Dodany: 14.04.2012 19:18|Autor: adas

Czytatnik: nauka czytania

2 osoby polecają ten tekst.

Llosa "Marzenie Celta"


Mario Vargas Llosa już nie pisze powieści. Pisze fabularyzowane biografie.

Takie stwierdzenie nie świadczy bynajmniej o mej szczególnej przenikliwości, bo potrzebowałem aż 4 (słownie: czterech) jego książek, by sobie to uświadomić. Tak, tak, od "Święta kozła" poczynając Peruwiańczyk tworzy elegancką literaturę drugorzędną, podejmującą zresztą z reguły ważne tematy i mogącą liczyć na przychylność krytyki. W jakimś stopniu zasłużone jest to zainteresowanie, bo - nawet po straszliwym uproszczeniu struktury - Llosa to zbyt dobry pisarz, by wypuszczać totalne gnioty. I nadal Peru siedzi w nim mocniej niż by się mogło wydawać.

Od geniusza należy jednak wymagać więcej. Dużo więcej.

"Marzenie Celta" jest książką podwójnie smutną. Ze względu na temat, ale także - niestety - na niewykorzystany potencjał. Najdobitniej widać tu wszystkie paradoksy stylu późnego Llosy. Znakomite faktograficzne przygotowanie, w sumie niezły pomysł fabularny, umiejętność wyszukiwania niespodziewanych współzależności. Tylko, kompletnie nic z tego nie wynika. Czyta się, czyta, czyta się, czyta. Bez emocji. Literackich i, co gorsza, innych.

Szczególnie przykre jest to w przypadku tej książki. Roger Casement zasłużył na wiele więcej. Czy to jako człowiek, czy to jako jeden z kluczy do historii XX wieku. Jego biografia bez problemu mogłaby stać się pretekstem do wnikliwego sądu nad "najkrótszym stuleciem". Jeden facet, a ile przeciwieństw, kontrastów, iluzji, kłamstw, idei.

Marzenie Celta (Vargas Llosa Mario)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2823
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: carmaniola 15.04.2012 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Mario Vargas Llosa już ni... | adas
A już się zastanawiałam, czy to może moje "punktowe" niedopasowanie z Vargasem Llosą zadziałało, że ten Casement, podwójnie dla mnie zajmujący, bo i Afryka, i Ameryka, wrażenia na mnie nie zrobił i czułam się zawiedziona lekturą.

Niby wszystko w tej biografii jest, napisana jest poprawnie, ale... Chyba moje oczekiwania w stosunku do noblisty (jak najbardziej zasłużenie tego Nobla mu dali!) okazały się zbyt wygórowane. Podobnie jak przy "Raju" i "Święcie Kozła". Dobre, ale nie budzi we mnie takich emocji jak "Rozmowa", "Zielony dom", czy "Miasto i psy". Pozostaje mi tylko nadzieja, że wcześniejsze, a nieczytane przeze mnie "Gawędziarz" i "Wojna końca świata" będą tym, czego się po książkach Vargasa Llosy spodziewam.

Czy mistrzowi skończyły się pomysły? Stracił zapał?
Użytkownik: adas 15.04.2012 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A już się zastanawiałam, ... | carmaniola
Mistrz ma pomysły. W końcu jego ostatnie książki ukazują, że nasz świat był (globalną) wioską już 50 czy nawet 150 lat temu;). No, może nie dla wszystkich obywateli. Pól serio - to zabawne jak człowiek ma złudzenie statyczności swoich przodków, a przecież migracje - przymusowe i nie - są może najbardziej charakterystyczną cechą człowieka. Podobnie jest z ideami.

Tylko nie potrafi ich już sprzedać z taką pasją jak dawniej. Z jednej strony sam się wpędza w pułapkę - bo jeśli tak mocno czerpie z historii, to nie może za daleko uciekać od faktów (także w warstwie struktury). Po drugie - może zwyczajnie uznał, że nie ma co powielać technik narracyjnych z czasów młodości? I czas poszukać nowych? Może też być kwestia tego, że już współczesnego Peru nie czuje. Od ulicy.

I może to za daleko idące podejrzenie, ale winnym może być też epizod polityczny. Facetowi, który przegrał wybory, tym bardziej przegrał z postacią tragikomiczną, raczej niełatwo napisać szczerą powieść o ostatnich 20 latach.

Nie czytałem "Pochwały macochy" i "Zeszytów" (przeraża mnie seksualność w opisie tych książek, bo Llosa - jak wspominałaś - sobie z erotyką nie radzi), inne powieści chyba wszystkie. I tylko "Lituma w Andach" jest na miarę pierwszych jego powieści. Inne albo są nieudane albo flirtują z różnymi formami. Czasem udanie - "Gawędziarz" jest tu przykładem (to książka w połowie opowiadająca o Peru, w połowie będąca streszczeniem - udanym! - amazońskiej mitologii). "Wojna" mi się osobiście wydaje przekombinowana. Są tu fragmenty porywające, ale też sporo nieudanych.

"Marzenie Celta" chyba jednak trochę zabolało. Bo naprawdę myślałem, że Llosa lepszego tematu do stworzenia wielkiej powieści w konwencji przyjętej w okolicy 2000 roku mieć nie będzie. A się jednak nie udało.

Z zupełnie innej beczki!
W Matrasie można kupić "Dzikich detektywów" za 19,99, co wprowadza dodatkowy zamęt w me myślenie o polityce wydawniczej Muzy. Ale jeśli ktoś chce mieć dobrze prezentującą się na półce książkę za niewielką cenę, na dodatek książkę do której warto zajrzeć choćby dla fragmentów, to polecam.

To kryptoreklama (nieodpłatna, przysięgam), ale powoli staję się fanem tej sieci. Jak kupuję tych kilka nowości na rok, to są dostępne. W pudłach też da się wyszperać sporo fajnych rzeczy. Teraz jest kilkanaście tytułów z Noir Sur Blanc. Nie potrafiłem się powstrzymać przed opowiadaniami Francisco Coloane. "Szlakiem wieloryba" trochę rozczarowało, może opowiadania będą ciekawsze?
Użytkownik: Szeba 15.04.2012 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mistrz ma pomysły. W końc... | adas
Matras wystawia od jakiegoś czasu tzw. tanią książkę, ale też część nowości w cenie właściwie hurtowej. Jest to przyjemne oczywiście, ale w pewnym względzie też i niepokoi...
Użytkownik: carmaniola 16.04.2012 09:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mistrz ma pomysły. W końc... | adas
Książki się ukazują, prawda, ale są to bardziej opracowania faktograficzne, a nie twory czystej wyobraźni. Nie wiem czy można z tego uczynić zarzut, chyba nie, ale tego ognia mi w nich brakuje. Nawet nie Peru, nawet nie Ameryki (a przecież Vargas Llosa zawsze miał na jej temat coś do powiedzenia) a właśnie pasji. Jeszcze w "Raju" ta pasja była wyczuwalna, "Marzenie Celta" jest zimne.

Przeczytałam "Pochwałę macochy", ale po "Zeszyty" już nie sięgałam, bo... To nie seksualność mnie zraziła, a fizjologia. Hihi, największe obrzydzenie wzbudziły we mnie poranne ablucje imć pana Rigoberta - do tej pory tkwi mi w pamięci jego czyszczenie uszu.

Już od "Zielonego domu" pisarz wydaje się być bardziej zafascynowany objawami chorób wenerycznych, niż seksem. I o ile u Marqueza fizjologia pojawia się, ot, tak, bo równy z niego chłop, to u Vargasa jest ona wynikiem wnikliwych studiów i starań w dosadnym przekazie.

Ty mnie nie kuś obniżkami! Ja mam zakaz! Kupione stoją na półce! To jakaś choroba! Świadomie omijam od dłuższego czasu dwie - stojące mi niemal na drodze - księgarnie Taniej Książki, a widząc ostatnio jakąś nowość, która wywołała w moich oczach błysk chciwości, postulowałam by wszyscy, ale to wszyscy, chociaż na rok wstrzymali się z pisaniem i wydawaniem. A teraz do tego Matrasu będę musiała zajrzeć, ech...

Daj za to, proszę, znać jak opowiadania Coloane, bo w mojej biblio stoją. "Wieloryb" i na mnie jakiegoś większego wrażenia nie wywarł, ale to niezła powieść.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: