Dodany: 27.08.2007 22:43|Autor: Efreette

Książki i okolice> Książki w szczególe> Ojciec chrzestny (Puzo Mario)

1 osoba poleca ten tekst.

tłumaczenie


Jeśli macie możliwość, lepiej przeczytajcie angielską wersję. Polski przekład nie zachwyca, trochę psuje klimat momentami. Niedbałe tłumaczenie najbardziej szkodzi dialogom, które brzmią przez to sztucznie (np. tekst Tessia o posuwaniu Solozza - kto czytał ten wie, co mam na myśli) albo wręcz śmiesznie (tekst o "hiszpańskich muszkach").
Wyświetleń: 8995
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: dziata 01.11.2007 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli macie możliwość, le... | Efreette
Aktualnie jestem w trakcie lektury i jeszcze nie widziałam tak źle przetłumaczonej książki. Pan Zieliński (tłumacz) zrobił takie błędy o jakich nigdy mi się nie przyśniło, nie chodzi tu może o opisy, czy jakies konkretne błędy w fabule, ale jest pełno błędów podstawowych np. popatrzał (!). Od dziś będę zwracać uwagę na tłumaczy.
Użytkownik: matmich 27.08.2008 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli macie możliwość, le... | Efreette
Co prawda przeczytałem jak na razie tylko jeden rozdział "Ojca", ale niedbałe i sztywne (delikatnie rzecz ujmując) tłumaczenie rzuca się w oczy niemal już od pierwszej strony. Naprawdę ciężko jest mi pojąć, że jedna z najgłośniejszych książek ubiegłego wieku jest tak beznadziejnie przetłumaczona na nasz ojczysty język.

P.S. Mowa oczywiście o tłumaczeniu pana Zielińskiego.
Użytkownik: Euterphe 27.08.2008 15:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli macie możliwość, le... | Efreette
Z ciekawości sprawdziłam, czy moja wersja "Ojca chrzestnego" też tłumaczona jest przez tego pana i rzeczywiście jest. Ale ja się jakiś karygodnych błędów w niej nie dopatrzyłam, chociaż książkę czytałam dwa razy. Może poprostu byłam bardziej skupiona na fabule... Mnie w każdym razie zachwyca. :)
Użytkownik: Nawia 14.04.2009 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli macie możliwość, le... | Efreette
Zgadzam się, tłumaczenie tego pana jest straszne! A chyba nawet pod tym nazwiskiem kryją się dwie osoby. Jak można tak budować zdania! Czasami wydawało mi się, że ktoś wrzucił zwyczajnie książkę do translatora i tyle. Niektóre zdania nie do zrozumienia. Nie mam pojęcia jak inne tłumaczenia [jeśli takowe istnieją].
Użytkownik: misiek1787 10.06.2009 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, tłumaczenie ... | Nawia
A dla jakiego wydawnictwa tłumaczył ten pan? Wkrótce mam zamiar przeczytać ''Ojca Chrzestnego'' więc chciałbym wiedzieć kogo mam unikać.
Użytkownik: ojwawoj 10.06.2009 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A dla jakiego wydawnictwa... | misiek1787
Obawiam się, że jeśli nie znasz angielskiego, nie będziesz mieć dużego wyboru :) Z tego, co wiem, nie było nowego przekładu. Ciekawa jestem przykładów tych karygodnych błędów, bo nie pamiętam jakichś szczególnych wtop (choć faktem jest, że czytałam Puzo dosć dawno). Jeśli zdecydujesz się na lekturę po polsku, zdaj relację ;)
Użytkownik: caenka 24.06.2009 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli macie możliwość, le... | Efreette
Książkę czytałam stosunkowo niedawno i rzeczywiście pamiętam kilka błędów ale na szczęście nie przysłoniły mi one lektury ;)
Użytkownik: Korley 16.08.2009 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli macie możliwość, le... | Efreette
Przecież jest na to proste wytłumaczenie.
Pan Zieliński jest przyjacielem Rodziny, a jej pogląd na biznes jest oczywisty. Konkurencyjność jest nieopłacalna więc trzeba było wprowadzić monopol w interesie tłumaczeniowym. Złożono kilku tłumaczom propozycje nie do odrzucenia i królował Pan Zieliński.
W ten sposób na rynku pojawiły się jedynie śladowe ilości dobrych polskich wydań tłumaczy, którzy nie przyjęli propozycji. Ale ich ciała już pewnie rozkładają się w bagnie czy znaleziono je w kawiarniach z kilkoma kulami w brzuchu i głowie.

A tak bardziej serio - zgadzam się, tłumaczenie jest słabe. Szczególnie w głowie mi zaryło słowo "zeszedł" ;)
Użytkownik: Tiste Andii 24.02.2023 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli macie możliwość, le... | Efreette
Z krytyką pracy tłumaczy jest tak...
Przypadek pierwszy - gdy tłumacz nie oddaje charakterystycznych cech języka autora, swoistej dlań rytmiki, frazeologii, konstrukcji dialogowych itp. - to mamy do czynienia ze złym tłumaczeniem. I pozostanie takie tłumaczenie złym, choćby zostało napisane przepiękną literacką polszczyzną, z zachowaniem reguł gramatycznych, składniowych, fleksyjnych itd. itd.
Przypadek drugi - często narzekamy na "złe tłumaczenie", tak na prawdę mając na myśli jedynie niechlujność językową czy szczególnie dużą ilość błędów językowych. Innymi słowy, nie chodzi nam o relację z tekstem oryginalnym. I to też jest złe tłumaczenie, choć lepiej: złe "tłumaczenie".
Przy czym czasami trzeba mieć na uwadze, że pewna "koślawość" polszczyzny (choć nie: błędy) może być odbiciem koślawości np. angielszczyzny. Nie każdy pisarz prezentuje nienaganną kompetencję językową. I takie tłumaczenie - jest dobrym tłumaczeniem.

Krytycy tłumaczy z perspektywy pierwszego przypadku muszą znać (przynajmniej w komunikatywnym stopniu) język oryginału jak i sam oryginalny tekst. Tak mi się kiedyś przynajmniej zdawało. Realia różnych dyskusji pokazały mi, że się mylę. Osoby, które w jednej dyskusji stwierdziły, że nie znają języka "x" bez problemu potrafią dywagować o złym tłumaczeniu z tegoż języka w innym wątku.

W przypadku drugiej perspektywy, wydawałoby się, iż jest łatwiej. Większość z nas zna przecież język polski. I tu różnie bywa, czego przykłady poniżej.

Nie zamierzam bronić jakości tłumaczenia Bronisława Zielińskiego, książkę przeczytałem kilka razy, na błędy jakoś wówczas nie zwróciłem uwagi, pewnie z tych samych powodów co Euterphe. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że zważywszy na ostrość krytyki, dziwi fakt, że tak mało podano przykładów. Jest ich raptem cztery, dwa - dotyczą niezgodności z oryginałem, wskazane przez Efreetee, i dwa - dotyczące błędnych form gramatycznych, wskazanych przez: mezoglea i Korley (popatrzał" i "zeszedł").

Wobec dwóch ostatnich osób mam propozycję nie do odrzucenia, zanim coś skrytykujecie, zanim oświadczycie, że coś wam "zaryło w głowie" bądź wyrazicie zdumienie wykrzyknikiem - sprawdźcie.
Otóż zajrzawszy choćby do "Wielkiego słownika ortograficznego" PWN (udostępnionego na stronie internetowej) znajdziemy tam hasło: "zejść" i m.in. objaśnienie: "zszedł (a. zeszedł)".
Natomiast "Wielki słownik języka polskiego PAN" informuje nas; dla hasła: "popatrzeć/popatrzyć", iż: "Wariantywne formy czasu przeszłego: popatrzał, popatrzała itp., pochodzące od popatrzeć, używane są rzadziej od form popatrzył, popatrzyła itp., pochodzących od popatrzyć".

Uwagi Efreetee mają pewne podstawy. Jak rozumiem w wulgarnej wypowiedzi Deanny Dunn: "The rest are all fags and sick morons who couldn't get it up with a broad if you pumped a truckload of Spanish fly into their scrotums", Efreetee kwestionuje oddanie: "Spanish fly" jako: "hiszpańska muszka", czyli niepotrzebne zdrobnienie. Jeśli tylko o to chodzi to faktycznie najczęściej w polszczyźnie spotkamy się z "muchą hiszpańską" (jako domniemanym afrodyzjakiem).
Uzus jednak pokazuje, że w naszym języku (rzadziej bo rzadziej) spotkamy i formę: "muszka". W dwudziestoleciu międzywojennym na deskach wielu teatrów wystawiano cieszącą się powodzeniem farsę: "Hiszpańska mucha" (Franza Arnolda i Ernsta Bacha"), w tym samym czasie wystawiano jednak również komedię: "Muszka hiszpańska albo grzechy młodości" (tłumaczenie z francuskiego).

O proszku z muszki hiszpańskiej pisał Zbigniew Kuchowicz (w: "Obyczaje i postacie Polski szlacheckiej XVI-XVIII wieku"), pojawia się ona: u prof. Grzegorza Sinko w jego omówieniu: "Angielska komedia restauracji". Muszkę hiszpańską odnajdziemy: w "Studiach gramatycznych" Instytutu Języka Polskiego" jak i w "Przeglądzie Zoologicznym" (z 1970 r.), "Przeglądzie menopauzalnym" (2011), "Journal of Health Study and Medicine" (2016) "Bromatologii i Chemii toksykologicznej" (2016).
Pojawia się u przedstawicieli (tych dawniejszych i współczesnych) nauk medycznych, np. używa go doktor Franciszek Wereńko autor: "Przyczynku do lecznictwa ludowego" czy prof. Zygmunt Zdrojowicz ("Seksualność człowieka w wieku późnej dorosłości").
Z autorów lżejszego kalibru, odnajdziemy ją u: Bogdana Hemara ("Czas wyrzeczeń"), Małgorzaty Domagalik i Janusza L. Wiśniewskiego ("Między wierszami"), Jerzego Horodyńskiego ("Wiersze wybrane"), Jacka Indelaka ("Romans w bardzo złym guście"), Ludwika Flaszena ("Onager i inne opowiadania"), czy w piosence śpiewanej przez Zofię Merle...
Wreszcie w "Słowniku wyrazów obcych" Zygmunta Rysiewicza w haśle kantaryda, mamy: "cantharida lub cantharis, dop. cantharidis [...] zool. majka lekarska, hiszpańska muszka".


Natomiast przetłumaczenie: "Did you do the job on Sollozzo" to już bardziej skomplikowana kwestia. Mamy do czynienia z idiomatem (gdzie: "job" ma kontekst seksualny) którego użycie Michael Corleone znał dotychczas jedynie w kontekście kobiet: "Michael was struck by the idiom Tessio had used. It was always used in a sexual sense, to do the job on a woman meant seducing her". Czy: "uwiodłeś" byłoby najtrafniejszym wyborem? Dla mnie: "posunąłeś" wydaje się być lepszym wyborem, bardziej mięsistym i brutalnym, przez co seksualną czynność lepiej wiąże z zabójstwem.


Jak dla mnie to przedstawiono tu stanowczo zbyt mało by bić w bębny i krzyczeć w kierunku tłumacza: "kęsim, kęsim!".
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: