Dodany: 14.05.2012 19:49|Autor: zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!

Książka: Niuch
Pratchett Terry

3 osoby polecają ten tekst.

O tym, jak trudno odpocząć na urlopie


Jak ja się stęskniłem za tym sympatycznym, brodatym starszym panem, Pratchettem! Blisko dwa lata kazano mi czekać na kolejny pełnoprawny tom serii o Świecie Dysku i choć w międzyczasie ukazała się powieść "W północ się odzieję", to jednak należy ona do cyklu dla młodszych czytelników, do których, pomimo najszczerszych chęci, nie potrafię jakoś się zaliczyć. Pozostało mi więc uzbroić się w cierpliwość. Cierpliwość do potęgi, twardszą od stali, diamentu i suchego chleba, kojoną jednak wyrozumiałością dla autora w związku z jego zdrowiem, czy też raczej niedostatkiem tegoż. Lecz odsuńmy na bok nieprzyjemności, wszak oto ukazał się "Niuch", trzydziesty czwarty tom niepowtarzalnego "Świata Dysku", a rzesza spragnionych fanów pognała do księgarni oraz e-księgarni, by jak najszybciej i najczulej móc pieścić dłońmi grzebień jego kartek. I choć grzbiet pierwszego tomu zdążył już na mojej półce nieco wyblaknąć od słońca wpadającego przez okno (pozostałym tomom również się oberwało), to jednak żyję nadzieją, że wraz z Pratchettem zdążymy dołożyć na ten regał jeszcze kilka, a może nawet kilkanaście grzbietów. Tymczasem, drżąc z tęsknoty, niezwłocznie zabrałem się za lekturę, błagając samego siebie, by potrwała ona jak najdłużej.

"Niuch" należy do cyklu o Straży Miejskiej, przez spore grono fanów uznawanego za najlepszy i najciekawszy tematycznie szereg powieści "Świata Dysku". Jeśli kogoś nie przekonuje zdanie fanów serii, to z pewnością przekona go moja opinia, również jednoznacznie wskazująca na przygody milicji Ankh-Morpork jako najbardziej udaną pod-serię. Czuć w niej rozwój i potencjał (choć świeży cykl o Moiście von Lipwigu także nabiera impetu), a sama Straż Miejsca, początkowo w pożałowania godnym trzyosobowym składzie (plus smok), z tomu na tom atrakcyjnie się rozrastała, by obecnie móc szczycić się mianem instytucji, z którą muszą się liczyć wszyscy złoczyńcy największej metropolii Dysku. Jej komendant, znany doskonale Sam Vimes, po schwytaniu dziesiątek nikczemników, uporaniu się z licznymi delikatnymi tarapatami natury polityczno-kulturowej, parokrotnym uratowaniu miasta przed zagładą i, co nie najmniej ważne, przezwyciężeniu własnego nałogu oglądania świata przez dno butelki, zasłużył na urlop. I choć bardzo tego sobie nie życzył, wzbraniał się dzielnie, to jednak uległ pod czułym, acz zdecydowanym naciskiem żony. A ta z racji postury ma czym nacisnąć.

Wakacje poza miastem mogłyby okazać się odprężające, gdyby nie fakt, iż niegodziwców spotyka się wszędzie. Gdzie haniebni reprezentanci dowolnej rasy zamieszkującej Dysk, tam podłe uczynki, a i jeszcze ciepłych zwłok niedługo by szukać. Praworządna natura Komendanta Straży Miejskiej, diuka Ankh-Morpork i Dyżurnego Klasowego (najwyższe odznaczenie Króla Krasnoludów) nie pozwala Vimesowi spać spokojnie, kiedy po okolicy krążą osoby zasługujące na klapsa czy bardziej humanitarne (mniej hałasu) powieszenie. Czytelnik powinien więc nastawić się na rzetelne śledztwo poprzedzone nie mniej rzetelną zbrodnią. Chcąc uniknąć zbędnych szczegółów, napomknę jedynie, że poznamy nową rasę stworzeń zamieszkujących Dysk, bliżej zaznajomimy się z kamerdynerem Vimesa – Willikinsem o niezwykle intrygującej przeszłości, a także niejednokrotnie zaszklą nam się oczy przy spotkaniach z synem komendanta – Młodym Samem, uroczo zafascynowanym kupami, ich strukturą i konsystencją (bo bez kupy zrobilibyśmy bum!). Co prawda nieco odczułem brak pozostałych strażników Ankh-Morpork (pojawiają się jedynie w rolach gościnnych i epizodycznych gdzieś w tle - porażający subtelnością troll Detrytus zawsze w formie), jednak nie mam o to do Pratchetta żalu. Taki jestem wspaniałomyślny.

Pisarsko i stylowo Terry jest nadal w wyśmienitej formie. On po prostu ma to coś, te cudowne poczucie humoru, którego nie sposób sobie wypracować, z którym wypadałoby po prostu naturalnie się urodzić. Jednocześnie jest niezwykle pomysłowym oraz błyskotliwym obserwatorem codzienności, dostrzegającym bardzo dużo – od rzeczy niewielkich i symbolicznych po wydarzenia i ułomności ludzkie o globalnym znaczeniu. Po raz kolejny przypisy rozbrajają nawet najbardziej pochmurne oblicze, a tłumacz, pan Piotr W. Cholewa (który wśród fanów Świata Dysku ma już poważanie, szacunek i wdzięczność nie mniejsze niż sam Pratchett), znów zasługuje na pochwałę, podziękowania, a może nawet tytuł Dyżurnego Klasowego. Podczas lektury z ogromną satysfakcją powracałem wzrokiem do kapitalnych i pomysłowych fragmentów niewiele wnoszących do fabuły, ale jakże ubarwiających literackie walory powieści. Jeden przykład:

"Drzwi zamknęły się za nim z cichym szczęknięciem. Powinny trzasnąć, ale niektóre drzwi nigdy nie rozumieją sytuacji"*.

Geniusz. Coelho ze swoimi mądrościami życiowymi niech się schowa.

Jestem ukontentowany i chociaż potrafię wskazać kilka (kilkanaście?) tomów lepszych i bardziej brawurowych niż "Niuch", to jednak głód lektury i jego, było nie było, skuteczne zaspokojenie nie pozwalają mi być surowym czy choćby obiektywnym. Ślepo ubóstwiam serię "Świat Dysku", z dumą regularnie zdmuchuję kurz z wszystkich tomów i nie potrafię złym słowem skrzywdzić najnowszej powieści. Nie próbujcie mnie oceniać.



---
* Terry Pratchett, "Niuch", przeł. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2012, str. 121.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1103
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: