Dodany: 20.05.2012 03:43|Autor: nainala

Nowa wersja bajki o ( psim ) kopciuszku i co biblionetka ma z tym wspólnego.


Dwa miesiące temu chciałam sobie przypomnieć jak wyglądają szczeniaki sznaucerów miniaturowych ( nasza Yoko Ono ma już 2,5 roku ) i wpisałam w Google "sznaucery". Pokazały się także "sznaucery w potrzebie" i na pierwszym miejscu była 14 letnia Sonia - psi szkielecik, niedowidzi, niedosłyszy i jest chora na serce - sznaucer mix w schronisku w Krakowie ( mieszkam koło Wejherowa ). Nie mogłam spać przez tę biedną starowinkę wychudzoną i chorą. Skonsultowałam sprawę z Annviną ( starsza pociecha ) i wspólnymi siłami postanowiłyśmy przywieźć ją do domu. Nie wiedziałam jak powiedzieć to mojej drugiej połowie, ale od czego są książki. Dawno temu kupiłam książkę Josefa Kirschnera o obiecującym tytule: Manipulować - ale jak? W rozdziale: Szóste prawo manipulacji znajduję podrozdział: Strach przed utratą dotychczasowej zdobyczy. Zacytuję mały fragment:" Najważniejszą sprawą w tej metodzie wywoływania zależności, a przez to gotowości do poddania się manipulacyjnym manewrom, jest zatem wzbudzenie w danej osobie strachu, że mogłaby stracić to, co zdobyła i do czego jest przyzwyczajona. Zasada ta, udoskonalona i uszlachetniona za pomocą wielorakich upiększeń, przyobleczona w uprzejmości, jest skuteczna w niemal wszystkich dziedzinach życia. Każdy posługuje się tą metodą, aby coś dzięki niej zyskać. Oczywiście, każdy posługuje się nią korzystając z możliwości, jakie ma akurat do dyspozycji". EUREKA! Wiem jak rozmawiać z moim ślubnym. Poprosiłam go więc o rozmowę ( brzmiało bardzo poważnie) i powiedziałam, że zawsze byłam bardzo uczciwa i lojalna ( uprzejmości i upiększenia), a teraz wraz z moimi córkami mam tajemnicę i czuję się z tym bardzo źle. Zrobił głęboki wdech, zobaczyłam przerażenie w oczach ( strach), a jego twarz pytała, czy chcę go zmienić na " nowszy model". Cały czas na tym wdechu usłyszałam: Mów! W schronisku w Krakowie jest piesek potrzebujący pomocy - powiedziałam ( wydech z uczuciem ulgi). Jedź - ulżyło mi.
Nie znam dobrze Krakowa, ale od czego biblionetka. Przypomniało mi się, że Misiakolutki mieszkają w Krakowie i zapytałam czy mogliby mi pomóc. Nie było problemu. Zostałam odebrana z dworca, przywieziona do domu, podjęta królewskim śniadaniem i pojechaliśmy do schroniska. Tam zobaczyłam " psi Oświęcim", faktycznie szkielet obciągnięty cieniutką skórą. Dowiedziałam się od lekarza, że ta psina z głodu jadła własną sierść i ta sierść wrosła jej w dziąsła. Trzeba było usunąć zęby wraz z sierścią. Poszłam załatwiać dokumenty adopcyjne ( Lutek czekał z Sonią na smyczy). Kiedy wróciłam minę miał niewesołą i nie dziwię mu się. Zostałam odtransportowana na dworzec i włożona do przedziału ( pociąg Intercity ). Poszłam do kierownika pociągu ( Sonia była w specjalnej torbie dla psów) i wyjaśniłam, że jadę z bardzo śmierdzącym psem ze schroniska i czy mogłabym go co jakiś czas wyjąć z tej torby. Był oburzony moim pytaniem, powiedział mi, że do Gdyni pies może jechać na siedzeniu, a jak innym pasażerom będzie to przeszkadzało, to on znajdzie im inny przedział. Chciałabym mu bardzo podziękować za tak ludzkie podejście, chociaż już raz dziękowałam. I jak tu narzekać na koleje. Syrenko, w porządnej firmie pracujesz. Dowiozłam Sonię do do Gdyni i kiedy wysiadłyśmy z pociągu, mój mąż się przeraził, jak ta biedaczka zniosła 10 godzinną podróż. Wiatr ją przewracał ( w Gdyni zawsze wieje). Teraz jest u nas już 65 dni, jest silna, biega, skacze i je jak poborowy. Jeżeli ktoś chciałby zobaczyć naszą starowinkę to wystarczy wpisać w Google e sznaucery sonia i pokaże się jej krótka historia. Chciałabym poprzez biblionetkę jeszcze raz podziękować Misiakolutkom za całą pomoc Soni i mnie udzieloną.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11965
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 42
Użytkownik: Marylek 20.05.2012 07:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Jaka piękna, budująca historia, Nainalo! Są jeszcze ludzie o dobrym sercu na tym świecie, nie tylko tacy, którzy oddają starego psa do schroniska na pewną śmierć. Gratuluję Tobie i Twoim bliskim tej decyzji, nie mogliście zrobić lepiej. Oglądałam zdjęcia - psi szkielecik w schronisku jest wstrząsający. Popłakałam się. A zmiana ogromna! Jak pięknie Sonia wygląda, a te zdjęcia na krześle przy stole - kapitalne, aż szkoda, że nie ma przed nią talerza z kawałkiem kości! Prawda, jakiej kości, czym ona by, biedaczka, miała tę kość gryźć? Ale nie jest ważne, ile ktoś, kogo kochamy ma zębów czy nóg, ważne jest, że ma kochające serce, że razem cieszymy się wzajemną bliskością.

Życzę Wam jak najdłuższego cieszenia się wspólnym życiem, wielu zdrowych radosnych dni dla Soni i Yoko. Wspomnij czasem tutaj o kochanej psiej staruszeczce.
Użytkownik: nainala 20.05.2012 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jaka piękna, budująca his... | Marylek
Dziękuję Ci za te ciepłe słowa. Nie wszyscy uważają mnie za normalną. Kiedy stałam z Lutkiem i Sonią na przystanku koło schroniska, jakiś bardzo starszy człowiek popatrzył na Sonię i zdziwiony skomentował: Taką starą pokrakę pani wzięła, nie było ładniejszych i młodszych psów? Chciałam mu powiedzieć, że też nie jest pierwszej, ani nawet drugiej młodości, ale wychowano mnie w szacunku dla osób starszych i odpowiedziałam tylko, że nie prosiłam pana o komentarz. Zrobiło mi się przykro. Są na świecie ludzie i ludziska.
Użytkownik: Marylek 20.05.2012 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Ci za te ciepłe ... | nainala
Bedni są tacy ludzie, jak ten starszy pan. Nie wiedzą, że najwazniejsze jest uczucie, a nie uroda. A co do urody - przecież Sonieczka jest śliczna! Wystarczyło o nią zadbać.

Co do tego, co jest normą, rzeczywiście są różne poglądy. Są tacy, których "normalności" nie chciałabym zakosztować za nic. Masz rację, są ludzie i ludziska.

Głaski dla Soni! :-)
Użytkownik: nainala 20.05.2012 13:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Bedni są tacy ludzie, jak... | Marylek
Sonia bardzo dziękuje za głaski, a ja dziękuję, że ktoś o mnie mówi, że jestem jednak normalna. Jeśli chodzi o Sonię, to jest zadbana niczym noworodek. Moje życie teraz podporządkowane jest jej, spieszymy się z miasta, bo Sonia ma czas jedzenia, tabletek i wychodzenia na dwór. Poza tym nie chcemy, żeby była długo sama, żeby nie pomyślała, że znowu ktoś ją zostawił.
Użytkownik: ka.ja 20.05.2012 17:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Ci za te ciepłe ... | nainala
Ja bym nie była taka surowa wobec tego pana. Może właśnie tak się czuł - stary i brzydki; taki, którego nikt nie chce. Ludzie bardzo szybko przyzwyczajają się do złego losu, niestety.
Użytkownik: nainala 21.05.2012 01:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bym nie była taka suro... | ka.ja
Przepraszam, ale nie potrafię tak sobie wytłumaczyć zachowania tego starszego pana. Może jestem zbyt mało wyrozumiała.
Użytkownik: misiak297 20.05.2012 08:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Kochana Nainalo! Cieszymy się, że mogliśmy Ci pomóc. A znalazłem aktualne zdjęcia Sonii - cudne maleństwo, widać, że jest z Wami szczęśliwa!
Użytkownik: nainala 20.05.2012 13:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochana Nainalo! Cieszymy... | misiak297
Oj tak i to dzięki Wam, bo co zrobiłabym sama w Krakowie. Jesteście wspaniali!
Użytkownik: misiabela 20.05.2012 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Piękna historia! Dziękuję Ci Nainalo!! Ja sama mam pieska ze schroniska - Loluś jest już z nami 4 lata. Braliśmy dla niego towarzyszkę z tego samego schroniska, więc doskonale wiem, co tak naprawdę oznacza to miejsce. Każda wizyta tam kosztowała mnie mnóstwo nerwów, bo trudno znieść setki oczu wpatrzonych w Ciebie z wielką nadzieją, podczas gdy możesz uszczęśliwić tylko jedną istotkę :-(((((((
A że są ludzie i ludziska, też dobrze wiem. Lolek przeżył 3 swoje kolejne towarzyszki (wszystkie schroniskowe): jedna została otruta po trzech miesiącach pobytu u nas, drugą zagryzły amstaffy naszej sąsiadki policjantki po zaledwie czterech szczęśliwych dniach pobytu u nas, i tylko trzecia umarła ze względów zdrowotnych. W wakacje jedziemy po następną kupkę nieszczęścia.
Życzę Wam wszystkiego najlepszego i żadnych ludzisków na Waszej drodze!
Użytkownik: Marylek 20.05.2012 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna historia! Dziękuję... | misiabela
Wszystkie psy mojej mamy, poza pierwszym, były ze schroniska. Też wiem, jak tam jest. :-(
Użytkownik: nainala 21.05.2012 00:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna historia! Dziękuję... | misiabela
Ja też nie mogłam wejść do boksu, w którym mieszkała Sonia 3 miesiące i poprosiłam o przyprowadzenie jej do nas. To dla mnie zbyt wielka trauma zobaczyć to miejsce i poczuć ten fetor, bo smród to zbyt delikatne określenie. Dziękuję za życzenia. Przekażę je przede wszystkim Soni.
Użytkownik: benten 23.05.2012 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna historia! Dziękuję... | misiabela
Gratuluję nerwów. Ja też jestem chora na myśl o schronisku. Chora z niemocy, rzecz jasna. Po naszego potworka nawet nie musiałam iść do schroniska, ktoś ją wyrzucił z okna samochodu na ulicę, nawet się nie zatrzymując. A że centralnie pod nasze nogi i można było pomóc... I tak minie już 13 lat jak Sadza jest u nas, niestety mieszkamy w mieszkaniu i jest miejsce tylko na jednego takiego interesownego, łajdackiego brudasa ;>.

A tak na marginesie to Sonia na tych zdjęciach, gdzie siedzi na kanapach i fotelach też ma taki lekko cwaniacki wygląd. Pewnie przez brak ząbków. Serce rośnie, jak wiadomo, że są ludzie, którzy chcą i mogą pomóc.
Użytkownik: nainala 23.05.2012 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratuluję nerwów. Ja też ... | benten
To faktycznie jest cwaniara. "Wykolegowała" naszą sunię z jej styropianowego fotela, pierwsza wchodzi do domu i pierwsza wychodzi. Jak pięknie słyszeć, że Sadza tak długo u Was jest. Sonia na pewno tyle nie będzie, ale niech jest jak najdłużej.
Użytkownik: margines 20.05.2012 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Nie zostaje mi nic innego jak podłączyć się do życzeń pisanych tu przez ten nasz "tłumek":):
Masy szczęścia dla właścicielki tej psiny no i dla samej Soni:)
I jak misiabela życzę wam, abyście na spacerach nie spotykali już właśnie takich "ludzisków"!


Co do psiego losu...
"Nogi opadają", bo ręce to już dawno opadły mi. Brak słów. Człowieka aż ściska w środku...

Aż jestem zdziwiony, że ta czytatka powstała dopiero co, bo... swego czasu obiła mi się o uszy historia spotkania Misiakolutków z Tobą, właśnie w Grodzie, a dość dawno to było:)

Pozdrówki dla ciebie, Annivy (winowajczynie:P!) i reszty rodziny z Sonią na czele:)
Użytkownik: nainala 21.05.2012 01:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zostaje mi nic innego... | margines
Byłam w Grodzie 18 marca, więc już trochę czasu minęło. Dziękuję za życzenia i za tyle ciepłych słów. Nie spodziewałam się aż takiej reakcji.
Użytkownik: Eida 20.05.2012 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Wzruszyłam się, czytając Waszą historię. To wspaniałe, że są ludzie, którzy potrafią się kierować sercem, a nie tylko własną wygodą. Życzę Wam wszystkiego dobrego! A Sonia jest prześlicznym psem :)
Użytkownik: nainala 21.05.2012 01:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Wzruszyłam się, czytając ... | Eida
Teraz dostała od naszego weterynarza lek na ładniejszą sierść. Może będzie jeszcze ładniejsza. A jej przywiązanie i wdzięczność jest nie do opisania żadnymi słowami. Dzisiaj byłam w Gdyni na pomorskim spotkaniu biblionetki i wróciłam do domu o 22. Sonia nie wiedziała jak pokazać, że się cieszy i skakała na mnie, i lizała i szczekała. Ona po raz pierwszy została dłużej niż dwie godziny beze mnie.
Użytkownik: AnnRK 21.05.2012 02:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Piękna historia, aż się ciepło na sercu robi. Oglądałam zdjęcia. Sonia jest cudnym psiakiem, dzięki Wam zmieniła się nie do poznania. Życzę Wam wszystkiego dobrego. Oby wokół nas było jak najwięcej ludzi z takim ciepłem w sercu.
Użytkownik: nainala 21.05.2012 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna historia, aż się c... | AnnRK
Chyba trochę takich ludzi jest. Kiedy jechałam z Sonią pociągiem, spotkałam panią, z którą wywiązała się rozmowa na temat Soni. Opowiedziała mi o kobiecie w Gdyni, która miała jamniczkę i sunia odeszła ze starości. Od tego momentu ta kobieta idzie do schroniska i bierze najstarszego jamnika, opiekuje się nim do śmierci. W taki sposób były u niej już 3 jamniki i odeszły w ludzkich warunkach i domu pełnym miłości. Czy to nie piękne, że są tacy ludzie?
Użytkownik: imarba 21.05.2012 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba trochę takich ludzi... | nainala
To piękne, ale bardzo trudne...
Użytkownik: AnnRK 21.05.2012 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba trochę takich ludzi... | nainala
Do tego trzeba i wielkiego serca, i silnego charakteru. Nie wiem, czy miałabym tyle siły, żeby wziąć pod opiekę zwierzątko, z którym za chwilę będę się musiała rozstać. A później przeżyć to jeszcze raz. I jeszcze... Tym bardziej podziwiam.
Użytkownik: Marylek 21.05.2012 15:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba trochę takich ludzi... | nainala
Piękne! I nie do przecenienia! To jest dla tych psów najważniejsze w ich życiu, niezależnie od tego, jak długo ono jeszcze potrwa. Ich człowiek jest dla nich całym światem, mogą odejść szczęśliwe i kochane. A porzucone stare zwierzę nie ma wielkich szans na szczęście właśnie dlatego, że potencjalni opiekunowie boją się własnego bólu.

I trudne, owszem, choć niekoniecznie rozstanie musi nastąpić tak zaraz. Sa psy czy koty, które żyją około 20 lat. Znajoma przygarnęła dziesięcioletnią kotkę, której opiekunka, wiedząc że umiera, zażyczyła sobie, żeby ją po jej śmierci uśpić. Szczęśliwie nie zrobiono tego. Kotka była potwornie zaniedbana, trzymana przez lata w jednym małym pokoju z łatką "agresywnej", nerwowa i zdziczała, z wrastającymi w gałkę oczną rzęsami z powodu podwiniętych powiek (taka wada budowy - jak ona musiała cierpieć!). Niesterylizowana, nieszczepiona, bo po co wydawać na weta. Dziś, po czterech latach i kilku operacjach, jest to spokojna, szczęśliwa, mrucząca kotka, mieszkająca w domu z ogrodem, zero agresji, wielka radość z życia i przytulania sie do człowieka. Naprawdę warto!

A na śmierć ukochanego zwierzaka jest zawsze za wcześnie.
Użytkownik: Annvina 22.05.2012 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękne! I nie do przeceni... | Marylek
Wczoraj spotkałam w sklepie znajomą - właśnie wzięła pieska ze schroniska. Miała zamiar wziąć najbrzydszego kundla jaki będzie w schronisku (tylko niedużego, bo mieszkają w mieskzaniu bez ogrodu). Wracają z meżem i psem samchodem do domu i co chwilę to jedno, to drugie spogląda niepewnie na tylne siedzenie, w pewnym momencie moja znajoma mówi do męża: mieliśmy wiząć najbrzydszego psa za schroniska a on jest przecież piękny. Podobno nie ma brzydkich kobiet, ale z pewnością nie ma brzydkich psów :) i kotów :)
Użytkownik: Marylek 22.05.2012 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj spotkałam w sklep... | Annvina
Nie ma, NIE MA brzydkich psów, ani kotów. Na 100% nie ma! :-D
Użytkownik: Annvina 21.05.2012 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Choć znam historię Soni od samego początku, to i tak czytając tę czytatkę popłakałam się jak bóbr. Już nie mogę doczekać się, jak ją zobaczę w lipcu.
I ja również dziekuję Misiakolutkom za zaopiekowanie się moją Mamą (i Sonią) na drugim końcu Polski :) To zawsze takie miłe, gdy w obcym mieście ktoś czeka na Ciebie na dworcu.
Użytkownik: hburdon 21.05.2012 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć znam historię Soni o... | Annvina
Ale ci się mama udała, Aniu. Kciuki w górę! ;)
Użytkownik: Annvina 21.05.2012 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ci się mama udała, An... | hburdon
No jasne, że mi się Mama udała :)
A może to ja jej się udałam ;)
Użytkownik: Anna 46 21.05.2012 15:09 napisał(a):
Odpowiedź na: No jasne, że mi się Mama ... | Annvina
Jak najbardziej. :-D
Ciumaski.
Użytkownik: Anna 46 21.05.2012 13:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Kochana, gęba mi się śmieje i serce się raduje, chociaż oczki trochę mokre. Piękna decyzja i mnóstwo dodatkowych obowiązków.
Sonię pogłaszcz ode mnie i Yoko też, żeby się nie czuła zaniedbana. :-)

Mam super znajomych - duma mnie rozpiera. :-D

Ściskam Ciebie i Misiakolutków.
Użytkownik: nainala 25.05.2012 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochana, gęba mi się śmie... | Anna 46
Po Twoich słowach zarumieniłam się jak nastolatka ( kiedy to było!),
Użytkownik: Slinky 22.05.2012 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Zaglądam na serwis w zasadzie w celu sprawdzania ksiażek i jak do tej pory dodałam może ze dwa komentarze... ale nie mogę nie skomentować czegoś takiego. Sama pracuję w schronisku jako wolontariusz i nieraz mam ochotę usiąść i wyć nad tym, do czego są zdolni ludzie (w sumie zdarzało się i tak). Nie napiszę nic zaskakującego, po prostu chciałam podziękować, że zdarza mi się jeszcze uronić łzę, ale ze wzruszenia, że jest ktoś, kto o zwierzaki dba. Powodzenia z Sonią i wielu wielu radosnych chwil!
Użytkownik: nainala 23.05.2012 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaglądam na serwis w zasa... | Slinky
Bardzo Ciebie podziwiam za pracę w schronisku, nie wiem czy potrafiłabym pracować i nie wziąć tych wszystkich biedaków do siebie. Kiedy czekałam wraz z moją rodziną na decyzję lekarza w sprawie Soni, przejrzałam inne sznaucery w potrzebie. Pomyślałam tak, jeżeli lekarz stwierdzi, że stan Soni nie pozwala na jazdę 11 godzin pociągiem, to w schronisku w Warszawie jest sznaucerka, której pan wydłubał oko i wzięłabym ją. Udało się z Sonią i bardzo się cieszę.
Użytkownik: Slinky 24.05.2012 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo Ciebie podziwiam z... | nainala
Na początku wydaje się to niewykonalne. Wracałam do domu po prostu zdewastowana psychicznie...mam świadomość, że nie pomogę wszystkim, ale jak widzę psa, który uciekał do budy na widok człowieka w klatce, a po po paru "wizytach" daje mi się wyczesać... :) I to jak się dowiedziałam, podobno pies niebezpieczny (złapał pracownika zębami pierwszego dnia. )
Gratuluję jeszcze raz psiaka i cieszy mnie, że ludzie biorą nie tylko młode i śliczne.

Swoją drogą do dziś nie wiem, czy bardziej boli mnie widok psa, który rozpaczliwie próbuje zwrócić na siebie uwagę w klatce i szczeka, biega, całym ciałem mówiąc "WEŹ MNIE! MNIE!", czy pies, który się poddał i nie ma żadnej nadziei... więc tylko leży i odwiedzających traktuje jak element krajobrazu.
Użytkownik: nainala 24.05.2012 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku wydaje się to... | Slinky
Zastanawia mnie dlaczego takich psów nie usypiają. Akurat Sonia znalazła dom, ale jest tak wiele cierpiących, chorych psów i trzymanie ich w schronisku, bez nadziei na adopcję jest chyba niehumanitarne. Nie wiem jakie Ty masz na ten temat zdanie.
Użytkownik: Slinky 24.05.2012 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastanawia mnie dlaczego ... | nainala
Hmm... to tak jak z ludźmi w hospicjum, też nie ma już nadziei, ale nikt ich tam nie "dobija". Schronisko to może nie idealne rozwiązanie, ale uwierz, że często pies ma tam lepiej niż w "domu", gdzie siedzi np cały dzień na łańcuchu. W naszym schronisku wolontariusze naprawdę się starają, a i pracownicy mają dobre serca. Usypianie...owszem zdarza się, ale to już naprawdę jest ostateczność.
Użytkownik: nainala 25.05.2012 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmm... to tak jak z ludźm... | Slinky
W schronisku w Krakowie widziałam dużo wolontariuszy, a właściwie wolontariuszek, ale warunków nie określiłabym jako dobre. Prosiłam telefonicznie kierownika schroniska, aby przygotował Sonię do jazdy pociągiem. Nie liczyłam na psie SPA, ale myślałam, że ją wykąpią. Nie przygotowali jej. Było mi trochę przykro, ale jakoś dojechałyśmy. Jakie to miłe, że są ludzie, którym nie jest obojętny los zwierząt. Bardzo serdecznie Ciebie pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości i cierpliwości.
Użytkownik: Czytelnik_Kasia 25.05.2012 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Życzę Wam wszystkiego dobrego! Napisałabym, żebyś o nie dbała, ale to niepotrzebne...
Dobrze było przeczytać Twoją czytatkę, piękne zakończenie dobrego dnia :)
Użytkownik: nainala 24.06.2012 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Dzisiaj nasza babcia Sonia ma studniówkę ( jest u nas już 100 dni, a liczę każdy dzień jej nowego życia ). Utyła dokładnie 2 kg ( od 6,3 do 8,3, przed chwilą ją ważyłam ). Bardzo boi się burzy. Ostatnio u nas była burza trwająca około godziny, Sonia leżąc u mnie na kolanach trzęsła się tak, że myślałam, że serce wyskoczy jej ze strachu. Kołysałam jak małe dziecko i w końcu się uspokoiła. Tak się cieszę, że przyjechała umrzeć, a ona ma się coraz lepiej i cały czas żyje, oby jak najdłużej.
Użytkownik: Marylek 25.06.2012 06:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiaj nasza babcia Soni... | nainala
E tam, zaraz umrzeć. Umierać to ona chciała w schronisku, bo co tam za życie było. A teraz, to sobie myśli tak: Ale fajnie mi sie tu żyje, jakich mam ludzi kochanych, jaką kumpelkę do psiego pogadania! I miseczka zawsze pełna... Nie będę umierać! Szkoda by było to wszystko zostawić. ;-)

Suczka mojej mamy bała się burzy tak, że wciskała się, trzęsąc, w łazience za sedes, albo usiłowała wpełznąć pod wannę. :( Bała się też wystrzałów, np. petard noworocznych; był to problem, bo ona nie chciała wtedy nawet wychodzić na dwór. A teraz pomyśl sobie, co ta biedna Twoja Sonia musiała przeżywać podczas burzy w schronie, gdzie ani nie było się gdzie schować, ani, tym bardziej, do kogo przytulić? :-( Jak to dobrze, że jej los się tak odmienił!

Kciuki nieustające! ;)
Użytkownik: Slinky 26.06.2012 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiaj nasza babcia Soni... | nainala
Z psem znajomej wolontariuszki było identycznie. Wzięła staruszka, co by nie musiał zdychać w schronisku. Szacowała, że po miesiącu pies odejdzie...jeśli dobrze pamiętam i nie kłamię, to pies jest z nią ponad rok i nadal żyje :)
Użytkownik: nainala 27.06.2012 01:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Z psem znajomej wolontari... | Slinky
Trochę mnie pocieszyłaś. Nie wyobrażam sobie teraz odejścia Soni.
Użytkownik: Alexandria 18.07.2012 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa miesiące temu chciała... | nainala
Sonia jest jedną z najcudowniejszych istot jakie miałam zaszczyt zobaczyć. Serce przed nią się otwiera w całości.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: