verdiana
Ech, no to mamy dosyć odległe rejony jazzu. Ja bardzo lubię 'dęciaki', a z nich najbardziej saksofony tenorowy i barytonowy, a także puzon i klarnet basowy. No i bardzo, bardzo lubię kontrabas..
Dziś sobie słucham wielce starej płyty, a mianowicie 'Coleman Hawkins encouters Ben Webster'. Płyta pochodzi z roku 1957, a obaj już wtedy byli wiekowymi panami. Ale starzy dziadkowie świetnie sobie radzą - ta płyta brzmi rewelacyjnie. Zastanawiam się też na czym ma polegać słynne 'erotyczne brzmienie' saksofonu Hawkinsa i chyba wiem, ale na tej płycie Ben Webster bynajmniej mu nie ustępuje pod tym względem - ma też bardzo 'zmysłowy sound'. Szkoda, że to taka krótka płyta - tylko 7 kawałków..
Użytkownik: verdiana 07.10.2007 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, no to mamy dosyć odl... | biedrzyk
Kontrabas też lubię. Ale wiolonczelę bardziej. :-)
Zdarza mi się też słuchać Webstera i nie wyłączać dźwięku. :> Chociaż dla mnie dźwięki dęte są zaprzeczeniem zmysłowości. :-)
Użytkownik: biedrzyk 09.10.2007 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Kontrabas też lubię. Ale ... | verdiana
Wiolonczelę? Żaden jazzmen poza Ronem Carterem nie przychodzi mi do głowy:(( Może skleroza mnie tknęła (w takim młodym wieku, o rany!!). A ja zupełnie zapomniałem, że jeszcze bardzo lubię wibrafon i organy Hammonda. Właśnie słucham płyty Jimmy'ego Smitha 'The sermon!' i przy tej okazji mi się przypomniało. Płyta jest mocno okraszona bluesem, ale niesamowicie energetyczna. I znowu mocno staruchna, bo to nagranie z lat 1957-1958. Świetną solówkę w tytułowym utworze gra Lee Morgan na trąbce, niby się czai strasznie i jest powściągliwy (jak na niego to nawet bardzo), ale to dobrze, gdyż świetnie to współgra z brzmieniem organów. Bradzo dobrze wypada też solówka Tiny Brooks na tenorze. Ach, pyszności kawałek:)) Choć z Hammondzistów i tak najbardziej lubię Larry'ego Younga:)) Ale zaraz za nim jest kilku świetnych, w tym m. in. Jimmy Smith!!
Użytkownik: verdiana 09.10.2007 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiolonczelę? Żaden jazzme... | biedrzyk
A czy tylko jazzmani uprawiają jazz? Czy wiolonczeliści nie mogą sobie jazzu pograć? :-)
Nie wyobrażam sobie nagrań typu klasyka na jazzowo bez wiolonczeli. :-)

Ja z kolei organów Hammonda nie lubię. Unikam jak ognia...
A w tej chwili słucham sobie Nu Jazz Sessions.

A skleroza... nie przejmuj się. Nie zdajesz sobie sprawy z rozmiarów mojej. :-)))
Użytkownik: biedrzyk 15.10.2007 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy tylko jazzmani upra... | verdiana
No i tu się nasze drogi powoli rozchodzą, bo ja bardzo nie lubię nagrań gdzie muzycy mieszają klasykę z jazzem. Dlaczego? Ano dlatego, że uważam, iz wtedy ten jazz nie swinguje. A swing jest przynajmniej jak dla mnie podstawą jazzu. Przy czym za swing uważam nie określony jakkolwiek liczony rytm, ale puls. Jeśli gramy z tak pojętym swingiem, to zagrać może nawet ta nuta, której de facto nie zagramy. Muzycy wykształceni klasycznie mają zaś tę wredną przypadłość, że grają wszystko co do nuty. To jest oczywyście straszne uproszczenie w moim wykonaniu teraz, ale tak jest najczęściej... Lepiej chyba teraz wytłumaczyć tego nie umiem..
Użytkownik: verdiana 15.10.2007 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: No i tu się nasze drogi p... | biedrzyk
Przecież to jazzmani grają klasykę, nie odwrotnie. Na ogół. :-)
Dla mnie to ogromna wada, jeśli jazz swinguje. Improwizacja tak, ale żaden swing, żaden chaos. Tego ma się dać słuchać!
Trójka robiła takie koncerty kiedyś, z tych czasów mam Namysłowskiego w Trójce. Coś nieprawdopodobnego! Jak normalnie za Namysłowskim nie przepadam, tak klasykę na jazzowo gra fenomenalnie!
Użytkownik: biedrzyk 15.10.2007 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Przecież to jazzmani graj... | verdiana
A od kiedy swing oznacza chaos??? Pierwszy raz słyszę coś takiego!! Jeśli chcielibyśmy poznać czym jest swing, to wystarczy posłuchać nagrań z 30-tych i 40-tych. Ten przykład z pustą nutą podałem tylko dlatego, aby pokazać, że chodzi o PULS utworu.. To tak jak w chorale gregoriańskim, gdzie też najważniejszy jest puls. Jeśli go stracisz, to cały utwór się wali.. Podobnie jest w jazzie. Właśnie wtedy, gdy zgubisz puls utworu, to powstaje chaos. Jeśli zaś go utrzymasz, to nic takiego Ci nie grozi..
Użytkownik: verdiana 15.10.2007 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: A od kiedy swing oznacza ... | biedrzyk
No właśnie, od kiedy? Bo ja nic takiego nie napisałam. :-)
Nagrań z 30-tych i 40-tych właśnie nie znoszę. Nie jestem w stanie ich w ogóle słuchać, nawet krótko. Bo właśnie wszystko się wali. Dźwięk koszmarny. Nie dla ludzkiego ucha. Podobnie nie znoszę nagrań wokalnych z tego okresu i filmów (rzecz jasna, z nielicznymi wyjątkami, które pokazują, że nawet wtedy dało się zrobić coś dobrego). I nie chodzi o technikę, bo przecież skrzypiące płyty analogowe i nagraną na nich klasykę uwielbiam. Natomiast starego jazzu nie toleruję, bo boli. :-)
To już wolę Stinga. :>
Użytkownik: biedrzyk 15.10.2007 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, od kiedy? Bo ... | verdiana
Wydaje mi sie, że tak można zrozumieć następujące słowa: 'Dla mnie to ogromna wada, jeśli jazz swinguje. Improwizacja tak, ale żaden swing, żaden chaos.' Ale nie chodzi mi o przerzucanie się teraz słowami. Jeśli nie chciałaś powiedzieć, że swing to chaos, to nie ma o co kruszyć kopii - widocznie źle Cię zrozumiałem:(( Nie chodzi mi też o to, aby dla przyjemności słuchac nagrań z lat 30-tych i 40-tych - cały czas chodzi mi tylko o swing. Podtrzymuję to co napisałem wcześniej - w moim odczuciu bez swingu nie ma jazzu. To bardzo dobrze słychać na płytach niektórych muzyków europejskich. Grają dźwięki 'jazzawe', tylko że nic nie swinguje. To brzmi koszmarnie, w moim skromnym odczuciu.. Wystarczy zagrać te same dźwięki z odpowiednim pulsem i wychodzi zupełnie inna muzyka.
A o Stingu się nie wypowiadam, bo nie znam.. Słyszałem chyba jedną piosenkę i sporo z czasów The Police..
Użytkownik: verdiana 15.10.2007 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi sie, że tak moż... | biedrzyk
Nie bardzo można. Przecinek oddziela człony równorzędne, ale przecież nie jednoznaczne. A dla mnie i swing, i chaos są równoznacznymi wadami jazzu. To nie znaczy, że zawsze tak jest, ostatecznie uwielbiam np. Ninę Simone. :-) Ale bez przykładów się chyba nie zrozumiemy. Poproszę o przykład niektórych muzyków europejskich grających dźwięki jazzawe. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego w ogóle. Jazz jest chyba najbardziej pojemnym gatunkiem muzycznym ze wszystkich, swing jest tylko jednym z jego podgatunków, ale nie określa co jest jazzowe, a co jazzawe. Zresztą jazzawe nie istnieje, bo jazzawe jest jazzem. :-)
Jeśli przykładem swingu może być Count Basie, Duke Ellington czy Glenn Miller, to już wiesz, czego dokładnie nie znoszę. :-)

Jeśli chodzi o Stinga, to odniosłam się tylko do rozmowy z Danielem Koziarskim.
Użytkownik: biedrzyk 15.10.2007 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie bardzo można. Przecin... | verdiana
Byc może źle zrozumiałem, ale jeśli ja przeoczyłem przecinek, to Ty przeoczyłaś całe moje tłumaczenie czym jest swing (proszę, nie traktuj tego jako złośliwość, broń Boże). Oczywiście, że kiedyś był taki nurt w jazzie. Ale nie o tym mowa(i jeśli przeczytasz moje posty, to zrozumiesz to zaraz). Jazz jak każda muzyka składa się z pewnych elementów. Jednym z tych elementów jest swing, tak samo jak improwizacja, sposób frazowania, artykulacja, czy rytm. Jest jednak wielu muzyków, którzy grają dźwięki podobne do jazzu, ale nie umieją swingować. I to nie jest jazz, ale 'wyrób jazzopodobny'. Tak samo jak gdy weźmiesz np. skrzypka ludowego i postawisz obok skrzypka klasycznego. Każ temu drugiemu zagrać tę samą melodię. Zagra te same dźwieki, ale one będą brzmiały zupełnie inaczej dlatego, że bedzie inaczej artykułował i nie bedzie umiał zagrać z takim pulsem. I później wychodzi taka żenada jak zespół pieśni i tańca 'Mazowsze' i jeszcze co gorsza wmawia się ludziom, że to muzyka ludowa!!
Trudno jest mi to wytłumaczyć inaczej, choć pewnie muzyk by mnie zrozumiał. Ale jest taka książka Berendta 'Wszystko o jazzie'. Uważam, że jest to bardzo cenna pozycja, bo tłumaczy czym jest jazz w taki sposób, że osoba nie będąca muzykiem łatwo zrozumie. Tam jest w rozdziale 'elementy jazzu' taki podrozdział o swingu. Proszę przeczytaj i może wtedy zrozumiesz dlaczego bez swingu nie ma jazzu. Ja widać nie mam talentu do tłumaczenia, skoro do tej pory mi się nie udało..
Użytkownik: verdiana 15.10.2007 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Byc może źle zrozumiałem,... | biedrzyk
Jeśli swing nie jest swingiem, to ja naprawdę tego nie rozumiem. Przykładów nie chcesz podać. :(

> Każ temu drugiemu zagrać tę samą melodię. Zagra te same dźwieki, ale one będą brzmiały zupełnie inaczej dlatego, że bedzie inaczej artykułował i nie bedzie umiał zagrać z takim pulsem

Dlaczego ma nie umieć? Moim zdaniem, zagra - lepiej. Właśnie dlatego, że ma lepszy warsztat. Bo o talencie i czuciu muzyki nie wspominam (to oczywiste, inaczej nie byłby muzykiem).
Znam definicję swingu, ale używasz tego słowa niezgodnie z nią, dlatego proszę o przykłady. Nie jestem muzykiem od jakichś 17 lat, ale o swingu, który nie jest swingiem, nie uczono mnie nigdy. :-) No, w ogóle o jazzie mnie nie uczono. A poza tym wtedy go i tak nie znosiłam w całości. :-)

A w tej książce Berendta jest o jazzie czy o swingu i tym wszystkim, czego nie lubię? Bo jakoś nie przepadam za czytaniem o czymś, czego nie lubię... :( I piszę to bez złośliwości. Po prostu szukanie całej książki dla jednej definicji wydaje mi się grą niewartą świeczki.

Mówi się, że Diana Krall swinguje, ale ja tam swingu nie słyszę (tylko co najwyżej vibrato). Dla mnie swingujący jest np. utwór "Sway" w wykonaniu Michaela Buble.
http://www.youtube.com/watch?v=dG8giVJKQPI
Ale to jest moja własna definicja swingu, zaprzeczenie swingu definiowanego oficjalnie, którego nie jestem w stanie słuchać. :-)

Użytkownik: biedrzyk 15.10.2007 17:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli swing nie jest swin... | verdiana
Pojęcia swing używa się w dwóch znaczeniach (co najmniej):
1. Nurt muzyki jazzowej z 30-tych i 40-tych (ten, którego nie znosisz). I pisałem, że nie o tym mówimy, a nie, że nie jest swigiem..
2. Rodzaj pulsu, który jest elementem składowym jazzu, po którym między innymi rozpoznajemy, że to jest jazz, a nie powiedzmy disco-polo..
W starych encyklopediach (także muzycznych) piszą, że to jest określony synkopowany rytm (nie mam teraz żadnej przy sobie, więc nie mogę przytoczyć), ale to jest definicja z czasów, kiedy w zespole była sekcja rytmiczna i tam siedzieli sobie panowie - jeden powiedzmy z kontrabasem, drugi za perkusją i wybijali taki, a nie inny rytm, po to żeby ludzie mogli powiedzieć: Oho, swing!!!
Jest jeszcze coś gorszego - w żadnej encyklopedii muzycznej w języku polskim, którą czytałem nie było porządnej definicji swingu (ale już dawno nie czytałem, jak się uda to jutro pobiegnę do biblioteki.. - specjalnie dla Ciebie).
Ale od tego czasu upłynęło wiele lat i jazz stał sie inny, stąd i swing jest już czymś innym, a więc nie takim, a nie innym RODZAJEM RYTMU, a po prostu RODZAJEM PULSU. Stało się tak miedzy innymi dlatego, że perkusiści czy kontrabasiści nie muszą juz grać jakiegoś podkładu rytmicznego pod muzykę, ale mogą improwizować na bazie tematu. To powoduje duże utrudnienia dla słuchaczy. Pół biedy jeśli perkusista powiedzmy na początku ten puls zagra, a dopiero później zacznie improwizować. Słuchacz może jeszcze pamiętać ten puls i sam go sobie w głowie 'gra' i może powiedzieć - mieszczą się w pulsie czy nie (ergo: swingują czy nie). Gorzej jeśli np. wszyscy od początku improwizują i puls jest jedynie zamarkowany lub jego elementy są rozłożone na partie różnych instrumentów. To zmusza słuchacza do jeszcze większego wysiłku, bo nie go podanego w żaden sposób na tacy, ale musi sobie skleić z różnych kawałków (jak puzzle). Ale muzycy są jeszcze bardziej wredni (a, chamy jedne!!) i ten puls potrafią zerwać, złamać, czy pokawałkować. Jeśli jednak trochę później spotkają się w określonym momencie i ten puls, którego już nie było znowu sie pojawi, to utwór nadal swinguje. I w ten sposób niby NIE MA SWINGU, a tak naprawdę JEST.
Pojęcie swingu jako rytmu na swingu jako pulsu zmieniło się od czasów jazzu free, gdzie właśnie przestał istnieć swing jako pewna symetria rytmiczna wybijana uderzeniami np. przez perkusistę..
To jak muzyk jest wyszkolony i jaką ma technikę nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Wystarczy, że nie bedzie umiał uchwycić danego pulsu i to co zagra będzie tylko karykaturą jazzu czy karykaturą jakiejkolwiek innej muzyki. I w ten sposób świetnie wyszkolony muzyk potrafi zagrać nędzna karykaturę muzyki ludowej (trzymam się tego, bo to jest świetny przykład na walczenie z naszymi głupimy definicjami, że muzycy ludowi mają kiepską technikę, albo nie umieją grać).
Ujmę to tak - swing pojmowany jako rodzaj pulsu jest jednym z elementów, za pomocą których właśnie poznajemy, że to jest jazz, bo to jest JEDEN Z ELEMENTÓW tej muzyki. Nie interesuje mnie co bredzą czasami na ten temat dziennikarze muzyczni (spora część z nich nie pojęcia o czym mówi, choć są też dziennikarze bardzo kompetentni!!), nie interesuje mnie też czy danej muzyce w Empiku np. przylepi się nalepkę jazz. Jazz składa sie z pewnych elementów, które powinny się pojawić aby był jazzem, a nie powiedzmy reggae.
Nie chcę podawać przykładów typu: tu nie ma swingu. Ktoś mógłby się obrazić i w imię miłości do swojego idola chcieć mnie spalić na stosie. A ja mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia na tym świecie..
Ale mogę podać jeden z przykładów na swing. Jest taka płyta Steve'a Lacy i Steve'a Pottsa z koncertem z Budapesztu. Tych dwu panów gra sobie na saksofonach, żadnej sekcji rytmicznej, żadnego kontrabasu czy perkusji. Tylko dwa 'gołe' saksofony. Nie ma zmiłuj się.. Swingują tak że Leszek Możdżer (którego skądinąd szanuję) z wrażenia bokserki przez głowę ściąga!! I to mimo braku sekcji rytmicznej i tego, że co chwilę łamią i zmieniają puls.. I to wcale nie jest ekstremalny przykład..
Użytkownik: juka 15.10.2007 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Pojęcia swing używa się w... | biedrzyk
Po Twoim wykładzie stwierdzam, że słuchanie jazzu to straszny wysiłek umysłowy:) Rozumiem teraz, dlaczego to muzyka nie dla mnie. Co nie znaczy, że jestem wielbicielką disco polo czy popu:)
Użytkownik: pearljamgirl 13.10.2007 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiolonczelę? Żaden jazzme... | biedrzyk
Yyy... Ron Carter na wiolonczeli? A można się dowiedzieć, skąd zdobyć takie nagrania, bo z chęcią bym usłyszała.
Użytkownik: biedrzyk 15.10.2007 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Yyy... Ron Carter na wiol... | pearljamgirl
O rany... Leżę.. To znaczy to było tak, że Ron Carter bardzo często oprócz normalnego kontrabasu używa też kontarbasu piccolo. To specjalna wersja kontrabasu, której zresztą używają tez czasami zwłaszcza muzycy, którzy grają muzykę dawną. I Carter tego kontrabasu piccolo używa często, nagrał nawet specjalną płytę, na której gra tylko na takim kontrabasie (płyta nosi tytuł - a jakże!! - 'Piccolo'). Oprócz tego czytałem, że gra też na wiolonczeli, ale niestety w tym momencie nie jestem w stanie wskazać określonej płyty.. Mam tylko kilka albumów Ron Cartera (tzn. firmowanych jego nazwiskiem, a nie takich gdzie gra jako sideman) i w opisie żadnej z moich płyt taka informacja nie widnieje:((( Ale może ktoś inny pomoże??
Użytkownik: verdiana 15.10.2007 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: O rany... Leżę.. To znacz... | biedrzyk
Ja się na tym nie znam, ale mnie się wydaje, że Carter zaczynał od wiolonczeli, że on NAJPIERW został wiolonczelistą, a dopiero potem podobierał sobie inne instrumenty. A skoro tak, to może na starszych, pierwszych płytach gra na wiolonczeli właśnie? Zresztą nie wyobrażam sobie, że mógłby porzucić tak cudowny instrument! :-)
Użytkownik: biedrzyk 15.10.2007 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się na tym nie znam, a... | verdiana
Pierwsza płyta Ron Cartera nosi tytuł 'Where?'. Została nagrana miedzy innymi z Erikiem Dolphy i Malem Waldronem. Nigdy nie słyszałem jej w całości, ale rzeczywiście gra na niej także na wiolonczeli w niektórych utworach. Ale czy zaczynał od wiolonczeli (np. w szkole), a dopiero później grał na kontrabasie tego nie wiem.. Pewnie jest to jakoś do sprawdzenia, ale póki co tego nie wiem..
Użytkownik: juka 30.09.2007 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, dziękuję za złośliwo... | biedrzyk
A gdzie jest powiedziane, że w takim wątku muszą się pojawić, jak to nazywasz - typowe nazwiska jazzowe? Przecież to nie jest dyskusja na temat historii jazzu, jego najwybitniejszych przedstawicieli itp., tylko ludzie piszą, czego słuchają. Czy gdyby dyskusja dotyczyła np. ulubionych książek, musiałyby paść nazwiska Mickiewicza czy Sienkiewicza? Oczywiście, że nie, tak samo tutaj - a że czasem wątek oddala się od jazzowych klimatów, to chyba nic zdrożnego, prawda? W końcu to jest luźna rozmowa, a nie sztywny wywód.
Użytkownik: biedrzyk 30.09.2007 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A gdzie jest powiedziane,... | juka
Po prostu się cały czas dziwię tylko.. Pewnie, że ludzie piszą, czego po prostu słuchają. Może ja mam maniackie podejście? Bo ja gdy zaczynam powiedzmy interesować powiedzmy muzyka renesansową, to najpierw próbuje się dowiedzieć, w ogóle o takiej muzyce, a potem powiedzmy weryfikuję na własny użytek, czy sławy muzyki renesansowej i mnie ciekawią. To nie znaczy, że nie sprawia mi to przyjemności ani mnie nie 'jara' (jak by powiedział pewnie mój młodszy brat..). Skoro więc dyskusja dotyczy jazzu w ogóle, to tym dziwniejsze, że o największych jazzmanch cicho sza.. (choć powoli może zaczyna się rozmowa o Ornette Colemanie - no i dobrze - może byc ciekawie..)
Użytkownik: juka 30.09.2007 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Po prostu się cały czas d... | biedrzyk
Może rzeczywiście nie wszyscy zgłębiają dany gatunek, tylko po prostu słuchają tego, co im się podoba. Bez poznawania historii. Albo uznają, że takie klasyfikowanie, przyporządkowanie jest niepotrzebne. I nie zastanawiają się, czy to jeszcze jest jazz, czy już nie. A jeśli nie, to w takim razie co? Poza tym tzw. rodzaje czy gatunki muzyczne są tak rozległe, że nie każdy chyba ma potrzebę dogłębnego ich poznania.
PS. Ja, niestety o nawet największych jazzmanach dyskutować nie będę, ponieważ całą moją wiedzę na temat tej muzyki zawarłam w jednym poście wyżej:)
Użytkownik: pearljamgirl 01.10.2007 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Może rzeczywiście nie ws... | juka
Przepraszam, rzeczywiście zareagowałam zbyt gwałtownie, może to sprawa osobistych doświadczeń, zbyt długo musiałam przebywać w towarzystwie ludzi, którzy jazz uważają za gatunek elitarny i słuchają tylko tych wykonawców, których słuchać należy i którym nikt nie przyklei łatki typu smooth czy latin. Wyjątkowo paskudny gatunek człowieka, wygłaszającego długie i mądre przemowy, zamiast po prostu sobie tego jazzu słuchać, po prostu. Mnóstwo się tego kręci po rozlicznych forach, osądzają, co JEST JAZZEM, a co NIE JEST (wedle swoich własnych mętnych reguł), nie rozumiejąc, jak bardzo rozległy jest to gatunek i że nie kończy się on na trzech wielkich nazwiskach. Wydaje mi się, że rzeczywiście w dyskusji powyżej padło sporo nazwisk z zakresu muzyki jazzowej (bo chyba nikt nie zaprzeczy, że Ron Carter, Tomasz Stańko czy Sarah Vaughan kwalifikują się do tej szufladki). To tyle z mojej strony.

p.s. Nie znoszę Ornette'a Colemana, boli mnie od niego głowa (jestem w stanie słuchać tylko "Sound Grammar"). Słucham fajnej muzyki, podniecam się nią i skaczę na krzesełku, ledwo czytam nuty i nie jestem żadnym autorytetem, więc bardzo możliwe, że po prostu brakuje mi przygotowania do słuchania prawdziwie dobrej muzyki.
Użytkownik: biedrzyk 04.10.2007 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, rzeczywiście... | pearljamgirl
Eee.. Ludzie się nie dzielą na tych, którzy czytają nuty i na tych, którzy nie znają się na muzyce:)) Nie ma też przymusu lubienia Ornette'a Colemana. Ja lubię i to bardzo, acz słucham przeważnie rzeczy z lat 50-tych i 60-tych. Ty go nie lubisz, a lubisz inne rzeczy, ja lubię, a byc może niekoniecznie słucham takich dźwięków jak Ty. Dopóki mówimy jeszcze o muzyce, a nie o młóceniu, to jest ciekawie.. Na szczęście muzyka jest obszerna, ma wiele różnych twarzy i dla każdego znajdzie się cos miłego!!
Pozdrawiam tymczasem słuchając świetnej płyty Erica Dolphy'ego..
Użytkownik: malouta 30.09.2007 01:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jest, jazz. Zdziwiło ... | pearljamgirl
johna zorna glownie aczkolwiek oczywiscie nie tylko
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: