Dodany: 11.09.2012 23:05|Autor: leperr

Tajemnice zakonu Assange'a


Dlaczego ludzie okradają pracodawców, zdradzają własne ojczyzny, wystawiają swoich dawnych przyjaciół i kopią dołki pod obecnymi, a potem biegną z tym wszystkim, co wykradli, czego się dowiedzieli, co usłyszeli do dziennikarzy i tak chętnie im o tym opowiadają?

Sumienie i przyzwoitość? Pieniądze i sława? Zazdrość, a wręcz nienawiść? Pewnie wszystko po trosze, przecież każdy „przeciek” to indywidualna, wstrząsająca niekiedy historia. Ich bohaterów łączy jednak jedno. Czują, że są ważni.

Na początku 2007 roku Daniel Domscheit-Berg jest anonimowym informatykiem pracującym w korporacji. I równie anonimowym aktywistą technologicznym, marzącym o lepszym, sprawiedliwszym i, chyba przede wszystkim, bardziej przejrzystym i zrozumiałym świecie. W grudniu Domscheit-Berg poznaje Juliana Assange’a, ekscentrycznego Australijczyka kierującego niewielką, nikomu nieznaną stroną dla whistleblowerów*.

WikiLeaks zaczynają od „leaków” dotyczących szemranych interesów niemieckiego banku, korzystającego z charczących serwerów gdzieś w niemieckim miasteczku. Assange i Domscheit-Berg z desperacją próbują przebić się do opinii publicznej. Przemawiają jednak do pustych sal w podpiwniczeniach, a dziennikarze nie odbierają telefonów od nich.

W ciągu kilkunastu miesięcy WikiLeaks staje się jednym z najbardziej znanych serwisów w Internecie. Serwerownie portalu to okno życia dla wolności i sprawiedliwości, a sam projekt dysponuje setkami tysięcy dolarów. Jego twórcy czują się ważni. Domscheit-Berg co rusz podkreśla: byłem prawą ręką twórcy największego portalu demaskatorskiego na świecie. A Assange, patrząc na okładki pism z całego świata ozdobionych jego podobizną, szepce: „Teraz jestem nietykalny”.

Idealizm i ambicja nie muszą iść w parze. Różnice zdań okazują się przepaściami nie do zasypania. Assange miota się, oskarża wszystkich o zdradę. Domscheit-Berg odchodzi z WikiLeaks, tworzy własny portal whistleblowerowski. I pisze książkę.

Autobiografia Domscheita-Berga to fascynujące studium miłości idealisty do człowieka, który miał być tych ideałów spełnieniem. Człowieka bezkompromisowego, socjopatycznego, genialnego - i wykorzystującego szczytne idee do zaspokajania własnych ambicji i pompowania gargantuicznych rozmiarów ego. Miłości, która szybko spotkała się z nienawiścią drugiej strony.

Oczywiście nie jest to książka bez skazy. Literacko mocno kuleje. Usilne starania niemieckiej redaktorki, która spisała zwierzenia informatyka-idealisty, nie zawsze okazują się wystarczające. Najbardziej irytuje wielokrotne powtarzanie tych samych wątków i informacji, jak w amerykańskich programach rozrywkowych po przerwie na reklamy. Nużą też niektóre osobiste wynurzenia. Choć to autobiografia, lepiej sprawdza się jako reportaż. I świetny materiał na dramat psychologiczny.

Po lekturze tej książki jednego można być pewnym. Assange wciąż wie, co robi. Od kilku lat wmawia wszystkim, że jest śledzony przez służby. Wykorzystuje grupę aktywistów i ogromny projekt społeczny do własnych celów: zdobycia sławy, pieniędzy i poczucia władzy. Dziś, siedząc w malutkim pokoju ekwadorskiej ambasady w Londynie, pewnie powtarza cicho: „A nie mówiłem?”.



---
* Whistleblower (z ang. dmuchający w gwizdek) to aktywista, który zdradza spiski i afery bądź nagłaśnia je publicznie.


[Recenzję opublikowałem na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2305
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: