Dodany: 28.07.2007 13:34|Autor: dot59
Ile jest prawd?
Lubię pisarzy, którzy biorą na warsztat tematy trudne i kłopotliwe (przy czym niekoniecznie te najmodniejsze, jak molestowanie seksualne albo maltretowanie dzieci i jego konsekwencje dla późniejszego życia ofiar), a przy tym potrafią przedstawić je bez nadmiernego szafowania wulgaryzmami, scenami przemocy i detalicznymi opisami aktów fizjologii. Druga z kolei powieść Picoult, z którą mam do czynienia (pierwszą była „Bez mojej zgody”) pozwala mi umocnić się w przekonaniu, że autorka ta właśnie do nich należy.
Tym razem rzecz dzieje się w scenerii wyjątkowo niebanalnej, bo w wiosce zamieszkanej przez amiszów – wyznawców szczególnego odłamu chrześcijaństwa, narzucającego wiernym rygory bodaj większe, niż obowiązują ortodoksyjnych Żydów. Prawie wszyscy wiemy, głównie za sprawą doskonałego filmu Weira „Świadek”, że są to ludzie odrzucający wszelką przemoc i traktujący w kategoriach grzechu nawet takie zachowania czy uczynki, które dla innych chrześcijan w ogóle nie wchodzą w obręb kwestii związanych z wiarą. A jednak właśnie wśród nich wydarza się coś, co szokuje i przeraża także ludzi zgoła niereligijnych: na farmie Aarona Fishera, przestrzegającego nakazów swego Kościoła z wyjątkową skrupulatnością i surowością, znalezione zostają zwłoki noworodka. Wszystkie poszlaki wskazują, że matką i morderczynią zarazem jest osiemnastoletnia niezamężna córka gospodarza. Dziewczyna zarzeka się, że nigdy nie była w ciąży – ale dowody mówią co innego. Katie zostaje postawiona w stan oskarżenia. Żyjąc w izolacji od normalnego świata, nie zna prawa kraju, w którym mieszka, nie wie, jak - i czy w ogóle – należy się bronić i do czego służy adwokat. Ale adwokat znajduje się sam, w osobie trzydziestoparoletniej Ellie, która, umęczona wielkomiejskim pędem i zaplątana we własnym życiu uczuciowym, akurat wzięła urlop ze swojej kancelarii i odwiedziła krewnych, mieszkających nieopodal wioski amiszów. Ellie jest prawie pewna winy swojej klientki, ale jej pracą jest przecież udowadnianie przed sądem, że jest odwrotnie. By uchronić dziewczynę od uwięzienia przed procesem, musi wystąpić w roli kuratora i zamieszkać na farmie amiszów, nie odstępując podopiecznej dosłownie ani na krok. Patrzy, słucha, wnika w zupełnie obcą mentalność – i powoli przekonuje się, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje...
Mariaż wątku sensacyjno-prawniczego z psychologiczno-obyczajowym wymaga dużej wprawy, którą autorka bez wątpienia się wykazuje. Fragmenty akcji opowiadane przez narratora zewnętrznego przeplatają się z tymi, w których narrację prowadzi Ellie, a relacje z czasu bieżącego z retrospekcjami w sposób bardzo harmonijny i uporządkowany. Znakiem firmowym Picoult jest ogromna dbałość o szczegóły, z wykorzystaniem całej armii konsultantów; stąd prócz opisów codziennego życia amiszów – od ubiorów i menu do plastycznych scen budowania stodoły czy dojenia krów – możemy z równą wyrazistością przyjrzeć się pracy psychiatry sądowego, patologa czy prokuratora. A wszystko po to, by na chwilę całkowicie przeskoczyć w powieściowy świat, spróbować zrozumieć psychikę bohaterów i odpowiedzieć na ważne nie tylko dla nich pytania: do jakiego stopnia człowiek potrafi wyprzeć ze świadomości niewygodną lub bolesną prawdę? Czy ślepe posłuszeństwo zasadom religii, bez oglądania się na uczucia innych ludzi, gwarantuje bezgrzeszność? Czy prawdą jest to, na co wskazują fakty, czy to, co podpowiadają uczucia? I wreszcie najważniejsze: co musi się dziać w psychice kobiety, by zakłócić jeden z najsilniejszych znanych biologii instynktów, na mocy którego matka gotowa jest chronić swoje dziecko zawsze i za wszelką cenę?
Wyjąwszy trochę przesłodzony i dość przewidywalny wątek spraw osobistych Ellie, całość nasycona jest dramatyzmem na tyle, by trzymać czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony; portrety psychologiczne postaci – nie tylko głównych bohaterów – są barwne i sugestywne, a język bogaty i obrazowy (w czym pewnie także zasługa tłumacza, Michała Juszkiewicza).
Reasumując, choć nie jest to literackie odkrycie Ameryki (ale ileż ich może być w naszych czasach?), skłania do refleksji i pozwala uważać czas poświęcony lekturze za niezmarnowany.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.