Dodany: 21.05.2012 11:15|Autor: Rbit

Książka: Apologia pro vita sua
Newman John Henry

1 osoba poleca ten tekst.

Obrona samodzielnego myślenia


John Henry Newman, znany konwertyta z anglikanizmu na katolicyzm, napisał swoją "Apologię pro vita sua" w odpowiedzi na atak znanego wówczas w Anglii pisarza – Charlesa Kingsleya, zarzucającego mu nieszczerość podczas anglikańskiego okresu działalności.

Za jedyną drogę obrony Newman uznał opisanie dziejów swojej konwersji: "Gdy po raz pierwszy przeczytałem broszurę oskarżycielską, zwątpiłem prawie o skutecznym zwalczeniu tego steku fałszów i tej gwałtownej niechęci. Co za korzyść z odpowiadania najpierw na jeden punkt, potem na drugi i z przechodzenia całego kręgu jej obelg, skoro moja odpowiedź na pierwszy punkt byłaby zapomniana w chwili, gdybym doszedł do drugiego? (...) Muszę, powiedziałem sobie, dać klucz prawdziwy do całego mojego życia; muszę pokazać, kim jestem, żeby można było ustalić, kim nie jestem, i żeby został unicestwiony ten upiór, co mówi niezrozumiale zamiast mnie. Pragnę być znany jako żywy człowiek, a nie jako straszydło na wróble, odziane w moje szaty. Fałszywe wyobrażenia można co prawda zwalczyć argumentami, lecz unicestwiają je tylko prawdziwe wyobrażenia. (...) Narysuję, o ile to możliwe, dzieje mojego ducha; ustalę punkt, w którym zacząłem; z jakiej zewnętrznej sugestii lub przypadku narodziła się każda myśl, w jaki sposób i jak dalece rozwijały się one wewnętrznie, jak rosły, zmieniały się, łączyły, ścierały się z sobą i były zmieniane (...)"[1].

Co dzisiejszy czytelnik wynieść może z lektury Newmanowskiej "Apologii"?

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to rzecz przede wszystkim dla osób zainteresowanych historią Kościoła, teologią i dogmatyką. Znajdą one sporo ciekawych rozważań na te tematy. Intelektualną podstawę dla ostatecznej decyzji o zmianie wyznania stały się bowiem dla Newmana badania nad rozwojem doktryny chrześcijańskiej. To one uświadomiły mu, że logika rozwoju doktryny pierwszych wieków chrześcijaństwa prowadzi nie ku anglikanizmowi czy protestantyzmowi, ale ku wierze Kościoła rzymskokatolickiego. Szczególnie interesujący w tym kontekście może być opis problemów autora z zaakceptowaniem takich dogmatów katolickich, jak kult świętych, modlitwy za zmarłych czy bardzo szeroko komentowane w XIX wieku niepokalane poczęcie Najświętszej Marii Panny oraz nieomylność papieża.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inne niż związane z religią korzyści, jakie można osiągnąć z lektury.

Pierwszą jest na pewno opis atmosfery towarzyskiej pewnych kręgów angielskich XIX wieku. Dowiadujemy się, jak zachowywali się profesorowie Oksfordu, duchowni anglikańscy, redaktorzy czasopism i wydawnictw. O ile towarzystwo to często bywało rozplotkowane, potrafiło zachować się honorowo, gdy okazywało się, że plotki były bezpodstawne: "Biskup odpowiedział uprzejmym listem i posłał mój list do pierwotnego informatora, a ten napisał do mnie list dżentelmeński. Zdaje się, że jakaś zaniepokojona pani powiedziała to czy owo, to zostało fałszywie zrozumiane i wbrew temu, co rzeczywiście miała na myśli, zostało przekręcone w oszczerstwo, jakie krążyło. I w ten sposób pogłoska rozwiała się w powietrzu. Zamknąłem tę korespondencję następującym listem do biskupa: »Mam nadzieję, że Wasza Dostojność uwierzy mi, gdy powiem, że różne twierdzenia o mnie, równie niedokładne, jak to, które doszło do uszu Waszej Dostojności, dochodzą od czasu do czasu do mnie jako takie, którym dają wiarę i powtarzają je najwyżsi dostojnicy naszego Kościoła, chociaż bardzo rzadko mam możliwość zaprzeczania im«"[2]. Niemniej nie sposób pomiędzy wierszami nie zauważyć podjazdowych walk o wpływy i władzę.

Drugą korzyścią i przyjemnością płynącą z lektury "Apologii" jest możliwość obserwowania toku myślenia autora, jego postawy, a także sposobu prowadzenia przez niego dyskusji. Logiczna konstrukcja, jasność wywodu i szczerość wypowiedzi są wielkimi zaletami stylu Newmana. Ponadto ma on wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia. Największe wrażenie wywarły na mnie uwagi dotyczące samodzielnego wyrabiania sobie zdania. W dzisiejszych czasach nasila się tendencja, aby w swoich opiniach na jakiś temat opierać się nie na samodzielnym zbadaniu tematu i wypracowaniu sobie poglądów, lecz na opinii autorytetów (na przykład wypowiadających się w prasie czy innych mediach). Można się pogodzić z faktem, że człowiek nie jest w stanie na wszystkim się znać i samodzielnie rozważać wszelkie zjawiska. Jednak nie do zaakceptowania, moim zdaniem, jest na sądach autorytetów opierać całą swoją postawę życiową i atakować ludzi o innych poglądach. Oddajmy głos autorowi "Apologii": "Zacząłem żywić obawy, że chociaż moje własne uczucia przeciw niemu były zapewne silne, to jednak w niektórych wypowiedziach przyjąłem jako pewne stwierdzenia teologów anglikańskich, sam ich nie rozważywszy. Napisałem do przyjaciela w 1840 roku: »Niepokoją mnie wątpliwości, czy w danym stanie rzeczy nie przemawiałem w tym, co opublikowałem, za silnie przeciw Rzymowi, choć myślę, że robiłem to jakby z pewnego rodzaju wiary, będąc zdecydowany wejść w system angielski i mówić wszystko, co mówili nasi teologowie, czy to sam w pełni rozważyłem, czy nie«. Miałem za złe wielkim teologom anglikańskim, że zmusili mnie niemal podstępem do mówienia rzeczy mocnych, których fakty nie usprawiedliwiały"[3].

Takich i podobnych "smaczków" w dziele niedawno beatyfikowanego autora znajdziemy sporo. Niewiele jest dzieł podobnego rodzaju, które - tak jak w tym przypadku - nie tracą na aktualności. "Apologia pro vita sua" przy odrobinie wysiłku ze strony czytelnika zapewni mu z pewnością dużo materiału do rozważań.



---
[1] John Henry Newman, "Apologia pro vita sua", przeł. Stanisław Gąsiorowski, wyd. Fronda, Warszawa 2007, str. 48-49.
[2] Tamże, str. 283.
[3] Tamże, str. 207.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1188
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: