Chyba coś w tym jest, że na letni urlop najlepiej zabrać “lekko” czytające się książki, pogodne i wprawiające w przyjemny nastrój (ale broń Boże nie naiwne!) i rozgrywające się w jakiejś uroczej scenerii. W tym roku trafiły mi się takie dwie, a że są odpowiednie na te właśnie porę roku, świadczą choćby same tytuły:
Plaża muszli (
Hermanson Marie)
i
Piasek w butach (
Hilderbrand Elin)
.
Każda z nich to klasyczne czytadło, ale inteligentne i świetnie napisane. Zacznę od pierwszej, która - moim zdaniem - jest odrobinę ambitniejsza. Szwedzka pisarka przenosi nas w świat skał, wysepek, szkierów na północ od Goteborga. Okolica jest cudowna (sprawdziłam zdjęcia!) i nazywa się Bohulandkysten. Poznajemy Ulrykę, która z dwoma synkami wybiera się, aby odwiedzić miejsca, w których kiedyś jako mała, a potem juz dorastająca dziewczyna spędzała letnie wakacje. Wracają wspomnienia, ludzie, wydarzenia, barwy, dźwięki… Ulryka jest etnologiem i zajmuje się naukowym badaniem mitów i podań ludowych dotyczących mistycznych porwań ludzi przez trolle (od wieków w Skandynawii opowiadanych). To chyba nie przypadek, że wybrała ten właśnie temat. Podczas jednego z pobytów na letnisku była świadkiem tajemniczego zniknięcia 3-letniej Mai, przybranej siostry jej najlepszej przyjaciółki. Po sześciu tygodniach dramatycznych poszukiwań dziecko się odnalazło. Nikt nigdy się nie dowiedział, gdzie było… Czy Ulryce uda się po wielu latach wyjaśnić zagadkę i odkryć, co tak naprawdę się wydarzyło? Książka jest lekko poetyczna, subtelnie zmysłowa i napisana w doskonałym stylu.
Z kolei
Piasek w butach (
Hilderbrand Elin)
zachwycił mnie humorem i dystansem, w jaki autorka prezentuje swoje bohaterki. Śmiałam się do rozpuku już od pierwszych stron. Akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, na małej wyspie Nantucket (a jakże!) u wybrzeży stanu Massachussets. Też jest tam bardzo pięknie. Zresztą gdzie nie jest, jeśli tylko miejsce leży nad morzem??? Do starego domku oddziedziczonego po ciotecznej babce przyjeżdżają na lato dwie siostry z przyjaciółką. Jedna z sióstr jest mamą dwójki uroczych urwipłociów: chłopców w wieku 10 miesięcy oraz 4 lat, drugą, w aurze skandalu wywalono z pracy na uczelni, natomiast przyjaciółka tej pierwszej uciekła od niewiernego męża. Każda z kobiet jest wielką indywidualnością, domek okazuje się przyciasny, dzieciaki trudne do opanowania, problemy się piętrzą, krótko mówiąc - dzieje się, oj dzieje. Sytuacja dochodzi nieco do normy, kiedy pojawia się sympatyczny, miejscowy student, którego panie zatrudniają do pomocy przy maluchach. Spokój nie potrwa długo, bowiem młody człowiek… od pierwszego spojrzenia w jednej z nich się zakochuje. Książka jest zabawna, wzruszająca, słodko-gorzka, ciepła jak wymarzony letni dzień.
Obydwie idealnie do wakacyjnej walizy.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.