Dodany: 23.07.2007 11:52|Autor: misiak297

Czy można napisać dobre czytadło? Jak najbardziej!


Miała być czytatka, a coś czuję, że zaś mi wyjdzie podwójna recenzja.

Czy można napisać dobrą powieść z półki "czytadło"? Do tej pory traktowałem z pogardą ten rodzaj powieści. Dla niektórych optymistycznie nastrajające i śmieszne, dla mnie i innych irytujące i naiwne. Co tu wymienić? Katarzyna Grochola: "Nigdy w życiu", "Serce na temblaku" i właściwie chyba następne części, Helen Fielding: "Dziennik Bridget Jones", czy w końcu seria owocowa autorstwa Izabeli Sowy (jej książki to dla mnie zupełna żenada, przebijająca wszystkie pozostałe). Czytałem takie rzeczy, owszem. W nadziei na relaks, ale również solidną krytykę - co się niemal wszystkim tym pozycjom należało.

Kiedyś zaś gwoli odpoczynku od klasyki postanowiłem dać szansę Lauren Weisberger i jej osławionej powieści "Diabeł ubiera się u Prady". Nie rozczarowałem się, ale o tym za chwilę. Ta pozycja w każdym razie obudziła moje nadzieje w kwestii tego, że coś określone jako "czytadło" nie musi być koniecznie na niskim poziomie. Podobne odczucia mam po "Niani w Nowym Jorku".

Co wyróżnia obie powieści z tej sieczki, którą serwuje nam literatura masowa? Chyba najbardziej to, że wybijają się z szablonu takiej właśnie powieści. Wydaje mi się, że mają zapewniać rozrywkę, ale przy tym pod przykrywką błyskotliwego humoru poruszać ważne problemy społeczne.

W obu przypadkach główna bohaterka nie jest sfrustrowaną kobietą z nadwagą, którą właśnie porzucił facet. Zarówno Andy ("Diabeł ubiera się u Prady") jak i Nanny ("Niania w Nowym Jorku") to młode ambitne dziewczyny, chcące do czegoś dojść w życiu. Pierwsza dostaje zatrudnienie w redakcji prestiżowego magazynu, druga - zostaje nianią w domu bogatej rodziny.

Jako że jest to strona poświęcona książce Nicoli Kraus i Emmy McLaughin, skupię się właśnie na niej, choć do "Diabeł ubiera się u Prady" jeszcze powrócę.

Historia szybko odkrywa swoje drugie dno. Państwo X są tak zalatani, że jedyne, co im pozostaje, to wynająć nianię do opieki nad czteroletnim Grayerem Addisonem. Nietrudno odnieść wrażenie, że dziecko stanowi tylko pewne uzupełnienie idealnego modelu życia - obok luksusowego samochodu, pięknej rezydencji i dobrze płatnej pracy.

Któż miał znaleźć czas dla malca? Ojciec, będący raczej gościem w swoich wytwornych progach? Zajęty bardziej zarabianiem kolejnych tysięcy dolarów i romansami? Czy Pani X, z początku wyglądająca jak typowa kobieta sukcesu, a w rzeczywistości spędzająca czas na herbatkach z przyjaciółkami i w salonach kosmetycznych? Następne kartki odkrywają jeszcze bardziej gorzkie strony życia X-ów - pani X desperacko stara się ratować małżeństwo, jej mąż pozostaje zupełnie obojętny. Wszystko jest przykryte solidnym płaszczem skończonej obłudy. W to środowisko wkracza Nanny, a narzucane jej obowiązki sprawiają, że szybko zaczyna przypominać raczej służącą niż opiekunkę.

I w tym świecie ma się odnaleźć dziecko? Nic dziwnego, że kolejne nianie są mu bliższe niż rodzice, traktujący je jak powietrze. Niemniej mały Grover (przezwisko szkraba) rozpaczliwie próbuje zwrócić na siebie uwagę rodziców, walczy o ich miłość i akceptację. Co jeszcze smutniejsze - bez oddźwięku.

Zarówno Weisberger, jak i Kraus wespół z McLaughlin poruszyły aktualne problemy społeczne. Pierwsza - to, jak praca może wykończyć człowieka, jak wyboista i ciężka jest ścieżka kariery i jak drogo trzeba zapłacić, żeby dostać się na szczyty. Zaś autorki "Niani w Nowym Jorku", oprócz ukazania tej profesji od kuchni (w końcu obie to niańki z zawodu), przedstawiły konsumpcyjny styl życia, w którym pieniądze liczą się bardziej niż uczucia, a podstawową sprawą jest zachowanie pozorów normalności, gwoli zasady, że własne brudy pierze się w czterech ścianach. Obie powieści zostały okraszone sporą dawką humoru, ale ten humor ma gorzki wydźwięk.

Na koniec - o zakończeniu, które bardzo wyróżnia "Diabła" i "Nianię". Większość tak zwanych współczesnych powieści dla kobiet (Sowa, Grochola, Fielding) kończy się niesamowicie cukierkowo (pierwsza pani zdecydowanie w tym przoduje). Aż się mdło robi od tego lukru. Wszyscy żyją długo i szczęśliwie, wszyscy, ale to absolutnie wszyscy znajdują sobie partnerów na resztę życia i mają wspaniałe perspektywy przed sobą. Właściwie do pełni szczęścia brakuje im tylko eliksiru nieśmiertelności, lecz myślę, że to tylko kwestia czasu.

Jakże inaczej na tym tle przedstawiają się omawiane przeze mnie książki. W sumie w obu przypadkach zakończenie można uznać za happy end (nie będę pisał nic więcej, żeby nie spoilerować), ale bez przesady. To znaczy bohaterki osiągnęły jakiś stopień zadowolenia, ale nie we wszystkich aspektach. W przypadku Andy jedno z ważniejszych życiowych pól pozostaje dla niej, a w konsekwencji i dla czytelnika, znakiem zapytania. I właśnie taki finisz - gdzie nie wszystko płynie mlekiem i miodem - stawia obie powieści na nieco wyższej półce.

Jeszcze z rzeczy technicznych. Każdy rozdział w "Niani w Nowym Jorku" otwiera jakiś cytat, dotyczący głównie tej profesji. Jakże miło poczytać sobie na wstępie fragmenty "Mary Poppins", "Przeminęło z wiatrem", "Dziwnych losów Jane Eyre", czy nawet "Romea i Julii"!

Polecam zarówno "Nianię w Nowym Jorku" jak i "Diabeł ubiera się u Prady". To idealne lektury zwłaszcza na wakacje - dostarczą zarówno rozrywki, jak i refleksji.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8395
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Anna 46 25.07.2007 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Miała być czytatka, a coś... | misiak297
Recenzji dopadłam jeszcze w poczekalni i przeczytałam z przyjemnością, bo mam podobne uczucia.
"Diabła u Prady" nie czytałam jeszcze, ale Niania jest dla mnie przede wszystkim rozpaczliwym wołaniem autorki: dziecko to c z ł o w i e k - nie "kosztowny drobiazg".
Gorzka, bardzo gorzka książka, ale ja jestem "uwarunkowana zawodowo", nietety.
Użytkownik: Czajka 25.07.2007 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzji dopadłam jeszcze... | Anna 46
Nie tylko Ty tak odbierałaś. Ja też. Całość tego zimnego, wysprzątanego świata bez miejsca na dziecko z malutkimi okruszkami z ciastka mną wstrząsnęła.
Użytkownik: Anna 46 25.07.2007 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tylko Ty tak odbierał... | Czajka
"Nie chcielibyśmy, żebyś pobrudził mamusi futro..." i dziecko spragnione ciepła i przytulenia - na bezpieczną, "niebrudzącą odległość".
Użytkownik: alicja225 12.06.2012 16:28 napisał(a):
Odpowiedź na: "Nie chcielibyśmy, ż... | Anna 46
Przeczytałam tą książkę do końca tylko z ciekawości co zrobi niania. I... nie zrobiła nic. Liczyłam na jakiś wstrząs, na mocny akcent, bunt, cokolwiek. Zbyt cukierkowa wersja jak dla mnie. Autorki miały dobry pomysł, a wyszło jak wyszło.
Użytkownik: misiak297 25.07.2007 14:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzji dopadłam jeszcze... | Anna 46
Teoretycznie to wołanie można by ubrać w jakiś poradnik, ale chyba wtedy nie miałby takiej siły oddziaływania. Przerażająco to wszystko aktualne...
Użytkownik: Anna 46 25.07.2007 14:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Teoretycznie to wołanie m... | misiak297
Prawda? Smutne.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 25.07.2007 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Teoretycznie to wołanie m... | misiak297
I piekielnie prawdziwe. O ile w "Diable u Prady" -to oczywiście skrót myślowy ;)- można się dopatrzyć jeszcze jakichś przejaskrawień, o tyle "Niania" jest żywcem wyjęta z amerykańskiej rzeczywistości. Swego czasu czytałam w jednym z kobiecych pism reportaż Polki mieszkającej w Stanach, opisującej z lekką tylko dezaprobatą to forsowanie "inwestowania w rozwój intelektualny dziecka" przy zupełnym braku dbałości o rzeczywiste jego potrzeby emocjonalne. U nas jeszcze nie doszło to do zenitu, zapewne z powodu niedostatecznych środków materialnych (bo przecież wszystkie te zajęcia nadobowiązkowe sporo kosztują!) - ale naprawdę mi nie żal...
Użytkownik: misiak297 22.02.2020 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: I piekielnie prawdziwe. O... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, po latach trafiłem na Twoją wypowiedź - mam wrażenie, że po przeszło dekadzie, dzisiejsi rodzice często wypychają swoje dzieci blisko owego zenitu...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: