Żegnam się. Porzucam uginające się od ciężaru książek regały, które zapełniałam z takim zapałem. Łezka kręci się w oku, ale trzeba zamknąć drzwi i odejść. Jak to w życiu...

Na szczęście nie na długo! Ostatkiem sił dotrwałam do dnia wyjazdu. Wielkiej przeprowadzki. Zapakowałam tyle moich małych, drukowanych przyjaciół, ile się dało. Część rozlokowałam u znajomych. Z pozostałymi trzeba się rozstać na jakiś czas. Kiedy już przygotuję dla nich odpowiednie miejsce, przylecą pocztą. Niby prosta sprawa. Normalna rzecz. Ale z drugiej strony... to jednak musi być dziwne obudzić się rano i nie widzieć ściany zastawionej książkami. Od zawsze były w zasięgu wzroku...

No nic, teraz pozostaje jedynie wybrać JEDNĄ pozycję na podróż. Nie, wcale nie mówię, że to jest łatwe zadanie. Nie lubię kłamać.