Niedorosła miłość
Małgorzata Gutowska-Adamczyk jest znana przede wszystkim z "Cukierni pod Amorem". W tym właśnie miejscu schroniło się już wielu czytelników. Ale przecież ta autorka ma w dorobku kilka wcześniejszych powieści, wcale nie mniej udanych, powiem więcej - bardzo dobrych. Taką powieścią jest, moim zdaniem, młodzieżowa "Wystarczy, że jesteś".
Główną bohaterką tej książki jest zakompleksiona maturzystka Weronika, która "Nie wiedziała nawet, co musiałoby się stać, aby ona znów w swoim życiu poczuła się dobrze"[1]. Dziewczyna nie znajduje zrozumienia ani w gronie najbliższych, ani wśród rówieśników. Jest zupełnie bierną, ogarniętą marazmem, zagubioną outsiderką. Zaczytuje się "Zmierzchem", marzy o swoim własnym Edwardzie. Pewną przewagę daje jej jedynie blog, na którym umieszcza wydumane wpisy o swoim rzekomym fantastycznym związku. Co się stanie, kiedy na swojej drodze w końcu spotka trzech wyjątkowych mężczyzn: Filipa - wschodzącą gwiazdę polskiego aktorstwa, pełnego empatii Marka i Piotra, psychologa, który służy jej fachową internetową radą? Brzmi znajomo? Czy "Wystarczy, że jesteś" to kolejna bajka o Kopciuszku, czy raczej o Bridget Jones, która zakochuje się w niewłaściwym facecie, podczas gdy ten odpowiedni jest tuż obok?
Bohaterka przechodzi swoistą metamorfozę - nie tylko zaczyna wierzyć w siebie, doświadcza zupełnie nowych wrażeń (pierwsze związki, inicjacja seksualna), ale również uczy się, co znaczy prawdziwa miłość.
Jednak ta książka jest zbyt wyrafinowana na to, aby wsadzić ją na półkę z napisem: "współczesne bajki" albo "chick-lit". Gutowska-Adamczyk przeważnie traktuje swoją bohaterkę bardzo serio (choć czasem ze szczyptą zdrowej ironii). W rezultacie Weronika jest postacią pogłębioną psychologicznie i autentyczną, a stany zakochania, których doświadcza - autentyczne:
"Kiedy do niej napisze? Kiedy? Czekanie jest najgorszą z tortur.
Przez dwa następne tygodnie Filip się nie odezwał. Żadnego smsa, maila, nic. Zero.
Weronika czuła się jak zahibernowana. Stała się nakręcaną, mechaniczną zabawką: poruszała się, wykonywała codzienne czynności, chodziła z psem, jeździła do szkoły, odrabiała lekcje, ale nie było w niej życia. Budziła się z nadzieją, która powoli, z każdą upływającą godziną w niej gasła. W południe Weronika była już tylko drewnem bez czucia, kładła się spać odrętwiała z bólu"[2].
Jednocześnie Weronika nie zalicza się do postaci kryształowych, pozostaje niejednoznaczna, potrafi wzbudzić skrajne emocje: współczucie, sympatię, irytację, złość i każdy kolejny czytelnik będzie wiedział, co jeszcze (to przecież sprawa indywidualna). Po czasie nawet stwierdza, że jej cierpienia spowodowane zawodem miłosnym były na swój sposób wydumane:
"Doskonale zdawała sobie z tego sprawę: pragnęła być bohaterką romansu. Marzyła o miłości absolutnej. Takiej, która porywa jak burza, odbiera rozum i znieczula na wszystko, co dzieje się dookoła. Pragnęła emocji, chciała zwariować, oszaleć, gryźć palce, cierpiąc, i radośnie fruwać w chmurach, patrzeć na świat w oszołomieniu i śpiewać, pijana szczęściem"[3].
Weronika ma w sobie coś ze współczesnego odpowiednika Emmy Bovary, jak - wydaje się - wiele współczesnych nastolatek. Nie czyta już co prawda - jak tamta - "Pawła i Wirginii" czy "Nowej Heloizy", tylko "Zmierzch", ale podobnie marzy o wyjątkowości życia, o spalającej miłości. A jednak "Wystarczy, że jesteś" okazuje się powieścią o dojrzewaniu do miłości, zasługiwaniu na nią. Bo Weronika - zaczytana w "Zmierzchu" - myśli kalkami, sztampą rodem z banalnych komedii romantycznych. A tymczasem sama nie umie kochać, nie umie obdarowywać szczerymi uczuciami. Czy to się zmieni?
Małgorzacie Gutowskiej-Adamczyk udało się stworzyć powieść prawdziwie przejmującą, niebanalną, głęboką, śmiało poruszającą współczesne problemy, zresztą nie tylko młodzieżowe (rywalizacja, potrzeba bycia "kimś" w oczach innych, chęć miłości i związku - bardziej chyba z mody i z powodu presji społecznej niż realnych pragnień - "zaliczanie" kolejnych partnerów traktowane jako sport wyczynowy). No i - przede wszystkim - niedowartościowanie, któremu często winna jest kultura masowa, wpajająca - nie tylko nastolatkom - że kto jest singlem, jakby nie istniał:
"Teraz robiła to [prowadziła blog ze zmyślonymi romantycznymi wpisami] już głównie dla nich. Dla samotnych dziewczyn, które chciały wierzyć, że są gdzieś na świecie cudowni faceci, że one też takiego spotkają i będą szczęśliwe. Może nie dziś jeszcze, ale pisały w komentarzach, że to właśnie ona i pan W. dają im nadzieję. Dzięki nim ufają, że szczęście istnieje, i modlą się o nie gorąco codziennie przed snem, mimo że ich życie jest szare, nudne i bez sensu"[4].
Nie brak tu też typowo współczesnych "gadżetów" i zjawisk (portale społecznościowe typu nasza-klasa czy facebook, serwisy plotkarskie pokroju "Pudelka", fenomen "Zmierzchu", porozumiewanie się przez smsy, pisanie bloga). W tym wszystkim jest też dużo ciepła, wyrozumiałości, podszytych czasem sarkastycznym humorem. Jednak przede wszystkim "Wystarczy, że jesteś" to powieść tchnąca wyjątkową mądrością. Na pewno warto, aby czytelnik poznał Weronikę i jej problemy - i to czytelnik w każdym wieku. Wszak dobra literatura tak naprawdę nie zna podziałów.
---
[1] Małgorzata Gutowska-Adamczyk, "Wystarczy, że jesteś", wyd. "Nasza Księgarnia", Warszawa 2009, s. 16.
[2] Tamże, s. 78-79.
[3] Tamże, s. 269.
[4] Tamże, s. 133.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.