Młoda pracownica kawiarni "Jawa Hut", w chwili zamykania lokalu ujrzała za drzwiami mężczyznę okrytego białym puchem. Mimo późnej pory, zgodziła się pomóc chłopakowi. Pozwoliła mu skorzystać z telefonu, poczęstowała gorącą czekoladą, a także miłym słowem. W tamtym dniu ścieżki ich życia połączyły się w jedną.

Każde z nich w mrokach swojej pamięci przechowuje niezbyt miłe wydarzenia. Sądzę, że właśnie odkrycie tego najbardziej zbliżyło do siebie tych dwoje młodych ludzi - Macy Wood i Marka Smarta.

W dzieciństwie Macy została oddana do adopcji wraz z swoją młodszą o kilka lat siostrą - Noel. Każda z nich trafiła jednak do innej rodziny. Po wielu latach Macy postanawia odnaleźć swoją siostrę i odnowić z nią kontakt. Zdaje sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie, gdyż rodzina Noel utajniła akta. W poszukiwaniu pomaga jej Mark.

Jak wiadomo, nie wszystko idzie tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Odrzucenie zaręczyn przez Macy oraz choroba "nowej matki" dziewczyny komplikują nieco sprawy, zmieniając bieg wydarzeń. Czy Macy zdoła odnaleźć swoją małą siostrzyczkę? Jaki udział w dalszym poszukiwaniu będzie miał Mark?

Musiałabym mieć serce z kamienia, aby wyjawić szczegóły i zakończenie tej jakże przyjemnej powieści. Przyznam szczerze, że biorąc tę książkę do ręki nie byłam przekonana, czy mi się spodoba. Nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Choć wydawała mi się banalna i nieczęsto zdarza mi się uronić łzę podczas czytania, powieść Richarda Paula Evansa wycisnęła mi wiele łez wzruszenia i smutku. Z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu, kto ma w sobie odrobinę wrażliwości. :)


Moja ocena: 6/6