Dodany: 05.03.2012 10:10|Autor: awiola
"Dziewczyny z Portofino"
Cztery główne bohaterki, dziewczyny z ulicy Portofino – Agnieszka, Mania, Hanka i Beata. Poznajemy je podczas wprowadzania się na blokowisko w Warszawie w latach 70. Bohaterki pochodzą z różnych środowisk społecznych. Agnieszka to córka lekarza, który wychowuje ją samotnie. Rodzice Mani są alkoholikami, dziewczynka często chodzi głodna. Hanka doświadcza przemocy domowej. Natomiast Beata dojrzewa w cieniu ojca opozycjonisty, zdradzającego własną żonę.
Dziewczyny dorastają na blokowisku, mimo różnych pozycji społecznych przyjaźnią się. Razem przeżywają pierwsze miłości, rozczarowania i trudne wybory. Mimo tego, że każda z nich kroczy własną ścieżką, nie pozostają wobec siebie obojętne. W to wszystko wplata się tajemnica ojca Agnieszki. Tajemnica, która będzie miała wpływ na życie wszystkich czterech przyjaciółek.
Wielką zaletą powieści i tym, co najbardziej mi się podobało jest świetnie ukazany klimat schyłku PRL-u. Aspekt społeczno-obyczajowy i polityczny przeplata się z osobistą historią bohaterek. Nie jest on nadmiernie wyeksponowany, ale cały czas widoczny. Z pewnością dla pokolenia lat 70. to idealny pretekst do powspominania czasów młodości. Robienie „widoczków” czy granie w gumę to tylko niektóre symbole dzieciństwa w czasach PRL-u. Dla młodszych czytelników to świetna okazja dowiedzenia się, jak żyła ówczesna młodzież, tak różna od dzisiejszej.
Bohaterki są bardzo realistyczne, bardzo prawdziwe ze swoimi zaletami i wadami. Nie ma tutaj upiększania i pomijania niewygodnej prawdy. Przerwanie ciąży, seks z nieznajomym, pójście do zawodówki, niedostanie się na studia – samo życie. Czytelnik obserwuje dojrzewanie przyjaciółek. Autorka kończy ich historię, gdy mają po dwadzieścia kilka lat - już w wolnej Polsce, po upadku komunizmu. Rozpiętość czasowa jest więc spora.
Jedyne co mnie trochę drażniło to fragmenty pisane kursywą. Wycinki z teraźniejszości. Czasami można było się pogubić. Uważam, że jest to zbędne. Książka godna polecenia wszystkim. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, coś, co skłoni go do refleksji. Na mnie zrobiła duże wrażenie, mimo że nie należę do pokolenia opisanego w książce.
A ciekawostką jest to, że Grażyna Plebanek to pseudonim artystyczny pisarki.
Miałam wielkie oczekiwania w stosunku do tej powieści. Nie zawiodłam się. Na pewno przeczytam kolejne książki Grażyny Plebanek, bo naprawdę warto.
[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.