Na ostatnim Pyrkonie Krzysiek Piskorski miał niezmiernie interesującą prelekcję o genezie steampunka, która przyciągnęła przy okazji niewiarygodne, jak na tematyką literacką, tłumy. Pod wpływem tegoż panelu sięgnąłem po widoczną ostatnimi czasy na rynku antologię
Steampunk (antologia;
Nevins Jess,
Klaw Rick (właśc. Klaw Richard Ira),
Baker Bill i inni)
Antologia świetna pod względem koncepcyjnym, nieco gorzej wypadają poszczególne opowiadania. Najlepszym pomysłem jest niewątpliwie publicystyka, przybliżająca nieco historię steampunka, jego ujęcie popkulturowe oraz graficzne, z podaniem skromnej bibliografii. Takie rozwiązanie stanowi sporą atrakcję dla czytelnika chcącego wejść nieco głębiej w steampunk.
Z opowiadań rozczarowuje Blaylock, z jego ponoć kultową "Maszyną Lorda Kelvina". Steampunk jest to faktycznie klasyczny, ale fabuła mizerna i poszarpana jak sieć pijanego rybaka, męczyłem się z tym długo.
Straszne męczarnie przeżywałem czytając Macleoda. Niektórzy recenzenci uznają "Dar Ust" za najlepsze w antologii, ale się z tym absolutnie nie zgadzam - historia niesmaczna, nudna, nieprzejrzysta i bez określonego przekazu, w dodatku prezentowany steampunk jest odrażający.
Najlepszy jest oczywiście Lansdale. Fantastyczne, wciągające, interesujące, bezpardonowe, do tego momentami groteskowo przezabawne, stanowiące powiew świeżości, same naj, naj. Do tego wszystko się tu trzyma kupy. Pomimo tego, że jedno z obszerniejszych w antologii - za krótkie jak dla mnie.
Równie dobry jest Di Filippo, chociaż tutaj fabuła mniej dynamiczna, ale także interesująca i świeża.
Z kolei Ted Chiang to powinien raczej pisać elaboraty doktoranckie, a nie opowiadania fantastyczne. Co z tego, że ekstrapolacja fantastyczna jest doskonała, skoro fabuła to jeden wielki zieew. Doprawdy nie rozumiem fenomenu tego pisarza za granicą, na razie jedynie "Cykl życia oprogramowania" nie przynudzał, ale tam była chociaż poprawna fabuła.
Chapman rozwalił mnie na całego. Świetna, zaskakująca historia alternatywna. Obok Lansdale i Di Filippo niosący sztandar antologii.
Stephenson, Moorcock i Pollack pozostawiają spory niedosyt szczątkową fabułą (Moorcock wiadomo, nie ze swej winy), intryga została w ich opowiadaniach interesująco zakreślona.
Pozostali, czyli Gentle, Lake i Brown przeciętni i nieciekawi, zapomniałem o nich zaraz po przeczytaniu.
Okazało się przy okazji, że w Polsce nigdy nie ukazały się takie klasyki steampunka jak "Homunkulus" Blaylocka, "Infernal devices" Jetera, czy "Warlord of the air" Moorcocka. Zwłaszcza brak tego ostatniego jest zadziwiający, biorąc pod uwagę kultowość tego pisarza, a zaprezentowany w omawianej antologii fragmencik z "Warlord..." jest wielce obiecujący. Biorąc pod uwagę sytuację na rynku, raczej się to jednak niestety nieprędko zmieni.
PS Nie chcę się znęcać nad Ars Machiną, bo to był ich debiut i cenię ich za całokształt pracy od podstaw na polskim rynku, ale ilość literówek jest zatrważająca. Mam nadzieję, że to tylko pierwsze koty za płoty i w kolejnych książkach już takich byków nie robili :)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.