Dodany: 07.05.2012 00:02|Autor: Antoni Borsuk

Zapomniana powieść zapomnianego poety


"Palę Paryż" — cóż kryje się za tak wymownym i buntowniczym tytułem powieści Brunona Jasieńskiego? By móc spróbować odpowiedzieć na to pytanie, należałoby choć pobieżnie przedstawić osobę autora. Nie są aż tak istotne, co może na początku dziwić, dokładne daty jego narodzin czy tragicznej śmierci.

Czas, w którym tworzył Jasieński, na każdym wrażliwym i spragnionym wiedzy młodym człowieku mógłby odcisnąć podobne piętno. Niektórzy, jak choćby skamandryci, bardziej związali się z tradycją, inni - w opozycji do wymienionych wcześniej - byli grupą buntowników, prześmiewców. Część z nich zaliczylibyśmy do awangardy, a ci jeszcze bardziej zbuntowani zostali futurystami.

Bruno Jasieński był współtwórcą i największym, według wielu, przedstawicielem polskiego futuryzmu, młodego prądu w sztuce europejskiej, silnie akcentującego związek człowieka z postępem, z maszyną, jednocześnie odcinającego się od tradycji, odrzucającego relikty przeszłości jako te, które hamują rozwój.

Jak niemal każdy bunt, i ten w obyczajach, i ten w sztuce, futuryzm tworzony był przez ludzi młodych. Jasieński debiutował w wieku dwudziestu lat. Jego kompan, Stanisław Młodożeniec - mając lat dwadzieścia sześć. Wydaje się oczywiste, że debiut powinien nastąpić w młodym wieku, bo co komu po sześćdziesięcioletnim zbuntowanym poecie? Podkreślam młody wiek Jasieńskiego nie bez przyczyny. Chłonny umysł, pozbawiony gorzkich doświadczeń i codzienność, zwyczajność, ściśle związana ze zmysłowością, którą dopiero poznawał młody twórca, młody człowiek.

"But w butonierce", "Pieśń o głodzie", "Nogi Izoldy Morgan", "Ziemia na lewo", "Słowo o Jakubie Szeli" i wreszcie "Palę Paryż". Nie przez przypadek ostatnia z wymienionych pozycji zyskała największy rozgłos. Dla kogoś, kto znał wcześniejsze utwory Jasieńskiego, powieść ta była czymś naturalnym, kolejnym etapem rozwoju człowieka i artysty.

Sięgając do różnych źródeł można się przekonać, że wszystkie są zgodne co do bezpośredniej przyczyny napisania tej powieści. Bodźcem była nowelka wydana we Francji w 1925 roku, zatytułowana "Je brûle Moscou", co można przetłumaczyć jako "Palę Moskwę", autorstwa francuskiego pisarza i dyplomaty - Paula Moranda. Jak większość utworów literackich w czasach dominacji prasy jako głównego i jedynego właściwie - aż do rozpowszechnienia się radioodbiorników - środka masowej komunikacji, powieść Jasieńskiego najpierw ukazała się w odcinkach na łamach socjalistycznego dziennika "L’Humanité". Wywołała ogromny skandal, pod redakcją czasopisma odbywały się demonstracje paryżan. Mimo protestów i oburzenia opinii publicznej książka w 1929 roku została wydana we Francji, następnie opublikowano ją w Związku Radzieckim. Bruno Jasieński został wydalony z Francji w 1929 roku, a ponownie wydano jego, skandaliczną dla wielu, powieść dopiero w 2003 roku.

Wcześniej wspomniałem o noweli Moranda - w dość frywolny i zabawny sposób przedstawia ona historię dziwnego wielokąta miłosnego, którego jednym z członków jest Francuz mieszkający w Moskwie. Inny bohater to rosyjski poeta, którego pierwowzorem był futurysta Włodzimierz Majakowski, przedstawiony w sposób groteskowy, co z pewnością nie mogło spodobać się Jasieńskiemu. Oczywiście nie tylko postać rosyjskiego, czy raczej radzieckiego, poety wzbudziła w autorze "Ziemi na lewo" sprzeciw. W swoim utworze Francuz przedstawił wyższość zachodniej, kapitalistycznej cywilizacji nad proletariacką, radziecką. Zrobił to w sposób arogancki i ośmieszający. Dla Brunona Jasieńskiego, socjalisty z wyboru, utwór był paszkwilem i zmobilizował go do napisania czegoś mocniejszego, bardziej prześmiewczego i tragicznego. Tak oto w wyniku połączenia doświadczeń, ideałów i trzymiesięcznej pracy powstała powieść, którą autor uznał za swoją pierwszą, mimo że kilka lat wcześniej napisał "Nogi Izoldy Morgan".

Wspomniałem o oburzeniu Jasieńskiego, teraz powiem o przyczynach, które doprowadziły autora do przymusowego wyjazdu z Francji, czyli zajmę się treścią powieści, która tak oburzyła francuską opinię publiczną.

Zawód miłosny — ten wyświechtany w rozmaitych kombinacjach motyw jest obecny i u Jasieńskiego. Ogarnięty obsesyjną miłością Pierre, pozbawiony środków do życia (stracił, jak wielu, pracę w fabryce), wędruje po ukochanym i nienawistnym Paryżu, obmyślając plan zemsty na tych, co doprowadzili do jego osobistego nieszczęścia. Ów chorujący na obsesyjną miłość młodzieniec nie jest głównym bohaterem powieści, jest tylko zapalnikiem. Jego osobista zemsta staje się przyczyną tragedii setek tysięcy czy milionów paryżan. Co takiego mógł zrobić w akcie bezwzględnej zemsty bezdomny, bezrobotny, młody człowiek? Gdyby powieść Jasieńskiego z założenia miała być społeczno-obyczajową, to mógłby, co najwyżej, kogoś uśmiercić w akcie jednorazowej wendetty. Na szczęście dla czytelnika autor sięgnął po spotykany dość często w tamtych czasach model powieści fantastyczno-obyczajowej, z których najbardziej znaną jest popularna w latach dwudziestych w Polsce (i nie tylko) książka angielskiego pisarza i myśliciela Gilberta K. Chestertona "Napoleon z Notting Hill".

Angielska powieść nie służyła tak wywrotowym dla wielu ideom, jakie uwypuklił polski futurysta w swoim dziele. Podział Londynu na małe, niezależne państewka był u Chestertona groteską, zabawą, która nie miała za zadanie zniszczenia aktualnego porządku. U Jasieńskiego inaczej: dżuma stała się realistyczną przyczyną podziału Paryża — ogromnej, europejskiej, kosmopolitycznej metropolii na mniejsze, wrogie sobie aglomeracje. Bezpośrednia przyczyna (miłosny zawód Pierre'a), moim zdaniem, była dla autora tylko pretekstem, mającym ułatwić czytelnikom odbiór powieści.

W Paryżu wybucha zaraza. Nieprzypadkowy jest dzień, w którym zaczyna ona zbierać żniwo — to rocznica Rewolucji Francuskiej. Miasto zostaje odcięte od świata. Za próbę opuszczenia stolicy grozi śmierć. Obawy, by dżuma nie rozprzestrzeniła się, są jak najbardziej realne. Oczywiście Jasieński nie byłby sobą, gdyby po raz kolejny nie zwrócił uwagi na bezduszną i egoistyczną siłę pieniądza. Stąd też opisy prób przekupstwa bogaczy usiłujących opuścić zainfekowane miasto.

Jak każdy organizm, nawet ten umierający, zadżumiony Paryż musi stawić czoło katastrofie. Dochodzi do podziału na małe państwa w obrębie istniejących dzielnic, a także ponad starym podziałem administracyjnym. Najpierw niezależność ogłaszają Chińczycy, potem Żydzi, następnie rosyjscy bolszewicy, francuscy monarchiści. Wszystkie te państewka toczą ze sobą walkę o kończącą się żywność, choć głównym celem ataków są francuscy monarchiści, którzy, jak głosi plotka, mają największe zapasy.

Skąd właśnie taki podział na państwa? Dlaczego te akurat grupy są najlepiej zorganizowane? Nie trzeba specjalnie się zastanawiać, by odpowiedzieć. Chciałoby się zapytać: co z innymi? czy mniej zorganizowani, rozproszeni po wszystkich dzielnicach zwykli zjadacze chleba są tylko tłem, którego cierpienie już przed wybuchem epidemii było wielkie? Nie — inni, czyli ci walczący już wcześniej, idealizowani przez Jasieńskiego rewolucjoniści, będą jedynymi, których zaraza nie pozbawi życia. Więzienie, gdzie zostali zamknięci, po wybuchu epidemii stało się azylem, dzięki któremu mogli przetrwać. Tak oto bliscy autorowi rewolucjoniści stanęli na czele ludu, który miał odbudować nadwątloną i wątpliwą potęgę Paryża.

Sama fabuła po pobieżnym poznaniu nie wydaje się obecnie obrazoburcza. Nazwalibyśmy "Palę Paryż" powieścią z gatunku political fiction albo fantastyką społeczną. Trudno dziś zrozumieć przyczyny wygnania Jasieńskiego z terenów Francji po publikacji tej książki, a także dziwne dzieje recepcji dzieła, które zdaje się zapomniane. "Palę Paryż" nie widnieje na liście lektur szkolnych, na studiach filologicznych może być, co najwyżej, w spisie pozycji uzupełniających, wznowienia (o ile są) przechodzą bez echa. Mało kto ma okazję dotrzeć do książki, która przed osiemdziesięcioma laty wywołała skandal we Francji, zachwyt na ziemiach rosyjskich i zdumienie u Polaków.

Jako mieszczanie i Francuzi zapewne wybaczylibyśmy Jasieńskiemu bujną i ciekawą wyobraźnię. Wszak sami bylibyśmy niepozbawionymi smaku światowymi ludźmi, podziwiającymi kunszt i artystyczny pomysł. Co więc nas, Francuzów sprzed kilku pokoleń, mogłoby zrazić i urazić? Oczywiście gorzka prawda - pokazana w sposób niekiedy przejaskrawiony, pełen nienawiści i żalu. Taki Paryż przedstawił Jasieński i taki Paryż chciałby spalić — miasto, w którym pełno podobnych scen: "Trzynastolatki. Towar pewny. Trzeba to tylko podać w odpowiednim sosie. Przedstawić: krótka sukieneczka, fartuszek, warkoczyk z kokardą. Na górze pokoiki — szkółka: święty obrazek, łóżeczko z siatką, pulpicik szkolny, tablica, na tablicy kredką: — 2x2=5. Pełna iluzja. Żaden starszy pan się nie oprze"[1]. A tak opisał dzień rocznicy rewolucji, pierwszy dzień zarazy: "Dzielni sklepikarze paryscy, którzy zburzyli Bastylię, by wznieść na jej miejsce brzydką wydrążoną kolumnę (…), dwanaście bistros, trzy domy publiczne dla obywateli normalnych i jeden dla pederastów, obchodzili swój benefis, jak co roku, tradycyjnym, republikańskim tańcem. Udekorowany od stóp do głów (…) Paryż, wyglądał jak podstarzała aktorka przebrana za naiwną wieśniaczkę z odpustu w ludowej szmirze"[2]. Za takie słowa - nie, jak wspomniałem, za fabułę, bo tę można artyście wybaczyć - paryżanie znienawidzili Jasieńskiego. Za około trzysta stron powieści, gdzie fikcja zdaje się pretekstem do przedstawienia wynaturzonego i jakże prawdziwego świata paryskiej metropolii początku minionego wieku.

Szok dla żyjących w takim świecie odbiorców; a dla innych - czy tylko ciekawostka? A gdzie coś więcej? A co z językiem autora, skądinąd nowoczesnego poety? Już nawet w niewielkich przytoczonych wcześniej fragmentach można zauważyć i kunszt literacki, i zabawę słowem, i poetycką nie tylko przeszłość, ale też teraźniejszość autora. Widać również pośpiech. Powieść nazywaną przez wielu arcydziełem napisał Jasieński w trzy miesiące, stąd niektóre partie tekstu nie są dopracowane. A czy kochany i ubóstwiany Paryż jest dziełem doskonałym, czy może lepiej by było, gdyby utopijna, demoniczna wizja świata przedstawiona w powieści stała się rzeczywistością? Nie próbowałem i nie próbuję odpowiadać na to pytanie.



---
[1] Bruno Jasieński, "Palę Paryż", wyd. Czytelnik, Warszawa 1974, s. 31.
[2] Op. cit., s. 55.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2406
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Anima 08.05.2012 15:58 napisał(a):
Odpowiedź na: "Palę Paryż" — cóż kryje ... | Antoni Borsuk
Bardzo dobra recenzja, i bardzo ciekawa, zwłaszcza że dotyczy niezbyt znanego autora – a raczej znanego pobieżnie.
A gdzie Twój drugi tekst? Wczoraj w Poczekalni zerknęłam na Twoją drugą recenzję, jeszcze nieopublikowaną, i dzisiaj chciałam ją skomentować. Ale recenzja zniknęła. Ojej.
Użytkownik: gosiaw 08.05.2012 16:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dobra recenzja, i ... | Anima
Teksty bywają odesłane autorom, z prośbą o dokonanie jakiejś mniejszej lub większej korekty, i wtedy "znikają". :)
Użytkownik: Anima 08.05.2012 16:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Teksty bywają odesłane au... | gosiaw
Rozumiem. W takim razie poczekam cierpliwie na drugą recenzję. :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: