Dodany: 20.08.2007 14:08|Autor: alojz
Tajemniczości przesyt
Murakami ma w Polsce dużą rzeszę fanów, o czym świadczy chociażby wysoka ocena jego prozy w Biblionetce (również i tej pozycji) oraz pozytywne recenzje w polskiej prasie. Na jedną z takich recenzji dałem się kiedyś nabrać i w ten sposób zaczęła się moja krótka przygoda z japońskim pisarzem. Mowa tutaj o "Norwegian Wood", a krótka, gdyż po lekturze "Kafki..." nie mam ochoty ciągnąć dalej tej znajomości. O ile poprzednia pozycja była do przełknięcia i na siłę mogłem w niej znaleźć elementy, które cenię w dobrej literaturze, jak klimat opowieści i informacje dotyczące egzotycznego kraju, jakim jest Japonia, co oczywiście nie sprawiło, że uznałem tę książkę za dobrą, bowiem w literaturze dużą uwagę zwracam na język, a ten jest tam wręcz drewniany (podobnie zresztą jak i tutaj), o tyle w tej powieści niczego takiego dostrzec nie potrafię.
Opowiada ona historię pewnego młodego człowieka, który opuszcza dom rodzinny, by wypełnić dziwną przepowiednię, która mówi o tym, iż zabije swego ojca i prześpi się z matką. U kresu swej podróży trafia do tajemniczej biblioteki, gdzie spotyka dwie osobliwe i równie tajemnicze postaci. Równolegle z tym wątkiem autor opowiada historię staruszka, który po tajemniczym (a jakże!) wypadku w dzieciństwie traci swoje zdolności intelektualne, ale w zamian za to otrzymuje dar rozumienia kociej mowy. Nie będę opowiadał tutaj więcej szczegółów fabuły, bo nie na tym chciałem się skupić, powiem tylko, iż nie zachwyca ona realizmem i polotem. Zapewne to celowy zabieg, który miał dodać książce metafizyczności, ale w moim odczuciu zabieg ten japońskiemu pisarzowi wybitnie nie wyszedł. Nie wiem, może dla kogoś czytelne są te wszystkie absurdalne wydarzenia dziejące się w książce, ale dla mnie były istną męczarnią i przebrnąłem przez nie wszystkie tylko dlatego, że szybko się to czytało i jednak cała historia wzbudziła we mnie nodrobinę ciekawości co do zakończenia.
No cóż, jak napisałem wcześniej, Murakami już więcej zapewne nie zagości na mojej półce. Jest to proza, która próbuje być głęboka, sili się na oryginalność i tajemnicę, która pod płaszczykiem metafizyczności kryje ukrytą głęboką prawdę, ale odniosłem wrażenie, że nic pod tym płaszczykiem nie ma, że autor sam do końca nie wiedział, co chciał nam przekazać i stworzył istny galimatias, którego rozwikłać nie sposób. Kiedyś napisałem, że proza Murakamiego niebezpiecznie zbliża się do coelhizmu, później, po dyskusji, która rozgorzała, odwołałem te słowa. Dzisiaj, niestety, muszę do nich powrócić. Serdecznie odradzam; no, chyba, że lubicie banalne książki skrywające pozorną głębię, a z których nie wynika kompletnie nic.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.