Dodany: 20.04.2012 20:40|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Warto skosztować!


To rzeczywiście smakołyk… literacki – taki zbiorek miniesejów, na ogół nie dłuższych niż dwie małe stroniczki, o urokach czytania i jedzenia. Wspomnienia potraw i lektur z dzieciństwa: zapach wody z syropem miętowym, smak wielkiej pajdy wiejskiego chleba z kawalątkiem przesuszonej kiełbasy, lepka słodycz cukrowej waty, kowbojskie powieści czytywane w poczekalni u fryzjera, komiksy z Tintinem, a obok nich wielcy epicy XIX i XX wieku: Balzac, Flaubert, Dickens i oczywiście Proust… Refleksje proste, ale nie ubogie; kunsztowne, ale nie przefilozofowane. Ukojenie i niemal zmysłowa przyjemność dla człowieka, który jedzenie postrzega jako coś więcej niż przymusowe dostarczanie energii swojemu organizmowi, a czytanie jako coś więcej niż umiejętność umożliwiającą przyswojenie obowiązkowej dawki treści edukacyjnych.

Bo właściwie każdy ma ochotę powtórzyć za autorem: "dzięki za purée, za Alaina de Bottona, za grzane wino, za Léautauda, za »Mustanga Don Pedra«, za Flauberta, za wodę z syropem miętowym, za wegetariańską pizzę, angielskie noce Dickensa i tajniki letniego musującego wina. Jasne, że stale jeszcze pożeramy. Przecież tylko dzięki temu, że kiedyś pożeraliśmy, możemy wspominać"[1].

Tylko dlaczego tego tak mało? Czy dlatego, że, jak przekonywały babki autora, gdy odkrawał sobie wspomnianą powyżej kruszynkę kiełbasy, "trzeba było brać mało nie dlatego, że to było dobre. To było dobre dlatego, że trzeba było brać mało"[2]? Och, nie, słowa to nie kiełbasa! Ja proszę o więcej!


---
[1] Philippe Delerm, "Dickens, cukrowa wata i inne smakołyki", przeł. Hanna Tygielska, wyd. Sic!, Warszawa 2006, s. 7.
[2] Tamże, s. 14.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 678
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: