Dodany: 21.05.2012 17:34|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Wagonowym malkontentom dziękujemy!


Taki miałam piękny początek czytelniczego maja: żadnej lektury ocenionej poniżej czwórki, a nawet i jedna szóstka się przydarzyła! Chcąc kontynuować tę dobrą passę, zabrałam się do książki, której recenzje obiecywały co najmniej porównywalne wrażenia (i którą w związku z tym, pożyczywszy od życzliwej Biblionetkowiczki, przetrzymywałam na półce w oczekiwaniu na sprzyjający moment).

Wstęp zapowiadał, że w istocie rzeczy będzie warto: Theroux w ogromnie przekonujący sposób tłumaczył czytelnikowi, że prawdziwa podróż polega nie na dotarciu do miejsca, regionu czy kraju, które chce się zobaczyć, ale na samym byciu w drodze. A że droga bywa równie fascynująca jak sam cel – o czym przekonują relacje podróżników przemierzających różne obszary kuli ziemskiej pieszo, autostopem, rowerem, samochodem terenowym itd. – dałam się namówić na towarzyszenie autorowi w zakrojonej na iście monumentalną skalę (z Londynu przez całe południe Europy, Bliski Wschód, Azję Południową i Wschodnią oraz Syberię do europejskiej części Rosji, a stamtąd przez Polskę, Niemcy itd. z powrotem do Anglii) podróży koleją.

Zawiodłam się wcale nie dlatego, że realia ukazane w reportażu okazały się w dużej mierze nieaktualne, bo pochodzące sprzed ponad 30 lat; wszystkie książki podróżnicze czytam z równym zapałem, czy są świeżutkie jak ciepłe bułeczki, czy odległe w czasie o kilka pokoleń (jak Obrazy z życia na Wschodzie: (Rumunia - Bułgaria - Egipt - Grecya, baśnie i legendy wschodnie) (Neumanowa Anna) ), jeśli tylko odpowiada mi sposób, w jaki są napisane.

Theroux zapewnia czytelnika, że aby poznać świat, nie trzeba zwiedzać zabytków, trzeba spacerować po miastach i zaglądać do wiosek, nie trzeba właściwie nawet wysiadać z pociągu na czas dłuższy niż potrzebny na dokupienie prowiantu i przesiadkę na inny pociąg. No cóż... może i tak, w końcu wygląd pociągu i jakość obsługi istotnie co nieco mówi o kraju, do którego należy dana linia kolejowa, a na podstawie wyglądu i zachowania współpasażerów oraz osób kręcących się po dworcu czy pracujących nieopodal torów da się wysnuć pewne wnioski odnośnie do mentalności i sytuacji materialnej miejscowej ludności. Podróżowanie zaś wagonami sypialnymi na długich dystansach sprzyja nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich, zwłaszcza że niektórzy są bardziej skłonni wygadać się przed przygodnym towarzyszem podróży niż przed krewnym czy sąsiadem. A galeria osób, które Theroux spotyka podczas całej swojej azjatyckiej odysei, jest zaiste imponująca; jest tu i dziwaczny staruszek obładowany paczkami, który gubi się zaraz na pierwszym dłuższym postoju, i impresario gustujący w dobrych winach, a do wszystkich kolejarzy zwracający się per „George”, i kobieta z chłopcem płaczącym za każdym razem, gdy matka zaczyna rozmawiać z obcymi, i schorowany narkoman, i młodzieniec wiozący gdzieś umierającego ojca, gromadka hipisów, inżynier stęskniony za kobietami, para naukowców z gatunku tych, co nie wiedzą, czemu i w jaki sposób ma służyć uprawiana przez nich praca badawcza, duchowni rozmaitych wyznań, robotnicy jadący do pracy...

Rzecz jednak w tym, że nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż autor na zdecydowaną większość osób napotykanych w pociągu i w trakcie krótkich postojów spogląda z góry, a ton, jakim o nich opowiada, waha się od dobrotliwej ironii do pogardliwego szyderstwa („gang śniadych, krótko ostrzyżonych, krzywonogich Japończyków, podróżujących z karłowatą squaw, także Japonką (...) plemię germańskie: brodaci chłopcy i krótko ostrzyżone dziewczyny przypominające prosiaki. Ich przywódcą był goryl (…)”[1]; „Tamilowie (…) nie przestają gadać w swoim dziwnie pluszczącym języku, który przypomina parskanie faceta śpiewającego pod prysznicem (…) a ucisza ich wyłącznie czyszczenie zębów”[2]; „wzdęci delegaci sunęli do sali na piętrze (…). Niektórzy byli tak ogłupiali nadmiarem jedzenia, że zaczęli przypominać ofiary jakiejś tropikalnej puchliny (…)”[3]; „(…) buddyjski mnich. Był mały, ogolony i przypominał małpę”[4]; „wąsaci mężczyźni i wąsate kobiety podobni jak lustrzane odbicia, począwszy od niechlujnych szlafmyc (…) aż po napuchłe kostki wystające z przydeptanych kapci”[5]. I wcale nie świadczy na jego korzyść fakt, że o swoich amerykańskich współobywatelach wypowiada się równie złośliwie jak o Japończykach czy Turkach. Mniej więcej trzy czwarte pozostałego tekstu to narzekanie: na warunki w pociągu, na zachowanie kolejarzy lub towarzyszy podróży, na trudności z zakupem biletów, na jakość posiłków. Można by pomyśleć, że ktoś go zmusił do tych męczarni pod karą wysokiej grzywny, a teraz nieszczęśnik musi się zmagać z tymi wszystkimi niedogodnościami i tolerować tych wszystkich okropnych ludzi, bo inaczej będzie się miał z pyszna! Tymczasem nic podobnego – podróż wymyślił on sam, sam zaplanował jej trasę i założył, że podczas niej będzie poznawał przede wszystkim ludzi, za co zainkasował zaliczkę może nie oszałamiającą, ale na pewno wystarczającą na realizację planów. Więc po co to kręcenie nosem, po co ta zgryźliwość?...

Cóż, ja tego nie kupuję. Bo stale mam w pamięci relacje podróżników i reporterów, którym nawet w dużo gorszych, czasem ekstremalnie ciężkich warunkach nie wyrwało się pogardliwe słowo pod adresem „tych innych”: Kapuścińskiego, Terzaniego, Bouviera, Fiedlera, Halika, ze współczesnych chociażby Poussinów czy Hugo-Badera. Którzy starali się pamiętać, że ich własny ubiór, zachowanie, jadłospis, religia ani wiedza wcale nie stawiają ich wyżej od reszty społeczeństwa, a co więcej, także mogą kogoś razić czy śmieszyć, i nie uważali, że świat najlepiej poznawać z okien przedziału pierwszej, w najgorszym razie drugiej klasy. Jest i było ich na szczęście więcej niż wagonowych malkontentów, więc mam w czym wybierać; panu Theroux zatem już dziękuję, bo sama sprawność językowa nie wystarczy, by zatrzeć niemiłe wrażenie.


---
[1] Paul Theroux, „Wielki bazar kolejowy. Pociągiem przez Azję”, przeł. Magdalena Budzińska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010, s. 79.
[2] Tamże, s. 164.
[3] Tamże, s. 167.
[4] Tamże, s. 223.
[5] Tamże, s. 381.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1127
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: