Dodany: 04.07.2012 21:41|Autor: Meszuge

Książka: Litacja
Osiatyński Wiktor

2 osoby polecają ten tekst.

Pięć lat suchych


Ciąg dalszy książki pod tytułem „Rehab” o alkoholiku W., którym – jak wiedzą wszyscy – jest sam autor. Czyni to z Wiktora Osiatyńskiego najbardziej znanego anonimowego alkoholika w Polsce, jednak konwencja, którą przyjął w książce, używanie trzeciej osoby liczby pojedynczej, to wybór i decyzja autora. Jeśli w czymkolwiek mi to przeszkadzało w trakcie lektury, to jedynie w zorientowaniu się, gdzie zdanie się kończy, bo oczywiście po każdym „W” była kropka, co czasami, niezbyt często na szczęście, bywało mylące.

„Rehab” to notatki, dziennik, który alkoholik W. prowadził podczas pobytu w ośrodku odwykowym, który w obu książkach nazywa Farmą (natychmiast kojarzy mi się ona z High Watch Farm w stanie Connecticut, ale to tylko moje domysły i spekulacje), zapiski z terapii po prostu. „Litacja” rozpoczyna się od ostatniego dnia pobytu W. na Farmie i opisuje jego dalsze życie, a zwłaszcza specyficzne problemy niepijącego alkoholika.

Dominujące uczucie podczas lektury? Smutek. Czytałem historię życia W., alkoholika, który jako jeden z bardzo niewielu Polaków miał dostęp do Wspólnoty AA i Programu 12 Kroków, będącego programem zmiany, poprawy jakości życia, na wiele lat przedtem, zanim pojawiły się one w Polsce i – nawet mieszkając latami w Ameryce – nie potrafił w żaden sposób z nich skorzystać i tak potwornie męczył się z sobą i swoim życiem, i było mi po prostu smutno. Zwłaszcza gdy opisy i relacje dotyczyły poszukiwań łatwiejszej, łagodniejszej drogi, czyli mnożących się książeczek medytacyjnych, jakiegoś magicznego klaskania w ręce i zaklinania dnia… A kiedy kolejne pomysły i rozwiązania W., które wprawdzie zapowiadały się znakomicie, po pewnym czasie znowu okazywały się nieskuteczne, miałem ochotę krzyknąć do autora: „Człowieku, czy nie rozumiesz, że objawem obłędu jest oczekiwanie odmiennych efektów wiecznie tych samych działań?!”. Ale z drugiej strony… czy alkoholizm nie jest rodzajem obłędu?

„Litacja” obejmuje pięć lat, począwszy od chwili opuszczenia przez W. Farmy. Pod koniec tego okresu postanawia on zmierzyć się z 4 Krokiem (Programu 12 Kroków AA), przy którym coś już tam majstrował podczas pobytu na Farmie, choć najwyraźniej bez większego powodzenia. Problem w tym, że znowu robi to po swojemu, sam (słyszałem, że w AA jest takie powiedzenie: „pić mogliśmy samotnie, ale samemu wytrzeźwieć się nie da”), na bazie mieszaniny różnych poradników z Dekalogiem, siedmioma grzechami głównymi i diabli wiedzą czym jeszcze. W. znowu pakuje w to masę pracy, wysiłku, czasu i autentycznego zaangażowania, ale efekty…

„Litacja”, podobnie jak „Rehab”, kończy się słowami: „trwało to dwadzieścia lat”, a to oznacza, że wkrótce doczekamy się zapewne kolejnego tomu prezentującego zmagania alkoholika W. z trzeźwym życiem i samym sobą.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2325
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Klosterkeller 19.07.2012 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciąg dalszy książki pod t... | Meszuge
W wywiadzie z Malajkatem Osiatyński zapowiedział ciąg dalszy: "Rehabilitacja". Ale nie wiem, czy się skuszę, bo ta cała "Litacja" mocno mnie zirytowała.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: