Dodany: 05.07.2012 22:47|Autor: Samotny
Średniawa, a jednak kultowa
„Sokół maltański” Dashiella Hammeta uważany jest za książkę, która zapoczątkowała gatunek czarnego kryminału. Szlachetnego i cnotliwego detektywa znanego z klasycznej powieści detektywistycznej zastąpił facet z problemami, który – gdy trzeba – nie boi się ubrudzić sobie rąk i który zlecenia podejmuje się nie w obronie jakichś ideałów czy wartości, lecz po to, by zarobić parę dolarów na kolejną paczkę papierosów i butelkę whiskey. Miejscem akcji stały się wszelakie speluny, burdele, tanie hotele i ubogie dzielnice, sami przestępcy zaś to drobni aferzyści i szulerzy, malwersanci i porywacze, lokalni gangsterzy bez skrupułów pakujący kulę w plecy. Czarno-biała wizja świata została zachwiana i każdy z bohaterów ma coś na sumieniu – policja łatwo daje się przekupić, rozmowny taksówkarz okazuje się kapusiem, a ofiara przestępstwa szybko sama staje się podejrzanym.
Nie ukrywam, że choć za kryminałami raczej nie przepadam (zbyt są dla mnie schematyczne), to tę specyficzną odmianę gatunku lubię. Podoba mi się niejednoznaczność kreowanego świata, jego realność i prawdopodobieństwo oraz wyrazistość głównego bohatera – detektywa – który odgrywa w powieści tak dużą rolę. To cynik, który lubi alkohol i kobiety, samotnie mierzący się z wszechobecnym złem, które jednak i jego samego w jakiś sposób deprawuje. Niepokorny wobec policjantów, nie boi się wdawać w bójki czy strzelaniny, a przy tym – choć na pierwszy rzut oka tego nie widać – jest nader inteligentny.
Czas w końcu na parę słów o „Sokole maltańskim”. Jak już wspomniałem, to protoplasta czarnego kryminału, są w nim zatem obecne niemal wszystkie wymienione przeze mnie wyżej cechy. Niemniej jednak łatwo zauważyć pewne jego niedoskonałości. Intryga jest zbyt poplątana i motyw poszukiwania drogocennej figurki zdecydowanie gubi się w niej, a po pewnym czasie powieść zaczyna nawet odrobinę nużyć. Także postacie, choć wyraziste, nie są zarysowane w sposób równie ciekawy co u późniejszych mistrzów gatunku. Sam Spade, detektyw z San Francisco, chowa się przy kultowym Philipie Marlowe wykreowanym przez Raymonda Chandlera.
Jeśli ktoś jest miłośnikiem powieści kryminalnych i ciekawią go historia i korzenie czarnego kryminału, to „Sokół maltański” jest dla niego lekturą obowiązkową. W innym wypadku – lepiej sięgnąć po którąś z książek Chandlera (choćby świetny „Głęboki sen”), aby czarny kryminał poznać w najlepszym możliwym wydaniu.
[tekst zamieściłem na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.