Dodany: 17.06.2012 20:49|Autor: Malita

No to zdrowie stulatka!


Już sam tytuł zapowiada niezłą jazdę, mówiąc dosadniej. Stulatek? Przez okno? I zniknął? Jak najbardziej. A teraz prześledźcie w myślach historię świata w XX wieku, wybierzcie kilka najważniejszych wydarzeń i… tak, Allan Karlsson, tytułowy stulatek, może spokojnie powiedzieć „tu byłem – Allan”. Spotkanie z generałem Franco? Jasne. Churchill, a potem Los Alamos i Truman? Proste. Mao Zedong, Beria i Stalin? Oczywiście. Kim Ir Sen, Kim Dzong Il i pani gubernator Indonezji? Ależ żaden problem. Tylko czekałam, aż Allan stanie u bram stoczni gdańskiej i podpisze porozumienie sierpniowe – tu akurat się ciut rozczarowałam, ale spokojnie, pan Karlsson przyczynił się do upadku Związku Radzieckiego, tyle że w nieco inny sposób. Do tego będzie jeszcze skradziona walizka, kilka trupów, żółty autobus i słoń – a zaczęło się „tylko” od przyjęcia na cześć setnych urodzin, na które Allan zdecydował się nie pójść…

Jak widać, dzieje się mnóstwo i w bardzo specyficznym stylu (małą zapowiedzią była już historia pewnych cennych jajek, które wyrabiał znajomy ojca Allana). Dobroduszny i prostolinijny w sumie Allan ma: a) mało wygórowane potrzeby, b) niezwykłą zdolność do bycia we Właściwym Miejscu o Właściwej Porze plus mnóstwo szczęścia. Do tego zna się na konstruowaniu bomb, co okazuje się bardzo przydatne w wielu miejscach i momentach dziejowych. A do zilustrowania punktu a) niech posłuży nam cytat:

„Allan Karlsson nie wymagał od losu niczego szczególnego. Potrzebował tylko łóżka, porządnej porcji jedzenia, czegoś do roboty i od czasu do czasu odrobiny wódki. Jeśli to dostał, mógł znieść prawie wszystko. Obóz we Władywostoku oferował wszystko, czego Allan sobie życzył, poza wódką”*.

I tak się ciągnie ta historia przez bez mała 400 stron – a los dziarskiego stulatka śledzimy dwutorowo, poznając jego koleje od urodzenia oraz akcję „współczesną”, czyli co się działo po owym pamiętnym wyskoczeniu przez okno. Przyznam, że trzeba się wciągnąć, bo styl jest specyficzny, a dowcipne teksty Allana i kompanii początkowo aż tak nie bawią. Ale trzeba po prostu „wejść” w konwencję, jak w przypadku opery i wiejskich wesel. I uwierzcie mi, warto – zdrowo się uśmiałam. Do tego krótki kurs historii XX wieku w pakiecie. Warto sobie strzelić drinka do lektury – na cześć głównego bohatera. No to zdrowie!



---
* Jonas Jonsson, „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”, przeł. Joanna Myszkowska-Mongold, wyd. Świat Książki, Warszawa 2012, s. 252.


[recenzja ukazała się także na moim blogu czytelniczo-literackim]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1400
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: