Dodany: 31.08.2007 13:45|Autor: verdiana
Pasaż ostrzegawczy - dla Czajki
Czajce dedykuję :-)
Z Marcelem Proustem były, są i będą kłopoty. Wraz z kolejnymi edycjami jego pism, zawsze różnymi od poprzednich, bo zawsze odnajdzie się jakiś fragment W poszukiwaniu straconego czasu albo się okaże, że maszynistka pomyliła akapity we fragmencie już znanym wcześniej, pojawiają się we Francji nowe książki poświęcone Proustowi. W lutym aż cztery tomy na raz. I piąty - tom korespondencji z Danielem Halevym.
Esej Nocny anioł Giovanniego Macchii nie wnosi - jak twierdzą specjaliści - nowych odkryć do proustologii w szczególe, ale za to jest tak elegancko i wdzięcznie napisany, że rzuca nowe światło na Prousta w ogólności.
Giovanni Macchia spojrzał na życie i dzieło Prousta tak jak Stendhal swego czasu na Rzym z tarasu kościoła San Pietro in Montorio. Stendhal zobaczył w nagłym olśnieniu to wszystko, czego Rzymianie nie spostrzegli przez wieki.
Zdaniem zachwyconych Francuzów, esej Giovanniego Macchii to najlepsze i najpiękniej napisane wprowadzenie do całego dzieła i biografii Prousta, młodzieńczych Przyjemności i dni nie wyłączając.
Giovanni Macchia opisał, jak Proust w eseju pt. Przeciwko Saint-Beuve przewidział własną przyszłość w piekle ciągłych podejrzeń, dociekań, spekulacji i domysłów. Ujrzał własne życie po życiu szarpane na sztuki. Jak przewidział, tak się stało. Jego biografia została wymieszana w szaroburą masę, mimo ostrzeżeń, błagań, lamentacji wrażliwego autora.
Proust miał świadomośc, że skazując się na Poszukiwanie straconego czasu spuścił ze smyczy ogary, które poszły w tropienie najrozmaitszych, najdrobniejszych, najintymniejszych tajemnic ciała, alkowy, talerza i szafy. Esej Giovanniego Macchii ostrzega aniołów nocy przez zgłodniałym stadem łownych psów.
Charles Bouazis napisał rozprawę Co Proust wiedział o symptomach? wyłącznie dla zwolenników i wyznawców późnego, a właściwie zagrobnego Lacana. Styl Lacana zza Grobu jest bardziej nieprzenikalny niż zbroja Lancelota z Jeziora.
Przed wielu laty, kiedy byłem jeszcze małą dziewczynką, próbowałem Lacana tłumaczyć i nawet mi się udawało, choć przez długi czas bałem się spojrzeć w lustro. Ale Lacana zza Grobu wywołanego przez Ucznia - przeczytać się nie daje.
Analiza krótkiego akapitu o wizycie w galerii sztuki doprowadziła go na przykład do wniosku, że Proust o popędach wiedział dużo, ale jeszcze więcej nie wiedział, bo je wstrzymywał. Miał kłopoty z libido i cierpiał na neurozę, o czym wiedzieli od dawna wszyscy, przede wszystkim on sam.
Osobną książkę o snach Prousta napisał z kolei Dominique Mabin - zawodowy lekarz. Zebrał w niej wszelkie ślady i objawy cierpień duchowych oraz dolegliwości fizycznych pisarza, który skarżył się między innymi na astmę, duszności, komplikacje kostne, przez długi czas kładł się spać bardzo wcześnie, męczył z silną neurozą, bezsennością, bólami reumatycznymi oraz nerwowymi, cały czas zatruwany przez barbiturany i środki odurzające, między innymi opium, którego dawki sam sobie regulował, bowiem znał się nieźle i wyczuwał medycynę jako syn lekarza.
Książka doktora Dominique’a Mabina potwierdza banalną jak aspiryna i nudną jak kac tezę, że szanujący się artysta zawsze płaci za dzieło własnym zdrowiem albo że czepia się dzieła jak brzytwy, bo mu zdrowie nie dopisuje.
Esej Eliane Boucquey: Polujący w kadrze. Proust i czas ukryty, poprzedzony ciepłym słowem samej Julii Kristevej, byłej papieżycy byłego francuskiego strukturalizmu i semiotyki, wzrusza przede wszystkim dlatego, że autorka w pierwszych słowach swego listu przechodzi z Proustem na „ty” w następującej antyfonie: „Zamurowałeś się w latarni morskiej, niczym więzień, jak Baudelaire mieszasz we wklęsłej dzieży sprzeczne ingrediencje: pozytywizm i bergsonizm, mistycyzm i intelekt, ekstazę i krytyczną analizę wyobraźni, platońskie idee i racjonalne poznanie. Pisałeś o wszystkim: o teatrze, architekturze, muzyce, poezji, śledziłeś osobne i ulotne wartości rzeczy, by podbić szturmem raj istoty”.
Po tym miłosnym jęku, Eliane Boucquey, badaczka pochodzenia belgijskiego, zabrała się do misternych analiz, wzbogacanych od czasu do czasu wykresami i komputerowymi rysunkami.
Eliane Boucquey starannie przejrzała strukturalistyczne i semiotyczne odczytania dzieł Prousta z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, to znaczy tysiące stron uczonych opisów opozycji binarnych i doszła do wniosku, że opozycje są słuszne, ale trzeba je uelastycznić. U Prousta opozycje to nie sztywne końce kija, ale radosny zawijas dwóch pierwiastków: Yin i Yang, które uzupełniają się i dopełniają niczym dżin z tonikiem albo Warmia z Mazurami.
Współcześni twórcy już wiedzą, że nie warto pisać za grubych powieści. Nie tyle z powodu ogólnego kryzysu, ile z uzasadnionego lęku przed badaczkami, które spadają na człowieka jak nagła śmierć. Giovanni Macchia twierdzi, że Proust spadanie przewidział, co pogłębiło znacznie jego i tak wystarczająco przykrą neurozę.
---
"Pasaż ostrzegawczy", Krzysztof Rutkowski, Gazeta Wyborcza nr 45, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1993/02/23, str. 9.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.