Dodany: 14.09.2007 08:31|Autor: jakozak

Postawiłam szóstkę


... a po przemyśleniu tematu dałam piątkę.
Jak się ma Wieża z klocków do Bidula? W temacie miłości wychowawców do tych biednych, nieszczęśliwych dzieci? W temacie tych strasznych rzeczy, które Maślanka opisuje w książce - przestępczych, obrzydliwych zachowań wychowanków i obojętności wychowawców? Coś tu jest za sielankowo napisane? Coś za brutalnie? A może są różne domy dziecka?
To straszne nieszczęście dla dziecka - nie być kochanym. Bać się...
Domy dziecka powinny być jedynie dla tych dzieci, których rodzice zginęli tragicznie, czy zmarli razem, czy w niewielkim odstępie czasowym. Tylko w przypadku, gdy NAPRAWDĘ nie ma się kto nimi zająć. I na bardzo krótko. Adopcja? TAK. Ale dla tych dorosłych, którzy są odpowiednio materialnie usytuowani i którzy mają predyspozycje do bycia dobrymi, kochającymi rodzicami.

Nienawidzę głupich, podłych "rodziców" i nie znoszę kościoła, który "produkuje" takie nieszczęsne stworzenia. W imię rzekomej "miłości" i "czystości duszy". To obłudne. To zbrodnicze.
Wyświetleń: 3792
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: madzia z 14.09.2007 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: ... a po przemyśleniu tem... | jakozak
Miałam styczność z tą książką na studiach na literaturze dla dzieci i młodzieży. Muszę przyznać, że zrobiła na mnie wrażenie. Miałam praktyki w domu dziecka i wiem jak to wygląda naprawdę. Równie dobry jest "Jeż" Kotowskiej. Polecam.
Użytkownik: jakozak 14.09.2007 09:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałam styczność z tą ksi... | madzia z
Chętnie, dziękuję.-) A jak zatem oceniasz Bidula? Pominąwszy to, że oceniłam książkę na tróję - wstrząsnęła mną. Do głębi.
Użytkownik: madzia z 14.09.2007 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Chętnie, dziękuję.-) A ja... | jakozak
Tak, rzeczywiście "Bidul" jest wstrząsający. Napisał ją chłopak z mojej uczelni. Nasi wykładowcy też ją sobie chwalili.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.09.2007 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: ... a po przemyśleniu tem... | jakozak
O książkach Kotowskiej już słyszałam pozytywne rzeczy, ale nie udało mi się na nie natrafić. Będę ich szukać, tym bardziej, że Twoje uwagi nasuwają konieczność skonfrontowania ich z tym, co wiem z "Bidula" i własnych informacji.
Niestety, masz rację. Są różne domy dziecka, różni wychowawcy, różne rodziny zastępcze i adopcyjne. Ze względów zawodowych stykam się od lat z ogromną ilością dzieci i młodzieży. Spotkałam po drodze wychowanków 2 domów dziecka, przypominających - bo ja wiem, jak to określić? - może nie rodzinę, ale w każdym razie bliskich sobie ludzi; razem ze 30 pensjonariuszy pod opieką wychowawców wkładających w swoją pracę maksimum serca i sił, dzieci starsze zajmujące się młodszymi jak rodzeństwem, dyrekcja zaangażowana w poszukiwanie pracy i mieszkania dla absolwentów nie mogących dłużej zamieszkiwać pod wspólnym dachem. Obie te placówki mieszczą się w bardzo małych miejscowościach, bardziej wsiach niż miastach. I spotkałam dzieci i nastolatków żywcem wyjętych z "Bidula" - zdemoralizowanych, cynicznych, wulgarnych, agresywnych - nie powinnam może użyć tego słowa, ale często odrażających i przy pierwszym kontakcie, i przy każdym następnym. Tak się składało, że ci akurat praktycznie zawsze byli wychowankami "kombinatów" liczących po stu czy stu kilkudziesięciu pensjonariuszy, mieszczących się w dużych miastach, gdzie łatwo było nawiązywać kontakty z lokalnym środowiskiem meneli, i obsadzonych personelem, który najwyraźniej wyznawał filozofię, że dzieci te są i tak stracone dla społeczeństwa, więc nie warto się nimi przejmować. Spotkałam też rodzinę zastępczą, w której "matka" bez zahamowań mówiła przy dzieciach z głęboką pogardą o ich rodzinnych domach, a o nich samych wyrażała się do osób trzecich - także przy nich - używając wyłącznie przymiotników w rodzaju "uparty/-a", "nieznośny/-a", "arogancki/-a". I na szczęście więcej takich, gdzie tylko zajrzawszy w papiery można się było przekonać, które dziecko jest własne, a które przygarnięte. A jak straszni potrafią być dla dziecka właśni rodzice... książkę mogłabym napisać, zbierając wszystkie znane mi historie z tego zakresu...
Użytkownik: Szreq 15.09.2007 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: O książkach Kotowskiej ju... | dot59Opiekun BiblioNETki
Moja "Wieża z klocków" jest u Joli.Jeżeli ją chcesz i jeśli to nie problem dla Joli to niech książka wróci do mnie przez Twoje ręce:))
Użytkownik: jakozak 15.09.2007 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja "Wieża z klockó... | Szreq
Już wczoraj odesłałam :-(((
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.09.2007 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja "Wieża z klockó... | Szreq
Poszukam w bibliotece, a jak nie znajdę w mojej, uśmiechnę się do syna, żeby sprawdził w powiatowym mieście. Ale dzięki za dobre chęci.
Użytkownik: jakozak 15.09.2007 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: O książkach Kotowskiej ju... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję Ci za tę wypowiedź. Nie znam (i cieszę się z tego ogromnie!) środowiska domów dziecka. Po przeczytaniu Bidula zaczęłam sądzić, że pani Kotowska fantazjuje. To miło przeczytać ("miło" w tej całej dziecięcej tragedii - niewłaściwe słowo), że jednak nie wszystkie te nieszczęsne i niewinne dzieci cierpią tak strasznie, jak w Bidulu.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: