Dodany: 12.05.2012 11:53|Autor: MartaGru

Książka: Rezerwat niebieskich ptaków
Nowak Ewa

1 osoba poleca ten tekst.

Wiązka kolorowych fajerwerków


Sara jest uczennicą elitarnego prywatnego liceum przy Kociej w Warszawie, w klasie o profilu plastyczno-pisarskim. To właśnie ta szkoła nazywana jest potocznie przez jej uczniów „rezerwatem”, „niebieskie ptaki” dodaje sama Sara, zainspirowana kolorem mundurków. Po przeczytaniu książki zaczynamy rozumieć głębię tego określenia: zapewnienie młodzieży wszechstronnego rozwoju kulturalnego oraz stałego nadzoru psychologicznego jest dobre, ale zarazem chroni ją przed życiem we wszystkich jego odcieniach, stwarza sztuczne warunki rozwoju, które nie zawsze w sposób oczywisty można uznać za lepsze.

Ulica Kocia, rozległy dom, szofer, pomoc domowa czy prywatna hodowla rasowych kur – to wszystko efekty hojnego spadku, jaki przypadł w udziale jej rodzicom przed paru laty. Wydaje się, że ta zmiana wszystkim przypadła do gustu: rodzice nie muszą pracować, a Sara i jej starszy brat, January mogą mieć wszystko, czego zapragną. Niestety, rodzeństwu trochę przeszkadza idealność i prostota świata, do którego teraz należą: Sara pragnie towarzystwa „normalnych” ludzi, a January wstydzi się faktu, że nie musi pracować, i manifestuje to paradując w obszarpanych ciuchach oraz jeżdżąc maluchem. Jest orędownikiem poszerzania znajomości życia i horyzontów, zaskakuje też wszystkich tym, że ceni rodzinne więzi.

Pewnego dnia Sara odnajduje na internetowym forum koleżankę z poprzedniej szkoły, Beatę. Z początku jej zachowanie oburza ją, bowiem Beata jest do bólu szczera, bardzo bezpośrednia i cyniczna. Bez ogródek mówi, że jest gorzej sytuowana i nie przejmuje się tym, iż wzbudza w Sarze nieokreślone poczucie winy.

Przypadkiem Beatę poznaje Sylwia, koleżanka Sary z nowej szkoły. Widząc, że dziewczyny przypadły sobie do gustu, Sara staje się zazdrosna i mimowolnie daje się wciągnąć w dziwną grę o zdobycie uznania Beaty. Sęk jednak w tym, że Beata ani myśli poświęcać się którejkolwiek z koleżanek: zdecydowanie bardziej pasjonuje ją obserwowanie ich rywalizacji i ciekawa jest, jak daleko się w niej posuną.

Właściwie od tego zaczyna się cała ta barwna, chwilami zwariowana historia. Jej główny nurt to oczywiście życie Sary i jej problemy, zwłaszcza sercowe, które nabierają innego wymiaru w obliczu przyjaźni ze „starą” i „nową” koleżanką. Tłem, naszkicowanym z dużą znajomością tematu oraz zwracającym uwagę wyczuciem, są relacje Sary z rodzicami i bratem oraz życie szkolne przy Kociej. Szczególnie zafascynowała mnie ta druga część: liceum robi wrażenie szkoły cudownej, przyciąga czytelnika z taką mocą jak Hogwart, ale, podobnie jak on, ma swoje ciemniejsze strony.

Postać Sylwii jest jedną z najsłabiej nakreślonych w tej książce – może dlatego, że to osoba, jakich wiele i nie potrzeba jej żadnych cech charakterystycznych? Autorka zostawia Czytelnikowi wolną rękę, podobnie jak chociażby w przypadku aparycji głównych bohaterów – ale nawet jeśli jest to niedopatrzenie, jestem w stanie je zrozumieć, bo powieść stanowi splot naprawdę wielu wątków, a każdy z nich jest niczym sztuczny ogień, który chce zapalić się pierwszy.

Do samej Sary stosunek mam złożony: kreśląc jej postać, autorka daleka była od schematu „złotego dziecka” i dzięki temu udało jej się stworzyć portret dziewczyny z krwi i kości. Sara nie przechwala się swoim bogactwem, ale też nie zamierza się czuć z jego powodu winna, buntuje się przeciwko nadmiernej skromności. Korzysta z tego, że wiele może, lecz na ogół w dobrym celu. Jest zagubiona emocjonalnie i z powodu tego zagubienia potrafi zachowywać się irytująco infantylnie, a czasami nawet – nieprzewidywalnie. Nie mogę powiedzieć ani że ją lubię, ani że nie lubię: były chwile, gdy mi imponowała, a były i takie, gdy z politowaniem kręciłam nad nią głową.

Równie skrajne emocje wzbudzała we mnie Beata: z początku oburzała mnie jej perfidna obojętność wobec rywalizacji Sary i Sylwii oraz kompleksy, z których jednakże sobie drwi. Wydaje się, że niczego nie bierze na serio, co na dłuższą metę może drażnić, lecz przychodzi moment, kiedy uświadamiamy sobie, że ma dobre serce, a jej zachowanie obnaża wrażliwość, słabość i nieprzystosowanie Sary. Pod płaszczykiem kpin i dystansu udaje się Beacie przekazać nierzadko gorzką, zatrzymującą Czytelnika prawdę. Męskim odpowiednikiem tej postaci wydaje się January.

W gruncie rzeczy z tej żeńskiej trójki to właśnie Beata jest najlepszym człowiekiem. Udaje najwięcej, ale też najwięcej widzi i jest niesłychanie prawdziwa, a to sprawia, że koniec końców Czytelnik zaczyna się do niej przekonywać.

Jedynym minusem jest rozlane zakończenie, w którym autorka splata ze sobą wiele postaci w sposób odrobinę niewiarygodny. Jestem w stanie rozumieć, że czas jest najlepszym spiritus movens wydarzeń, ale czy aż tak? Poza tym na parę pytań odpowiedzi nie znalazłam – być może znajdują się w następnych tomach serii, a być może autorka przewrotnie chciała pozbawić Czytelnika spokoju raz na zawsze.

Podsumowując, książka jest niezwykle bogata i warto przy niej wytrwać.

Moja ocena – 4,5.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1172
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: