Dodany: 24.06.2012 10:20|Autor: Amarisa

Czy można dokonać morderstwa doskonałego?


Któż z nas nie zna Agathy Christie? Jest choć jedna osoba, której to nazwisko nie obiło się nawet o uszy? Osobiście w to nie wierzę! Tę kobietę zna cały świat! Czym sobie zasłużyła na taką sławę, spytacie? Otóż tym, że spod jej pióra wyszło ponad 90 powieści i sztuk teatralnych! Jest uznawana za najbardziej znaną autorkę kryminałów wszech czasów! Nie wierzycie? To może liczby rozwieją Wasze wątpliwości. Wydano ponad miliard egzemplarzy jej powieści tylko w języku angielskim. Drugie tyle - w tłumaczeniu na 45 języków obcych. To właśnie ona stworzyła znane wszystkim postaci literackie, jakimi są detektywi: Hercules Poirot oraz panna Marple. Większość jej powieści doczekała się ekranizacji i jeśli nie czytaliście do tej pory jej książek, to z całą pewnością obejrzeliście niejeden film nakręcony na ich podstawie - choć może sami nie zdawaliście sobie z tego sprawy. Mimo iż autorka nie żyje od 1976 r., nadal zajmuje czołowe miejsce wśród autorów powieści kryminalnych - jest królową kryminału i chyba już zawsze to miano będzie jej towarzyszyło. Bardzo lubię powieści kryminalne i aż wstyd się przyznać, że do tej pory nie czytałam ani jednej książki autorstwa Christie... Jednakże ostatnio powiedziałam sobie, że stanowczo muszę coś z tym zrobić! I tak oto w moje ręce trafiła powieść początkowo znana jako "Dziesięciu małych Murzynków", której tytuł ze względów społecznych i politycznych zmieniono na "I nie było już nikogo".

U brzegów Devonu znajduje się miejsce owiane tajemnicą, na którego temat krążą niezliczone opowieści i większe bądź mniejsze ploteczki. Tym osławionym miejscem jest Wyspa Żołnierzyków. W dniu 8 sierpnia na wyspę przybywa ośmioro zaproszonych gości, których wita małżeństwo służących mających za zadanie zająć się nimi. Właściciel nowoczesnej willi, do której zostali zaproszeni, pan Owen, ma ponoć dotrzeć na miejsce następnego dnia. Tymczasem przybysze zostają rozlokowani w pokojach, gdzie mogą rozpakować swoje rzeczy oraz odświeżyć się po podróży. Tym, co od razu rzuca się w oczy każdemu z zaproszonych, jest tajemniczy wierszyk oprawiony i zawieszony na ścianie w każdym pokoju. Traktuje on o dziesięciu żołnierzykach; większość z przybyłych zna ten tekst z czasów dzieciństwa. Niczego niepodejrzewające towarzystwo zbiera się przy wspólnym posiłku. Kolejnym elementem przykuwającym uwagę gości jest umieszczona na stole tacka, na której ustawiono dziesięć porcelanowych figurek żołnierzyków. Czyżby to był przypadek? I czy to zbieg okoliczności, że na wyspie przebywa właśnie dokładnie dziesięć osób? Być może. Na razie nikt nie zwraca na to większej uwagi.

Wydawałoby się, że zaproszeni nie mają ze sobą zupełnie nic wspólnego... bo co niby może łączyć sędziego, kapitana, nauczycielkę, byłego policjanta, świątobliwą starszą panią? Na pozór nic... pozory jednak często mylą, prawda? Po zakończeniu obiadu nagle rozlega się tajemniczy głos z płyty gramofonowej, który zwraca się do nich słowami: "Panie i panowie! Proszę o ciszę! [...] Wszyscy jesteście postawieni w stan oskarżenia"[1], po czym następuje odczytanie zarzutów wobec każdej zaproszonej osoby - wszyscy dopuścili się w przeszłości morderstwa! Goście są zszokowani i całkowicie zdezorientowani. Krótko po odsłuchaniu nagrania, jeden z nich pada martwy. Co dziwne, umiera zgodnie z pierwszą zwrotką wiersza o żołnierzykach... a na podstawce, na której uprzednio stało dziesięć figurek, obecnie jest ich już tylko dziewięć. Kto i w jakim celu zaprosił ich na tę wyspę? Kim właściwie jest pan Owen? Czy doprawdy każda z zaproszonych osób ma na swoim koncie zabójstwo? Rozpoczyna się prawdziwa gra na śmierć i życie. Kto będzie następny? Kto okaże się mordercą? I czy komukolwiek uda się ujść żywym z tej rozgrywki, którą z całą pewnością toczy z nimi jakiś psychopatyczny zwyrodnialec?

"[...] jeden ciekawy fakt. Nie ulega mianowicie wątpliwości, że osoba, która nas tu zaprosiła, bez względu na to, kim jest, znała albo też zadała sobie niemało trudu, aby zapoznać się z wieloma szczegółami z naszego życia"[2].

Akcja powieści toczy się w niesamowitym tempie. Czytelnik ani na moment nie jest w stanie oderwać się od lektury, gdyż chce jak najszybciej rozwikłać zagadkę i odpowiedzieć sobie na pytanie, które dręczy wszystkich zebranych na wyspie gości - kto za tym wszystkim stoi i najważniejsze, dlaczego w ogóle to robi? Podczas lektury co rusz sama zmieniałam zdanie co do osoby, którą o to wszystko podejrzewam. Jednak za każdym razem, kiedy już byłam pewna, że wiem, o kogo chodzi i dlaczego wytypowana osoba to robi - zdarzało się coś, co znów wymuszało na mnie zmianę zdania... Do samego końca czytelnik sprowadzany jest na manowce. Taki zabieg sprawia, że książkę czyta się z zapartym tchem i nieukrywaną przyjemnością, a kolejne strony przewraca się z zawrotną prędkością, nawet nie zdając sobie sprawy, że lektura dobiega już końca.

"Wszyscy tkwimy w tym śnie! I od tej chwili jeszcze bardziej musimy się mieć na baczności"[3].

Bohaterowie w książce są niesamowici. Doskonale wykreowani i przedstawieni. Każda z zaproszonych osób jest prawdziwą indywidualnością. To sprawia, że mamy nie lada kłopot ze śledzeniem wypadków oraz nadążaniem za historią życia bohaterów, która niejednokrotnie daje nam podstawy do myślenia, że na dobrą sprawę każda z zaproszonych osób stanowi idealny materiał na mordercę - mimo ie na pierwszy rzut oka sprawia zgoła inne wrażenie. Niby przypadkiem zebrana w jednym miejscu dziesiątka obcych sobie ludzi znajduje się nagle w sytuacji, która wymusza na nich niejednokrotnie trudne decyzje i ukazuje ciemne zakamarki ludzkiego umysłu, podważając sens słowa: człowieczeństwo.

"Zaczęli nagle tracić cechy ludzkie, a przybierać zwierzęce"[4].

Język, jakim posługuje się autorka, jest bardzo prosty, wyrazisty, zrozumiały dla każdego, kto zechce sięgnąć po tę książkę. Nie znajdziemy tu żadnych zbędnych opisów otoczenia czy przyrody. Prawie cała powieść składa się z dialogów, co jest kolejnym powodem, że pochłania się ją błyskawicznie. Książka jest niewielkiego formatu i wydaje się zupełnie niepozorną pozycją. Ale jak już wspominałam... pozory niejednokrotnie mylą - i tak jest również tym razem. Czy książkę polecam innym czytelnikom? Ależ oczywiście że tak! Moje pierwsze spotkanie z twórczością Agathy Christie uważam za jak najbardziej udane i z przyjemnością sięgnę po kolejną jej powieść. Zatem jeśli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z "I nie było już nikogo...", to nie czekajcie, odłóżcie wszystko, co tam macie w kolejce i sięgnijcie po tę niebanalną pozycję, gdyż zapewni Wam ona przyjemne spędzenie czasu na lekturze. Polecam!



---
[1] Agatha Christie, "I nie było już nikogo", przeł. Roman Chrząstowski, wyd. Dolnośląskie, 2009, s. 37.
[2] Tamże, s. 49.
[3] Tamże, s. 123.
[4] Tamże, s. 153.

[Recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu oraz innych portalach czytelniczych]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1234
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: