Dodany: 06.07.2012 20:29|Autor: Farary

Recenzja nagrodzona!

Książka: Szklana kula
Romanowiczowa Zofia

6 osób poleca ten tekst.

Świat w szklanej kuli


Zofia Romanowiczowa jest pisarką zapomnianą, swego czasu bardziej popularną za granicą niż w Polsce, a to za sprawą jej biografii. Dzieje artystki same w sobie mogłyby stać się kanwą ciekawej powieści. Urodzona w 1922 roku w Radomiu, doświadczyła losów pokolenia Kolumbów. Działaczka konspiracji antyhitlerowskiej, więźniarka obozu w Ravensbrück, po wojnie osiadła we Francji, by w samym centrum emigracyjnego życia nad Sekwaną wraz z mężem prowadzić polską księgarnię, galerię i wydawnictwo, w którym publikowała pierwodruki swoich powieści.

W „Szklanej kuli” w niepospolitej formie odżywają polskie epizody z życia pisarki. Nie jest to kolejne dzieło martyrologiczne ani ckliwe wspomnienie o świecie minionym, nie ma tu patriotycznych uniesień i wielkich czynów w imię Ojczyzny. Jest za to prawda o człowieku, odkrywana z dziecięcą wrażliwością i fascynacją przez młodą bohaterkę.

„Historię Haliny zacząć można od początku, od środka lub od końca, jak każdą historię. (…) Widziałam kiedyś chłopca, który narysował jednego z Trzech Króli, zaczynając od paznokcia bosej, czarnej stopy. Z tego wykwitły pierścienie na palcach nóg, potem płaszcz, turban, broda i szkatuła z darami. I wielbłąd, którego Baltazar trzymał za uździenicę”[1] – tak zaczyna się opowieść Romanowiczowej, historia, z której wykwita portret Haliny:

„Jest to ciało młodego źrebaczka, elfa nietkniętego specjalizacją płci, ciało o płaskim brzuchu i drobnych, twardych pośladkach, już bez niemowlęcych fałdek, bez psującego linię, choć kiedyś na swój sposób na pewno wzruszającego pokładu tłuszczu. Skóra opina dokładnie jego strzelistość, aksamitna i bez skazy. (…) Ta Halina ma siedem lat. Nie sposób mówić o dziecku, jeśli nie postawi się na początku miary czasu jak klucza przed liniami nut”[2].

Siedmioletnia Halina odkrywa radość życia, ale odkrywa i cierpienie. Dręczy ją niewypowiedziana obawa, czająca się w ciemnościach nocy i księgach, ponurych proroctwach, pasjami czytanych przez jej dziadka. Intencje Boga są tak niepojęte, że Halinie wydaje się, iż jest dwóch Bogów: jasny – dzienny i drugi, złowrogi – nocny. Pod ziemią kryje się świat zmarłych, jak w wąwozie pod Sandomierzem o dźwięcznej nazwie Piszczele, gdzie niegdyś zostali żywcem pogrzebani Tatarzy. Inna Halina, legendarna imienniczka bohaterki, zwabiła ich do podziemnego tunelu. Jej kości zmieszane z ich kośćmi, leżące teraz pod ziemią, są wymownym świadectwem cierpienia.

Swoisty dualizm jest widoczny od początku powieści, gdy sceny szczęścia kilkuletniej dziewczynki przeplatają się z obrazami cierpienia starszej już bohaterki. Pisarka porzuca chronologię, przemieszczając się pomiędzy kluczowymi wydarzeniami z życia Haliny. Już na samym początku obok szczęśliwej siedmiolatki widzimy Halinę starszą, z kikutami kończyn, leżącą na przepoconym prześcieradle. Opowieść wibruje powtórzeniami, zatacza kręgi, jakby chciała oddać w ten sposób kształt szklanej kuli, zabawki z dzieciństwa, a jednocześnie całego mikroświata, zamkniętego w przezroczystym odlewie. Bogiem tego świata jest ten, kto trzyma go w dłoniach i potrząsając, może wywołać kataklizm śnieżnej burzy. A kto trzyma w dłoniach świat, w którym przyszło żyć Halinie, kto potrząsa tą kulą tak, że apokalipsa wojny straszliwsza jest niż proroctwa królowej Saby i Sybilli, studiowane z uwagą przez dziadka?

W tym świecie kochanie i umieranie to dwie odsłony ludzkiego losu. Z tym pierwszym wiąże się radość zmysłów, bujny witalizm; z drugim – niepokojąca zagadka niepoznanego. Zmarli wydają się być blisko, śmierć to nie przepaść, tylko kolejny krok, prowadzący poza grób, dokonywany jakby od niechcenia. Mała Halinka wyobraża sobie, jak ginący bohaterowie wielkiej wojny o wolność ściskają dłonie swoim ocalałym towarzyszom i kładą się chętnie do mogił, aby ci pozostali mogli cieszyć się życiem.

Jeśli chłopiec rysujący Baltazara zaczynał od paznokcia u nogi, a kończył na wielbłądzie, to Romanowiczowa, aby dopełnić portret swojej bohaterki, maluje wokół niej obraz Radomia, prowincjonalnego miasta, „gdzie ludzie wprawdzie rodzą się, i to obficie, ale skąd wyfruwają też bardzo szybko w dalsze i bliższe czasy, zjeżdżając tu potem od czasu do czasu na śluby, chrzciny albo pogrzeby”[3]. Miasto i mazowiecka wieś, gdzie Halina spędza wakacje, są istotnym tłem tej opowieści. Radom jest miastem podwójnie wyobrażonym. Dlatego, że – w przeciwieństwie do Krakowa czy Sandomierza – nie zachowały się w nim pamiątki jego przeszłości, sięgającej – jak Halina uczy się w szkole – XII stulecia, i trzeba użyć siły wyobraźni, aby na zachwaszczonej Piotrówce wyobrazić sobie stojący książęcy kasztel. I dlatego, że narratorka i pisarka zarazem, sama zmuszona opuścić to miejsce, próbuje odtworzyć je z urywków wspomnień i powojennej monografii, która wpada w jej ręce. Radom jest w tej powieści w dużym stopniu miastem-fantasmagorią.

„Szklana kula” to powieść wieloznaczna, pełna archetypów i symboli. Wzbogaca ją oniryczna wizyjność, karmiona to ujmującą naiwnością dziewczynki, to ludowymi wierzeniami jej babki. Jest jednocześnie historią na tyle prostą, że w swej prostocie prawdziwą. Poetycki język chwilami sprawia wrażenie zbyt wycyzelowanego, może nawet nieco sztucznego, ale w ogólnym rozrachunku wcale nie odbiera to powieści swoistego uroku. To książka godna uwagi, na pewno niezasługująca na zapomnienie, jakie stało się współcześnie jej udziałem.



---
[1] Zofia Romanowiczowa, „Szklana kula”, wyd. Libella, 1964, s. 9.
[2] Tamże, s. 24.
[3] Tamże, s. 40.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5478
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: naufraga 20.07.2012 17:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Zofia Romanowiczowa jest ... | Farary
Gratuluję recenzji, która potrafi zachęcić:) Książka do schowka.
Użytkownik: Farary 21.07.2012 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratuluję recenzji, która... | naufraga
Dzięki:) książkę rzeczywiście warto przeczytać i cieszę się, że za sprawą tej recenzji kilka osób więcej o niej usłyszy...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: