Dodany: 31.05.2012 19:38|Autor: Malita

Książka: W ogóle i w szczególe: Eseje poufałe
Fadiman Anne

1 osoba poleca ten tekst.

Cud i miód. Bez orzeszków


W drugim zbiorze esejów Anne Fadiman już mniej literaturoznawczo, a bardziej „życioznawczo” dzieli się swoimi przemyśleniami. Wskrzesza tym samym ideę eseju poufałego (której zmierzch opłakiwał jej osobisty ojciec, też pisarz), gatunku, w którym pisarz niejako zwraca się do jednego czytelnika – coś na kształt erudycyjnej rozmowy przy herbacie. Współcześnie, pisze Fadiman, mamy do czynienia „albo z esejami krytycznymi (gdzie intelekt góruje nad sercem), albo z esejami osobistymi (gdzie serce góruje nad intelektem), ale nie z esejem poufałym (gdzie panuje równowaga)”*. Autorka wyznaje na kartach książeczki swoją miłość do eseju poufałego i rzeczoną książeczką oddaje hołd gatunkowi. Do hołdu się dołączam i w miłości sekunduję.

Tym razem mamy przyjemność smakować dwanaście esejów. Fadiman dzieli się z czytelnikami swoim uwielbieniem dla pewnego polarnika, Vilhjalmura Stefanssona, który niezmordowanie przemierzał Arktykę. Cóż, lodowe ostępy są mi równie obce co i dziecięce pasje Autorki – czyli gromadzenie muszli i łowienie motyli. Nie jestem zbyt wytrwałym zbieraczem, ale potrafię zrozumieć szaleństwo kolekcjonowania. Dużo bardziej do gustu – czy to nie znamienne? – przypadły mi eseje o kawie i lodach. Fadiman ten pierwszy pisała przy dużych dawkach kofeiny (ja czytałam w towarzystwie dużej mrożonej), dzięki temu drugiemu pochłaniała lody na pinty (ja ograniczyłam się do jednej porcji, ale zawsze). Znajdziemy też parę słów o Coleridge’u i Charlesie Lambie, a także o poczcie, byciu sową (na nasze raczej „nocnym markiem”) i amerykańskiej fladze.

Pierwszy zbiór esejów zachwycił mnie (troszkę też przygnębił, przytłacza liczba książek, które czytała Autorka...). W drugim mamy mniej literatury, to akurat, moim zdaniem, ze szkodą dla całości. Co prawda Fadiman czytałoby się rewelacyjnie, nawet gdyby pisała o uprawianiu ziemniaków, jednak najzacniej pisze o książkach. I brakuje mi nieco tych „pierwszotomowych” adnotacji pióra Jana Gondowicza, pouczających a zabawnych. Co nie oznacza, że „W ogóle…” należy odstawić na półkę, nie nie. Cud i miód! Może bez orzeszków.



---
* Anne Fadiman, „W ogóle i w szczególe. Eseje poufałe”, przeł. Magda Heydel, wyd. Znak, Kraków 2010, str. 9.


[recenzja ukazała się też na moim blogu czytelniczo-literackim]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 596
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: