Dodany: 08.07.2012 20:23|Autor: maja752

Szczygieł-land


Książka, która miała zalać Szczygłem. Nie zalała. Szczygieł bez Polski jest szczygłem trochę mniej. Kiedy pisze o tych znad Wisły, jest genialnym obserwatorem i komentatorem, aczkolwiek dość specyficznym, bo raczej nie komentuje wprost. Kiedy pisze o tych znad Wełtawy - mniej boli, mniej wciąga, bardziej nudzi, przeszkadza. Przeszkadza polityką, bo swojej ma się już na tyle dość, że więcej nie potrzeba. Gdyby może bardziej się różniła od rodzimej, albo gdyby była poważniejsza w skutkach... Nie była. Napisane to wszystko oczywiście wyśmienicie. Prosto, lecz błyskotliwie, tak, że i pani sprzątaczka z trzeciego LO, i pan profesor, co to siedzi w wielkim fotelu i poczytuje większych od siebie, zrozumieją jak trzeba.

Zaskakuje jedno. Fakt, który zaskoczyć nie ma prawa. A tu proszę, niespodzianka. Otóż okazuje się, że sąsiedzi z dołu też mają historię. I to nawet nie byle jaką. Bo to się od urodzenia tylko słyszy o tym, co w stołecznym, nad morzem albo w kopalni. Nic w tym dziwnego i nic w tym złego. Ot, całkiem naturalne. Tym bardziej że martyrologia i patriotyzm. Ale skoro ta gościnność taka sławna, to dlaczego by sąsiadów nie ugościć. Konkretnie – ich historii. Szczygieł wziął to na siebie. Udźwignął. Przydźwigał. Ciężar zrzucił na tysiące egzemplarzy walających się w Empikach. Dobra robota, panie Szczygieł. Krok w stronę kosmopolityzmu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 779
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: