Dodany: 22.03.2012 11:26|Autor: rastanja
Kocie drogi, dziennikarskie tropy
Urzekły mnie już same tytuły cyklu. Odkąd stałam się dumną posiadaczką kotki, mój stosunek do tych przemiłych zwierząt zmienił się niemal w nabożny. Jako świeżo upieczona kocia miłośniczka, nie mogłam przegapić zauważonego w Biblionetce cykl "Kot, który...".
Główny bohater książki "Kot, który czytał wspak", Jim Qwilleran trafia do podrzędnej gazety, gdzie , ma zająć się rubryką o sztuce - nie mając o niej pojęcia. Szybko poznaje intrygi rządzące lokalnym środowiskiem artystycznym i dotyczące go ciekawostki. Zamieszkuje u ekscentrycznego krytyka sztuki, którego niemal wszyscy nienawidzą, bo jest w swych recenzjach, no cóż... dość stanowczy. Wprowadzenie się do tej dziwnej osobistości ma fantastyczne skutki, bowiem właśnie pod jej dachem Qwilleran spotyka postać nietypową, inteligentną, o niezwykłym uroku osobistym, o arystokratycznym wdzięku i zacnym, egzotycznie brzmiącym imieniu Kao K’o-Kung. Przyjaźń kwitnie, ale panowie nie mogą ze sobą dyskutować o polityce czy problemach lokalnych, bowiem jest jeden szkopuł... Kao K’o-Kung to kot.
Gdy życie dziennikarza zaczyna się układać (dowiaduje się coraz więcej o sztuce, pomału wrasta w nowe środowisko, zgłębia kocie zachowania), a wokół robi się sielankowo, wtedy trach... w pobliskiej galerii sztuki dochodzi do morderstwa. Jim Qwilleran nie spocznie, póki nie pomoże w ujęciu mordercy.
Może intryga nie jest nadzwyczajnie dobrze uknuta, niemniej jednak z chęcią sięgnę po następne tomy "Kota, który...", ponieważ obdarzyłam ogromną sympatią zarówno przesympatycznego syjamczyka, jak i Qwillerana. Postaci barwne, więc powieść warta przeczytania. I może w następnych tomach intryga będzie lepiej dopracowana? Mam zamiar niedługo się przekonać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.