Dodany: 21.04.2012 13:00|Autor: erendiss

O wampirach bardziej po... ludzku


Jako osoba zainteresowana książkami o wampirach, umarlakach, drewnianych kołkach i sposobach uchowania się od złego, natrafiłam w końcu na „Krwiopijców”. Jest to pierwsza (z trzech) część cyklu nazwanego przewrotnie „Love story”. Sam Christopher Moore daje niektórym ludziom nadzieję na to, że droga do docenianego pisarstwa naprawdę może wieść poprzez pracę dekarza, sprzedawcy w sklepie spożywczym, kelnera czy agenta ubezpieczeniowego. Jeden z wielu przykładów na to, jak przewrotne mogą być losy twórcy.

Chyba mogę stwierdzić, że fabuła i ogólny schemat powieści są mało oryginalna. Główna bohaterka, Jody - jest piękną, młodą kobieta, która zostaje przemieniona w wampira wbrew swojej woli i powoli stara się odkryć wszystkie niuanse swojego nowego „życia”. Pomaga jej w tym Tommy – szybko zakochujący się w niej chłopak, który pragnie zostać pisarzem, a towarzystwo dziewczyny-wampira uważa za ciekawy początek swojej kariery. Cała reszta już taka nieoryginalna nie jest. Temat wampirów w „Krwiopijcach” jest przedstawiony w sposób świeży, lekki i bardziej niż zwykle zbliżony do rzeczywistości.

Nie sięgaj po tę książkę, jeśli wampiryzm traktujesz z namaszczeniem i najwyższym szacunkiem! Jest to raczej pozycja dla ludzi o dużym dystansie do rzeczywistości i specyficznym poczuciu humoru. Wampiry tęsknią w niej za piciem kawy, zasypiają pod prysznicem, kiedy nastanie świt, a „zwykli” bohaterowie zachowują się nadzwyczaj normalnie: żywią się w KFC, przeklinają, pracują na nocną zmianę w supermarkecie…

Książka zadziwia. Jest nienowa, bo wydana w 1995 roku, a wydaje się poruszać wiele współczesnych problemów. Moore trafnie pisze o otaczającym nas świecie, czasami lekko drwiącym tonem. Co dziwne, największe mądrości włożone są w usta Cesarza – najważniejszego bezdomnego w mieście, zarazem władcy wszystkiego. Nadaje to książce cynicznego posmaku, jeśli ktoś w takim gustuje, to dla samego Cesarza warto sięgnąć po tę pozycję.

Chociaż czasami miałam wrażenie, że akcja zbyt wolno posuwa się do przodu, końcówka wynagrodziła moją cierpliwość i z przyjemnością sięgnę po drugą część. Christopher Moore został umieszczony w mojej osobistej klasyfikacji w tej samej grupie co Walter Moers i Terry Pratchett, jako pisarz traktujący rzeczywistość (mniej lub bardziej ukrytą pod nazwą fantasy) z lekkim przymrużeniem oka. Co uważam za dużą zaletę, dlatego „Krwiopijców” serdecznie polecam!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 934
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: