Dodany: 06.03.2012 13:59|Autor: awiola

„Miasteczko Salem”


Odkąd poznałam twórczość Stephena Kinga, mając przed sobą jego książkę wiedziałam, że na pewno nie będę się nudzić. I tym razem się nie zawiodłam. Jednakże pewna rzecz mnie zaskoczyła. Sądząc z tytułu, byłam przekonana, że w „Miasteczku Salem” pojawią się czarownice, magia itd. A tutaj niespodzianka. Powieść jest kompletnie o czym innym, co z pewnością jest pierwszym zaskoczeniem dla czytelnika.

Miasteczko Jeruzalem, potocznie zwane Salem to, wydawałoby się, zwykła mieścina, jakich wiele w Ameryce. Jednak to tylko pozory. Wraz z pojawieniem się w Salem głównego bohatera, sławnego pisarza – Bena Mearsa, pojawiają się również dwie tajemnicze postacie – Kurt Barlow oraz Richard Straker. Ben przyjeżdża do Salem, aby zmierzyć się z przerażającym wspomnieniem z dzieciństwa i być może napisać kolejne dzieło.

Barlow i Straker kupują okryty złą sławą, stary, zaniedbany dom Marstenów. Od tego czasu w miasteczku zaczynają umierać ludzie, a ich ciała tajemniczo znikają. Salem coraz bardziej się wyludnia. Jedynie w nocy słychać dziwne odgłosy, które przerażają ludzi. Przyczyną tajemniczych zgonów i znikania ciał są…. wampiry, co odkrywa Ben wraz z garstką przyjaciół i małym chłopcem, Markiem. Od tej chwili decydują się na walkę z aniołami ciemności, aby uratować Salem.

Nie jestem obiektywna, jeśli chodzi o twórczość Stephena Kinga, mam do niego duży sentyment, więc dla mnie każda jego książka jest cudowną odskocznią od szarej rzeczywistości. Mogłabym się jego talentem zachwycać cały czas. Nie zmienia to jednak faktu, że ta powieść troszkę mnie rozczarowała. Za dużo w niej opisów mieszkańców, nie byłam w stanie zapamiętać, kto jest kim, musiałam wracać do już przeczytanych rozdziałów, aby dopasować nazwiska do ludzi. Nastrój grozy poczułam pod koniec czytania, ale nie w takim stopniu, w jakim się spodziewałam. Owszem, są świetnie rozbudowane wątki, dla niektórych być może aż za bardzo rozbudowane. Jest akcja trzymająca w napięciu, ale dopiero pod koniec powieści. King idealnie ukazał mentalność ludzi z małego miasteczka, wiadomo, jest w tym mistrzem.

Co tu dużo pisać, „Miasteczko Salem” to klasyka sama w sobie, mimo że powieść mogłaby być odrobinę mniej obszerna, za dużo w niej niepotrzebnych opisów. Trudno jednak wymagać tego od Kinga, pisarz jest znany z nadmiernego rozbudowywania swoich książek. Muszę też wspomnieć o tym, iż odetchnęłam trochę po ostatnio będących na topie historiach o dobrych wampirach bądź o wampirach, które mają wewnętrzne rozterki i problemy egzystencjalne. W tej powieści wampir to wampir, postać nocy, postać zła do szpiku kości, postać pozbawiona uczuć, kierująca się jedynie żądzą zabijania. Jak za starych, dobrych czasów. Polecam wszystkim, którzy lubią klasykę tego gatunku na najwyższym poziomie.

Na podstawie powieści Kinga powstały dwa filmy o tytule „Miasteczko Salem”. Pierwszy w 1979 r., w reżyserii Tobe'a Hoopera, trzygodzinny horror, który pozwolił mi w czasie oglądania zapomnieć o istniejącej rzeczywistości. Dosłownie przeniosłam się do Salem. Główne role grają w nim David Soul jako Ben Mears oraz Bonnie Bedelia (znana z roli Holly McClane w „Szklanej pułapce” u boku Bruce'a Willisa) jako Susan Norton. Nawiasem mówiąc, Bonnie Bedelia jest ciotką Macaulaya Culkina, którego chyba wszyscy znamy z roli Kevina. Reżyser znakomicie przedstawił małomiasteczkowy klimat w późnych latach 70. w Ameryce. Wszyscy mieszkańcy się ze sobą znają i wszystko o sobie wiedzą. Doskonała scenografia, bardzo dobrze wykreowane postacie wampirów, rewelacyjna ścieżka dźwiękowa budująca nastrój grozy. Do zbudowania roli Barlowa została wykorzystana postać z filmu „Nosferatu. Symfonia grozy” z 1922 r. Najbardziej przypadł mi do gustu i zwrócił moją szczególną uwagę James Mason jako Straker. Świetnie zagrał tę ekscentryczną i tajemniczą postać. Warto też wspomnieć, że film ten na początku był miniserialem, który później przerobiono na film pełnometrażowy. Film jest krótszy od miniserialu o 70 minut i różni się od niego zakończeniem. Wiem, jakie jest zakończenie filmu i mogę wam zdradzić, że film idzie troszkę dalej niż książka. W paru momentach naprawdę się przestraszyłam (dzieci-wampiry drapiące w okno - mistrzostwo świata), o co nie jest łatwo, biorąc pod uwagę, że film powstał pod koniec lat 70. i ówczesna technika filmowa może nam się wydawać nieco śmieszna. Moim zdaniem, w dobrym horrorze nie chodzi o to, żeby latały co chwila kawałki ciała i były urywane głowy, lecz o nastrój grozy, bez którego nie ma dobrego filmu. I tutaj Hooperowi udało się to osiągnąć. Klasyka dobrego, starego horroru.

Druga ekranizacja powstała całkiem niedawno, w 2004 roku. Trwa trzy godziny. Tutaj też, jak w pierwszej wersji, najpierw nakręcono miniserial, a potem film, każde z innym zakończeniem. Rolę pisarza zagrał Rob Lowe. Z całkowitą odpowiedzialnością mogę napisać, że daleko jej do filmu z 1979 r., mimo bardziej zaawansowanej techniki filmowej. W tej wersji brakuje mi małomiasteczkowego klimatu, tak świetnie przedstawionego w pierwowzorze. Brakuje dobrej ścieżki dźwiękowej i powiem szczerze, że w żadnym momencie podczas tych trzech godzin nie przestraszyłam się. Scena z dzieckiem, która bardzo zapadła mi w pamięć w pierwszej wersji, tutaj absolutnie nie wywarła na mnie wrażenia. Nie ma ani efektów specjalnych, ani nastroju grozy. A już rola Donalda Sutherlanda jako Strakera kompletnie nie przypadła mi do gustu. Poza tym zakończenie również całkowicie odbiega od książki i filmu z 1979 r. Reżyser chciał chyba wprowadzić coś swojego do tej historii, niekoniecznie z dobrym rezultatem.

I jeszcze na koniec kilka słów o sequelu z 1987 r., pt. „Powrót do miasteczka Salem”, w reżyserii Larry'ego Cohena. Trwa prawie dwie godziny. Joe Weber, antropolog przyjeżdża do Salem wraz z rozpieszczonym synem. Nie ma pojęcia, że miasto jest opanowane przez wampiry, które zmuszą go spisywania ich historii, swoistej Biblii wampirów. Nie będę się za bardzo rozpisywać, uważam, że to totalna klapa. Produkcja niedorównująca żadnemu z filmów, które wymieniłam. Pewne sceny zamiast straszyć - rozśmieszają, aktorstwo poniżej krytyki. Przypomina mi to dzisiejsze kino grozy z niższej półki. Ciekawostką jest to, że King, wbrew informacji w napisach początkowych i końcowych, nie przyczynił się do powstania tego filmu. Mimo tego nie wytoczył procesu reżyserowi, a napisy nie zniknęły. Jedyne, co łączy ten film z książką, to wampiry i samo miasteczko Salem.

Podsumowując, po przeczytaniu książki doradzam obejrzenie wyłącznie pierwszej ekranizacji, tej z 1979 r. Jeśli natomiast ktoś chce porównać i skonfrontować dwie wizje filmu, to oczywiście ekranizacja z 2004 r. jak najbardziej. Nie oglądajcie natomiast sequelu z 1987 r., to strata czasu, nic nowego nie wniesie.


[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4342
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Kuba Grom 11.03.2012 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Odkąd poznałam twórczość ... | awiola
Skończyłem dziś tą książkę i choć w wielu momentach czułem autentyczną grozę (zwłaszcza gdy późno w nocy skrzypnęło u mnie okno), to jednak gdy coraz więcej zaczęło się wyjaśniać, słabła. Zakończenia zaś nietrudno było się domyśleć.
Użytkownik: norge 11.03.2012 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Skończyłem dziś tą książk... | Kuba Grom
"Miasteczko Salem" już czeka na swoją kolej i cieszę się na wspomniane prze ciebie chwile grozy :) Obecnie czytam "Grę Gerarda" i choć nie jest to książka jakoś wysoko notowana w BiblioNETce, mnie się bardzo podoba. W ogóle odkryłam Kinga na nowo i postanowiłam do niego wrócić. Jest naprawdę utalentowanym pisarzem!
Użytkownik: awiola 12.03.2012 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: "Miasteczko Salem" już cz... | norge
Ja bardzo często wracam do Kinga, jego książki się po prostu nie starzeją.
Użytkownik: Monika.W 19.07.2023 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Skończyłem dziś tą książk... | Kuba Grom
Też uważam tę powiesić za słabą. A wręcz za nudną. Grozy nie czułam w ogóle, tylko dłużyzny opisów.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: