Dodany: 16.07.2012 14:00|Autor: trixy

Wspomnienia


„Gustaw i ja” to książka autorstwa Magdaleny Zawadzkiej. Aktorka opisuje na jej kartach swoje spotkanie z Gustawem Holoubkiem oraz ich późniejsze prawie czterdziestoletnie wspólne życie. Te wspomnienia, jak sama mówi autorka, napisała, aby przybliżyć czytelnikom Gustawa Holoubka takiego, jaki był na co dzień. Zawadzka podzieliła swoje dzieło na rozdziały odpowiadające konkretnym okresom pomiędzy 1969 a 2008 rokiem i zdaje się to dobrym rozwiązaniem w przypadku chronologicznego opisywania wydarzeń, jak to ma miejsce w tym przypadku. Zdania są krótkie, tekst przeplatany jest rodzinnymi zdjęciami, co sprawia, że 396 stron czyta się szybko.

Jeśli ktoś spodziewa się szczegółowego opisu jednego z największych romansów przełomu lat 60. i 70., będzie rozczarowany. Oprócz opisania, jak się poznali, co i owszem, jest romantyczne, Magdalena Zawadzka nie zdradza intymnych szczegółów wspólnego życia z Holoubkiem. Opisuje po prostu ich codzienne życie, które jest dosyć zwyczajne, oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że oboje należą do grona najbardziej znanych aktorów drugiej połowy XX wieku. Czego można im naprawdę zazdrościć, to wieloletnich przyjaźni, które utrzymywali z naprawdę dużym i różnorodnym gronem osób.

Magdalena Zawadzka pisze o Gustawie Holoubku z wielkim zachwytem i chyba właśnie to w jej książce najbardziej rzuca się w oczy. Aktor, zaprezentowany czytelnikowi przez żonę, jest mężczyzną pełnym zalet, jedyną wadą jest roztargnienie, dzięki któremu zresztą życie małżonków obfituje w zabawne sytuacje, jak ta, kiedy gotując rosół przelewali go nad zlewem przez sitko, zapomniawszy podstawić pod sitko garnek. Jednak zachwyt żony mężem podczas lektury zupełnie nie przeszkadza, ponieważ, przynajmniej mnie, wydaje się prawdziwy. Trochę infantylny, ale jednak prawdziwy.

Znajoma powiedziała mi, że ta książka ją denerwuje, bo opisuje życie ludzi, którym w czasach, kiedy większości Polaków żyło się źle, powodziło się dużo lepiej, bo byli popularnymi artystami i jej zdaniem Magdalena Zawadzka niewiele może wiedzieć o trudach życia w PRL-u, których sama nie doświadczyła. Może trochę prawdy w tym jest, ale po pierwsze, czy można potępiać kogoś tylko za to, że był popularnym artystą i władza chętniej niż przeciętnemu obywatelowi wydawała mu paszport na wyjazd, a po drugie, przecież Magdalena Zawadzka doskonale wie, że była w tamtych czasach osobą uprzywilejowaną, co podkreśla na kartach książki, ale to nie znaczy, że przez to nie widziała absurdów państwa socjalistycznego.

Obecnie, na szczęście, Polska to zupełnie inny kraj i każdy może nie tylko swobodnie się przemieszczać, ale również czytać to, co mu się podoba, więc każdy zrobi, co zechce i albo przeczyta książkę „Gustaw i ja”, albo nie. Ja przeczytałam i nie tylko miło spędziłam czas, ale również odbyłam podróż po odcinku historii polskiego teatru i jestem z lektury zadowolona.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 588
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: