Jest legendą i znakiem rozpoznawczym Dzikiego Zachodu. Rodeo. Powieść o tym najbardziej amerykańskim wydarzeniu napisał Ken Kesey wspólnie z Kenem Babbsem. Tytuł "Rodeo".

Nie można wzobrazić sobie nic mocniej związanego z legendą sięgającą amerykańskich początków białego człowieka niż rodeo. Rywalizacja prawdziwych mężczyzn, walka człowieka z dzikim zwierzęciem. Koń zawsze był pomocnikiem i przyjacielem człowieka. Tymczasem podczas rodeo zwierzę, tradycyjnie postrzegane jako nieodłączny towarzysz, staje się przeciwnikiem swego pana. Myślę, że zawody rodeo są mitem założycielskim Ameryki w jej obecnej postaci, symbolizują trudną walkę emigrantów ze starego świata i Indian o przetrwanie w całkiem nowych warunkach, jakie stały się ich udziałem po podboju Nowego Świata przez Europejczyków w XV wieku.

Zawody rodeo to szereg różnych konkurencji, m.in. ujeżdżanie dzikich koni, wiązanie cieląt, wyścigi. Wszystkie związane ze zwierzętami, którymi na codzień zajmowali się kowboje. Ciężka, żmudna, a niejednokrotnie niebezpieczna praca wymagała mistrzostwa, a tu już tylko krok do współzawodnictwa i zabawy.

Powieść Keseya i Babbsa opowiada o najwspanialszym rodeo w historii, autentycznym wydarzeniu i jego prawdziwych bohaterach. Rodeo to odbyło się w 1911 roku w Pendleton w stanie Oregon. Jego gwiazdami było trzech kowbojów. Jeden z nich, George Fletcher, był Murzynem, drugi to Jackson Sundown, Indianin, obaj bardzo doświadczeni wielokrotni uczestnicy podobnych zawodów. Trzeci zaś, ten który prowadzi narrację jako starzec, John Spain dżentelmen z Południa w czasie słynnego rodeo jest siedemnastoletnim młodzieńcem pierwszy raz uczestniczącym w rodeo. Wszystkie wydarzenia poznajemy zatem z pierwszej ręki. Książka ma niezaprzeczalną wartość poznawczą, dodatkowo ilustrowana jest zdjęciami tamtych wydarzeń i bohaterów. Autorzy niezwykle barwnym , obrazowym językiem stwarzają nastrój prawdziwego rodeo na amerykańskiej prowincji z początku ubiegłego wieku.
Urzekła mnie ta książka. Legenda Dzikiego Zachodu ożyła...


Rodeo (Kesey Ken, Babbs Ken)