Dodany: 21.09.2012 13:06|Autor: Mgr Leonek

"Pod kopułą" - recenzja


Lubię, kiedy książka jest gruba. Nie dlatego, że można nią nieźle przyłożyć komuś, kto akurat zaczepia nas w ciemnym zaułku (to jedyna funkcja opasłych podręczników akademickich, jaką odkryłyśmy na studiach :P). Lubię takie czytadła dlatego, że mam pewność, iż nie skończą mi się za szybko. Jako osoba uzależniona od czytania, stale muszę mieć pod ręką jakąś książkę. Tak się złożyło, że ostatnimi czasy mą uwagę zaprzątnęło "Pod kopułą" Stephena Kinga. Pozycja ta niewątpliwe ma problemy z nadwagą, liczy sobie bowiem ponad 920 stron (!). Przyznaję, iż trochę czasu zajęło mi jej przeczytanie, a ręce nieraz mdlały od jej ciężaru, więc pomyślałam, że wypadałoby coś o niej napisać...

Autora nie trzeba chyba przedstawiać ani tłumaczyć, dlaczego jego nazwisko na okładce jest wystarczającym powodem, aby daną pozycję przeczytać... Specjalista od budowania napięcia nie oszczędza czytelnika na licznych kartach tej "książeczki". Przedstawia historię z pogranicza fantastyki i horroru. Znajdziemy tu również wątki miłosne, obyczajowe, a nawet swego rodzaju moralizatorstwo.

Opowieść nie jest skomplikowana. Akcja ogranicza się do jednego niewielkiego miasteczka o wdzięcznej nazwie Chester's Mill. Dlaczego - spytacie - autor tak bardzo zawęził miejsce akcji? Ano dlatego, że owo miasteczko pewnego zwyczajnego z pozoru dnia zostało odcięte od reszty świata dziwaczną kopułą, czymś w rodzaju pola siłowego. Chyba rozumiecie, że to wystarczyło, aby narrator skupił się wyłącznie na tym, co działo się wewnątrz...

Zdarzyło Wam się kiedyś obserwować mrowisko? Używaliście może do tego lupy, która skazywała owadzi ród na przykry koniec w płomieniach? Mieszkańcy Chester's Mill zostali postawieni w podobnej sytuacji, z tym, że to oni byli mrówkami... Uwięzieni w miasteczku, gdzie powietrze z dnia na dzień było cieplejsze i brudniejsze, a księżyc i gwiazdy świeciły na różowo, musieli jakoś się przystosować. Nikt z nich jednak nie przypuszczał, że sami sobie zgotują istne piekło... Podobnie jak żaden z mieszkańców nie wiedział, skąd wzięła się kopuła, choć wszyscy czuli na sobie czyjś wzrok.

Bohaterów mamy tylu, ilu jest ludzi w małym miasteczku. Wśród nich znajdzie się dzielny weteran wojenny, redaktorka naczelnej gazety ze swym wiernym psem u boku, banda wścibskich dzieciaków jeżdżących na deskorolkach, a także przewodnicy duchowi z różnych organizacji kościelnych. Szeryf, kobieta prowadząca restaurację, miejscowy ćpun oraz tłusty radny mający problemy z sercem i szczerością... Postaci w tej książce wiele, wątków również. King skutecznie myli wszystkie tropy, żeby czytelnik nie odgadł przedwcześnie zakończenia. Krótkie rozdziały nadają dynamikę akcji, wciągają czytelnika, któremu trudno jest się oderwać.

Cóż, jak mówiłam, lubię grube książki, ale (bo zawsze jest jakieś "ale") nie każda z nich zostałą dopracowana pod względem kompozycji i fabuły... Jak jest w przypadku "Pod kopułą"? Zakończenie mnie odrobinę zawiodło, było trochę jak końcówka filmu familijnego... Nie zdradzę jednak nic więcej :P. Sami sprawdźcie, jak to wszystko się zaczęło i jak skończyło. Zapewniam, że czyta się bardzo przyjemnie :).


[Recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2850
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: DarthTom 31.01.2014 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię, kiedy książka jest... | Mgr Leonek
Właśnie skończyłem wczoraj w nocy czytać - a muszę przyznać że zabierałem się do niej tak coś około roku :) - i w/w recenzja książki pokrywa się z moimi odczuciami w 99% :) Czyta się fajnie - napięcie i mnogość wątków robi wrażenie - ale faktycznie końcówka "lekko" odstaje od całości - co na szczęście nie psuje efektu przeczytania całości :)
Pozdrawiam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: