Dodany: 08.09.2012 18:00|Autor: wilczycastepowa

Książka: Dybuk
Świerczek Marek

8 osób poleca ten tekst.

„Dybuk”


Po „Dybuka” sięgnęłam z obawą. Nie tylko dlatego, że okładka (Wydawnictwo Ammit, 2012) jest upiorna, a opis eksponuje historię rodem z horroru, ale też dlatego, że po przeczytaniu kilku recenzji poprzedniej książki Świerczka wiedziałam, iż jest to autor, który uwielbia bawić się z czytelnikiem. „Bestia”, która miała być horrorem, była - jak się okazało - żartem. Wszyscy jej bohaterowie to postacie z innych książek. A jeszcze do tego, jak przeczytałam u jednego z recenzentów, większość opisów w książce to opisy grafik Grottgera. Krótko mówiąc, pod płaszczykiem horroru - sztubacki dowcip. Jakby Świerczek, omawiając sprawy narodowe i wylewając wiadra krwi, chichotał złośliwie. Może dlatego, uprzedzona, już od pierwszych stron „Dybuka” byłam czujna.

Zawiązaniem akcji, toczącej się w powojennej Polsce, w 1946 roku, jest moment odnalezienia w piwnicy zmasakrowanych zwłok dziewczynki. Podobne mordy mają miejsce w całym kraju. Grupa oficerów UB podejrzewa, że zabójstw dokonuje ich kolega, i chcąc uniknąć zamieszek, proponuje wolność byłemu żołnierzowi AK w zamian za pojmanie zabójcy. Jednocześnie ważną część powieści stanowi przejmujący pamiętnik dorastającego Żyda, opisujący kształtowanie się jego osobowości. Te pozornie niezwiązane ze sobą wątki prowadzą czytelnika do koszmarnego zakończenia.

Książka mnie wciągnęła, narracja toczy się sprawnie, ale od początku rzuca się w oczy dziwne przemieszanie powagi opisywanych wydarzeń z komicznymi czy nawet groteskowymi scenami. Z jednej strony przerażająca zbrodnia, kazamaty UB i autentyczny dramat Rema, który stracił praktycznie wszystko poza córką, o którą chce za wszelką cenę walczyć. Do tego monolog wewnętrzny zranionego chłopca, który próbuje wyrwać się z własnej słabości, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Z drugiej strony niemal bajkowe postacie, jak z „Porwania w Tiutiurlistanie”, żywcem z komedii: Żyd, który chce być księdzem, a potem komunistą, Niemiec, który chce być Żydem, Cygan ściągnięty z Márqueza, w dodatku zakochany w jak najbardziej realnej poetce romskiej... A wszyscy z jakimiś niezwykłymi cechami. I przy tym, tak jak w „Bestii”, przerzucają się dowcipami i cytatami. Zabawa kalamburami i oszukańcze strojenie się na przemian w piórka antysemity i polakożercy są poprzecinane fragmentami autentycznie lirycznymi i bolesnymi. Nagle z cyrku i dowcipkowania wpadamy w koszmar. A do tego Świerczek rwie wątki, wprowadza przypadkowe postacie, które coś mówią i znikają. Nawet koniec książki jest niejednoznaczny.

Pomyślałam, to musi być kolejny trick, kolejna zabawa z czytającym. Być może wszystkie te absurdalne rzeczy służą jednemu: wiwisekcji męczących stereotypów o Żydach, o Polakach, o Niemcach. Podane jak na talerzu, włącznie z cytatami z „Protokołów Mędrców Syjonu” – dla klimatu przepisanymi z broszury sprzed wojny. Przy czym Świerczek ich nie ocenia. Stawia je obok siebie, każe im przekrzykiwać się wzajemnie, machać chorągiewkami, skakać sobie do oczu, a on, wraz z czytelnikiem, patrzy i słucha. I chichocze, gdy ktoś bierze je na serio.

Uważam, że książka jest warta przeczytania. Mimo że na pierwszy rzut oka zarówno okładka, jak i opis mogą odstręczać (zwłaszcza kobiety), tak naprawdę nie jest to ściśle powieść sensacyjna ani też lubująca się w makabrze czy historycznych oskarżeniach. Dotyka problemów ważnych dla naszego narodu, ale też tematów zupełnie uniwersalnych, jest moim zdaniem pewną próbą opowiedzenia o kształtowaniu się tożsamości i pragnieniu stania się kimś innym. „Dybuk” to przede wszystkim solidna dawka dobrej literatury, poruszającej, momentami zabawnej, a przede wszystkim takiej, którą dobrze się czyta.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4101
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: wortkarg 22.10.2012 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Po „Dybuka” sięgnęłam z o... | wilczycastepowa
Książka Świerczka należy do modnego ostatnio nurtu rozliczeniowo-demitologizującego. Świerczek, jak Ostachowicz w swojej "Nocy żywych Żydów", próbuje zmierzyć się z tematem polskiego antysemityzmu, próbując wywracać na nice zarówno mity narodowe, jak i tematy tabu. Tyle że Świerczek nie może się zdecydować na jeden wątek: miesza konwencje, wplata urwane retrospektywy, fragmenty piosenek, tekstów hebrajskich i cytatów z klasyków marksizmu. Sam nie wie, czy pisze romans, thriller polityczny, czy powieść drogi. A przy tym, nawet jeśli bawi się stereotypami narodowymi, to wyłącza z tej zabawy tradycyjną polskość. Z wszystkich postaci, które stworzył jeden Rem Sosnowski jest "większy niż jego czasy", bo ma być egzemplifikacją tradycyjnych cech "polskich panów". Reszta drużyny ma cechy komiczne i groteskowe, jak w dowcipach o Polaku, Rusku i Niemcu, w których zawsze Polak był najmądrzejszy. W tym sensie jest to rozliczenie w klimacie "Uważam Rze Historia"- na pozór światowe i obiektywne, ale w głębi przesycone sentymentem do czasów szabli i ryngrafu. W tych fragmentach o żadnej wiwisekcji stereotypów nie ma mowy. Świerczek nie łamie - w przeciwieństwie do wspomnianego wyżej Stachowicza narodowych tabu.
Użytkownik: wilczycastepowa 23.10.2012 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka Świerczka należy ... | wortkarg
Moim zdaniem to, że książka nie daje się jednoznacznie zaklasyfikować jest jednym z jej plusów, dzięki temu odróżnia się od ogromnej większości tego, co się teraz pisze. Autorowi udało się dzięki temu stworzyć coś naprawdę oryginalnego, co na długo zapada w pamięć.
Nie zgadzam się też, że Świerczek nie łamie tutaj żadnych tematów tabu - antysemityzm to wciąż w naszym kraju temat niewygodny i wstydliwy, który został podjęty przez autora dosyć odważnie, w sposób przedstawiający wiele aspektów tego zjawiska. Właściwie nie da się powiedzieć jednoznacznie kto tu jest dobry a kto zły, kto winny a kto nie. Fakt, Remowi jako przedstawicielowi wyższej klasy mniej się obrywa niż motłochowi, ale też chyba jest coś w tym z prawdy historycznej - antysemityzm w dużym stopniu był (i pewnie nadal jest - chociaż Żydów dziś się przecież praktycznie nie spotyka - a nawet jeśli, to nieświadomie) emanacją prymitywizmu i najniższych instynktów. Jak dla mnie temat jest jak najbardziej aktualny - niby wszyscy jesteśmy dziś tacy europejscy, tolerancyjni i otwarci, ale w gruncie rzeczy w najbardziej nieoczekiwanych momentach okazuje się, że inność potrafi budzić w nas dziką, niczym nieuzasadnioną nienawiść.
Użytkownik: wortkarg 31.10.2012 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem to, że książ... | wilczycastepowa
Wilczyco, nie ma co bronić Świerczka. OK, facet dotknął tematu niepopularnego i śliskiego. Za to brawa. Chapaeu bas! Ale spłycił temat, próbując za wszelką cenę oczyścić nas, Polaków z zarzutów o współudział w Holokauście. Sam powiedział w wywiadzie w internecie, że antysemityzm był cechą motłochu. To kłamstwo, bo elity przed wojną były tak samo antysemickie, jak wschodnie chłopstwo. W całej powieści widać gołym okiem "narodowość" Świerczka. On nie umie ukryć fascynacji Sienkiewiczem i śmiesznego, dziecinnego patriotyzmu, który spłyca diagnozę. Zgadzam się, że "Dybuk" jest wielopoziomowy i otwarty na interpretację, ale mimo wszystko wydaje mi się, że nie ma co bronić Świerczka. Nawet gdy piętnuje antysemityzm i prymitywizm, to przypisuje je służbie i wsi. Jego pański Rem jest inny - nawet na końcu żeni się z Żydówką! Jakby Świerczek chciał podkreślić, że polski szlachcic jest wolny od JAKICHKOLWIEK przesądów. Mi chodzi tylko o to. Zamiast pełnej literackiej diagnozy, Świerczek pozostaje piewcą powiatowej polskości...
Użytkownik: wilczycastepowa 03.11.2012 08:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Wilczyco, nie ma co broni... | wortkarg
Wortkarg, nie mam interesu żeby bronić Świerczka, ale wydaje mi się, że nie dostrzegasz kilku istotnych rzeczy. Fakty są takie, że te najpotworniejsze czyny wobec Żydów były popełniane przez prymityw, ludzi kierujących się najniższymi pobudkami, przesądami i zazdrością o dobra materialne. Inteligencja nie miała za bardzo powodów żeby nienawidzić Żydów - bo za co, mieli im zazdrościć drobnych geszeftów?? Polecam tutaj książkę, której recenzję napisałam jakiś czas temu "Czy ja jestem mordercą?". Wśród inteligencji było też sporo osób, które pomagały Żydom, a nawet AK zabijało szmalcowników. ALE zgadzam się z Tobą, że inteligencja nie była wolna od antysemityzmu, z tym, że on miał, wydaje mi się, trochę inny wymiar - bardziej była to pogarda, lekceważenie - to wszystko, co zawiera się chociażby w żartach o Żydach czy nazywaniu ich "Żydkami" - nawet moja babcia w taki właśnie sposób, sympatyczny choć lekceważący, opowiada dziś o Żydach, których kiedyś znała i z którymi się nawet przyjaźniła. I ten element jest mocno obecny w powieści Świerczka - jeśli wczytać się w pamiętnik Stallmana, dochodzi się do wniosku, że właśnie takie traktowanie go przez społeczeństwo, a głównie Adama - uosabiającego przecież cechy przedstawiciela elit - determinuje to, kim się ostatecznie staje. Dlatego wydaje mi się, że ta książka ma znacznie więcej wymiarów niż twierdzisz.
Użytkownik: Szeba 03.11.2012 16:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Wortkarg, nie mam interes... | wilczycastepowa
Sympatyczny? Jedna uwaga, na marginesie - prędzej "sympatyczny", bo mało sympatyczne jest takie okazywanie wyższości i lepszości, śmiesznie łatwo jest w ten sposób zaszczuć i zgnoić człowieka.
Cóż, zapewne każdy używa takich metod i środków, jakie sobie społecznie wypracował, elita, czy hołota <sarkazm>, ale miarka do tego przykładana powinna być raczej jedna i ta sama?
Użytkownik: wilczycastepowa 03.11.2012 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Sympatyczny? Jedna uwaga,... | Szeba
Szeba, masz rację, nie do końca dobrze się wyraziłam; chodziło mi o to, że moja babcia nie miała raczej żadnych negatywnych uczuć względem Żydów, z którymi się spotykała, ale jednak traktowała ich w taki właśnie wyniosły i lekceważący sposób, jak Adam czy Justyna traktują Stallmana w książce Świerczka; niby nic takiego, a jednak - tak jak piszesz - wystarczające żeby zaszczuć człowieka i zrobić z niego potwora, i wydaje mi się, że o tym też jest ta książka.
Użytkownik: Szeba 06.11.2012 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Szeba, masz rację, nie do... | wilczycastepowa
Może ja się czepiam słów, ale znów - nie potwora może, prędzej... śmiecia :( To działa tak, że potem w razie potrzeby pomocy, nagle wokół takiego śmiecia, takiego nikogo robi się próżnia, zero ludzkich odruchów, wszak to przecież "tylko żyd", albo "żyd, błee". Na przykład.
Nie wiem, co czuła twoja babcia, jak i co czuje wiele różnych osób, ale nie trudno się dowiedzieć z podręczników psychologii, albo na własnej skórze, czy nawet domyślić jak działa taki mechanizm. Może to być coś nieuświadomionego, ale jest i działa, robi szkody.
Niedawno czytałam "Aimee i Jaguara" i cały czas jestem pod wrażeniem. Tam jest dokładnie to opisane, jak małymi, takimi właśnie niby to niewinnymi kroczkami prawie "rozwiązano ostatecznie kwestię żydowską". Jak się jednych ludzi odczłowieczało w oczach innych obywateli, np. różnymi debilnymi przepisami prawnymi, rozporządzeniami, aby potem reszta dokonała się właściwie sama. Niebezpieczne tym bardziej że takie wyrachowane i podstępne, niezwracające uwagi.
Użytkownik: wilczycastepowa 21.11.2012 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Może ja się czepiam słów,... | Szeba
Szeba - co do potwora nawiązywałam do treści Dybuka, nie wiem czy czytałaś? ;) Dzięki za plecenie "Aimee i Jaguara", chętnie przeczytam.
Użytkownik: wortkarg 25.11.2012 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Może ja się czepiam słów,... | Szeba
Dzięki za wsparcie:) Też uważam, że poczucie wyższości widoczne w książce Świerczka jest tak samo groźne jak faszystowska nienawiść do obcych rasowo. Dokładnie to próbowałem wyjaśnić...
pozdrawiam
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: