Refleksje...
Uwaga! Recenzja zawiera elementy zakończenia fabuły utworu.
Skończyłam właśnie czytać i naszły mnie refleksje... Dlaczego, dlaczego tak w życiu bywa, że często cierpią niewinni ludzie, bezbronne kobiety, do jasnej anielki? Dlaczego to szczęście, o którym marzymy i dla którego wybieramy osobę mającą nam je dać, pod wpływem różnych namiętności pęka jak bańka mydlana? Dlaczego tak bywa?...
Szekspir jest dla mnie prawdziwym mistrzem pióra. I myślę, że niejedna osoba potwierdzi moje zdanie. Nieśmiertelny, zawsze aktualny. Nieprzeciętny.
Tym razem przedstawia nam - kolejnemu pokoleniu wiernych czytelników - historię weneckiego Maura, Otella oraz jego, wydawałoby się - niezachwianej, miłości do pięknej Desdemony. Niestety, jak każdy człowiek, i Otello jest pełen sprzecznych uczuć. Podstępnemu Jagonowi bardzo łatwo przychodzi obudzić w sercu Maura wątpliwości, potem podejrzenia prowadzące do chorej zazdrości, która nasila się, doprowadzając do tragedii. Takim sposobem autor "Romea i Julii" wniwecz obrócił stwierdzenie, że "miłość wszystko zwycięży". Udowadnia, że człowiek jest istotą słabą i, niestety, przy odrobinie chytrości łatwo go zmiażdżyć.
To przykre.
"Otella" polecam wszystkim, którzy są w stanie zaakceptować inne zakończenie książki niż klasyczny happy end. Tu go nie ma. Niestety!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.