Przejście (
Willis Connie (Willis Constance Elaine Trimmer))
(4) [jest opinia]
Dziennik na nowy wiek (
Hen Józef (właśc. Cukier Józef Henryk))
(5,5) [jest opinia]
Aimée & Jaguar: Historia pewnej miłości, Berlin 1943 (
Fischer Erica)
(5) [Miłość w czasie wojny bywa zwykle wystawiona na różne zagrożenia i wyzwania. A cóż dopiero, gdy jest potrójnie nielegalna! Tak właśnie jest z Aimee i Jaguarem (to oczywiście ich miłosne imiona, prawdziwe zostaną ujawnione za chwilę). Ona jest mężatką i matką czworga dzieci, on młodszą o osiem lat osobą stanu wolnego. Choć mówią tym samym językiem i w dokumentach mają to samo obywatelstwo, ona jest czystej krwi przedstawicielką „narodu panów”, on należy do skazanych na zagładę z racji nieodpowiedniego pochodzenia przodków. No i to trzecie: on … też jest kobietą. Nawet i dziś w niektórych środowiskach taka para nie jest mile widziana, a wtedy – siedemdziesiąt lat temu, w hitlerowskich Niemczech - nie mając w ogóle prawa oficjalnego istnienia, musiała się uciekać do najróżniejszych wybiegów i kamuflaży. A jednak uczucie przetrwało wszystko: przeszkody stawiane przez męża Lilly, grozę otaczającą Felice coraz ciaśniejszym kręgiem, rozłąkę – i śmierć. A całą tę historię opowiedziała po latach dziennikarce sędziwa Lilly, wciąż żyjąca pamięcią jedynej osoby, którą kochała naprawdę, oraz zachowane przez nią dokumenty, fotografie i przede wszystkim listy… Listy będące świadectwem naprawdę nieprzeciętnej miłości…
Choć to literatura faktu, czyta się jak pasjonującą powieść]
Miasto radości (
Lapierre Dominique)
(4) [jest recenzja]
Korczak: Próba biografii (
Olczak-Ronikier Joanna)
(5,5) [jest recenzja]
Anna tłumaczy świat (
Kowalewska Hanna)
(4) [kilka wierszy świetnych, kilka nijakich, reszta pośrodku]
Góry na opak czyli Rozmowy o czekaniu (antologia;
Morawska Olga (Puncewicz Olga),
Milewska Anna (ur. 1931),
Pawlikowska Elżbieta i inni)
(5) [jest recenzja]
Opowiadania (
Szalonek Michał)
(3,5) [jest recenzja]
Ostatni kontynent (
Pratchett Terry)
(5) [jak zwykle kupa śmiechu i solidna porcja złośliwych refleksji o naturze … no, powiedzmy, że mieszkańców Dysku…]
Czasami warto umrzeć (
Child Lee (właśc. Grant Jim))
(5) [Reacher w najlepszej formie, co tu dużo mówić! A i autorowi fabuła udała się lepiej, niż w „61 godzin”]
Korzeniec (
Białas Zbigniew)
(3,5) [powieść historyczno-obyczajowa z wątkiem kryminalnym, o dość wątłej fabule, ale z całkiem udanym portretem miasta Sosnowca sprzed 100 lat]
Socjotechnika: Sztuka zdobywania władzy nad umysłami (
Hadnagy Christopher)
(2,5) [minimum treści w oprawie typowo amerykańskiego poradniczego ględzenia, w dodatku za zbójecką cenę]
Ojciec.prl (
Staszewski Wojciech)
(4,5) [dobra, mocna opowieść o zamianie ról w rodzinie na tle 2 rzeczywistości; w PRL-u ojciec zastępuje synowi schorowaną, a potem zmarłą matkę – w III RP syn opiekuje się zdziecinniałym ojcem. Ocena byłaby sporo wyższa, gdyby narrator nie opisywał zbyt detalicznie przebiegu swojego dojrzewania seksualnego, ze stosownym słownictwem]
Darth Bane: Droga Zagłady (
Karpyshyn Drew)
(4)
Darth Bane: Zasada Dwóch (
Karpyshyn Drew)
(4)
Darth Bane: Dynastia Zła (
Karpyshyn Drew)
(4) [jest czytatka ze wszystkich trzech]
Zima (
Stasiuk Andrzej)
(5,5) [prześliczna proza w klimacie „Opowieści galicyjskich”, ale jeszcze bardziej wycyzelowana, pełna poezji i nostalgii]
Uciekinierka: Pamiętnik dziecka ulicy (
Lau Evelyn)
(3) [dokument opisujący przeżycia autorki z lat wczesnej młodości. Ucieczka od rygorystycznych i oschłych rodziców - alkohol, narkotyki, przygodny seks, bulimia, próby samobójcze, zatrzymania i kolejne ucieczki… Teoretycznie to powinno człowiekiem wstrząsać, tak jak „Idź, zapytaj Alice” czy „Dzieci z dworca ZOO”, ale nie wstrząsa. Formalnych mankamentów brak: język poprawny, mocny temat, pełen autentyzm, a strasznie wieje nudą…]
Śród żywych duchów (
Szejnert Małgorzata)
(5,5) [reportaż historyczny, cokolwiek już przedatowany – powstał prawie ćwierć wieku temu – ale pod względem technicznym doskonały]
Zabawić się na śmierć: Dyskurs publiczny w epoce show-businessu (
Postman Neil)
(5,5) [świetna rozprawa socjologiczna – jak dostępne media wpływają na jakość naszej kultury i… polityki]
Teleogłupianie: O zgubnych skutkach oglądania telewizji (nie tylko przez dzieci) (
Desmurget Michel)
(5) [prawie to samo, ale znacznie bardziej kategorycznie i jak na mój gust – choć co do większości tez zgadzam się z autorem - odrobinkę zbyt demagogicznie. Za to z imponującą bibliografią]
Akcja „Swego nie znacie”
Młodego warszawiaka zapiski z urodzin (
Stawiński Jerzy Stefan) (5) [włącznie z moją 24 oceny – a rzecz warta uwagi, bardzo smutna i bardzo ironiczna, pokazująca cały ten nasz narodowy charakter: skłonność do wielkich gestów i małostkowość wychodzącą przy zupełnie niespodziewanych okazjach, pęd do oblewania wódką radości i smutków, cwaniactwo i kombinatorstwo na przemian z romantyzmem, poczuciem honoru i bohaterstwem (czasem mimo woli) – ale mimo wszystko z jakąś dozą sympatii. I spoglądająca na Powstanie Warszawskie tak, jak widzimy je dziś: jako na zryw z militarnego punktu widzenia dość beznadziejny, za to z emocjonalnego – konieczny i w ostatecznym rozrachunku bezcenny, bo udowadniający, że w obliczu tragedii jednak jesteśmy w stanie wykrzesać z siebie znacznie więcej, niż można się po nas spodziewać…]
Toast (
Hen Józef (właśc. Cukier Józef Henryk))
(5) [znów rzecz mniej znana, niż ekranizacja – włącznie z moją 14 ocen. I znów proza bardzo dobrej jakości – o sztuce wyboru między złem a dobrem, ale bez patosu i bez turpizmów]
Mato Grosso (
Korabiewicz Wacław)
(5) [jest recenzja]
Akcja „Własna biblioteczka”
Złowiłem życie (
Korabiewicz Wacław) (powt; 5) [Powtórzony po wielu latach, lecz wciąż robiący dobre wrażenie, zbiór autobiograficznych opowieści o krętych drogach, którymi życie wiodło autora – od uniwersytetu i szpitali, w których zdobywał wykształcenie medyczne, poprzez posadę lekarza okrętowego na „Darze Pomorza” i „Piłsudskim” i wojenną tułaczkę po lądach półkuli południowej, aż po długoletnią pracę w podwójnym charakterze – lekarza i badacza folkloru – w różnych krajach Afryki. Doskonale rozwinięty dar obserwacji, bystry, lekko ironiczny styl i piękna przedwojenna polszczyzna z lekkimi (ale słabszymi niż np. u Wańkowicza) naleciałościami wileńskimi składają się na pokaźną dawkę czytelniczej przyjemności, niewiele mniejszą, niż dostarcza lektura morskich opowieści Borchardta (a skojarzenie jest tu wyjątkowo na miejscu, bo obu autorów łączy i wileńska młodość, i miłość do polskiej floty, i kilkuletnia wspólna służba na wspomnianych powyżej okrętach – stąd też tego samego bohatera mają najsmutniejsze opowieści ze „Złowiłem życie” i „Znaczy Kapitana”). ]
Mędrca szkiełko: Odkrycia i wynalazki w walce o zdrowie człowieka (
Fedorowski Grzegorz) (powt., ocena bez zmian) [Jedna z najwspanialszych lektur popularnonaukowych mojego dzieciństwa, opowiadająca w sposób lekki i przystępny o kolejnych etapach postępu medycyny, począwszy od mikroskopu Leeuwenhoeka, a skończywszy na radioterapii i antybiotykach. Dzięki niej na zawsze zapamiętałam nazwiska ludzi, których nieszablonowy sposób myślenia i upór doprowadziły do tego, że dziś mamy insulinę, szczepionki, bezbolesne zabiegi chirurgiczne i inne „cudowne” środki. Potem wiele spośród tych opowieści czytałam w formie obszerniejszej i bardziej zbeletryzowanej u de Kruifa i Thorvalda, ale pierwsze wrażenie pozostało. A w mojej biblioteczce znalazła się po wielu latach bezskutecznych poszukiwań dzięki życzliwej duszy – dziękuję, Szaraczku!]
Seton Ernest Thompson - The biography of a grizzly (5) [Urocza książeczka przyrodnicza, przybliżająca czytelnikowi naturę i zwyczaje niedźwiedzi grizzly w formie jedynie lekko zbeletryzowanej i bez zbytniego uczłowieczania bohaterów. Mały niedźwiadek Wahb i jego rodzeństwo, które wraz z matką ginie z rąk białych myśliwych, mają wprawdzie imiona (nadane zresztą na tej samej zasadzie, co u Curwooda, czyli zgodnie ze zwyczajami rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej: „(…) i dlatego Spahwat, Indianin z plemienia Szoszonów (…) nazwał go Whitebear [Biały niedźwiedź], czyli Wahb”), ale zachowują się ewidentnie po niedźwiedziemu. A ludzie, niestety, po ludzku… Doznając od nich tylko samych krzywd, będąc od wczesnego dzieciństwa zdanym wyłącznie na siebie, Wahb wyrasta na ogromnego, zgryźliwego samotnika, siejącego grozę wśród myśliwych, kłusowników i pastuchów, a także wśród mniejszej zwierzyny (włączając w to inne niedźwiedzie). A jednak nie wszyscy widzą w nim bezwzględnego mordercę…
Styl i język opowieści dostosowany jest do potrzeb pierwotnego odbiorcy, tj. chłopca w wieku „skautowym” (Seton był jednym z doradców Baden-Powella i jednym z pierwszych naczelników organizacji skautów amerykańskich), co jednak nie znaczy, że jest ona zbyt uproszczona czy wygładzona. Również dla starszego czytelnika – jeśli tylko lubi przyrodnicze historie w stylu Londona, Curwooda, Karpowicza – lektura może się okazać prawdziwą przyjemnością.]
Przystanek Marzenie (
Baran Józef)
(5,5) [kontynuacja „Koncertu dla nosorożca” - trochę dziennik literacki, trochę reportaż, parę wstawek poetyckich… a wszystko śliczną polszczyzną, z masą trafnych refleksji i pełnych uroku opisów]
Akcja „Czas na klasykę”
Dom pod Kotem z Rakietką; Bal w Sceaux; Listy dwóch młodych mężatek; Sakiewka (
Balzac Honoré de (Balzak Honoriusz)) (4,5) [w rzeczywistości w sierpniu przeczytałam tylko 1/3 „Listów dwóch młodych mężatek”, reszta była wcześniej zaczęta, a ponieważ wersja skopiowana z PBI wymagała nieco poprawek, zajęło mi sporo czasu; pierwsze i ostatnie opowiadanie to bardzo udana proza obyczajowa, drugie trochę przynudnawe, trzecie długaśne i takie … harlekinowate, ale dające świetny wgląd w mentalność współczesnych autorowi pań z wyższych sfer ]
Akcja „Projekt nobliści”
Podróż Bena (
Lessing Doris)
(4,5) [Ben to młody człowiek, liczący sobie prawdopodobnie około osiemnastu lat (przynajmniej tak sam twierdzi), którego los pokarał … cofnięciem się w rozwoju ontogenetycznym. Aparycją przypomina yeti albo neandertalczyków z naskalnych malowideł; najchętniej jada surowe mięso i owoce; jego rozwój umysłowy utrzymuje się mniej więcej na poziomie przedszkolaka, czemu towarzyszy siła i potrzeby seksualne dorosłego mężczyzny (co bywa niebezpieczne, bo nie zawsze jest w stanie panować nad emocjami). Od czternastego roku życia nie ma domu ani żadnych dokumentów; każdy, kto chce, może go wykorzystać i oszukać, a jeśli ktoś przypadkiem okaże się dlań dobry – na przykład samotna staruszka czy podrzędna prostytutka – zawsze znajdzie się ktoś lub coś, co zniweczy tę chwilę szczęścia…
Niekonsekwencji fabularnych, wytykanych przez innych czytelników, nie dostrzegłam, bo nie czytałam wcześniej „Piątego dziecka”; widziałam w tym jedynie lekko przejaskrawioną, lecz tym bardziej przemawiającą do wyobraźni opowieść o problemach człowieka niepełnosprawnego umysłowo. Ponieważ bardzo lubię sposób pisania Lessing, skoncentrowałam się głównie na wyrazistości języka. Aczkolwiek przyjemność popsuło mi wydawnictwo PIW, puszczając w tekście kilka horrendalnych błędów ortograficznych ( „STRÓŻKA śliny spłynęła,,,” [29], „zmyła z niego piasek i BRÓD” [103], „zdjęła z PUŁKI butelkę”[119], „WYWARZONO drzwi [138]) i powtarzającą się niezręczność gramatyczną („kelner przyniósł (…) STEKA” [76], „usmażyła mu steka i jeszcze jednego”[133]).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.