Dodany: 05.04.2012 10:36|Autor: first-pepe

Czytatnik:

Gwiezdny kingsajz - od mikronowego zera do kosmicznego bohatera; problem skali


Kolejny tom z cyklu xeelee i kolejne zaskoczenie. Tym razem Baxter wykoncypował świat ludzi, a w zasadzie mikro-ludzi, w gwieździe neutronowej. Pojawiają się tutaj dwa główne założenia świata przedstawionego: pulsar i człowiek kwantowy.
Dlaczego kwantowy? A czy ktoś byłby w stanie dostrzec gołym okiem człowieka o wielkości 1/100 milimetra?:) Gdzie odległość kilku metrów urasta do rangi podróży na koniec świata. Gdzie możliwość życia w gwieździe neutronowej ogranicza się do kilku metrów szerokości tzw. płaszcza, czyli warstwy pomiędzy skorupą gwiazdy (otoczka zewnętrzna), a materią rdzeniową (gwiazda neutronowa w teorii ma średnicę kilkunastu kilometrów, gdzie przytłaczającą większość stanowi supergęste jądro hiperonowe).
Dużo tutaj typowej s-f, w końcówce przechodzącej w klasyczną space operę, niemniej przez większość książki wizja ludzkości żyjącej w pulsarze jest moim skromnym zdaniem mocno z gatunku fantasy. Baxter co prawda skrupulatnie wyjaśnia biologię takich mikroskopijnych istotek ("oddychanie" przez skórę, pływanie w gęstej "atmosferze" płaszcza itp.) oraz ich genezę (tyle powiem, że to nie dobór naturalny), jednak nie do obejścia jest dla mnie brak wyjaśnienia, jak przy takich mikronowych rozmiarach mogą funkcjonować rozumne istoty, potrafiące w dodatku przeprowadzać skomplikowane, abstrakcyjne analizy techniczne oraz prowadzić wysoce zorganizowane życie społeczne i kulturalne. Tutaj jest właśnie problem skali. Pomimo, więc tego, że autor bardzo ładnie wszystko wyjaśnia, szczegółowo objaśnia fizjonomię głównych bohaterów i ich funkcjonowanie w świecie neutronowym, to całość niestety sprawia wrażenia uproszczenia - mikro-człowiek i jego świat, będący mikro-kopią świata rzeczywistego (organizacja społeczna na podobieństwo feudalizmu, kultura i religia, sport, rodzina, nawet przeświadczenie o wyższości monogamii!). Nie jest to oczywiście duży feler, przyjmując dobrą wolę można uznać, że takie podejście ma swoje uzasadnienie w fabule (geneza mikro-ludzkości), mimo to mnie to trochę przeszkadzało.
Dopiero na ostatnich 100 stronach akcja przenosi się poza gwiazdę na pole odwiecznej walki człowieka i xeelee i gdzie wychodzi na jaw rola naszej gwiazdy neutronowej w tej wojnie, wtedy dopiero zaczynają się prawdziwe kokosy. Nasze bohaterskie liliputy dostają szansę zadecydowania o losach xeelee (dosłownie!, i jest to wiarygodne, zwłaszcza w kontekście znajomości chronologii wydarzeń w świecie cyklu) i z tej szansy oczywiście korzystają. W zasadzie nic nie można zarzucić autorowi jeśli idzie o space-building - wizja autora jest fascynująca i wciągająca, czytałem maksymalnie zaangażowany.
Mam nadzieję, że w ostatniej części cyklu wydanej w Polsce (Pierścień (Baxter Stephen)) wyjaśni się przyczyna budowy pierścienia Boldera przez xeelee (do tej pory autor rzucał sugestię, że xeelee budują wrota do innego wszechświata, uciekając przed czymś potężnym i nieuniknionym w naszym wszechświecie). Z niecierpliwością przystępuję do czytania.


Pływ (Baxter Stephen)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 709
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: