Dodany: 27.08.2007 17:24|Autor: Macabre

Książka: Biały Kieł
London Jack (właśc. Chaney John Griffith)

1 osoba poleca ten tekst.

Walka o życie z dodatkiem polewy cukrowej...


Była sobie wilczyca, w której płynęło trochę psiej krwi i był sobie jednooki wilk. Z pary tej zrodziło się wilczątko, główny bohater - Biały Kieł. Potem była walka o przetrwanie i spektakl nienawiści, a na koniec London przykrył wszystko lukrową watą, tak aby książkę można było zaklasyfikować do literatury dziecięcej, o ile rzeczywiście było to jego zamiarem. Sam do końca nie wiem, kto powinien być głównym adresatem tej książki. Dzieci? Dorośli? A może jakieś wilczątko? Dwubiegunowe przedstawienie rzeczywistości może zmęczyć dorosłych. Dzieci mogą nie zrozumieć specyficznej wizji świata zaprezentowanej przez autora w powieści, a wilczątko nie potrafi czytać. Ale czy zrozumienie jest potrzebne do polubienia? Z licznych opinii i komentarzy młodszych czytelników wynika, że nie. Końcówka powieści spełnia swoją rolę. Młodszym wystarcza kontrastowe zestawienie dobra i zła.

"Zło" w powieści ma jednak głębsze podstawy. Nie wzięło się ono ze zwykłej chęci skonfrontowania go z dobrem. London miał swój cel w przedstawianiu trudnych, nierzadko brutalnych dziejów Białego Kła. Co by się bowiem stało, gdyby większą część powieści obedrzeć z fabuły, z postaci i z opisów? Pozostałaby jedna rzecz. Jest nią główna idea Jacka Londona. A ideą tą jest wszechobecny, przytłaczający naturalizm. Za nim kryją się zaś jeszcze: determinizm, darwinizm, nietzscheanizm i wiele innych pokrewnych nurtów, właściwych tamtemu okresowi. W istocie każda kolejna strona tej powieści przedstawia walkę, co więcej, jest to walka o przetrwanie. Nasz wilczek walczy już od pierwszego dnia swoich narodzin. Szybko przekonuje się, że "treścią życia jest mięso. Życie samo jest mięsem. Życie wyrasta na drugim życiu. Istnieją pożeracze i pożerani"*. Każdy kolejny dzień przynosi nową lekcję i nowe doświadczenia. Chęć przeżycia determinuje wszystkie poczynania Białego Kła. London pokazał świat bez pół-cieni i bez pół-blasków. Jest to świat wrzący, wibrujący, świat konfliktów, który jednym zapewnia przetrwanie, a innym śmierć. Tu się kryje owo "zło", skonfrontowane na sam koniec z przesłodzonym, a przez to mało wiarygodnym dobrem. Tutaj znajdzie się pierwsza walka Białego Kła z kuną, później z samicą rysia, jak również zabieganie o względy boga - człowieka. Tutaj też zawiera się szczególnie brutalny rozdział z jego życia, kiedy musi uczestniczyć w nielegalnych walkach psów. Wszystko to zamyka się we wspomnianej naturalistycznej wizji świata zdeterminowanej przez proste prawa, takie jak chociażby te, które "kazało słuchać silnego i gnębić słabego"**.

Przez większą część utworu nie będzie zwrotów w inną stronę. Dopiero pod koniec autor dla kontrastu pokazuje inne życie. Żadnej walki o przetrwanie. Żadnej nienawiści, żadnego gniewu i pragnienia zabijania. To świat antyteza - zaprzeczenie naturalistycznej koncepcji życia. London próbuje zwrócić uwagę na potężną siłę przyjaźni, miłości, wzajemnego szacunku i wierności. Jest to oczywiście świat jednowymiarowy, wprawdzie wzruszający, gdy porówna się go z tym, czego wcześniej doświadczał nasz tytułowy bohater, niemniej daleki od rzeczywistości z powodu swojej "lukrowatości".

Wiele osób lubi "Białego Kła" właśnie ze względu na ten ckliwy epilog, który w założeniu Londona miał z pewnością pokazać triumf przyjaźni i dobra. Rzeczywiście zakończenie jest ciepłe i pełne nadziei. Jest to jednak złudna nadzieja, gdy uświadomimy sobie ową jednowymiarowość i "lukrowatość". Zdecydowanie bardziej wiarygodna, aczkolwiek również niepozbawiona schematyczności i jednostajności, jest koncepcja nieustannej walki i pragnienia przetrwania, prezentowana przez większą część powieści. Jest ona tym wiarygodniejsza, że akcja toczy się w obrębie natury. Bohaterem jest w końcu wilk, a nie człowiek.

Jeśli więc coś może mi się podobać w tej powieści, to, paradoksalnie, nie jest to fabuła, tytułowy bohater ani ostateczne zwycięstwo miłości i przyjaźni nad nienawiścią i brutalnością. Tą rzeczą jest wspomniana przeze mnie wcześniej idea naturalizmu, nie dlatego, że ją akceptuję czy aprobuję, ale dlatego, że amerykańskiemu pisarzowi naprawdę udało się stworzyć wrażenie niesamowitej siły, pragnienia życia i witalności emanujących z każdej kolejnej strony.

Reszta blaknie przy tym. Jednowymiarowe, mało przekonujące postaci wydają się tylko dodatkami, pobocznymi elementami w tej powieści. Mieszane uczucia może budzić też bogate "życie wewnętrzne" Białego Kła. Rozumiem, że to właśnie jego "przemyślenia" są osią całej powieści, jednak czasami granice między opisami narratora a przytaczaniem owych "przemyśleń" zacierają się i sam już do końca nie wiedziałem, kto jest ich autorem. Czy narrator tylko przypuszczał, przytaczał, a może zgadywał? A może to Biały Kieł snuł te liczne refleksje i tak szczegółowo analizował otaczającą go rzeczywistość? Być może to ja się pogubiłem. Być może London albo tłumaczka. Swoją drogą błędów w moim wydaniu nie zabrakło.

Wolę już nie myśleć o wadach. Utwór Londona pozostanie dla mnie książką o nieustającej walce, sile drzemiącej w jednostce i przeciwstawianiu się przeciwnościom losu. Ta naturalistyczna wizja świata obecna w większej części powieści nie godzi się z końcówką utworu. Może lepiej dla powieści byłoby, gdyby Biały Kieł zginął w walce o przetrwanie, a nie skończył w pieleszach, otoczony przez uśmiechnięte twarze, pełne miłości i słodyczy. Pewnie książka straciłaby wtedy swoich młodszych czytelników, ale jednocześnie zyskała na sile wyrazu.



---
* Jack London, "Biały Kieł", tłum. Stanisława Kuszelewska, wyd. Siedmioróg, Wrocław 1995, str. 50.
** Tamże, str. 68.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9425
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: