Dodany: 30.09.2012 11:12|Autor: MELCIA
Pan Cogito i kuszenie Spinozy
Jestem bardzo ciekawa Waszych odczytań (nie lubię słowa "interpretacja") poniższego wiersza Herberta z tomiku "Pan Cogito". Wydaje mi się, że jest to jeden z najbardziej tajemniczych i wieloznacznych utworów w całym zbiorze. Chwilowo nadmiar obowiązków nie pozwala mi na zamieszczenie tutaj własnych refleksji, więc tylko zamieszczam tekst (z własnego zbioru, na wypadek, gdyby ktoś nie miał dostępu) i zapraszam do dyskusji.
***
Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy
Baruch Spinoza z Amsterdamu
zapragnął dosięgnąć Boga
szlifując na strychu
soczewki
przebił nagle zasłonę
i stanął twarzą w twarz
mówił długo
(a gdy tak mówił
rozszerzał się umysł jego
i dusza jego)
zadawał pytania
na temat natury człowieka
Bóg gładził roztargniony brodę
pytał o pierwszą przyczynę
Bóg patrzył w nieskończoność
pytał o przyczynę ostateczną
Bóg łamał palce
chrząkał
kiedy Spinoza zamilkł
rzecze Bóg
mówisz ładnie Baruch
lubię twoją geometryczną łacinę
a także jasną składnię
symetrię wywodów
pomówmy jednak
o Rzeczach Naprawdę
Wielkich
popatrz na twoje ręce
pokaleczone i drżące
niszczysz oczy
w ciemnościach
odżywiasz się źle
odziewasz nędznie
kup nowy dom
wybacz weneckim lustrom
że powtarzają powierzchnię
wybacz kwiatom we włosach
pijackiej piosence
dbaj o dochody
jak kolega Kartezjusz
bądź przebiegły
jak Erazm
poświęć traktat
Ludwikowi XIV
i tak go nie przeczyta
uciszaj
racjonalną furię
upadną od niej trony
i sczernieją gwiazdy
pomyśl
o kobiecie
która da ci dziecko
widzisz Baruch
mówimy o Rzeczach Wielkich
chcę być kochany
przez nieuczonych i gwałtownych
są to jedyni
którzy naprawdę mnie łakną
teraz zasłona opada
Spinoza zostaje sam
Nie widzi złotego obłoku
Światła na wysokościach
widzi ciemność
słyszy skrzypienie schodów
kroki schodzące w dół