Obudziłam książkę...
Tak właśnie było – obudziłam książkę zdejmując ją z półki w księgarni, kupując i – w końcu – czytając z zapartym tchem do samego końca. Bo według Hildegunsta Rzeźbiarza Mitów każda książka stojąca na księgarnianej półce, książka niczyja i nieczytana, jest uśpiona…
„Miasto Śniących Książek” – taki tytuł widniał na okładce książki, którą obudziłam i która nosi też miano „powieści z Camonii autorstwa Hildegunsta Rzeźbiarza Mitów”. Opowieść tę „przetłumaczył”, jak napisano na pierwszej stronie, Walter Moers – niemiecki pisarz, autor komiksów, malarz i scenarzysta. Ten wszechstronnie uzdolniony człowiek jest twórcą całej sagi o fantastycznym świecie zwanym Camonią. Cykl powieści Moersa, ze względu na rozmach, bywa porównywany nawet do tolkienowskiej trylogii. „Miasto Śniących Książek” przetłumaczone zostało na 11 języków i ma tysiące wielbicieli na całym świecie.
Głównym bohaterem i narratorem powieści (a także, jak twierdzi „tłumacz” Moers – autorem) jest młody poeta – Hildegunst Rzeźbiarz Mitów. W spadku po swoim „mistrzu poetyckim” dostaje on rękopis z cudownym, absolutnie doskonałym fragmentem prozy, stworzonym przez anonimowego pisarza. Rzeźbiarz Mitów postanawia go odnaleźć. Tak zaczyna się pełna niebezpieczeństw podróż przez świat uśpionych książek i postaci z nimi związanych.
Tytułowe Miasto Śniących Książek to Księgogród – jedna gigantyczna księgarnia położona w Camonii. Określenie „gigantyczna księgarnia” wydaje się tutaj właściwe, ponieważ całe miasto żyje tylko książkami, tylko z książek i tylko dla książek. Wszystko w Księgogrodzie jest z nimi związane. Miasto jest też mekką pisarzy, poetów, spragnionych literatury czytelników i kolekcjonerów książek. Moers odkrywa przed czytelnikiem niezwykły świat, jaki trudno sobie nawet wyobrazić. Autor prowadzi, literka po literce, ulicami miasta książek – przez antykwariaty, księgarnie, kawiarnie, dzielnice stare i piękne, brzydkie i niebezpieczne i – w końcu – do katakumb i labiryntów. Już same opisy tajemniczego Księgogrodu i jego dziwnych mieszkańców zasługują na uwagę i zachwyt czytelnika. Bo gdzie, jeśli nie w camońskim Księgogrodzie, spotka szalonych antykwariuszy i bibliofilów, łowców książek, przenikniętych przez Orma poetów, buchlingi, a nawet Króla Cieni?
„Miasto…” jednak nie jest jedynie przewodnikiem po nieistniejącym miejscu. To także wciągająca opowieść o poszukiwaniu anonimowego twórcy najdoskonalszej literatury, który okazuje się… nie, nie mogę zdradzić, kim. Opowieść Moersa jest nie tylko wyjątkowo interesująca (nie można się od niej oderwać), ale charakteryzuje się też humorem, wartką akcją i świetnie poprowadzoną fabułą z zaskakującym zakończeniem. Bywa komiczna i dramatyczna. Czyta się ją z radością, zachłannie pochłania zdanie po zdaniu. Myślę, że warto też zwrócić uwagę na wspaniałe wykonanie karkołomnego zadania przetłumaczenia „Miasta…” na język polski. Stworzenie nazwisk camońskich autorów i nazw stworzeń zamieszkujących Księgogród w naszym języku wymagało dużej wyobraźni – kto przeczyta, ten zrozumie. Na pierwszy rzut oka prawdopodobnie trudno zauważyć, że autor bawi się z czytelnikiem, wprowadzając do powieści nazwiska wspomnianych już wcześniej camońskich pisarzy, które są… anagramami nazwisk największych mistrzów literatury europejskiej.
„Miasto Śniących Książek” jest powieścią fantasy, książką przygodową i, jak sądzę, ukłonem w stronę ludzi „uzależnionych” od czytania. To niesamowita gratka dla wielbicieli książek i miłośników szlachetnej sztuki czytania (która już pewnie niedługo zaniknie). Myślę, że każdy, kto kocha literaturę i odczuwa przyjemny dreszczyk na dźwięk szelestu przewracanych kartek, polubi „opowieść z Camonii autorstwa Hildegunsta Rzeźbiarza Mitów przełożoną z camońskiego przez Waltera Moersa”. Być może motyw poszukiwania zaginionego autora i kilometrów regałów z niczyimi książkami jest już części czytelników znany, ale zaręczam – na pewno nie w tak niezwykłej oprawie, jak u Moersa.
Uważam, że literatura powinna służyć czemuś więcej niż tylko rozrywce, ale… dlaczego nie przeczytać od czasu do czasu czegoś dla „frajdy”, dla czystej przyjemności i wakacyjnego odpoczynku? Zarządźcie więc pobudkę – otwórzcie okładkę! „Macham wam tym zdaniem na pożegnanie”*…
---
* W. Moers, "Miasto Śniących Książek", tłum. Katarzyna Bena, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2006.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.