Dodany: 09.06.2012 19:08|Autor: miłośniczka

Książka: Babunia
Deghelt Frédérique

3 osoby polecają ten tekst.

Babunia jak... zamknięta książka


Prawda to szeroko znana i często powtarzana, że starość – to kopalnia wiedzy. Nie ma dla nas przyszłości bez szacunku dla przeszłości, od starszych uczymy się i uczyć nigdy nie przestaniemy. Babcie, dziadkowie są zazwyczaj intrygujący i tajemniczy. I tak rzadko potrafimy wyobrazić ich sobie w młodszym wieku…

Ciekawe, co byłoby, gdyby któraś z żyjących jeszcze babć wyjawiła nam nagle sekret tak niesamowity, że musielibyśmy przyznać, iż wszystko, co o niej wiedzieliśmy do tej pory, to bzdura? Ilu z nas byłoby skłonnych do budowania na nowo „babcio-wnuczych” relacji - dwadzieścia kilka lat po tym, jak zawiązaliśmy je w dzieciństwie? Czy można się zaprzyjaźnić, pokochać tę nową, niemal obcą kobietę, która wcale nie jest tym, kim zdawała się być całe nasze życie? Pytanie pozornie proste, każdy z nas przecież nosi w sobie tajemnicę. Czyżby?

Alarm w rodzinie Jade podniosły jej ciotki po tym, jak ich matka po raz pierwszy poważnie zasłabła. Babunia ma już osiemdziesiąt lat i, jak się wydaje, nie jest już w stanie dłużej sama o siebie dbać. Podjęta zostaje szybka decyzja: umieśćmy mamę w domu opieki. Żadnego: zamieszkam z tobą, mamo, żadnego: wprowadź się do mnie! Mieszkające obok córki mają na głowie swoje rodziny i kariery i, być może, chorowita, słaba staruszka nie bardzo pasuje do modelu życia, do jakiego przywykły?

Jade ma trzydzieści lat, talent pisarski, pasję, marzenia i mieszkanko w Paryżu. Darzy ogromną miłością tę stareńką, dobrotliwą kobietę, czystej krwi góralkę, żyjącą jak gdyby na uboczu cywilizacji, która zawsze była jej babunią. Pod wpływem nagłego impulsu i narastającego buntu wsiada w samochód i jedzie wprost do górnej Sabaudii, aby uprowadzić babcię, zanim okrutne ciotki umieszczą ją w „umieralni”. Ta decyzja ma na zawsze odmienić ich życie.

Nie czytałam jeszcze „Cudzego życia”, choć w Polsce ukazało się wcześniej od „Babuni”, dlatego też to właśnie druga z wymienionych książek była moim pierwszym spotkaniem z Frédérique Deghelt. I nie wiem do końca, co o niej sądzić. Nie bardzo cenię tych ludzi pióra, którzy epitetami, porównaniami, metaforami i wszelkimi innymi ozdabiaczami tekstu nie potrafią rozporządzać oszczędnie, tylko machają nimi na prawo i lewo, jak pełnym jagód koszykiem podczas zbyt prędkiego marszu po usianej kamieniami i kłodami ścieżce. Taki brak oszczędności powoduje szybki przesyt i nie pozwala czytelnikowi do końca „wtopić się” w świat, który przecież, osadzony w naszych latach i realiach, powinien być dla nas na wyciągnięcie rąk, na krótkie nawet przymknięcie powiek. Z drugiej strony – „Babunia” to powieść niezwykła, bo za takie właśnie uznać trzeba wszystkie książki o książkach; dla nas, miłośników słowa pisanego, to po prostu skarby, jak perełka w większej perle czy dwa owady w jednym bursztynie. Dlatego zaczytujemy się w „Przyślę panu list i klucz” Pruszkowskiej czy „Czytelniczce znakomitej” Bennetta. Trzeba bowiem wiedzieć, że Jade, wnuczka – jest początkującą pisarką, natomiast Jeanne, babunia – to wytrawna czytelniczka, przez całe dziesięciolecia ukrywająca swoje nietypowe – jak na wieśniaczkę – hobby przed nietolerancją sąsiadów i znajomych, w początkach czy połowie wieku przekonanych, że czytanie to zajęcie dla „nierobów”, którzy nie mają co począć z rękami. Aż do sędziwego wieku zmuszona do ukrywania się ze swoimi „książkami-kochankami” na górskich ścieżkach, w paryskim mieszkaniu Jade rozkwita…

Ostatecznie, dzięki zręcznie poprowadzonemu epilogowi, popłakałam się jak bóbr i stwierdziłam, że za kilka lat lekturę „Babuni” na pewno sobie odświeżę. Zaczęłam już polecać przyjaciółkom, a teraz polecić chcę Wam: jeśli szukacie takich bohaterów, do jakich będziecie w stanie całym sercem się przywiązać, takich lektur, przy których Wasze serce stanie dęba i pomknie naprzód, przekraczając dozwoloną prędkość, sięgnijcie po „Babunię”, mimo jej widocznych niedociągnięć. Takiej książce należy zawierzyć bezgranicznie i na ślepo dać się poprowadzić – wszędzie…

Podpisano: od zawsze i na zawsze – Czytelniczka.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1850
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: ilia 25.07.2012 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda to szeroko znana i... | miłośniczka
Przed chwilą skończyłam czytać "Babunię". Zakończenie książki "znokautowało" mnie. Podobnie jak Ty popłakałam się, żeby nie stwierdzić, że wybuchnęłam płaczem, co mnie samą trochę zdziwiło.
Użytkownik: krasnal 26.08.2012 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda to szeroko znana i... | miłośniczka
Właśnie, ten nadmiar ozdobników w tekście... Jakoś nie mogłam się przywiązać do bohaterek - takich, jakimi stworzyła je autorka, mimo że z miejsca, od pierwszego przeczytania na forum, bezgranicznie zakochałam się w pomyśle głównym. Mam wrażenie, że to właśnie przez język - dla mnie cokolwiek pretensjonalny. W efekcie nie poruszyła mnie opowiedziana historia. Poruszył mnie epilog...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: