Dodany: 21.04.2012 17:40|Autor: alizeti

Na ratunek księżycowi!


Po "Dziewczynkę z Szóstego Księżyca" sięgnęłam tylko dlatego, że jest w spisie lektur dla szkoły podstawowej. No cóż, na książce się zawiodłam. Historia Niny zupełnie mnie nie wciągnęła (śmiem twierdzić, że nie dlatego, iż jestem "za stara", wszak całkiem niedawno czytałam "Braci Lwie Serce" i byłam oczarowana!).

Główna bohaterka, Nina, jest dziewczynką niezwykłą, uczy się alchemii, nie mieszka z rodzicami, ma na ręce znamię w kształcie gwiazdy... Kiedy ją poznajemy, mieszka w Madrycie ze swoimi ciotkami, jej rodzice pracują aż w Moskwie, a ukochany dziadek Misza przysyła list, w którym prosi ją o szybkie przybycie do Wenecji... Dziewczynka oczywiście decyduje się na podróż, tymczasem z Włoch przychodzi telegram, że dziadek nie żyje! Całkiem nowa sytuacja nie zmienia jednak planów Niny: dziadek chciał, żeby przyleciała - to leci, choć staruszek zmarł. Żeby chociaż wspomniano, że Nina zdąża na pogrzeb itp... Po przylocie do Wenecji ginie bagaż z książkami; choć dla Niny to niepowetowana strata, kończy się tylko na zgłoszeniu sprawy policji.

Dziewczynka zamieszkuje w willi dziadków (nieżyjących już), a opiekuje się nią gosposia, Luba. Dziadek oczywiście zostawił jej wskazówki, czym ma się zająć; kolejne dni mijają Ninie m.in. na poznawaniu laboratorium alchemicznego. Myślę, że dla młodszych czytelników ciekawe są wszelkie magiczne przedmioty, z którymi Nina się zapoznaje (np. księga, która odpowiada na zadane pytania). Okazuje się, że dziadek był badaczem księżyca Xorax i zostawił po sobie zeszyt, w którym opisał to ciało niebieskie (specjalnym xoraksjańskim alfabetem!).

Po niedługim czasie dziewczynka poznaje czworo przyjaciół (byłych uczniów swojego dziadka); razem będą walczyć ze złym osobnikiem, któremu zależy na tym, by Xorax przestał istnieć. Nina wielokrotnie stanie oko w oko z Karkonem; niestety te "pojedynki" zawsze są mało emocjonujące, bo nie ma wątpliwości, że dobro będzie górą (śmiem twierdzić, że Ninie "za bardzo" wszystko się udaje). Oczywiście Zły nie działa w pojedynkę, towarzyszą mu dość osobliwi i irytujący pomocnicy.

Bohaterka ciągle potrzebuje jakichś magicznych elementów, substancji; a to, by dostać się do tajnego pomieszczenia, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu, a to, by polecieć na Xorax czy w przeszłość...

Niezwykły księżyc może i jest interesujący dla młodego czytelnika - ze względu na specyficzne rośliny, zwierzęta i mieszkańców. Ale jeżeli o mnie chodzi, to walka o jego istnienie w ogóle mnie nie obeszła; Nina mogła przegrać, a ja i tak bym się tym nie przejęła. Moim zdaniem, autorka książki zbyt "sucho" przedstawiła Xorax. Podobało mi się jednak to, że księżyc Xorax Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.

Przygody Niny są, moim zdaniem, za bardzo udziwnione, np. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu, a z drugiej strony wszystkie wydarzenia są opisane dość płytko, na zasadzie: Nina pojawia się - znajduje to, czego szuka; ewentualnie walczy o to i dość łatwo wygrywa, następnie wykorzystuje do mikstury/podróży; także relacje między Niną a pozostałą czwórką dzieci nie wydają się pogłębione; że nie wspomnę o prawdopodobieństwie zachowań dorosłych, np. Luba prawie nie reaguje na niepokojącą nieobecność dziewczynki w willi w ciągu dnia i w nocy...

Irytujące, moim zdaniem, jest też wielokrotne określanie przez narratora dokładnie co do sekundy godziny, w której rozgrywają się wydarzenia (np. "Zegar w laboratorium wskazywał piętnastą godzinę, ósmą minutę i szóstą sekundę"*). To, że czas odgrywa pewną rolę w historii o ratowaniu Xorax, moim zdaniem nie tłumaczy nagminnego wspominania o tej nieszczęsnej sekundzie na tarczy zegara...

Ogólnie rzecz ujmując, książka - dzięki magicznym przedmiotom, specjalnemu alfabetowi - może zainteresować młodszych czytelników. Na uwagę zasługują ilustracje Ilarii Matteini; jest ich dużo i oddają klimat książki (bynajmniej nie twierdzę, że książka nie ma swojego klimatu!). Ci, którzy oczekują zwrotów akcji, nieszablonowych bohaterów, niesamowitych przygód, mogą jednak poczuć się nieco rozczarowani (jak ja).


---
* Moony Witcher, "Dziewczynka z Szóstego Księżyca", przeł. K. Krzystek, wyd. Panteon, 2004, s. 106.


[Opinię zamieściłam także na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 19144
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: abisay 14.01.2013 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Po "Dziewczynkę z Szósteg... | alizeti
Kurcze, aż się zarejestrowałam żeby skomentować. Twoja recenzja to nic innego jak zwykłe krytykanctwo. To jest książka przeznaczona dla DZIECI a nie dla dorosłych. Nie potrafisz wczuć się w dziecko dlatego wszystko w tej książce cię irytuje, natomiast dzieci uwielbiają takie rzeczy! Z twojej "recenzji" wynika, że książki nie opłaca się dziecku kupować bo jest beznadziejna, a tak nie jest! Skup się lepiej na książkach dla dorosłych bo literatury dziecięcej zupełnie nie rozumiesz.
Pozdrawiam
Studentka pedagogiki
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 14.01.2013 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurcze, aż się zarejestro... | abisay
Regulamin Forum i Komentarzy

Podstawowa zasada
(...)Pamiętaj! Dyskutujemy o książkach i ich autorach, a nie o osobach, które czytają i recenzują książki.
Użytkownik: Admin 15.01.2013 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurcze, aż się zarejestro... | abisay
Abisay, rozumiem że masz inne zdanie, ale w BiblioNETce nie dyskutujemy o recenzentach. Dyskutujemy o książach i ich autorach. Zamiast pisać na czym ma się skupić autorka, napisz własną recenzję tej książki i będzie wtedy okazja do wymiany zdań.
Użytkownik: jaga-b 11.05.2013 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurcze, aż się zarejestro... | abisay
Szanowna Pani, „Studentko pedagogiki”

Uważa Pani, że „Dziewczynka z Szóstego Księżyca” jest książką „DLA DZIECI”. Nie jest Pani w tej ocenie odosobniona: tak też uważają twórcy nowej podstawy programowej, którzy wybrali ją jako lekturę do przeczytania w całości przez uczniów klas IV-VI.

Co, moim zdaniem, przemawia za tym, że mogłaby to być książka dla dzieci: interesujący pomysł autora ukazania planety, która istnieje jedynie dzięki wyobraźni dzieci, zwrócenie uwagi na twórczość i myślenie; stworzenie postaci dziesięcioletniej bohaterki; ukazanie uproszczonego obrazu świata, w którym dobro wygrywa; pięknej więzi młodego pokolenia z dziadkami; szybkie tempo akcji przypominające obrazy z kreskówek, ciekawe ilustracje.

Co przemawia „przeciw” takiej ocenie: trudna do przyswojenia fabuła (około 300 stron tekstu!), prymitywny język (zamiast budowania napięcia za pomocą środków językowych, zmieniane jest miejsce akcji w sposób niewiarygodny, sylwetki bohaterów nakreślone za pomocą imion i podania kilku cech), słownictwo – trudne do przyswojenia, liczne błędy w polskim wydaniu (Panteon Oficyna Wydawnicza, Wrocław, 2004), gdzie na przykład dziadek Niny nosi nazwiska: Mesinskij [s. 22]; Mesinski [s. 40]; Meszyński [s. 277] . Najważniejszy jednak zarzut jest taki, że książka jest po prostu NIEWYCHOWAWCZA!

UZASADNIENIE
Dziecko, które bezkrytycznie podchodzi do tekstu pisanego i przeczytało „Dziewczynkę...” z wypiekami na twarzy, może dojść do takich oto niezwykłych wniosków, przedstawionych poniżej (najpierw sytuacje z książki, następnie prawdopodobne wnioski bezkrytycznych czytelników).

Nina jest początkująca alchemiczką. Do sporządzania tajemniczych mikstur używa na przykład: małych kawałków żelaza w postaci kostek, siarki, płynnej rtęci, stopionej żywicy, srebra, cynku, miedzi, kwarcu, niebieskiej żywicy, kremu z jaszczurki, suszonych mrówek.
WNIOSEK 1. Mogę bawić się w alchemika i tworzyć różne mikstury.

Bohaterka książki stosuje „formułę Wiecznej Przyjaźni”. Sprawdza w ten sposób, czy ktoś jest wiernym przyjacielem. Mikstura składa się z: Anyżu Wiedzy, Popiołu Rubinowego, Wody Salicylowej. Po ugotowaniu w kociołku czerwona jak krew substancja dymi, ale jest gotowa do spożycia. Po wypiciu niewielkiej jej ilości można upaść na ziemię, tracąc przytomność, ale to dlatego, że nie jest się wiernym przyjacielem.
WNIOSEK 2. Aby sprawdzić, czy ktoś jest prawdziwym przyjacielem, należy mu podać do wypicia sporządzoną samodzielnie miksturę. Gdyby zemdlał, to nic nie szkodzi.

Sporządzanie różnych mikstur jest ulubionym zajęciem Niny. Jedna substancja wpływa na odwagę, inna pozwala zobaczyć przyszłość lub latać, można też zamienić człowieka w małego potwora. Dzieci zjadają także różne części roślin o nieznanym pochodzeniu i działaniu (na przykład krasnobyłka, fafusty), piją podejrzaną ciecz, pochodzącą sprzed wieków. Nina najpierw zachęca dzieci do spożycia substancji, a potem je zmusza („-Jeżeli nie wypijesz, to z nami nie idziesz! Zdecyduj się! Nie możesz się wiecznie wszystkiego bać! Ta mikstura da ci życiową siłę (…). Dodo w końcu otworzył usta, ale tak, że zrobił tylko malutką szparkę. Nina wepchnęła tam zakraplacz. Wreszcie ten najbardziej strachliwy chłopak z grupy uległ”)[s. 224, wyd., jak wyżej]. A takie mogą być skutki spożycia substancji: „efekt był niesamowity. Ich twarze stały się harde. Policzki się zaróżowiły, a oczy błyszczały. Ciała wyprostowały się. Nawet Dodo wydawał się silny i niezwyciężony”[s. 225, wyd., jak wyżej].
WNIOSEK 3. Jeśli ktoś ma kłopoty, na wszystko znajdzie się jakaś mikstura. Trzeba ją koniecznie spożyć, a nawet zmusić do tego kogoś, kto nie chce pić. Można też zjeść coś, czego się nie zna, np. jakąś roślinę.

Dzieci są pozostawione same sobie. Nikt nie kontroluje, gdzie włóczą się nocami, nikt nie pyta, dlaczego ktoś jest brudny, ranny czy osłabiony.
WNIOSEK 4. Mogę bawić się bez kontroli dorosłych. Poza domem można bawić się bardzo długo, bo czas nie istnieje…

W czasie swoich wypraw dzieci widzą zwierzęta, które będą poddane ćwiartowaniu, zwolennicy Karkona podają psu Adonisowi środek narkotyczny, androidy przygotowują kolejne tortury, stado myszy jest okrutne (napada na bohaterów).
WNIOSEK 5. Mogę znęcać się nad zwierzętami.

Wyobraźnia dziecięca, jak wiemy, nie zna granic, ale kto odpowie za to, gdy nastąpi tragedia?

Użytkownik: 22mara 07.10.2014 18:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurcze, aż się zarejestro... | abisay
Jest beznadziejna. Zgadzam się w zupełności.płytka i bezwartościowa
Użytkownik: hania0535 24.10.2014 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Po "Dziewczynkę z Szósteg... | alizeti
No przepraszam bardzo, ale to nie jest recenzja tylko krytyka!!!!!!
Ja osobiście mam 11 lat i uważam, że jest to wprost cudowna książka.
To że porównujesz ją z "Bracia Lwie Serce" to nic nie znaczy, bo ta książka jest dobra dla każdego, nie zależnie od wieku. Ogólnie jestem bardzo dobrze oczytana, a ta książka jest jedną z fajniejszych jakie czytałam. A dlaczego w ogóle sięgasz po książki dla dzieci skoro jesteś "dorosła"? To OCZYWISTE że takie książki Ci się nie spodobają, więc może zaczniesz czytać książki odpowiednie do swojego wieku? Może w tedy nie będziesz dostawała przykrych komentarzy na temat swoich "recenzji"?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: