Dodany: 26.04.2012 20:22|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

3 osoby polecają ten tekst.

38x Nobel


Moje ubolewania, że nigdzie nie można dostać antologii prezentującej twórczość poetów uhonorowanych nagrodą Nobla (rzecz jasna, chodziło mi zwłaszcza o tych, których całego tomiku nigdy w Polsce nie wydano lub zrobiono to tak dawno, że śladu po takowym nie zostało), usłyszała życzliwa Biblionetkowa dusza, która natychmiast uszczęśliwiła mnie pożyczką (dziękuję, Benten!).
Tomik Poeci nobliści (antologia; Aleixandre Vicente, Andrić Ivo, Asturias Miguel Ángel i inni) okazał się mikroskopijny, ale przedstawiona w nim grupa twórców wcale niemała, bo licząca aż 38 osób. Gwoli ścisłości trzeba powiedzieć, że nie są to jedynie osoby, które nagrodę otrzymały za twórczość poetycką, ale także laureaci nagrodzeni za utwory prozą lub za całokształt, którym zdarzało się obok innych gatunków pisywać wiersze. Co więcej, również zamieszczone w zbiorku utwory niekoniecznie są poezją – jest także parę okazów prozy poetyckiej.
A teraz pora na wrażenia.

Zacznijmy od autorów już znanych:
Miłosz – po przeczytaniu jego „Wierszy wszystkich” trudno byłoby tu znaleźć coś, co mnie zaskoczy lub spowoduje zmianę spojrzenia na jego twórczość
Neruda – jego nie czytałam aż tyle, ale te wiersze akurat znam
Jiménez – fragmenty zbiorku prozy poetyckiej „Srebrzynek i ja” – nie do zapomnienia; z trzech krótkich wierszy jeden uroczy, jeden niezły, a jeden nijaki
Prudhomme – dlaczego, u licha, nie przetłumaczono większej porcji jego wierszy? Wszędzie kilka tych samych, a chciałoby się nowe poznać…
Kipling – jak się okazuje, wierszyki z „Księgi Dżungli” to jedno, a gorzko-smutne ballady „Danny Deaver”, „Mandalay”, „Powrót wojsk” – to drugie! Chciałabym usłyszeć je z muzyką…
Brodski – doceniam, ale nie porusza we mnie czułej struny
Pasternak – jak wyżej (to jednak nie „Doktor Żywago”!)
Gide – jak wyżej, i też wolę jego prozę
Hemingway – jeden jedyny (bo fragment „Starego człowieka i morza”, jak by nań nie spojrzeć, poezją nie jest) przytoczony wiersz wprawdzie nie robi z prozaika poety, ale sam fakt jest wart uwagi – bo inaczej kto by pomyślał, że Hemingway pisał wiersze?

A teraz reszta, w już porządku chronologicznym:
Bjørnson – podobnie jak w przypadku Hemingwaya, jeden wiersz (ballada przypominająca klimatem Edgara Allana Poe), to za mało, by stwierdzić, czy jego poezja mi odpowiada, czy nie
Mistral (Frederic) – znów tylko jeden wiersz (staroświecki w klimacie, ale uroczy, dialog kochanków); szkoda, że nie mam dostępu do większej liczby jego utworów, bo mam przeczucie, że byłyby w moim guście
Carducci – uff! kunsztowne i ciężkie jak mosiężny świecznik… Lepiej niech stoi z daleka.
Maeterlinck – młodopolszczyzna po francusku; jeden wiersz („Piosnka”) niesamowicie klimatyczny, trzy pozostałe ciężkostrawne
Hauptmann – tylko kawalątek sztuki wierszem, dźwięczny i rytmiczny – coś na kształt pieśni kościelnej z secesyjnymi ozdobnikami (szarfy, harfy, łabędzie, „róż jutrzennych świt”…)
Tagore – nie dałabym sobie głowy uciąć, czy to jeszcze wiersze, czy już proza poetycka. Coś w tym jest, choć nie są to teksty z gatunku tych, które się przyczepiają do czytelnika i chodzą za nim. Będę miała ochotę na większą próbkę twórczości tego autora.
Heidenstam – to mi się podoba, zwłaszcza „U kresu drogi”! Jeśli ktoś przetłumaczył na polski więcej niż te dwa wiersze, zaczynam szukać.
Spitteler – jak wyżej (z dwóch wierszy jeden doskonały – „Tylko królem”, drugi też niezły)
Yeats – kolejny mój faworyt, tomik już namierzony w bibliotece
Karlfeldt – i jeszcze jeden do polubienia, pod warunkiem, że gdzieś znajdę choć kilka dalszych wierszy
Bunin – bardzo melodyjne i dość mroczne, jak cała Rosja. Tomik w planach.
Mistral (Gabriela)– smutne, chmurne i tajemnicze - warte zainteresowania, będę się rozglądać za większą próbką
Eliot – wrażenia mieszane, ale bardziej na plus; już wcześniej planowałam szerszą znajomość i nie rezygnuję
Lagerkvist – kolejny Skandynaw wart zainteresowania!
Mauriac – jeden wiersz to za mało, żeby nabrać orientacji w temacie; na razie ani na tak, ani na nie
Quasimodo – wyraziste, ale jakoś mnie nie zachwyciły
Léger (ps.Saint-John Perse) – proza poetycka, absolutnie nie w moim guście
Andrić – raczej na plus, chętnie poznam więcej utworów
Seferis – pierwszy w kolejności wiersz („*** - Mówili nam: zwyciężycie…”) wydał mi się tyleż piękny, co znajomy; dopiero wówczas przypomniałam sobie, że kiedyś czytałam antologię współczesnych poetów greckich i w rzeczy samej, dokopałam się do zeszytu, w którym go zanotowałam. Reszta też warta uwagi.
Sachs – zupełnie do mnie nie trafia
Asturias – z trzech wierszy jeden patetyczno-ideologiczny (niekoniecznie), jedna religijna miniatura (ładna i dźwięczna), jedna nastrojowa ballada („Indianie schodzą z Mixco” – zdecydowanie najlepsza)
Martinson – coś w tym jest, ale musiałabym przeczytać nieco więcej
Montale – dwie króciutkie miniaturki (“Jak Zacheusz” i “Na tak” ) trafiają w mój gust, reszta już nie
Aleixandre – wrażenia: patrz Carducci
Elitis – nie w moim typie
Seifert – jeden wiersz („Marche funebre”) świetny, choć ponury, dwa pozostałe nijakie
Soyinka – jeden wiersz („Rozmowa telefoniczna”) bardzo wymowny, choć stylistycznie nieco męczący; pozostałe… nie, jednak dziękuję…
Paz – z trzech wierszy odpowiada mi też tylko jeden („Krążenie”)
Walcott – pół na pół; dalszej znajomości nie wykluczam


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2676
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: carmaniola 27.04.2012 12:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje ubolewania, że nigdz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Och, Dot, Tagore koniecznie w dużych ilościach. To prawda, że po polsku, a i po angielsku, gdzie on sam swoje pieśni na ten język przekładał, wybrał formę prozy poetyckiej, a podobno prawdziwe ich piękno można odkryć jedynie czytając/śpiewając je w bengali, ale... to, co dla nas dostępne też potrafi zachwycić. Szczególnie wiersze poświęcone dzieciom!

Paz jest dość hermetyczny, wg mnie oczywiście, ale po większej ilości jego wierszy można wejść w jego świat i się nim zachwycić (co prawda, to chyba jednak wolę jego twórczość eseistyczną). W mojej bibliotece są malutkie zbiorki jego poezji - prawdziwe drobiazgi - ale i wśród nich można znaleźć naprawdę coś, co chwyci za serce.

Gabriela Mistral - też czytałam jedynie parę wierszy i chociaż faktycznie, ponure , to jednak budzą zainteresowanie. Moje poszukiwania niestety nie dały żadnych wyników i nadal znam jedynie tych parę jej wierszy, które udało mi się znaleźć w Sieci. (Ciekawe, bo Mistrala - jej mistrza - znam tylko jeden wiersz i jest on taki... sielski bardziej, a poezje Gabrieli wręcz trącą grozą).

Neruda to Neruda, w młodości nazbyt sentymentalny i emfatyczny, ale tak w ogóle, to jeden z autorów najpiękniejszych wierszy miłosnych. I nie tylko.

Asturias, Soyinka, Hemingway i Kipling - ja tam nie wiem, ale z tego, co piszesz wygląda na to, że lepiej pozostać przy ich prozie. :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.05.2012 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, Dot, Tagore konieczn... | carmaniola
Może w takim razie zacznę od Tagore, bo pewnie będzie w bibliotece leżał.
A Kiplinga te ballady też są warte uwagi - na przykład "Powrót wojsk:

Powrót wojsk

Pokój zawarty i wracam oto
do Hackneystadtu, ja - lecz nie ja:
bo nauczony już, jaką cnotą
i czym jest dla nas ta Wielka Gra.
Trud mój był taki jak innych trudy -
gdzie zmian początek, w czym one są? -
byłem dzieciakiem z kraju ułudy,
a oto ze mnie myślący mąż.

O, gdyby Anglię stanowić miały
jedynie farba, mosiądz, kit, lak,
nie zaś mit twoich snów oniemiałych,
to byś ją rzucił. LECZ NIE JEST TAK!

Jeszcze z ust moich słowo nie pada,
a już je niesie kolegi głos,
już zrumieniło lica sąsiada,
nim na twarz moją spadło jak cios.
Wreszcie poczułem - czy z tego dumny,
zarozumiały z tego być mam? -
(wybaczcie, mili, termin zbyt szumny)
cholerną duszę już w sobie mam.

Nocami szydzą bulgotem rzeki,
księżyc równiny zmienia w mórz gładź,
góry wędrowcom zawsze dalekie
z gwiezdną wiecznością mówiące snadź,
ciemność dysząca szybko spod chmury,
w polanach puszczy i w głębi kniej,
gdy wiatr przedziera się przez pagóry -
to wszystko uczy więcej lub mniej.

Dziesięć ataków na gród bezludny,
dziesięć odwrotów, łuna i dym,
w czas marszu kolumn wyżeł wychudły,
goniący wzrokiem za panem swym,
rozmowa cicha o matki domu
nocą, z żołnierzem (kto on? cóż wiesz?) -
twarz tę widziałeś raz w błyskach gromu
i noc ją starła. To uczy też.
Dzień ma bieg zwykły. Rankiem promienie
pod daszkiem czapki, gdyś wziął na cel,
w skwarze południa wojsk uciszenie,
potem, do nocy, luty ryk strzelb;
biedni zabici, co przed godziną
młodzi, a mają tak starczy wzrok,
nogi spętane, nim chłód w nie spłynął,
każda z tych rzeczy - ku wiedzy krok.

A także czas ten, idący w lata,
tysiąc okolic, przez którem szedł,
z ludźmi z dwóch półkul wielkiego świata
słowa o sławie trudów i bied;
choć nie mówiło serce, że bliscy
ci ludzie - wielkość ich w sercu mam,
teraz - sam zawsze - jak i my wszyscy,
braterski uścisk każdemu dam.

Samo to przyszło - czy z tego dumny,
zarozumiały z tego być mam?
(Wybaczcie, mili, termin zbyt szumny)
cholerną duszę posiadłem sam.
Uwolnionego ostatni przemarsz
I wiedzie już tylko do małych dni.
Boże, wiesz wszystko, na co słów nie ma -
Thamesfontein ukaż, o ukaż mi!

O, gdyby Anglię stanowić miały
jedynie farba, mosiądz, kit, lak,
nie zaś mit moich snów oniemiałych
to bym ją rzucił. LECZ NIE JEST
TAK!
Użytkownik: carmaniola 03.05.2012 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Może w takim razie zacznę... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tagorego rzeczywiście może się w biblio coś znajdzie, chociaż raczej jego opowiadania i powieści. Dzisiaj, dla nas, a zresztą może zawsze dla nas, jego nowoczesne podejście do literatury, może być nieuchwytne. Trąci ta proza odrobinę myszką. W przeciwieństwie do poezji. Jakby co, to mam "Zbłąkane ptaki" i "Gitanjali", i mogę w podróż wypuścić. :-)

Kiplinga, bardziej chyba podoba mi się "Mandalay" (Znam tylko ten i "Powrót wojsk". Tych z "Księgi dżungli" to już nawet nie pamiętam.) Z nim jest kłopot nie lada, bo zasadniczo w bibliotekach są jedynie jego książeczki dla dzieci. Kiedyś poszukiwałam, podążając za wyczytanymi gdzieś słowami, że to jego późne opowiadania są takie fantastyczne. I musiałam upolować sobie na Allegro "Zaginiony legion" i "Światło, które zgasło". Ale to też proza, nie wiersze. :(
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: