Jazda pociągiem od zawsze kojarzyła mi się z czytaniem. Nie wyobrażam sobie podróży bez książki pod ręką. Dlatego bardzo żałuję, że teraz nieczęsto zdarza mi się korzystać z usług przewoźników kolejowych. Spędzając coraz więcej czasu w samochodzie, staram się nie tracić czasu, słuchając audiobooków, ale to już "nie to".
Ostatnio przemyślenia i wspomnienia związane z podróżą pociągami wzbudziła we mnie lektura pierwszej części "Obłędu" Jerzego Krzysztonia - "Tropiony i osaczony". W dużej mierze opisuje ona podróż bohatera, który w drodze z gór do Warszawy, ogarnięty coraz bardziej paranoicznymi myślami, w każdym z współtowarzyszy podróży, zasiadających w przedziale, widzi spiskowców czychających na jego życie, czy szpiegów. Opis jest bardzo sugestywny i na długo zapada w pamięć. Znajdzie się tam obok rewelacyjnego opisu podróży Benedykta Gierosławskiego koleją transsyberyjską, jaki stworzył Jacek Dukaj w "Lodzie". Jelena z "Lodu", to jedna z moich ulubionych, pełnokrwistych postaci kobiecych, a Nicola Tesla... Hm, z nim to zupełnie inna historia. Jeszcze w dzieciństwie z otwartymi ustami słuchałem opowieści ojca o człowieku, który był najbliżej wynalezienia perpetum mobile, niedocenionym i na poły szalonym geniuszu. Później pamiętałem o nim coraz mniej. Dukaj, umieszczając go w swej powieści przywołał te wszystkie obrazy, a Tesla fascynuje mnie do dziś.
Wspominam "Lód" również z tej przyczyny, że był do tej pory najgrubszą lekturą, jaką zabrałem ze sobą do czytania w pociągu. Oczywiście nawet kilkanaście godzin drogi z Poznania, przez Katowice, do Bańskiej Bystrzycy nie wystarczyło, aby go "zmęczyć".
Oprócz tego, że sam czytam, nie mogę się powstrzymać od zerkania, cóż takiego czytają inni podróżujący. O ile cokolwiek czytają. Najczęściej są to gazety lub czasopisma, ale zdarzają się również i książki. Ostatnio z zaciekawieniem przez ramię patrzyłem na sąsiada pogrążonego w niemiecki przekład Stasiuka. Jakoś mnie do tego autora nie ciągnie. Jedno jest pewne. Gdybym jakimś cudem spotkał w przedziale kogoś trzymającego w ręku dzieło któregoś z moich ulubionych pisarzy, na pewno nie obeszłoby się bez dyskusji. I to na pewno nie o polityce.
W końcu, jak pisała Jadwiga Staniszkis, w swym felietonie "Trzy Panie w pociągu, nie licząc Maraia" (Ozon, styczeń 2006): "Mam poczucie, że partia ludzi, którzy przeczytali i pokochali te same książki – Prusta, Lowry'ego, Conrada, Mishimy, Czechowa, Maraia – oparta jest na silniejszych więzach niż te, które dać może polityka.”
= = = =
Obłęd (
Krzysztoń Jerzy)
Lód (
Dukaj Jacek)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.