Dodany: 02.09.2012 22:26|Autor: misiak297

Książki i okolice> Rozmowa z pisarzem

3 osoby polecają ten tekst.

Marta Kisiel - Spotkanie nr 28


Marta Kisiel jest podwrocławianką z zameldowania, wrocławianką z urodzenia i zamiłowania. Deklaruje również miłość do romantyzmu, a zwłaszcza Juliusza Słowackiego. Zadebiutowała na łamach "Fahrenheita" opowiadaniem "Rozmowa dyskwalifikacyjna", które możecie przeczytać tutaj). Ponadto jej opowiadania możemy znaleźć w dwóch antologiach:

- Kochali się, aż strach - opowiadanie "Dożywocie"
- Nawiedziny - opowiadanie "Nawiedziny"

Jednak absolutnym hitem okazała się wydana w 2010 roku powieść Dożywocie. Mnóstwo czytelników pokochało Lichotkę i jej uroczych mieszkańców: anioła Licho, potwora Krakersa, panicza Szczęsnego, złośliwego królika Rudolfa Valentino czy pisarza Konrada Romańczuka. Zresztą niech dowodem na miłość czytelniczą będzie recenzja z biblionetki autorstwa Engi i peany w komentarzach:


Lichotka - moje miejsce na ziemi!


Zapraszam do zadawania pytań. Marta Kisiel będzie na nie odpowiadać od 5.09.2012


Zachęcam również do wzięcia udziału w konkursie okołospotkaniowym.

Każde nowe pytanie zadajemy klikając dodaj komentarz. Przestrzegamy przy tym prostej zasady: 1 pytanie = 1 post

SPOTKANIE ZAKOŃCZONE
Wyświetleń: 40028
Dyskusja została zamknięta.
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 80
Użytkownik: misiak297 02.09.2012 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Witam Cię, Marto, serdecznie na biblionetce! Mam nadzieję, że będziesz się u nas (i z nami) dobrze bawić. Pozwolę sobie otworzyć spotkanie pierwszym pytaniem: skąd wziął się pomysł na "Dożywocie"?
Użytkownik: agatatera 03.09.2012 09:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Cię, Marto, serdecz... | misiak297
I jeszcze skąd się biorą takie Licha cudowne, bo chcę własne! :)
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Cię, Marto, serdecz... | misiak297
Takoż i moja osoba wita wszystkich serdecznie! :-)

Pomysł na "Dożywocie" został mi w zasadzie wciśnięty przemocą. Kiedy na Forum Fahrenheita, gdzie się wówczas udzielałam, ogłoszono konkurs na opowiadanie o fantastycznej miłości, w pierwszej chwili machnęłam na to ręką. Zaliczam się do tej grupy złych, niedobrych autorów, którzy na pomysły czekają cierpliwie, zamiast wychodzić im naprzeciw, a tu żaden przyjść nie zamierzał. No, a poza tym te rejony tematyczne zwykle z lekka mnie irytują. Jedyne skojarzenie, jakie mnie napadło natychmiast, to scena z Dziadów — tłum ludu nocą na cmentarzu, panna usadzająca zadność na nagrobku, widmo smętnego młodzieńca z grobu wyłażące... I mój ulubiony cytat z romantyzmu w tle, czyli "Duchowi memu dała w pysk i poszła". Ni w ząb poza tę wizję wyjść nie mogłam, więc stwierdziłam, że mam to w nosie. Nie piszę.

A potem zaczęły się naciski. Napisz. Napisz. No, napisz, nooo, przecież Ty tak lubisz ten romantyzm, a wiadomo, że romantyzm i miłość to jedno, no napiiisz, nie bądź taka, o miłości w jakimś strasznym gotyckim domu... I tu mnie pomysł napadł, pobił i zmusił do pisania. Miałam już widmo młodzieńca, miałam gotycki dom, reszta zaczęła w zasadzie wymyślać się sama i powstało opowiadanie. Z konkursu wzięła się antologia "Kochali się, że strach". A że pomysłów miałam więcej, niż dałoby się w jednym tekście upchnąć, na długo przed wydaniem antologii wzięłam się do pisania ciągu dalszego. Ot, i cała historia :-)
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Takoż i moja osoba wita w... | marta.kisiel
Enga, gdybym wiedziała, skąd one się biorą, to już bym miała co najmniej mały lichy zastęp ;-)
Użytkownik: misiak297 05.09.2012 15:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Takoż i moja osoba wita w... | marta.kisiel
Podobnie jak Zoana chciałem zapytać o Szczęsnego. Przyznam, że Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Skąd pomysł na takie rozwiązanie? Czy tu chodziło tylko o całkiem zgrabne nawiązanie do "Dziadów"?:)
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Podobnie jak Zoana chciał... | misiak297
Strzelić sobie w stopę czy nie strzelić?... :->

Dobra, twardziuchem będę, nie miętką nindżą — Szczęsny uosabia to wszystko, czego w romantyzmie szczerze nie znoszę. Nie i już. Ale to od niego zaczęła się cała książka, to jego pierwszego wymyśliłam. I jego najlepiej mi się pisało, jako że po Szczęsnym w zasadzie można się spodziewać wszystkiego, mamo, ja wariat, kup mi komisariat itd., a i tak nie traci wiarygodności, więc moja wyobraźnia miała w tym przypadku najszersze pole do popisu. I przyznam, że trochę mi się łzawo zrobiło, kiedy zamknęłam jego wątek. Niestety, takie rozwiązanie pasowało mi najbardziej, przede wszystkim fabularnie. No i musiałam w końcu dać Konradowi odetchnąć ;-)

Dla pocieszenia dodam, że wskutek knowań grupy wywierającej nacisk zobowiązałam się popełnić o Szczęsnym osobne opowiadanie, o ile pierwej zostanę skorumpowana w pewien specyficzny sposób ;-) A zostanę, bo osoba korumpująca ma na punkcie Szczęsnego istnego fioła :->
Użytkownik: Zoana 07.09.2012 17:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Strzelić sobie w stopę cz... | marta.kisiel
Opowiadanie poświęcone Szczęsnemu to baaardzo dobry pomysł, aczkolwiek lepszym byłaby obszerna powieść albo najlepiej tryl... tfu!, saga. Jakaś króciutka, powiedzmy tak ze dwadzieścia, trzydzieści tomów... Oj, Maaartaaa, nooo, nie bądź taka, co Ci zależy! :)
Użytkownik: marta.kisiel 07.09.2012 18:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Opowiadanie poświęcone Sz... | Zoana
Panicz Szczęsny niczym Jakub Wędrowycz czy inszy Madderdin przemierzający niekończącą się serię zbiorów i powieści, sequeli, prequeli i spin offów? Już na samą myśl dostaję piany na pysku i szerokiego zestawu tików nerwowych...
Użytkownik: anek7 03.09.2012 16:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
I kiedy kolejne książki - najbardziej bym chciała (a pewnie nie tylko ja) kontynuacji "Dożywocia". Ale i po każdą inną sięgnę...
A psik! Alleluja!
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 09:36 napisał(a):
Odpowiedź na: I kiedy kolejne książki -... | anek7
Zacznę trochę od zadniej strony. Będzie kontynuacja "Dożywocia" — nie ma bata, inaczej w życiu się nie uwolnię od pewnej zgrai czytelników, która mnie w tym temacie męczy, dręczy i molestuje z przerażającą regularnością. Próbowałam grozić im małym zielonym dziabongiem, średnio się przejęli. Zaklinałam, wyklinałam, przeklinałam — nic nie pomogło. Trudno, napiszę, może się chociaż na chwilę odczepią, choć wspominali już coś o tomie trzecim... Będą też inne książki, mniej lub bardziej gotowe fabuły od dawna leżą i czekają, aż znajdę dla nich czas i wreszcie się za nie zabiorę.

Z tym czasem, niestety, jest u mnie wyjątkowo kiepsko, przyznaję szczerze i otwarcie. Raz, że dzieć, dwa, że praca. Dzieć, wiadomo, mały, uwagi wymaga i domaga się stanowczo, zwłaszcza gdy widzi swoją mać przy klawiaturze. A praca też nie pomaga, bo chociaż fajna jest i na nic bym jej nie zamieniła, to wysysa mózg przez słomkę. Po 8 godzinach redagowania albo tłumaczenia cudzych tekstów na własne nie mam już zwyczajnie sił. To jest robota wymagająca bezwzględnie stricte twórczego wysiłku. A pracować trzeba, bo dzieć pieluch nie szanuje i rozmaite paskudztwa w nie ładuje. I koło się zamyka...

Z tej przyczyny na pytania zaczynające się od "kiedy" reaguję lekką wysypką ;-) <drapu-drapu-drapu> Co prawda nie mam ambicji przebicia Grzędowicza czy Martina pod względem czasu oczekiwania na kolejny tom, dysponuję za to zestawem pomysłów i dobrych chęci, ale od konkretnych deklaracji czasowych odżegnuję się i opędzam.
Użytkownik: tynulec 05.09.2012 08:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Marto, serdecznie witam w BiblioNETce! Z przyjemnością przeczytałam Twoje "Dożywocie", lektura w sam raz na wakacje :).

Powiedz proszę czy tytuł wymyśliłaś po napisaniu całości, czy jeszcze zanim zaczęłaś pisać? A może w trakcie tworzenia? Przyznam, że historia Szczęsnego, jednego z bohaterów, głowiącego się na tytułem swojej książki, podsunęła mi to pytanie :)
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Marto, serdecznie witam w... | tynulec
Tytuł pojawił się szybko, gdy tylko zakreśliłam podstawę fabularną pierwszego opowiadania, czyli "pisarz dziedziczy dom na odludziu, choć nie do końca bezludny". Sam się do łba mojego wpakował, a wszystko przez moją osobistą mać. Mać, administratywistą będąc, z upodobaniem poprawia telewizor. Za każdym razem, kiedy jakaś gadająca głowa oświadcza, że ktoś tam został skazany na dożywocie, mać natychmiast poprawia, że nie na dożywocie, tylko na karę dożywotniego pozbawienia wolności, bo dożywocie to jest termin z kodeksu cywilnego. Trochę się tego nasłuchałam, naśmiałam i, jak widać, wryło mi się w dekiel raz na zawsze ;-)
Użytkownik: Zoana 05.09.2012 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Witam, Marto, bardzo serdecznie, ogromnie się cieszę, że jesteś z nami! Muszę powiedzieć na wstępie, że czytając tutaj Twoje wypowiedzi nie ma siły, żeby się nie uśmiechnąć, a chwilami nawet nie roześmiać w głos. :) Od razu widać, że za klawiaturą siedzi Autorka "Dożywocia" - Kobieta, Która Wymyśliła Licho. ;)

W sumie miałam najpierw zapytać o co innego, ale to wydaje mi się w tej chwili ważniejsze ;) - czy w kontynuacji "Dożywocia" pojawi się Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, Marto, bardzo serd... | Zoana
Mój osobisty pierdolec przebija się w każdej mojej wypowiedzi pisemnej, z pracą magisterską włącznie, co niezmiernie cieszyło mego promotora, człowieka z wielkim poczuciem humoru ;-) Na żywo też miewam ataki, czego enga miała okazję doświadczyć na własnej skórze, kiedy prawie zagadałam ją na śmierć...

A odpowiadając na to mniej ważne pytanie — za żadne skarby, nigdy, przenigdy, prędzej sczeznę, po moim trupie itd.

Znaczy, wszystko jest możliwe :->
Użytkownik: Zoana 05.09.2012 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój osobisty pierdolec pr... | marta.kisiel
No tak, w sumie to się spodziewałam, że nie otrzymam na to pytanie jasnej odpowiedzi. I w sumie to się nawet cieszę. ;) A skoro wszystko jest możliwe... nadzieja żyje i nie zdechła. :)
Użytkownik: agatatera 05.09.2012 18:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój osobisty pierdolec pr... | marta.kisiel
Ale mnie tenże pierdolec bardzo, ale to bardzo się podoba i obym go więcej miewała wypowiedziowo, książkowo i na żywo najlepiej też ;P
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale mnie tenże pierdolec ... | agatatera
Będzie okazja, będzie pierdolec! ;-)
Użytkownik: Zoana 05.09.2012 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
I od razu drugie pytanie - co czyta Marta Kisiel? Ulubieni pisarze, gatunki, książki? Ze szczególnym naciskiem na fantastykę, ale nie tylko. :)
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: I od razu drugie pytanie ... | Zoana
WSZYSTKO! No, prawie wszystko ;-) Nie czytam np. science fiction, nie lubię i już, zupełnie nie moja bajka. Takoż np. takiego Dukaja, mój mózg go nie przyswaja. Do średniowiecznych lamentów też rzadko wracam, czytałam raz i wystarczy. Ogólnie rzecz biorąc, nie wybrzydzam, potrafię np. odświeżyć sobie ulubione fragmenty "Kordiana", żeby zaraz potem sięgnąć po coś bardzo lekkiego. Ostatnio czytam głównie rozmaite powieścidła, fantastyczne i obyczajowe, na zmianę z literaturą faktu.

Bardzo lubię Pratchetta, co chyba nikogo nie dziwi. Takoż, pozostając w temacie fantastyki, Grzędowicza, Rafała Dębskiego, Wegnera, Martina. Lubię Charlaine Harris, o ile nie pisze o Sookie (chociaż serial uważam za wielce mniamuśny, żeby było wesoło). Ostatnio zakochałam się w kryminalnej serii o Zydze Maciejewskim autorstwa Marcina Wrońskiego, w Douglasie Hulicku i jego złodziejskich historiach. Zafona też czytam z wielką przyjemnością i regularnością, gdy tylko coś nowego wyjdzie. Przepadam również za fantastyką młodzieżową, o ile nie traktuje o wampirach. Wampiry obrzydły mi już doszczętnie, trzeba było jednak tego "Zmierzchu" nie oglądać...
Użytkownik: agatatera 05.09.2012 18:16 napisał(a):
Odpowiedź na: WSZYSTKO! No, prawie wszy... | marta.kisiel
Serial o Sookie jest wielce mniamuśny, 100 razy lepszy od książki! I ten Eric... ;p
Użytkownik: Zoana 05.09.2012 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: WSZYSTKO! No, prawie wszy... | marta.kisiel
Sympatia do Pratchetta oczywiście nie dziwi. Brak sympatii (miłości, namiętności, czci i uwielbienia) do Dukaja to cios w sam środek mojego serca. ;) O ulubioną epokę, widzę, nie ma co pytać. :)

A skoro jesteśmy przy fantasy, to jeszcze muszę zapytać o klasykę - co z Sapkowskim i Tolkienem?
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Sympatia do Pratchetta oc... | Zoana
Nie trawię. Absolutnie, od początku do końca, mimo najszczerszych chęci i prób rozlicznych. Tolkien mnie nudzi niemożebne, w powieściach Sapkowskiego gubię się zwykle w okolicach dziesiątej strony. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: lutek01 05.09.2012 16:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Witam

zadam pytanie, które być może już słyszałaś, i być może cierpnie ci skóra, kiedy je znów słyszysz, ale mnie to bardzo ciekawi.
Jako pisarka masz bardzo wyrazisty styl pisania. Specyficzne słownictwo, cięty humor. Trochę to przypomina "starą, dobrą" Joannę Chmielewską z PRL-u. Często jesteś do niej porównywana (nie chodzi tu oczywiście o rodzaj twórczości)? A jeśli tak, to podoba Ci się to porównanie?
Użytkownik: Zoana 05.09.2012 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam zadam pytanie, k... | lutek01
Miałam dokładnie takie same skojarzenia i bardzo jestem ciekawa odpowiedzi. :)
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałam dokładnie takie sa... | Zoana
Ależ ja się tej Chmielewskiej nie wypieram, wytatuowałabym ją sobie na czole, gdybym mogła! Najchętniej "Azaliż osoby były mrowie a mrowie?" :-> Określenie "osobnik wzrostu siedzącego psa" nigdy nie raczy poddać się eksmisji z mojego słownika, nie i już. Chmielewską zaczęłam czytać, dziesięcioletnim dziewczęciem będąc, i robię to do tej pory, aczkolwiek najnowszych powieści, tak mniej więcej od "Bułgarskiego bloczku", unikam. Trącą malizną, co tu kryć. Co ciekawe, nigdy nie czytałam jej dla intrygi, bo specjalną miłośniczką kryminałów nie jestem, ale dla stylu, języka właśnie. To od Chmielewskiej nauczyłam się, że nie ma jak zdrowy dystans do siebie i świata. I jak wielkim źródłem komizmu jest język, którym się posługujemy, jak wiele można za jego pomocą zdziałać, kreując postać. Jeśli ktoś mnie stylistycznie ukształtował, to Chmielewska właśnie, cześć niech jej za to będzie i chwała!
Użytkownik: agatatera 05.09.2012 19:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ ja się tej Chmielews... | marta.kisiel
"Azaliż osoby były mrowie a mrowie?" - o rany, mój najukochańszy cytat! W ogóle, czytając tę książkę, to wręcz ryję ze śmiechu zawsze i na bank. I to jest śmiech niekontrolowany :D
Użytkownik: agatatera 05.09.2012 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Ałtorko kochana, a niech ałtorka (pisownia umyślna - to dopisek dla niewtajemniczonych fejsbookowo ;p) powie - a jakież to inne smakowite pomysły na powieści chodzą onej po głowie? No, chociaż jednym, odrobinką niech się podzieli :>

PS. Dopiero zauważyłam nawiązanie do mego tekstu, Misiaku - dziękuję :)
Użytkownik: misiak297 05.09.2012 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ałtorko kochana, a niech ... | agatatera
:) - zawsze do usług (choćby promocyjnych), żono moja:)
Użytkownik: agatatera 05.09.2012 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: :) - zawsze do usług (cho... | misiak297
:*
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ałtorko kochana, a niech ... | agatatera
Ty mnie tu nie bierz pod włos mój krótko ostrzyżon :-> Bo i tak nie powiem, o! Nikomu nigdy nie mówię, bo bardziej niż pisania nie lubię tylko mówienia, choćby przebąkiwania półgębkiem, o czym zamierzam pisać. Napiszę... kiedyś tam, to się lud czytający dowie. Do tego czasu milczę jak nagrobek panicza Szczęsnego.
Użytkownik: agatatera 05.09.2012 20:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ty mnie tu nie bierz pod ... | marta.kisiel
Żeby to ałtorka szybciej pisała! :p Bo imaginacyja wielka w narodzie, oj wielka ;) Sama wiesz, jak ostatnie dyskusje podryfowały w połączenie Krakersa z Godzillą. Toż to strach czekać dłużej ;)
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Żeby to ałtorka szybciej ... | agatatera
Wiem, skrzętnie wszystko zanotowałam i co nieco zamierzam wykorzystać. Planuję również okrutne zemszczanie się na takich jednych, co to podczytują niniejszą rozmowę i cieszą się jak dzieci, choć nie wiedzą, co ich czeka.

Tak, do Was mówię, gałgany przeklęte, średniowieczem przygniecione!
Użytkownik: agatatera 05.09.2012 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, skrzętnie wszystko ... | marta.kisiel
Dziabongo naślesz? Zielone? :P

Mścij się, mścij, byleby jak najszybciej drukiem się ukazało :P
Użytkownik: misiak297 05.09.2012 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziabongo naślesz? Zielon... | agatatera
Tak, dziabongo! Małe zielone i dziabongowate! Ja chcę je poznać!:)
Użytkownik: agatatera 05.09.2012 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
A jakie to pasje nieksiążkowe ałtorka posiada? :D
Użytkownik: marta.kisiel 05.09.2012 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakie to pasje nieksiąż... | agatatera
A pewnie, że posiada! Oprócz książek — książki :-> Z każdej strony, czytelnika, autora, redaktora, tłumacza. Moja praca jest moją pasją, której oddaję się namiętnie, ergo przekleństwem moich czytelników ;-) Poza tym, też okołoksiążkowo, romantyzm, zwłaszcza ten czarrrny. Tanatologia, mniam. Historia życia codziennego, zwłaszcza XIX wieku, ale nie tylko.

Jestem też uzależniona od dźwięków, nie umiem i nie znoszę pracować ani przebywać w ciszy, coś mi musi grać. Gust muzyczny mam równie szeroki co literacki, nie toleruję nielicznych gatunków typu zelektryfikowana muzyka nowoczesna, czyli jechał pociąg po torach, a my to nagraliśmy i dodaliśmy wokal. Głównie rock, stary i nowy, byle dobry, ale lubię też bluesa, jazz, zwłaszcza swingujący, muzykę poważną (z wyjątkiem pitolenia w pianino, nie trawię kompletnie — wybacz, Chopinie), w tym operę. Potrafię wysłuchać arii Verdiego, potem jakiegoś standardu w wykonaniu Sinatry i zakończyć sesję Mansonem :-> A nade wszystko wielbię, kocham i czczę Queen od lat ponad dwudziestu.

A wspólnie z osobistym Trollem oddaję się namiętności, której imię — planszówki! Dobre MMORPG też nie jest złe, takoż i Simsy (takie klocki Lego, tylko mniej potem sprzątania i można ludziki w basenie topić, żeby mieć potem w ogródku gustowny nagrobek), ale odkąd pojawił się dzieć, stawiamy głównie na planszówki jako sposób na wspólne spędzanie tych nielicznych wolnych od dziecia chwil ;-)
Użytkownik: tynulec 05.09.2012 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Spotkanie kipi od dobrego humoru i śmiechu :)

Marto, powiedz czy pamiętasz swoje pierwsze, dziecięce próby literackie?
Użytkownik: marta.kisiel 06.09.2012 08:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie kipi od dobrego... | tynulec
No ba! Dziecięciem mocno podstawówkowym będąc, dostałam supermegawypasiony zeszyt z okładką w Kaczory Donaldy, plus sto do lansu jak nic w tamtych czasach. I starannie zapełniłam go kulfonami, snując własną wizję wesołych przygód Robin Hooda. Pamiętam tylko tyle, że mrożąca krew w żyłach i wodę w sedesie akcja toczyła się na placu zabaw :->

Potem popełniłam jeszcze dwie powieści, z czego jedna była sthaszliwie mhoczna i do tej pory wyję histerycznie na jej wspomnienie, druga zaś już bardziej znośna, acz niemiłosiernie sztampowa. Co prawda bez elfów i krasnoludów, ale karczma jak nic by się tam znalazła. I różne tam takie królewny i insze zwierzątka.
Użytkownik: McAgnes 06.09.2012 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Witaj, Marto!
To ja zapytam, kiedy druga część.... stop, to już było, trzecia? Yyyy, no zaraz mnie wyrzucisz za drzwi i postraszysz zielonym.
Zapytam o warsztat pisarski. Jak powstaje książka? Zbierasz luźne pomysły w pamięci, na karteluszkach, piszesz konspekt czy siadasz i leci spod palców rozdział za rozdziałem?
Użytkownik: marta.kisiel 06.09.2012 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj, Marto! To ja zap... | McAgnes
Ekhm, ekhm... <straszy zielonym>

Jak powstaje książka? Przede wszystkim powoli :-> W pamięci, gdzie, w jakiej pamięci? Nie posiadam, zgubiłam, przepadło. Wszystko natychmiast zapisuję, dłuższe pomysły nagrywam na dyktafon, zanim mi ze łba bezpowrotnie wylecą, a potem spisuję, przy okazji nieco porządkując. Albo i nie, w końcu chaos jest ponoć lepiej zorganizowany. Przez długi, długi, dłuuugiii czas spisywałam wszystko na pierdylionie karteluszków, gromadząc je w rozmaitych pudełkach itd. Potem, jak już przyszło do niecnego wykorzystania, wygrzebywałam właściwe karteluszki, robiłam konspekt, karteluszki takoż proszę won i siadałam do pisania. Po czem w trakcie przeprowadzki zgubiłam jeden bardzo ważny karteluszek, którego za Chiny Ludowe nie odtworzę — pracowałam wtedy na uczelni, zaprzyjaźniony doktor psychologii w trakcie luźnej rozmowy zaczął snuć diabelnie ciekawe rozważania na temat źródeł zła w człowieku, tak raczej pod kątem naukowym bardziej niż metafizycznym, notowałam jak szalona na skrawku papieru... No i wsio poszło się kochać namiętnie, całą Kamasutrę przerabiać. Dlatego jakiś czas temu nabyłam drogą kupna wielki kajet i pierwsze, co zrobiłam, to spisałam tam pomysły z karteluszków przynależnych do konkretnych historii, a te luźne wcisnęłam za okładkę, żeby ich nie posiać przypadkiem. Każdy większy pomysł ma swoich kilka kartek, w niektórych miejscach jest już bardzo tłoczno. Ale np. jedną powieść mam w wielkim plastikowym pudle, takim na zabawki — tyle się tego cholerstwa nazbierało, konspekty, nie konspekty, źródeł od groma i ciut ciut, jakbym drugą magisterkę co najmniej miała pisać.

Konspekt musi być. Muszę wiedzieć, do czego zmierzam, co ma być po czym i dlaczego. Scenami, konkretnie, żaden tam żywioł. Na żywioł mogę co najwyżej napisać krótkie, proste fabularnie jak konstrukcja cepa opowiadanie typu "Przeżycie Stanisława Kozika", ale nic większego. Nie uznaję tej metody, nie lubię, a pciuj.
Użytkownik: tynulec 06.09.2012 11:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Mnie ciągle nurtuje fenomenalna zmiana Rudolfa z białego na różowego zwierza?

Chyba, że wyjaśnienie było w książce, a ja przegapiłam ?
Użytkownik: marta.kisiel 06.09.2012 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie ciągle nurtuje fenom... | tynulec
Kolor różowy jest kolorem jedynym słusznym dla przesłodkich, przecudnych, przekochanych, siejących zagładę króliczków ;-)

A tak na poważnie... nie, wróć, co ja chrzanię, i tak w to nikt nie uwierzy. Żadne tam poważnie. Konkretnie, o. W pewnych kręgach moja szanowna osoba znana jest jako Harna, z powodu awatara zwana również Łurzowym Kłulikiem — no przecież nie mogłam nie przemalować Rudolfa na stosowny kolor ;-) Kto zresztą czytał "Kłopoty w Hamdirholm" Wojtka Świdziniewskiego, ten także miał okazję zetknąć się ze mną pod tą uroczą postacią. Tak, tak, ałtorka jest bohaterką innej książki! Żeby było zabawniej, zarówno mój Konrad, jak i Coleman Wojtka piją do tej samej osoby... <siemka, Wąpierz!> Ot, taki mały fahrenheitowo-fantastyczny grajdół. Kto nas pod tymi postaciami nie zna, ten przy lekturze powieści Wojtka czy mojej bawi się dobrze. Kto zna — ten bawi się jeszcze lepiej.
Użytkownik: Zoana 06.09.2012 13:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie ciągle nurtuje fenom... | tynulec
O ile dobrze pamiętam, to Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: marta.kisiel 06.09.2012 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: O ile dobrze pamiętam, to... | Zoana
To się ładnie nazywa "pretekst" ^v^
Użytkownik: misiak297 06.09.2012 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To się ładnie nazywa "pre... | marta.kisiel
Piszesz, Marto, że nieszczęsny Szczęsny uosabia to, czego nie znosisz w romantyzmie. Ja - namiętnie bawiący się w szukanie wszelkich literackich konotacji - widzę w tej postaci coś z Wertera. Czy tworzyłaś to irytujące niektórych widmo jako duchowego brata jednego z najsłynniejszych (i równie irytujących) bohaterów Goethego?
Użytkownik: marta.kisiel 07.09.2012 09:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz, Marto, że nieszc... | misiak297
Czytając "Cierpienia młodego Wertera", cierpiałam z każdą kartką, każdym akapitem, każdym zdaniem i szczerze życzyłam bohaterowi, coby sobie wreszcie w ten durny łeb palnął. Ze dwa razy. Z armaty. Niewielu jest bohaterów literackich, którzy budzą we mnie równie intensywne uczucia, nawet Mickiewiczowski Gustaw jest daleko w tyle, choć bardzo się stara. Ale też trudno sobie wyobrazić postać, która lepiej by się kojarzyła przeciętnemu czytelnikowi z młodzieńczym, smętnym, obowiązkowo nieszczęsnym zakochaniem ;-) Zresztą już sam strój Szczęsnego stanowi dość wyraźną wskazówkę, gdzie trzeba szukać korzonków tej postaci. A pciuj, obrzydliwość...
Użytkownik: Aquilla 06.09.2012 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Wszyscy tu ciągle o Lichu i Szczęsnym (nie, żebym ich nie lubiła, wprost przeciwnie), a nikt nie wspomniał o mojej ulubionej postaci, czyli Krakersie. Opowiedziałabyś, skąd pomysł na tę postać? Bo przyznaję, że w moim towarzystwie, jeśli chcę zachęcić kogoś do Dożywocia zaczynam od "wyobraź sobie Cthulhu-podobnego stwora, który odnalazł swoje powołanie w kucharstwie". Każdy nastawia uszu :D .

Z drugiej strony stwierdzam, że autorka musiała mieć kiedyś królicę, bo opis jej spojrzenia w momencie, kiedy Konrad chce z niej zrobić pasztet ("to ja jestem słodki i to mnie karmią marchewką") jest perfekcyjny. Przeczytałam, spojrzałam na moje Rude, Rude odwzajemniło się spojrzeniem: "Moja kolacja spóźnia się o 10 minut", przeczytałam tekst wszystkim domownikom i miałam szczerą ochotę wydrukować go na a4 i powiesić nad posiadłością Pani Królicy.
Użytkownik: marta.kisiel 07.09.2012 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszyscy tu ciągle o Lichu... | Aquilla
Ghihihi. Tak się złożyło, że nie tak znowu długo przed powstaniem pierwszego opowiadania obejrzałam dwa filmy. Pierwszy to "Necronomicon", coś przekomicznego, drugi zaś, czego chyba łatwo się domyślić, "Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka". Wizja macek wyłaniających się z głębin rozmaitych zakorzeniła się we mnie na amen, wespół z głębokim przekonaniem, że te macki to na pewno chciałyby się do kogoś przytulić, pomiziać, po głowie poklepać, a tu nic tylko każą to zniszczenie siać, siać, siać... Jeśli zaś chodzi o hobby szanownego pradawnego stwora, daleko też szukać nie trzeba. Jednostki doskonale gotujące, piekące itd. zwykle z łatwością zjednują sobie ludzi, więc w zasadzie czemu nie miałby gotować? Zwłaszcza że trudno by mu było uprawiać ogródek, tkwiąc w piwnicy. I w rezultacie z Krakena zrobił się, tak bardziej spożywczo, Krakers :-)

Ałtorka królika nigdy nie posiadała, ałtorka w swym życiu posiadała jedynie psa. No, i kanarka, ale to dość krótko, gdyż albowiem szybko się okazało, że te takie tam latające i upierzone próbują ałtorkę swym upierzeniem zabić. <wszyscy skrzętnie notują: won... wróć, wątek autobiograficzny> Ale za zwierzątkami jako takimi generalnie przepadam, więc kiedy znajomi poprosili mnie, żebym przez kilka dni zajęła się ich królikiem, nie odmówiłam. Królik był malutki, puchaty, bielutki i miał problemy z płcią. Znaczy, osobiście ich nie miał, miał je świat zewnętrzny. Z identyfikacją konkretnie. Na początku królik został bowiem uznany za mężczyznę i ochrzczony Felkiem, po czym się okazało, że Felek jest jednakowoż Felą. Mnie się jednak ta płeć początkowa wryła w beret, w związku z czem co rusz zwracałam się do niego (królika, znaczy) słowami: "Słuchaj, chłopie... rany boskie, przepraszam!" Po początkowym onieśmieleniu moją osobą królik zapałał do mnie afektem i nie odstępował mnie na krok, kicając ochoczo przez całe mieszkanie. A gdy tylko przystanęłam choćby na sekundę, zaczynał zapierdzielać wokół moich stóp i zapierdzielać, i zapierdzielać, i zapierdzielać...
Użytkownik: lutek01 07.09.2012 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
A czy Twoje najbliższe projekty (poza Dożywociem) będą utrzymane w podobnie humorystycznej konwencji?
Użytkownik: marta.kisiel 07.09.2012 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy Twoje najbliższe pr... | lutek01
Tak, póki co zamierzam się jej trzymać. Może nie kurczowo, bo jednak w tej konwencji swoboda jest niezbędna, ale na pewno zdecydowanie :-) Poważniejsze projekty póki co dojrzewają i czekają na swoją kolej.
Użytkownik: epikur 07.09.2012 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Witam serdecznie. Czy myśli Pani, że wybierając się do mojej osiedlowej biblioteki w dużym mieście Polski, znajdę którąż z ksiąek Marty Kisiel na jednej z półek?
Użytkownik: marta.kisiel 07.09.2012 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam serdecznie. Czy myś... | epikur
Mam taką nadzieję! W końcu gdzieś się ten nakład musiał podziać, nie uwierzę, że enga wszystko wykupiła ;-)
Użytkownik: misiak297 07.09.2012 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam taką nadzieję! W końc... | marta.kisiel
A ja mam pytanie marketingowe. Czy sam schemat fabularny "Dożywocia" miał być parodią tych wszystkich popularnych ostatnio powieści, w których bohaterka odziedzicza/odwiedza dom i zmienia swoje życie? W blurbie pojawia się nawiązanie do "Domu nad rozlewiskiem"... Ma to coś wspólnego?
Użytkownik: marta.kisiel 07.09.2012 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mam pytanie marketin... | misiak297
Podejrzewam, że gdyby zacząć liczyć, w ilu tekstach kultury pojawia się motyw pt. "bohater dziedziczy/odwiedza dom i zmienia swoje życie", to trochę by się tego na długo przed Kalicińską zebrało ;-) Przyznam nawet, odwagi nabrawszy (w końcu ciemno już jest, to nikt nie widzi), że próbowałam kiedyś "Dom nad rozlewiskiem" przeczytać. Jeśli mnie pamięć nie myli, "Dożywocie" leżało już wtedy u wydawcy. Miotnęło mną już na pierwszej stronie, nie wiem, czy dobrnęłam do trzeciej. Nie moja bajka. A gdy autor blurba, skądinąd też w Lichotce rozmiłowany wielce, podsunął takie hasło, zachichotałam radośnie i bez zastanowienia dałam przyzwoleństwo na tę niecność :-> Fabuła jako taka absolutnie nie była pomyślana jako nic więcej, niż jest, momentami wątpię nawet, czy w ogóle była pomyślana, i zastanawiam się, co ja wtedy piłam...
Użytkownik: agatatera 09.09.2012 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam taką nadzieję! W końc... | marta.kisiel
Człowiek zmęczony z Katowic wraca i znajduje tu takie oszczerstwa! ;p

Nie, enga ma jeden, jedyny, wyłączny i zadbany egzemplarz "Dożywocia" ;) Hm... Chociaż właściwie nie wiem, czy ciagle jest zadbany, bo jest aktualnie pożyczony i żyje sobie z 5 kotami, więc kto wie... ;)
Użytkownik: marta.kisiel 09.09.2012 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Człowiek zmęczony z Katow... | agatatera
Nie mam nic przeciwko kotom. Wręcz przeciwnie, uważam, że każdej dobrej książce powinien towarzyszyć co najmniej jeden!
Użytkownik: Zoana 07.09.2012 18:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
To ja dręczę ałtorkę dalej. :) Dlaczego tak mało było w "Dożywociu" utopców? Żądam więcej utopców w kontynuacji! Oczywiście nie liczebnie, cztery mi w zupełności wystarczą, ale coby się częściej przewijały w fabule. Żądanie swoje motywuję tym, iż uwielbiam wszystko, co słowiańsko-mitologiczne. :)

Stąd pytanie - czy słowiański folklor jest dla Ciebie źródłem pomysłów, inspiracji, czy po prostu utopce akurat pasowały Ci do ogólnej wizji książki?
Użytkownik: marta.kisiel 07.09.2012 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja dręczę ałtorkę dale... | Zoana
No, jeśli wziąć pod uwagę, że leśne licho też jest ze słowiańskiego folkloru, to owszem, można to już ochrzcić mianem źródła inspiracji. A co! Choć drogą raczej pokrętną, bo przez romantyzm (ktoś się jeszcze temu w ogóle dziwi?) i... "Kajka i Kokosza" :-> Mitologie jako takie lubię bardzo i chętnie przyswajam, odkąd w czwartej klasie podstawówki będąc, kupiłam sobie Parandowskiego w ramach wakacyjnej lektury. Grecką, siłą rzeczy, znam najlepiej, rzymską uważam za wtórną, wolę germańską, celtycką i te mizerne resztki słowiańskiej, które się zachowały.

Utopców liczebnie więcej nie będzie, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu ale ciąg dalszy ich wątku też, oczywiście, nastąpi :-)
Użytkownik: misiak297 08.09.2012 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: No, jeśli wziąć pod uwagę... | marta.kisiel
A mogłabyś polecić jakieś ciekawe książki o polskim folklorze albo romantyzmie?:)
Użytkownik: marta.kisiel 09.09.2012 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: A mogłabyś polecić jakieś... | misiak297
O folklorze jako takim na pewno nie, bo folklorem się specjalnie nie interesuję. Natomiast z romantyzmem jest ten problem, że w zasadzie z książek o romantyzmie jako takim mogłabym Ci co najwyżej polecić podręczniki akademickie ;-) Co innego książki na temat rozmaitych romantycznych motywów itd., tu parę ciekawych pozycji by się znalazło. Część, rzecz jasna, napisana koszmarnie hermetycznym językiem ;-) Książek popularnonaukowych, nie stricte naukowych, na temat romantyzmu praktycznie nie uświadczysz. Ból :-/
Użytkownik: Zoana 07.09.2012 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
I od razu jadę dalej. Nie mogę nie zwrócić uwagi na to, że większość postaci płci żeńskiej w "Dożywociu" jest dość... specyficzna. ;) Czy Majka, Carmilla i - przede wszystkim! - panna Bercikówna mają swoje żywe pierwowzory, czy są wyłącznie wytworem wyobraźni ałtorki?
Użytkownik: marta.kisiel 07.09.2012 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: I od razu jadę dalej. Nie... | Zoana
A to tam jest ktoś niespecyficzny? ^v^

Panna Bercikówna pierwowzory ma dwa, obydwa w rzeczywistości równie wstrząsające, co wersja książkowa, Carmilla zaś wlecze za sobą całe wesołe stadko. I, nie ukrywam, wlec je będzie dalej, coby się Konradowi za bardzo nie nudziło ;-)
Użytkownik: misiak297 08.09.2012 08:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A to tam jest ktoś niespe... | marta.kisiel
"Dożywocie" to właściwie zbiór powiązanych ze sobą opowiadań. Czy gdybyś od początku zakładała formę czysto powieściową całość wyglądałaby inaczej?
Użytkownik: marta.kisiel 08.09.2012 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: "Dożywocie" to właściwie ... | misiak297
Nie zakładałam żadnej formy. Tak się wymyśliło i tak się napisało ;-) Pod tym względem akurat wykazuję całkowitą beztroskę. Zresztą punkt widzenia zależy od punktu siedzenia — jedni to "Dożywocie" uważają za powieść z rozdziałami, inni za zbiór opowiadań. W przypadku kontynuacji czy innych pomysłów jest dokładnie tak samo. Się napisze i się zobaczy, co konkretnie z tego wyjdzie. Jakoś nie czuję ani przywiązania do konkretnej formy, ani przymusu, żeby się od pierwszego słowa w jakąś wkomponować.
Użytkownik: tynulec 08.09.2012 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Mnie zaciekawił wątek Konrada stającego w obronie natury i przywiązującego się na całą noc do drzewa :). Zapachniało mi tu głośną, sprzed kilku lat, sprawą Doliny Rospudy. Jesteś zwolenniczką tego typu ruchów? Dlaczego taki wątek pojawił się w książce? Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: marta.kisiel 09.09.2012 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie zaciekawił wątek Kon... | tynulec
Nie, nie jestem zwolenniczką tego typu ruchów (przeciwniczką też nie, raczej zachowuję neutralny stosunek), aczkolwiek uważam, że z lekka przesadzamy z karczowaniem wszystkiego i zalewaniem betonem. Natomiast i sprawa Rospudy, i jeden z filmów Miyazakiego, "Mononoke Hime", zasiały we mnie przekonanie, że po obu stronach tego rodzaju konfliktów często trafiają się istne oszołomy, gotowe na wszystko, byle przyfasolić przeciwnikowi z fasonem i następnie dobić gada parasolką czy pędem bambusa. A o oszołomach aż chce się pisać ;-) I jakoś to się wszystko razem połączyłoUwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu... Nie wciskałam tam na siłę Wielkiego Przesłania W Obronie Wielce Uciśnionej Przyrody, Której Trzeba Bronić, Bo Inaczej W Dziób, bo i po co? Ono chyba raczej kryje się w stosunku bohaterów do otaczającego ich świata, do piękna naturalnego krajobrazu skontrastowanego z tłokiem i smrodem miasta, do zwierzątek mniej czy bardziej typowych. Przynajmniej tak mi się wydaje :-) Zdecydowanie wolę takie "miękkie" techniki niż przykuwanie się czymkolwiek do czegokolwiek, bez względu na ideę, której się w ten sposób broni. Nie lubię fanatyzmu, ot co.
Użytkownik: tynulec 09.09.2012 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Pisałaś już jak powstaje książką, to znaczy jak gromadzisz pomysły. A powiedz czy masz jakieś nietypowe nawyki w czasie pisania? Jak lubisz pracować? W dzień, w nocy, wczesnymi rankami czy może późnymi popołudniami :)?
Użytkownik: marta.kisiel 09.09.2012 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Pisałaś już jak powstaje ... | tynulec
Zacznijmy od tego, że w ogóle tego nie lubię ;-) Serdecznie nie znoszę tego etapu, kiedy trzeba posadzić odwłok przed komputerem, otworzyć pusty plik i zacząć klepać w klawisze, wydobywając ze łba to, co od dawna tam huczy, i zmieniając w zrozumiałe dla ludzkości słowa. Obrzydliwość... Pociesza mnie tylko myśl, że nie jestem sama. Był nawet kiedyś taki artykuł, w "Polityce" bodajże, o pisarzach, którzy robią różne rzeczy, byle tylko nie siadać do tego klepania. Jeśli mnie pamięć nie myli, Jerzy Pilch przystępuje wtedy do starannego pucowania i polerowania własnego biurka ;-)

Nie mam żadnej ulubionej pory czy nietypowych nawyków, mam za to jednego konkretnego fioła — nie umiem pisać przy kimś. Jest to dla mnie czynność absolutnie intymna, a przez to problematyczna, bo pracujemy z osobistym Trollem w jednym gabinecie, biurko w biurko, całymi dniami, tygodniami itd. Jeśli chcę pisać, muszę się ewakuować do sypialni i wyciągać laptopa, inaczej nie napiszę ani słowa. W ogóle wspólne życie z drugim człowiekiem odbiło się trochę na moim pisaniu, bo wcześniej, zanim zamieszkaliśmy razem, zdążyłam przywyknąć, że podczas pisania (każdego tekstu, nie tylko literackiego) wstaję co rusz od biurka, krążę po całym pokoju, mieszkaniu, wyglądam przez okna, miotam się i gadam do siebie. A tu klops, Troll zaraz przyłazi i pyta z zainteresowaniem, co robię, i natchnienie diabli biorą. Pewnie z tego samego powodu nigdy też nie wtajemniczam nikogo w to, co zamierzam napisać. Moje, wara, bo oczka wydziabię. Za to już popełnionymi fragmentami dzielę się z trzema osobami, wymienionymi w dedykacji do "Dożywocia". To są moi pierwsi czytelnicy, recenzenci i redaktorzy, znają mnie na wylot, chyba nawet lepiej niż ja sama ;-)
Użytkownik: tynulec 09.09.2012 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznijmy od tego, że w o... | marta.kisiel
A to bardzo ciekawe, to pragnienie samotności w czasie pisania. Po Twoich wcześniejszych wpisach sądziłam, że lubisz pracować w hałasie w kuchni, gdzie ciągle się ktoś krząta, coś mówi, dziecko domaga się uwagi, a tu jednak nie :)

Chciałabym Cię jeszcze podpytać o wynalazki, które weszły już na stałe do czytelnictwa. Słuchasz audiobooków? Masz jakieś e-booki?
Użytkownik: marta.kisiel 09.09.2012 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: A to bardzo ciekawe, to p... | tynulec
A gdzie tam, od hałasu i wszelkiego zamieszania zawsze w te pędy uciekam. Ja jestem istota z natury spokojna i samotnicza ;-)

Audiobooki, owszem, posiadam, aczkolwiek niezbyt liczne. Głównie dlatego, że nie mam szczególnie warunków do słuchania. Ale jeżdżąc na uczelnię, zawsze czegoś słuchałam, często również audiobooków czy słuchowisk. Uwielbiam "The Chronicles of Narnia" w wersji BBC Radio Theatre, mistrzostwo świata! Wychowałam się zresztą na Bajkach Grajkach, a teraz puszczam je własnemu dzieciowi — rzecz jasna, już nie na płytach gramofonowych, tylko CD :-)

E-booków również nie unikam, wręcz przeciwnie — doceniłam Kindle'a, kiedy lecieliśmy wesołą zgrają na weekend majowy. Połowa uczestników wyprawy to były istne mole książkowe, wszyscy obładowani stertami lektury. A ja z Kindlem w torebce. I tylko mnie nie zabrakło ani miejsca w bagażu, ani książek do czytania ;-) W dodatku nie musiałam wciskać okularów na nos, wystarczyło, że powiększyłam sobie czcionkę. Jeśli mogę, chętnie oszczędzam miejsce oraz czas potrzebny, żeby dotrzeć do najbliższej księgarni, i kupuję e-booki, zwłaszcza jeśli trafi się jakaś miła portfelowi promocja.
Użytkownik: misiak297 09.09.2012 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznijmy od tego, że w o... | marta.kisiel
To ciekawe, że często pisarze, którzy goszczą w okienku deklarują, że nie znoszą pisać:)
Użytkownik: misiak297 09.09.2012 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: To ciekawe, że często pis... | misiak297
Przypominam, że jeszcze trwa KONKURS na wiersz o Lichotce. Dot, McAgnes i piszący te słowa już się włączyli. Nie zwlekajcie! Pióra... eee... klawiatury? W palce... i ruszamy z wierszem!
Użytkownik: marta.kisiel 09.09.2012 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To ciekawe, że często pis... | misiak297
Masochizm jak w mordę jeża kolczastego strzelił, masochizm...
Użytkownik: misiak297 09.09.2012 17:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Masochizm jak w mordę jeż... | marta.kisiel
Jeśli spojrzeć na "Dożywocie" jako na całość, to właściwie powieść o dojrzewaniu Konrada - choćby do odpowiedzialności. Tego uczą go przecież jego niespodziewani przyjaciele. Zauważyłem, że każde z opowiadań (czy też może rozdziałów) ma jakiś morał - czy to było celowe, czy samo tak wyszło?:)
Użytkownik: marta.kisiel 09.09.2012 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli spojrzeć na "Dożywo... | misiak297
Z tą całością o dojrzewaniu to owszem, tak sobie wymyśliłam i najwyraźniej jak wymyśliłam, tak też wyszło ;-) Powiedzmy, że to taki fundament fabuły, o. Do morałów pomniejszych natomiast niecnie się nie przyznam, bo wychodzę z założenia, że każdy czytelnik wyciąga z tekstu własne wnioski, ma własne przemyślenia na jego temat, więc może też doszukać się różnych morałów czy myśli głębszych niż staw przed Lichotką :-)
Użytkownik: misiak297 09.09.2012 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tą całością o dojrzewan... | marta.kisiel
A jak często bywasz na spotkaniach z czytelnikami?

I przy okazji - kiedy przyjedziesz na takie spotkanie do Krakowa?:)
Użytkownik: marta.kisiel 09.09.2012 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak często bywasz na sp... | misiak297
Ale że jako autor? ^v^ Bo tak generalnie to na paru byłam, owszem, tyle że wyłącznie w charakterze piszczącego fana. Jako autor nie byłam na żadnym.

Tak się akurat złożyło, że kiedy "Dożywocie" wypełzło na światło dzienne, ja właśnie radośnie się zaokrąglałam tu i ówdzie, tak na dobrą sprawę uwięziona z różnych powodów we własnych czterech ścianach. Potem wskutek owego zaokrąglenia pojawił się dzieć, a jeśli dodać do tego fakt, że jestem jednostką z natury nieco aspołeczną, nieśmiałą i mało towarzyską, to i o spotkaniach raczej nie myślałam ;-)

W Krakowie nigdy nie byłam, ale kto wie, może i tam mnie kiedyś rzuci? :-)
Użytkownik: marta.kisiel 09.09.2012 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale że jako autor? ^v^ Bo... | marta.kisiel
O rany, ja tu się jak gdyby nigdy nic wybieram w pielesze, a tu mi skleroza podpowiada, że to już koniec jest? Łeee...

No cóż. Pozostaje mi jedynie podziękować wszystkim serdecznie za tyle ciekawych pytań i z żalem się pożegnać, przynajmniej w tym wątku. Bardzo się cieszę, że są wciąż jacyś czytelnicy, którzy pamiętają o moim istnieniu. Z góry najmocniej przepraszam i proszę o jeszcze odrobinę cierpliwości, cobym zdążyła kolejną książkę popełnić, zanim pójdziecie w ślady dinozaurów i doszczętnie wymrzecie :->

Zapraszam też wszystkich fanów "Dożywocia", którzy mają profil na Facebooku, na oficjalny profil książki (www.facebook.com/Dozywocie), gdzie kręcę się regularnie i zawsze z wielką chęcią rozmawiam z czytelnikami na tematy poważne i takie już jakby mniej ;-)

W imieniu własnym oraz małego zielonego dziabonga jeszcze raz — wielkie dzięki, że mnie tu ugościliście!
Marta
Użytkownik: paren 05.09.2012 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
Zapraszamy do udziału w konkursie naszego Gościa. :-)

Wątek konkursowy jest TUTAJ
Użytkownik: misiak297 09.09.2012 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Marta Kisiel jest podwr... | misiak297
W imieniu Redakcji oraz wszystkich Biblionetkowiczów chciałbym podziękować Marcie Kisiel za udział w spotkaniu. Nie porzucaj naszego forum wraz z końcem spotkania, biblionetkowe progi są dla Ciebie zawsze otwarte. Że tak powiem... Dożywotnio:D
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: