Dodany: 24.04.2012 11:22|Autor: first-pepe

Czytatnik:

Brud, krew, gwałt, mord, mrok, ohyda, pot, ludobójstwo, tortury, cierpienie, okrucieństwo


Nie do końca rozumiem zachwyty nad Wegnerem. Owszem solidny to pisarz, ale nic ponadto. Odnoszę przy tym wrażenie, że już się zaczął wypalać, historie opowiedziane we Wschód-Zachód są wtórne, jednostajne i jedna po drugiej niedokończone. W dodatku czytając "boskie" wstawki w Zachodzie totalnie nie miałem pojęcia o czym czytam, historia pisana kursywą, te koszmary nawiedzające Altsina, to było tak pogmatwane i nieczytelne, że zupełnie nic z tego nie wyniosłem.

Świat Meekhanu i okolic stworzony przez, kreowanego na zbawcę polskiej fantasy Roberta Wegnera, jest brudny, mroczny, krwawy, okrutny itp. Zło, ból, dużo, dużo, dużo bólu (parafrazując Kazika), okrucieństwo. Ludzie giną pokotami, trzydzieści, sto tysięcy w tę, czy we w tę, Wegnerowi nie robi różnicy. Rozumiem, że taka konwencja tego rodzaju fantasy, ale Wegner nie zna umiaru, pożoga leje się strumieniami.

W tym wszystkim miotają się bohaterowie. I tutaj zaznacza się sztuczność kreowanego świata. Północ i Wschód to bohaterowie zbiorowi, odpowiednio Górska Straż i czaardan Laskolnyka, Południe i Zachód indywidualni, Yatech i Altsin. Środka nie ma, sam Meekhan występuje w didaskaliach, wspomnieniach bohaterów i wypada stereotypowo, jak typowe centrum imperium ze starożytności - intrygi, rozpusta, znudzenie, zblazowanie itd, a w tym wszystkim wywiad wewnętrzny.
Stereotypowo wypada też podział geograficzny. Północ to oczywiście chłód, lód, skały (Skandynawia), Południe pustynia, gorąco, Wschód to stepy, koczownicy (Ukraina, kozacy, cyganie), Zchód to morze, piraci, złodzieje. Typowy antropocentryzm mieszkańca współczesnej Europy. A wystarczyłoby udać się na półkulę południową i proporcje byłyby odwrócone (np. z punktu widzenia mieszkańca Chile).

Co do zamysłu świata przedstawionego się na razie nie wypowiadam. Przeważnie w każdym opowiadaniu mamy sugestię, co do tego, że opisywane wydarzenia są elementem większej, zakrojonej z rozmachem historii. Tylko, jeżeli 16 opowiadań, liczących łącznie około 1200 stron stanowi jedynie preludium, to Wegner zamierzył sobie coś naprawdę ogromnego, co moim zdaniem mu zwyczajnie nie wyjdzie. Kibicuję mu oczywiście, ale to nie ten talent, Wegner rzucił się z motyką na Słońce. Lubię rozwiązywać tajemnice świata przedstawionego, ale nie w ten sposób, że rozwiązanie znajdę w 16 książce cyklu, wydanej za 25 lat. W każdym z opowiadań Wegner wprowadza jakąś tajemnicę, jakieś niedopowiedzenie, po lekturze 16 opowiadań tego jest tyle, że się zwyczajnie pogubiłem.
Do tego te nazwy własne, które są nieczytelne, wydumane na maksa i nie sposób ich zapamiętać, jeżeli nie będą się regularnie przewijać przez tekst (w tym miejscu przypominam kazus Tolkiena, który, zanim stworzył Śródziemie, stworzył języki elfów, hobbitów, krasnoludów i tam to wszystko śpiewało, czytając np. imię elfa Elrond, Legolas, Galadriela, czy Rivendell, to było naturalne, te nazwy były dźwięczne, one oddawały naturę elfów).

Co do samych opowiadań, to jak w szwajcarskim zegarku - 16 opowiadań, po 4 na każdą stronę świata. Całość sprawia wrażenie serialu kreślącego wybrane zdarzenia z życia bohaterów, a gdzieś w tle rysuje się mocno nieczytelna, szeroko zakrojona całość. Zdecydowanie najlepszym opowiadaniem spośród wszystkich jest "Krew naszych ojców" z Północy - niezwykle sugestywny horror, klimatem nawiązujący do najlepszych dzieł gatunku. Dorównuje mu, choć nie jest już tak dobre, "Zabij moje wspomnienia" z Południa, reszta opowiadań jest solidna lub przeciętna. We Wschodzie i Zachodzie już jest zdecydowanie gorzej, przeciętność króluje, ale do tego dochodzi jednostajność, monotonia schematu fabularnego. Niestety, ale tutaj się już wynudziłem, a pod koniec zostałem zamęczony tymi "boskimi" koszmarami Altsina. To było już zbyt nieczytelne.

Do tego te wszystkie rzezie, pożogi, mordy, tortury i do tego w imię górnolotnych haseł honoru, dumy i uprzedzenia (sic!), ojczyzny, klanu, tradycji. Przytłaczające.

A no i na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o sporym szowinizmie świata Meekhanu. Kobieta albo jest przy garach, albo rodzi, albo jest wiedźmą, czy czarownicą albo w drodze wyjątkowego wyjątku zajmuje się wojaczką (a to i tak jej kobiecość jest umowna, zachowuje się generalnie jak typowy facet) albo też zblazowaną szlachcianką, spiskującą i rozwiązłą.

W związku z powyższymi wynurzeniami ciekaw jestem, czy Wegner podoła. Stawiam diamenty przeciwko orzechom, że niestety nie.

Opowieści z meekhańskiego pogranicza: Północ - Południe (Wegner Robert M. (pseud.))
Opowieści z meekhańskiego pogranicza: Wschód - Zachód (Wegner Robert M. (pseud.))

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3257
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Rbit 27.05.2015 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca rozumiem zac... | first-pepe
Głos rozsądku w oceanie niewytłumaczalnych dla mnie zachwytów. Właśnie skończyłem czytać "Północ-Południe". Moje odczucia w znacznej mierze są zgodne z Twoimi. Stwierdzam rażącą wtórność, łopatologię, naiwności i błędy fabularne, równoważone tylko częściowo przez poprawny warsztat. Do Sapkowskiego czy Kresa toto się nie umywa. Nawet Grzędowicz bije Wegnera na głowę, bo i fabuła lepsza i zabawa formą i mrużenie oka do czytelnika. A Wegner wszystko pisze śmiertelnie poważnie, co wywołuje u mnie coś pomiędzy zażenowaniem a kpiarskim uśmiechem.

Z drugiej strony tragedii nie ma. Jest "jakaś" opowieść, przeciętny, lecz dający się znieść styl. Coś w sam raz dla niewyrobionego lub mało wymagającego czytelnika.
Użytkownik: reniferze 27.05.2015 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca rozumiem zac... | first-pepe
A mnie się podobało :). Przynajmniej "Północ-Południe", bo przed kolejnymi częściami zrobiłam sobie przerwę. Tak jak napisałam gdzieś w komentarzu - kawał solidnej fantastyki. Nie zasługuje na zachwyty, jak chociażby Wody głębokie jak niebo (Brzezińska Anna (ur. 1971)) (nie ten kaliber talentu), ale świat stworzony przez Wegnera jest spójny, przedstawione systemy filozoficzne wiarygodne, historie dość ciekawe. Natomiast zgadzam się z zarzutem nadmiaru tajemnic, które nie są wyjaśniane. Kilka razy coś mi zazgrzytało - i mały niesmak pozostał. Już wolę łopatologiczne oczywistości, charakterystyczne zresztą dla wielu autorów fantasy. Podobnie nie przeszkadza mi podział na cztery części świata - po pierwsze, jest zgodny z ogólną koncepcją cyklu, a po drugie, co zmieniłoby, gdyby wschód był na zachodzie lub na odwrót ;)? Podsumowując, ja dostałam od Wegnera to, czego oczekiwałam, a z dalszym ciągiem trochę się wstrzymam, żeby nie mieć przesytu.
Użytkownik: Ryana 27.05.2015 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca rozumiem zac... | first-pepe
Zobaczywszy tytuł "Brud, krew, gwałt, mord, mrok, ohyda, pot, ludobójstwo, tortury, cierpienie, okrucieństwo" pomyślałam, że ktoś wykopał zapomnianą "trylogię" Piątka (Żmije i krety (Piątek Tomasz) i dalej). A tu Wegner. Zdecydowanie niespodzianka :)

Prędzej zarzuciłabym autorowi opowiadań nadmiar elementów wyniosłych i szlachetnych, niż powyżej przytoczonych. Świat nie jest jakiś specjalnie mroczny, stężenie brudu, krwi, gwałtu itd. jest wręcz niższe niż w innych powieściach fantasy z ostatnich lat. Jest szaro, buro i ponuro, z grubsza zgodnie z obowiązującą obecnie konwencją. Pod tym względem dostajemy mniej więcej odpowiednik "Sagi o wiedźminie".

Ale na tym tle występuje nadspodziewanie wysokie stężenie honoru, dumy, prawości i wszystkich tych cech, którym przylepia się obecnie łatkę "tylko dla dzieci". Bohaterowie nie kierują się własnym interesem, ale poczuciem obowiązku i kompasem moralnym. Jest też sporo podanego z epickim rozmachem patosu - który mnie nie przeszkadza, ale zarzuty pod tym kątem potrafiłabym zrozumieć. W porównaniu z takim "Pierwszym prawem" Abercrombiego, twóczość Wegnera jest wręcz optymistyczna.

Koszmary Altsina składają się w całość, czego nie potrafię powiedzieć o wtrąceniach z "Krwi naszych ojców" właśnie (choć ja również oceniam opowiadanie z Północy za lepiej napisane).

W temacie szowinizmu, pozwolę sobie zadać pytanie - czym w takim razie powinna się parać bohaterka
cyklu o Meekhanie? Na razie mamy dwie bohaterki pierwszoplanowe i obie zajmują się wojaczką (więc z tym wyjątkowym wyjątkiem to tak nie do końca).

Jeśli chodzi o kolejną część - Niebo ze stali: Opowieści z meekhańskiego pogranicza (Wegner Robert M. (pseud.)) - to jest ona zdecydowanie słabsza od poprzednich - i póki co jest najsłabszą pozycją w cyklu. Więc jeśli jak dotąd nie przypadł on do gustu, to zmiany nie wróżę :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: