Dodany: 05.08.2012 11:01|Autor: Zbojnica

Do końca świata i jeden dzień dłużej


Skończyłam właśnie czytać fantastyczną książkę! Nazywa się Oberki do końca świata (Szostak Wit (właśc. Kot Dobrosław)) i jest jedną z tych książek, jakich się już nie pisze. Cudowny język, muzyczny, melodyjny - napisać opowieść w rytm ludowych dźwięków to sztuka, której podjąć się może tylko pisarz o specyficznej wrażliwości. A Szostak takim pisarzem jest, i dlatego tak cudownie mu wyszedł ten hołd dla ludowości, dla wymierającej (a może już wymarłej) tradycji muzykowania, przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Nie trzeba kończyć żadnych szkół - wystarczy pokochać muzykę, skrzypce, wejść w konszachty z Bogiem albo/i diabłem i grać, grać, grać! Wtedy muzyka ma moc wypędzania diabełków z przydrożnych wierzb, odegnania od wsi wojennej zawieruchy i zaklinania rzeczywistości. Muzykantom nie wolno podpaść, bo sprawią, że wesele, na które się ich nie zaprosiło, nie uda się albo bezczelny pan młody zatańcuje się niemal na śmierć. Muzykowanie to przekładanie własnych emocji, sprzedawanie duszy - dlatego muzykantom nie są potrzebne nuty. Oberki biorą się z życia, z radości, nienawiści, wrażliwości. Charakterystyczne dla swojego stwórcy, są niepodrabialne i nie mogą być grane przez nikogo innego. Owszem, można się wyuczyć, ale w kopiach zawsze jest nieco fałszu.

Jednak granie oberków to sprzedawanie duszy diabłu, a za umiejętność grania muzykanci muszą zapłacić wysoką cenę. Dlatego mężczyźni z rodu Wichrów, o których jest ta opowieść, nie potrafią wieść normalnego życia. Ojciec, by zachować spokój wsi, musi zarzucić granie; jeden z braci znika w pewnym momencie, by drugi sam dźwigał ciężar grania. Do tego jest kobieta, którą obydwaj kochają, pewien Niemiec, którego partyzanci pozostawiają Wichrom "na przechowanie" i święty Antoni z Padwy, strzegący w swojej kapliczce wsi przed zagubieniem.

Prócz tej dzikiej, prymitywnej (nie - prostackiej!) radości jest też smutek przemijania - muzykanci zdają sobie sprawę, że ich czas przemija, że nikt już nie bierze skrzypków na wesele, że stracili szacunek, jakim jeszcze nie tak dawno cieszyli się wśród mieszkańców wsi. Wraz z nimi odchodzą w przeszłość diabełki z wierzb, obrzędy weselne, a oni sami stają się pomału czymś na kształt eksponatów muzealnych.

Cała opowieść utrzymana jest na pograniczu magii i realności, tak jakby muzyka Wichrów faktycznie miała moc czartowską, przenoszącą w nieco inną rzeczywistość. Najbliżej jej do filmów Jana Jakuba Kolskiego - "Jańca Wodnika" czy "Szabli od komendanta". Jest bardzo oryginalną opowieścią, wartą poznania, zanim świat, o którym mówi na dobre zniknie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1669
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Jabłonka 08.08.2012 08:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Skończyłam właśnie czytać... | Zbojnica
Mnie też zaczarował klimat tej opowieści... i przypomniało dzieciństwo, i odżyły światy zaczarowane które je tworzyły... poczułam się jak w domu... którego już nie ma :(
Nie potrafiłabym napisać recenzji tej książki, dlatego dziękuję Zbójnico :D Udało Ci się :D
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: