Dodany: 12.09.2007 00:39|Autor: Justyn_a

Kto głównym bohaterem Portretu Doriana Grey'a?


Do tej pory lord Henryk jest moja ulubiona postacia literacka. Ludzie nie lubią Wottona ponieważ mówi to, o czym ludzie nie chcą słuchać. Odsłania proste prawdy i mechanizmy tego świata bez owijania w wyniosłe idee i bez politycznej poprawności. Naga, straszna prawda. Jest jednak martwy za życia. Mimo, iż spełnia wszystkie swoje zachcianki, życie go nudzi, wszystko jest dla niego przewidywalne - jedyne co go "bawi" to obserwowanie i manipulowanie zachowaniem ludzkim. Swietnym obiektem badań staje się młodziutki, naiwny Dorian Grey. Idee i poglady lorda trafiaja na podatny grunt. Z uwaga slucha ich także .. czytelnik. Wiele ze spostrzezen Henryka wydaje mi sie niezwykle trafne.

"Ludzie lękaja sie dzis samych siebie" Krytyka zastoju, sily przyzwyczajen i nudy. Jednak jak wielka cene mozna poniesc za pełnie przeżywania danego nam czasu? Oto jest pytanie nad ktorym warto sie zastanowić.

Nie mam współczucia dla Doriana, który w moim odczuciu był człowiekiem słabym i zbyt łatwo ulegającym wszelkim wpływom

"Oto twoje dzieło,Henryku - rzekł gorzko malarz.
Oto prawdziwy Dorian Grey, chciałeś powiedziec!"

Jaki bylby Dorian Grey gdyby na jego drodze nie staneli Bazyli i Henryk? Który z nich miał wiekszy wklad w doprowadzeniu go do upadku moralnego?

Styl, jezyk, swietna kreacja bohaterów - to wszystko sklada sie na wspanialosc tej ksiazki.

Nie rozumiem jednak jednego: skoro Oscar Wilde był zdeklarowanym przedstawicielem estetyzmu i powieść jego ma być pochwałą hedonizmu, to jak w takim kontekscie interpretować zakonczenie utworu?


Wyświetleń: 19987
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 31
Użytkownik: exilvia 12.09.2007 08:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej pory lord Henryk j... | Justyn_a
Ta książka jest gorzka, prawda? Postać Henryka - właśnie uosabiającego życie estetyczne to portret przewrotny, bo wcale nie idealizowany, nie-pozytywny. Życie Doriana to też klęska.
Może to też powieść o wpływach, o relatywności naszego "ja". Od podatności na te wpływy, kształtujące naszą osobowość, nasze życie.
Użytkownik: Justyn_a 12.09.2007 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka jest gorzka, p... | exilvia
Gorzka - z cala pewnoscia

Powiesc o wplywach i relatywnosci naszego "ja" - z tym takze jak najbardziej sie zgodze.

Ale wciaz nurtuje mnie pytanie: Dlaczego skoro Oscar Wilde sam prowadzil, a moze chcial prowadzic takie zycie jak Dorian, skad te gorzkie zakonczenie? Czemu skoro wierzyl w estetyzm, hedonizm, "bycie soba" czemu nie spuentowal powiesci inaczej?
Użytkownik: exilvia 13.09.2007 08:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorzka - z cala pewnoscia... | Justyn_a
Ale czy chodzi o samo zakończenie? Wg mnie cała ta powieść jest głosem sceptycyzmu wobec postawy estetycznej. Bardzo mi się podoba ironiczne podejście Wilde'a do świata, do świata myśli także. On przygląda się opisywanej wizji z wielu stron, bardzo krytycznie. Na Twoje pytanie nie umiem jednak odpowiedzieć, gdyż nie czytałam nic na temat osoby samego Wilde'a. Może Misiak mógłby pomóc, on się bardziej samym pisarzem interesuje. Dam mu linka do tej dyskusji.
Użytkownik: paulinako 27.12.2008 01:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale czy chodzi o samo zak... | exilvia
niestety, nie mogę się zgodzić. Wilde jest czołowym przedstawicielem tzw. 'aesthetic movement'. Uczynić sztukę z własnego życia. Na pewno książka nie jest wyrazem "sceptycyzmu wobec postawy estetycznej". Książka- manifest nie może być auto- sceptyczna ;)
Użytkownik: exilvia 27.12.2008 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: niestety, nie mogę się zg... | paulinako
Hm... ale twierdzisz tak, bo tak napisali w podręczniku do polskiego, czy po przeczytaniu książki?
Użytkownik: paulinako 27.12.2008 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm... ale twierdzisz tak,... | exilvia
Twierdzę tak po przeczytaniu książki i po przygotowaniu zajęć o niej. Studiuję filologię angielską pani- jestem- taka- złośliwa :]
Użytkownik: exilvia 28.12.2008 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Twierdzę tak po przeczyta... | paulinako
I to ma być merytoryczny argument? Masz rację, jestem złośliwa odrobinę, ale nie podjęłaś rzeczowej dyskusji, tylko rzucasz autorytetami. "Tak jest i koniec". MOŻE i tak jest, ale nie przekonasz mnie do tego pisząc, że studiujesz filologię angielską. To jak?
Użytkownik: paulinako 28.12.2008 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: I to ma być merytoryczny ... | exilvia
Odpowiedź na inny post (dlaczego Dorian skończył źle, skoro to manifest estetyzmu)
Ta książka to nie tylko manifest estetyzmu; obrazuje swoje czasy, rozkład moralny jednego człowieka. Dorian nie skończył źle, bo był estetą; skończył źle, bo według wiktoriańskiej 'psychologii' każdy człowiek skrywa w sobie zło. Wystarczy je uwolnić.

_____

Książka- manifest nie musi chwalić idei- Wilde wyraził w 'Obrazie Doriana Graya' swoje koncepcje dotyczące sztuki, życia, literatury. Ale zawarł w niej również obraz rozkładu moralnego jednostki. Takie dwa w jednym.

Zirytował mnie zaczepny ton Twojej wypowiedzi. Ujmę to tak: czytając wiele książek miałam o nich mylne wrażenie. Na przykład w 'Obrazie...' wydawało się mi, że Wilde zawarł elementy romantyczne- tymczasem okazało się, że chodziło o neogotyk. Pomyliłam się.
To dobrze, że kombinuje się samemu nad książką, ale nie masz w tym konkretnie przypadku racji. To nie jest "głos sceptycyzmu wobec postawy estetycznej". Z niektórymi książkami potrzeba też wiedzy z innych źródeł, trzeba znać biografię pisarza, inne prace, czasem oprzeć się na pracy naukowej. Możliwe, że bez akademickiej znajomości literatury angielskiej, nurtów, teorii i bez wiedzy o autorze mogłabym dojść do podobnych wniosków. Uprzedzając następne złośliwe pytanie- nie, nie wyczytałam przed lekturą, że to manifest estetyzmu. Znając biografię Wilde i 'Portret Doriana Graya' było to dla mnie oczywiste.
Wziąwszy to wszystko pod uwagę, Twoja wypowiedź nie jest zgodna z prawdą. Niezależnie od tego jak zinterpretujesz powieść, Wilde nie jest w niej wobec estetyzmu sceptyczny.
Użytkownik: boopoland 28.12.2008 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Odpowiedź na inny post (d... | paulinako
to ja, jako absolwentka anglistyki [skoro już się pochwaliłaś studiowaniem takiego a nie innego kierunku, to ja pozwoliłam sobie pochwalić się jego ukończeniem], poproszę cię o jakąś bibliografię, bo nadal nie jestem przekonana o tym, że sama do tych wszystkich wniosków doszłaś. możesz ewentualnie dorzucić nazwisko wykładowcy, z którym omawialiście "Portret...". Wybacz, ale post, w którym napisałaś 'pani-jestem-taka-złośliwa' bardzo mnie wczoraj zeźlił. Na szczęście, większość jadu od wczoraj już znajduje się poza moim organizmem, stąd umiarkowanie ZŁOŚLIWA wypowiedź.
Użytkownik: paulinako 28.12.2008 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: to ja, jako absolwentka a... | boopoland
Ola. Naprawdę nie wiem co jest dziwnego w połączeniu podstawowych informacji o autorze z 'Portretem' i dostrzeżeniu związku. Jedno wynika z drugiego i nie trzeba być szczególnie błyskotliwym, chociaż oczywiście nie musisz się ze mną zgodzić- dla mnie też niektóre zagadnienia wcale nie są oczywiste. Z całym szacunkiem i bez złośliwości.
Wzmianka o studiach nie jest chwaleniem się- raczej informacją o tym, że nie, nie czerpię wiedzy z podręcznika do polskiego. Interesuję się tym i wiążę z tym swoją przyszłość. Chodzę na wykłady. A tą konkretnie książką interesuję się w szczególności.
Dziękuję za "możliwość ewentualnego dorzucenia nazwiska wykładowcy", ale nie skorzystam. Nie sądzę, żebym musiała się tłumaczyć, uzasadnienie wyżej. A odpuszczenie mi bycia złośliwą to zbytek łaski, pani. Pozdrawiam.
Użytkownik: exilvia 28.12.2008 21:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Odpowiedź na inny post (d... | paulinako
To miłe, że wspominasz, że Ty TEŻ popełniasz błędy. Nauczycielski ton Twojej wypowiedzi jednak również jest dla mnie irytujący.

Twój post nic mi nie wyjaśnił. Nadal tkwię w niewiedzy i błędzie.

Nie jestem złośliwa dla bycia złośliwą. Zresztą, jak zauważyłaś pewnie, nie tylko mnie wytrąciła z równowagi Twoja wypowiedź.
Użytkownik: misiak297 13.09.2007 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorzka - z cala pewnoscia... | Justyn_a
Wydaje mi się zatem, że zakończenie tylko z pozoru jest gorzkie. Ja zawsze pomimo przerażenia, traktowałem je właśnie w ten sposób. Cała powieść jest gorzka, krzywd już się nie naprawi. Wydaje mi się, że Dorian zaczął się po mału zmieniać w miarę końca tej powieści. Jakieś szaleństwo zaczęło się w nim budzić. Czy inaczej przyznałby się do dokonanej zbrodni? Przyznał się i cóż z tego wyszło? Nie uwierzono mu. Przede wszystkim winne było to środowisko, które wciąż w nim widziało powierzchowne piękno. No ale myślę, że zarówno Henryk jak i Bazyli zaczęli się orientować prędzej czy później, że ta uroda to tylko powierzchowność. Przypomnij sobie scenę, gdy Bazyli z niedowierzaniem słucha co Dorian robił po śmierci Sybil Vane... A Henryk był zbyt inteligentny, żeby tego nie dostrzegać, a jednocześnie zbyt zdystansowany dla świata, żeby się tym zająć.
Użytkownik: katiezzz 13.09.2007 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorzka - z cala pewnoscia... | Justyn_a
Nie zgodzę się, że Wilde prowadził życie takie jak Dorian. Według mnie Oscar to Henryk i Bazyli w jednym, z przewagą tego pierwszego :)
Hedonizm? Owszem. Ale nie wszelkim kosztem.
Nie wiem czy wiesz, ale Wilde był określany mianem 'Lord Paradoks', więc może zakończenie jednak jest odpowiednie i w jego stylu? :)

Cieszę się ogromnie, że znalazła się kolejna osoba, która zakochała się w tej wyjątkowej książce :)

pozdrawiam, Kasia.
Użytkownik: paulinako 27.12.2008 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Gorzka - z cala pewnoscia... | Justyn_a
Ponieważ Dorian żyje w świecie, w którym jest Darwin, za to nie ma boga, w którym wszystko jest dozwolone, a jednak wszystko ma swoją cenę.
Ta książka to nie tylko manifest estetyzmu; obrazuje swoje czasy, rozkład moralny jednego człowieka. Dorian nie skończył źle, bo był estetą; skończył źle, bo według wiktoriańskiej 'psychologii' każdy człowiek skrywa w sobie zło. Wystarczy je uwolnić.
Poza tym myślę, że happy end byłby zwyczajnie mocno nie na miejscu :)
Użytkownik: czerwony_kaptur 20.02.2009 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka jest gorzka, p... | exilvia
wątpię, by określenie "estetyczne" w odniesieniu do życia tu pasowało, chyba lepiej byłoby użyć tego drugiego przymiotnika, który się tu tak często pojawia; hedonizm.
Użytkownik: misiak297 13.09.2007 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej pory lord Henryk j... | Justyn_a
Bardzo ciekawa wypowiedź. "Portret Doriana Graya" to obok "Stu lat samotności" moja ukochana powieść. Dużo o niej napisałem w swojej recenzji, jeśli masz ochotę to zapraszam. Wydaje mi się, że zakończenie pozwala wierzyć w odkupienie duszy Doriana. Ja mam dla niego współczucie - to Henryk i Bazyli (mój ukochany bohater literacki) zrobili z niego to, czym się stał. Co może być winny ten Narcyz? Przecież z początku to typowy piękny i nieskalany chłopiec, zauważ pierwszą scenę z jego udziałem. Zawsze mnie zastanawiało kto ponosi większą odpowiedzialność za zepsucie Doriana - zakochany w nim malarz, twórca felernego portretu czy ten cyniczny Henryk, którego aforyzmy są tak prawdziwe, że aż bolą...
Użytkownik: katiezzz 13.09.2007 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawa wypowiedź.... | misiak297
Drogi Misiaku, według mnie największą odpowiedzialność za zepsucie Doriana ponosi sam Dorian. Istnieje przecież wolna wola. Nie chcę wierzyć, że człowiek może się tak bardzo zmienić pod czyimś wpływem, nie aż tak. Bazyli był zafascynowany Dorianem, absolutnie nie chciał wyrządzić mu krzywdy, zresztą on tylko namalował portret a to Dorian "wypowiedział życzenie". Z lordem Henrykiem to trochę inna sprawa... on był mentorem, nauczycielem, wziął Doriana pod swoje skrzydła, ale tylko przedstawił mu swój pogląd na życie, zapoznał ze swoim zdaniem. Dorian nie był dzieckiem, wiedział co robi, podejmował decyzje samodzielnie. Zresztą Wotton ograniczał się do 'mówienia', aforyzmy były prawdziwe, ale w sumie, to nic z tego nie wynikało... A Dorian wprowadził myśli w czyn. Z jednej strony to pewnie dobrze, bo żył w zgodzie z tym co myślał, ale jakim kosztem!? Krzywdził przecież nie tylko siebie.
Użytkownik: misiak297 13.09.2007 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Misiaku, według mni... | katiezzz
Kasiu, ta powieść jest tak skomplikowana, że nie dojdziemy do jakiś jednoznacznych wniosków. Przyznaję, że zapomniałem o winie samego Doriana, on również ponosi odpowiedzialność za swoje zepsucie. A jednak Dorian wypowiadając życzenie nie zdawał sobie sprawy z możliwości jego realizacji (teraz wtręt autobiograficzny - jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, że powiedziałem sobie "chcę Marsa/Snikersa/Laysy/Prince Polo/święty spokój" i wpadał mi upragniony przedmiot do rąk heheh). Poza tym wydaje mi się, że Wilde tak przedstawił Doriana jakby był on taką tabulą rasą. A jednak Dorian był dzieckiem i ze swoich czynów nie zdawał sobie do pewnego momentu sprawy... Zauważ jak zostaje najpierw opisany:

"Siedział przy fortepianie, odwrócony do nich plecami i przewracał kartki Schumannowskiego zbioru Sceny leśne.
- Bazyli, musisz mi je pożyczyć! - zawołał. - Chcę się ich nauczyć. Są prześliczne.
- To zależy od tego jak dziś będziesz pozował, Dorianie.
- Ach, dość już mam pozowania i wcale nie chcę mieć własnego portretu naturalnej wielkości - odparł Dorian Gray jak nadąsany dzieciak, obracając się na kręconym taborecie stojącym przed fortepianem".

To co uderza w Dorianie to pewna dziecięca niewinność, właśnie wyrażona w tym fragmencie. Podczas opowieści Henryka Dorian stoi nieruchomo zasłuchany, coś w niego wnika z tych prawd i nie ma już odwrotu. Widzi to również Bazyli, choć pochłonięty pracą nie zastanawia się nad tym zjawiskiem. I owszem istnieje jakaś wolna wola, ale Dorian nasiąknął bardzo złymi wzorcami. Ukształtował się na podobieństwo Henryka. Wybrał Henryka, odrzucił Bazylego.
Słowa równie silnie oddziałują, nawet jeśli są tylko słowami. Dorian wydawał mi się ulepiony z pięknego, ale niezbyt trwałego kruszcu - bardziej... hm... skłonnego do nasiąkania.

Pomimo iż Bazyli jest moim ulubionym bohaterem literackim, nie zamierzam go rozgrzeszać. Prawda jest taka, że gdyby Dorian zbrzydł, wielki artysta znalazłby sobie nowy "świeży" obiekt do adoracji. Uwielbienie dla Doriana wynika z jego ujmującej powierzchowności i właśnie tego nieskalania. Widać to w pierwszym rozdziale, gdy Bazyli prosi Henryka, aby nie zmieniał Doriana. Zawsze mnie zresztą zastanawiało, czy Bazyli kochał go naprawdę.

Można przedstawiać swój pogląd na życie, tylko zapoznawać, a jednocześnie mieć bardzo destruktywny wpływ na człowieka. Ja w to wierzę.

Pozdrawiam:)

Użytkownik: katiezzz 14.09.2007 10:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Kasiu, ta powieść jest ta... | misiak297
:) Uwielbiam czytać Twoje wypowiedzi na temat tej książki. Wydawałoby się, że wszystko już mam w główce poukładane, a tu... guzik! :) Dziękuję Ci bardzo za to.

Zgadzam się z Tobą - Dorian jest faktycznie przedstawiony jako 'tabula rasa'. To taki rozpieszczony, znudzony dzieciak, który nie wie, co ze sobą zrobić. Prawdę mówiąc nie przepadam za takimi ludźmi - mają słaby charakter, łatwo ulegają wpływom, ale naginają się tylko do tego, co im w gruncie rzeczy odpowiada, co jest dla nich najwygodniejsze czy najbardziej intrygujące.
Teoretycznie lord Henryk i Dorian mogli prowadzić podobne życie - wyjścia do klubu, na przyjęcia, proszone obiady, ale dla Doriana to było za mało, szukał czegoś nowego, innego. Henryk pokazał mu drogę, natomiast Dorian to taki hedonista - ekstremista.

A Bazyli... cóż... był zakochany. Jestem o tym przekonana. Gdyby Dorian pozostał nieskalany, niewinny, to by to Bazylemu wystarczyło, przemijająca uroda niczego by nie zmieniła (chcę bardzo w to wierzyć :) ).

Zastanawiam się, co by się stało gdyby w moim otoczeniu pojawił się ktoś taki jak lord Henryk. Jestem przekonana, że chciałabym spędzać z nim jak najwięcej czasu, ale jaki to by miało na mnie wpływ? oto jest pytanie! :)

pozdrawiam serdecznie. miłego dnia!
Użytkownik: Justyn_a 14.09.2007 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: :) Uwielbiam czytać Twoje... | katiezzz
Co do Bazylego warto moim zdaniem przypomniec sobie to, jak bardzo stara sie ostrzec Doriana przed zlymi wplywami, jak przez cala ksiazke daje mu rady, jak troszczy sie o niego - nie chodzi wiec mu tylko o urode Doriana - ja sadze ze kochal go naprawde. Popatrzmy jak zachowuje sie gdy Dorian pokazuje mu zmieniony obraz. Nie potepia go a chce go jeszcze uratowac, mowi ze nie jest za pozno, sklania go do powrotu na dobra droge. Bazyli byl naiwny i slepo zaptarzony w Doriana - tego nie da zaprzeczyc, jednak sklaniam sie ku stwierdzeniu, iz jego uczucia byly niezalezne od wieku i wygladu glownego bohatera. Pamietacie jak opowiadal Dorianowi o mezczynie ktoremu nie chcial namalowac portretu, bo o ile dobrze pamietam - jego dlonie wskazywaly na zlo w nim siedzace? To dowodzi ze Bazyli byl takze wrazliwy na wewnetrzne piekno i chcial jedynie aby Dorian stal sie dobrym, szlachetnym czlowiekiem.
Użytkownik: paulinako 27.12.2008 01:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawa wypowiedź.... | misiak297
Dorian Gray, oprócz mnóstwa innych wpływów, mówi też o wiktoriańskim podejściu do ludzkiej duszy- w każdym z nas czai się zło. Wystarczy je uwolnić. Nikt nie jest więc tak naprawdę nieskalany, prędzej czy później coś lub ktoś zwolniłoby hamulec.
Użytkownik: Tamarynka 18.07.2008 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej pory lord Henryk j... | Justyn_a
Czytam właśnie "Portret..." i... cóż.

Dorian Gray to dla mnie jedynie naiwny patałach, królik doświadczalny w rękach lorda Henryka "zbyt mądrego lub zbyt cynicznego, aby go kochać naprawdę" - tak wypowiada się o nim tytułowy bohater. A jednak... Wotton ze swoim bezczelnym podejściem do życia jest, moim zdaniem, osobą o wiele ciekawszą niż ciapowaty Dorian czy romantyczny, zapatrzony w przesłodzonego młokosa Bazyli Hallward.

Na razie takie jest moje zdanie o bohaterach. Co do samej książki, sposobu prowadzenia narracji... Niestety, panie Wilde, czasami pan przynudza. A szkoda.
Użytkownik: molzal 29.12.2008 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie "Port... | Tamarynka
Przynudza????? Chyba znaków zapytania postawiłem zbyt mało.
Dorian ciapowaty? Może i tak, ale Oscar był jak wiesz, a jeśli nie wiesz miłośnikiem płci brzydkiej, więc z Doriana zrobił wymarzonego sobie Pana.
Użytkownik: Tamarynka 29.12.2008 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Przynudza????? Chyba znak... | molzal
Wiem, wiem. Pozostaje mi tylko uznać, ze miał fatalny gust.

Przynudza? Tak, niestety. Trudno mi się podeprzeć jakimkolwiek fragmentem, bo wypożyczałam tę książkę z biblioteki i teraz jej przy sobie nie mam. Nie wiem, czy to sam Oscar W. zawinił, czy może miałam tak fatalne wydanie (mały, niewyraźny druk, literówki, nawet błędy ortograficzne - nie mam pojęcia skąd to się wzięło), że cały geniusz, o którym tyle słyszałam, zaginął gdzies po drodze. Naprawdę, po przeczytaniu "Portretu" byłam strasznie zawiedziona... sobą. Bo jak to? Wszyscy się zachwycają, że wyższa literatura, że mistrz Wilde i tak dalej, a ja co?

Ech, moze powinnam się jeszcze raz zabrać za Lorda Paradoks.



Użytkownik: molzal 29.12.2008 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, wiem. Pozostaje mi ... | Tamarynka
Proponuje jeszcze raz, za może kilka lat?
Wiesz podobnie miałem z Anną Kareniną, nasłuchałem się jakie to nie dzieło i czytałem ją chyba ze dwa miesiące i byłem totalnie załamany, rozczarowany i zmęczony. Po kilku latach sięgnąłem jeszcze raz i " zjadłem ją" w dwa dni. Super>
Użytkownik: gandalf 01.01.2009 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej pory lord Henryk j... | Justyn_a
Hmm... Nie jestem przekonany, czy estetyzm to dokładnie to samo co hedonizm...
Użytkownik: czerwony_kaptur 20.02.2009 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmm... Nie jestem przekon... | gandalf
co do definicji hedonizmu odsyłam do słownika wyrazów obcych, a co do estetyzmu i Doriana. Estetyzm miał uwolnić sztukę od jej moralizatorskiej funkcji i uczynić sztuką dla sztuki. Skoro Wild był przedstawicielem tego ruchu - a był - któraa część powieści da nam dowód. A no cała powieść. Wild nadał zwykłemu portretowi ładnego młodzieńca nadzwyczajne znaczenie - obraz stał się niejako duszą chłopaka noszącą piętno wszystkich jego czynów. I do czego to doprowadziło? Oczywiście jego kolega miał na to wpływ, ale to działanie portretu było odpowiedzialne za moralną degradację Doriana. W ten sposób Wild ostrzega twórców przed skutkami nadawania sztyce wymiaru moralnego.
Użytkownik: Viv87 11.01.2009 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej pory lord Henryk j... | Justyn_a
Zamiast odpowiadac na twoje pytanie, odsyłam cię do listów Oscara Wilde'a "Nic nie mogło być inaczej". W tych listach sam Wilde tłumaczy, skąd wziął się ten cały morał i co jest najważniejsze dla niego w tym opowiadaniu (bo kiedy pisał te listy, "Dorian" był tylko opowiadaniem). Nie chcąc ci niszczyć przyjemności z czytania (jeśli postanowisz przeczytać - warto!) więc wspomnę tylko, że autorowi też nie bardzo pasowało zakończenie, jesli tak to można ująć. Po resztę odsyłam do książki :)
Użytkownik: UzytkownikUsuniety08​252023075414 27.02.2009 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej pory lord Henryk j... | Justyn_a
„Kto Kto głównym bohaterem Portretu Doriana Grey'a?”

Dla mnie „Portret Doriana Graya” nie traktuje o losach chłopca, którego pod swe skrzydła wziął szalony geniusz-humanista (nie można bowiem Henrykowi odmówić odrobiny szaleństwa). Dla mnie jest to utwór o dwóch artystach, którzy są chyba w całości złożeni z ludzkich wyobrażeń o artystach w ogóle – zresztą, skrajnie różnych. Koleje losu sprawiają, że są przyjaciółmi. Zupełnym przypadkiem w ich życiu pojawia się Dorian Gray – niewinny młodzieniec, który stanowi idealny materiał-surowiec do pracy dla artystów. Jeden z dwojga twórców maluje jego obraz, nadając mu formę jakże niezwykłą. W płótnie, jak się okazuje, zaklęta została dusza modela. Jest to niemal symboliczne: autor obrazu, w przeciwieństwie do jego przyjaciela, przedkłada życie wewnętrzne nad zewnętrze. Będąc odrobinę przestraszony tym, że ktoś mógłby zobaczyć jego dzieło, odkrywając tym samym wszystko to, co sam ukrywa, zdecydowany jest go nie upubliczniać. Oddaje go zatem Dorianowi. Drugi artysta bierze pod swe ‘dłuto’ oryginał – żywą, podatną na wpływy istotę, która zawsze będzie tym, czym ulepią ją silniejsze ręce. Najprawdopodobniej, zafascynowany młodzieńcem, widzi w nim potencjał na zostanie osobą, którą sam chciał być. Nie widząc najwyraźniej potrzeby wydobywania z niego więcej dobra i niewinności niż naturalnie posiadał, wyciąga na światło dzienne cechy w przewadze negatywne. Na jego usprawiedliwienie trzeba powiedzieć, że najwyraźniej nigdy nie zdawał sobie sprawy z rozmiaru cech, które w nim zaszczepił. W przeciwieństwie do pierwszego artysty, nie obawia się reperkusji swoich czynów – ‘udoskonalonego’ Doriana Graya mając wciąż na oku, wypuszcza go w wielki świat. Mamy tu do czynienia z przerostem formy nad treścią. Henry jest osobą do tego stopnia inteligentną że, znudzony wewnętrzną płaszczyzną świata, wyznaje wyższość urody nad charakterem czy osobowością. W tej także myśli, kształtuje i przyucza ‘dzieło swojego życia’. Na kartach powieści Wilda, mamy szansę obserwować ewaluację tego, co uformowali dwaj przyjaciele. Dzieło jednego artysty spędza całe życie w zamknięciu, znowu niemal symbolicznie – jako dzieło niepokojące, powstałe ze szczerego poświęcenia stanowi ten rodzaj sztuki, na który ludzie nie chcą patrzeć. A może chcą, póki przedstawia ładną powierzchowność modela. W momencie przemian aparycji, dla obrazu rozpoczyna się era lęków przed wyśmianiem widzów. Nic to, że przedstawia rzeczywistość taką, jaką jest naprawdę. Ludzie lubią ładną sztukę. Dzieło drugiego artysty zostaje rzucone w świat, i przez długie lata cieszy się akceptacją i zachwytem publiczności. Kończy się to w momencie urośnięcia zazdrości osób postronnych do takich rozmiarów, by nie mogli jej znieść. Ostatecznie nadchodzi moment konfrontacji dwóch światów – i wówczas można odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką postawę preferował autor: życia dla sztuki (Bazyli) czy sztyki dla życia (Henry)?
Użytkownik: ambarkanta 28.03.2009 00:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tej pory lord Henryk j... | Justyn_a
A mnie zafascynował sam portret jako rzecz, jako rekwizyt. Metafizyka. Że się nie rozmył po drodze i pozostała tajemnica, materialna i namacalna. Dzisiaj jest taki popyt na symbole, że zapomina się, że one "tylko" i "coś" symbolizują. Najgorsze, gdy symbole zaczną nas zadowalać... Myślę, że na zakończenie utworu miało wpływ, oprócz rzeczonego estetyzmu, zwyczajne prawo przyczyny i skutku oraz intencja-morał autora. Zbyt proste? Może.
Użytkownik: raubritter 15.12.2009 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie zafascynował sam p... | ambarkanta
Mam pewny pytanie odnośnie powyższej książki, może ktoś z Was będzie umiał mi odpowiedzieć. A mianowicie czy Portret Doriana Graya można nazwać powieścią grozy?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: